#50
Satoshi POV
Zostałem pozostawiony sam w kompletnej ciszy. Dalej trzymając się strasznie bolącego miejsca na głowie starałem się przyswoić jakieś informacje i zinterpretować co się właśnie stało. Jednak nic nie przychodziło mi do głowy. Najgorsze w tym wszystkim jest najprawdopodobniej sam fakt, iż nie potrafię sobie nawet odpowiedzieć kim jestem ja sam. Jak się nazywam? Skąd pochodzę? No i jeszcze ta dziewczyna, która z łzami w oczach wpatrywała się we mnie jakieś kilka minut temu.
Znam ją?
Zacząłem słyszeć jakieś rozmowy zza drzwi. Jeden z głosów prawdopodobnie należał do lekarza. Drugi zaś- żeński...może to ta sama dziewczyna? Im bardziej starałem sobie coś przypomnieć tym bardziej ból głowy się nasilał. A już w ogóle robiło się dziwnie na samą myśl o niej. Wtedy do listy skutków magicznie dodawał się dziwny uścisk w klatce piersiowej- tak jakby był to zupełnie inny dział mojego życia. Coś...specjalnego?
Pojawiło się pytanie na jakie bardzo chciałem poznać teraz odpowiedź:
"Co nas łączyło? Kim dla siebie byliśmy?"
Jeśli oczywiście w ogóle się znamy. Jednak nie wydaje mi się, że znalazłaby się tutaj przypadkowo. Z myśli wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi. Po chwili weszła ona. Z jej rąk od razu wyskoczył mały, żółty stworek i zaczął biec w moją stronę. Oczywiście nie miałem pojęcia "czym" lub "kim" tak dokładnie jest ale widząc jego zadowolenie po wtuleniu się do mnie odwzajemniłem gest.
-Poznajesz go?- usłyszałem damski głos.
-Ja...jeśli mam być szczery to nie.
-Lekarz powiedział mi, że prawie całkowicie straciłeś pamięć.
Spojrzałem na nią zdziwiony. Pomimo powagi sytuacji po spotkaniu się z jej niebieskimi tęczówkami nie mogłem się od nich odkleić. Działały jak jakieś zaklęcie.
-Pamiętasz cokolwiek?- zapytała.
-Nie wiem nawet jak mam na imię- odpowiedziałem gładząc stworka leżącego koło mnie.
-Satoshi- odparła od razu tak jakby czekała wiekami, żeby móc wypowiedzieć to słowo.
-Satoshi...- szepnąłem teraz już wlepiając wzrok w podłogę.
Dziewczyna sięgnęła po jabłko z koszyka z owocami oraz mały nożyk z szuflady. Zaczęła jak gdyby nigdy nic je obierać. Oglądając starannie każdy jej ruch starałem się znaleźć jakiś temat, którym mógłbym przerwać chwilową ciszę. A, ze tematów do rozmów na ten moment mam zapas w głowie od razu postanowiłem działać:
-Jak ty masz na imię?
Po tym pytaniu dziewczyna nerwowo zamachnęła się nożykiem, w skutek czego się zacięła.
-Przepraszam- mogłem stwierdzić, że ją to zabolało. I nie mówię tutaj teraz o bólu fizycznym. Musiało nas coś łączyć.
-To nie twoja wina- odparła nieco spokojniej znów zaglądając do szuflady.
Wyciągnęła z niego plaster. Gdy już miała go umiejscowić w miejscu rany odezwałem się:
-Mogę ja?- nie wiedząc czemu ale czułem się tak jakby był za to odpowiedzialny i powinienem to zroibć.
Lekko zdziwiona kiwnęła twierdząco głową. Wziąłem od niej przedmiot i delikatnie przykleiłem go z starannością w miejsce przecięcia.
-Dziękuję- skomentowała po czym wróciła do wcześniejszej czynności- Serena- po chwili dodała nawet na mnie nie spoglądając.
Nie wiedząc czemu na to słowo mój ból głowy się nasilił, w skutek czego jęknąłem z bólu. Lekko zdezorientowany spojrzałem na jej twarz. Złapaliśmy kontakt wzrokowy.
-Wszystko dobrze?- zapytała.
-Mhm. Kontynuuj.
-Mam na imię Serena- powtórzyła jaśniej, lekko się przy tym uśmiechając,
Jej imię wywoływały w mojej głowie dziwny zamęt. Mogę chyba nawet stwierdzić, iż poczułem lekkie ciarki na ciele gdy je usłyszałem. Co do uśmiechu...nawet ja bez pamięci w głowie byłem w stanie stwierdzić, że był on wymuszony. Dziewczyna podała mi talerzyk z owocem pokrojonym na kawałki.
-Bardzo ładne- skomentowałem następnie dziękując i biorąc talerz.
-Dziękuję...
Po chwili ciszy zaczęła z dość poważnym tonem:
-Chcę Ci trochę opowiedzieć o Tobie. Jeśli oczywiście się na to zgodzisz.
-Poproszę.
Tak naprawdę na tych "opowieściach" o mnie spędziliśmy chyba z 3 godziny jak nie więcej, z przerwami. Dowiedziałem się skąd jestem, o moich podróżach, zdobywaniu odznak, Pokemonach w tym Pikachu itd. Serena odparła jednak, że nie jest mi w stanie wszystkiego opowiedzieć w szczegółach gdyż nie zawsze była u mojego boku i są rzeczy, które zna tylko mniej więcej z moich wypowiedzi. Śmieszne bo tak naprawdę ten "ja" z przeszłości to nie ten sam co "ja" teraz- a tak mi się przynajmniej wydaje.
-Dziękuję, że mi to wszystko mówisz- odparłem z wdzięcznością.
-Nie ma sprawy.
Jednak temat, który dalej nie dawał mi najbardziej spokoju siedział przede mną i wyglądało na to, że nie chciałby z własnej inicjatywy zacząć o sobie mówić. Postanowiłem więc wziąć sprawy w swoje ręce.
-Co z tobą?- gwałtownie się na mnie spojrzała. Zdecydowałem kontynuować- co Cię ze mną łączyło? Skąd tak dużo o mnie wiesz?
Po tym pytaniu jej twarz przybrała smutny wyraz.
-Chcesz wiedzieć?- upewniała się.
-Oczywiście, że tak. Ten temat mnie najbardziej interesuje.
W końcu gdybyśmy nie byli sobie bardzo bliscy to nie siedziałaby tu przez ten cały czas opiekując się mną. Można by powiedzieć, że nie mam też pewności czy nie opowiada mi kłamstw ale coś w środku mówiło mi, iż mogę jej zaufać.
-Słuchaj...ja...my...
Widać, że trudno było jej o tym mówić.
-My byliśmy razem...jako para- wydukała.
Para...czyli to moja dziewczyna?
-Byliśmy?- zapytałem.
-To znaczy jesteśmy...albo i nie wiem. W końcu mnie nie pamiętasz...prawda?
Ból w klatce piersiowej dał o sobie znać. Czułem jak oddech mi przyspiesza. Sam nie wiedziałem co zrobić, jak zareagować.
-Chcesz, żebym odzyskał wspomnienia o Tobie?- zadałem pytanie.
-Oczywiście, że tak. Jednak nie tylko o mnie. Chcę, żebyś odzyskał wszystkie swoje wspomnienia. Albo i nie jeśli chcesz zacząć wszystko od początku z czystą kartą. Uszanuję twoją decyzję bez względu jaka ona będzie. Chociaż wiem też, iż to nie zależy od Ciebie a bardziej od organizmu.
Z samych jej słów wywnioskowałem jedno:
-Musiałaś mnie naprawdę mocno kochać, że jesteś w stanie to mówić wiedząc jak bolesne to może dla Ciebie być i masz zamiar ze mną zostać.
-Ja Cię dalej kocham. Najmocniej na świecie- po tych dwóch zdaniach poczułem jak pojedyncza łza spływa mi po policzku.
Nie wiedząc czemu coś we mnie pękło. Szybko ją wytarłem.
-Ja...chcę sobie o wszystkim przypomnieć. I co wydaje mi się najważniejsze o Tobie też.
Dziewczyna wstała wytrzepując materiał swojej sukienki.
-Lekarz powiedział, że możesz już jutro wyjść ze szpitala. Postawiłam sobie jako cel kolejne miasto, w którym chcę wziąć udział w konkursie Pokemon. Wcześniej Ci o nich wspominałam.
-Pamiętam- dałem do zrozumienia.
-Jeśli chcesz tego o czym powiedziałeś to nie mogę być bardziej szczęśliwa, żeby to usłyszeć. W takim razie ruszamy w dalszą podróż...jak wcześniej?- upewniła się.
-Jasne!- zgodziłem się.
Po jej wyjściu postanowiłem wstać i trochę rozruszać nogi. Jednak podczas przechodzenia koło drzwi usłyszałem cichutkie szlochanie. Od razu wiedziałem kto to. Czułem ból słysząc jej smutek.
-Już postanowione chcę sobie o niej wszystko przypomnieć...a raczej o nas- pomyślałem z determinacją.
Serena POV
Po wyjściu z pokoju oparłam się o pobliską ścianę. Łzy cisnęły mi się przez cały czas do oczu ale nie chciałam tego robić przy nim. Tutaj jednak mogłam już dać upust emocjom. Zsuwając się po ścianie w dół usiadłam chowając twarz w kolana.
To boli. Tak bardzo boli. Widzę go ale on to nie całkowicie on. Nie uśmiecha się do mnie w ten sam sposób. Tęsknie za tym jak mówił mi, że mnie kocha. Od nieustannego płaczu i myślenia dostałam bólu głowy. Jednak jeśli on chce sobie o mnie przypomnieć to zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby tak się stało. W końcu lekarz stwierdził, że pamięć może mu wrócić w ciągu kilka dni. A jeśli się tak nie stanie...
...postaram się, żeby pokochał mnie od nowa. Oczywiście tylko jeśli będzie tego chciał.
Nie poddam się. Jest dla mnie najważniejszy i cały czas go kocham. To ten moment kiedy to ja muszę mu pomóc i o niego zawalczyć tak jak on to robił przez ten cały czas. I będę kontynuować dążenie do mojego celu również jak on tego chciał. Wyruszę z Satoshim w podróż i wezmę udział w konkursie. Wszystko będzie dobrze....musi być.
*następnego dnia rano*
Czekając na chłopaka pod Centrum nerwowo dreptałam w tą i z powrotem. W końcu usłyszałam znajomy głos.
-To co idziemy?- odparł.
-Mhm- potwierdziłam idąc kawałek przed nim.
Chciałam złapać go za rękę jak zawsze to robiliśmy ale nie wiedziałam czy mogę po tym wszystkim co się stało. W końcu z jego perspektywy to tak jakby widział mnie po raz pierwszy w życiu. Trzeba więc zacząć wszystko stopniowo. Od nowa.
Teraz tylko muszę wymyślić sposób w jaki będę mogła pomóc mu przywrócić jego wspomnienia.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top