#5

Serena POV

Miasteczko Rustboro. Dowiedziałam się o odbywającym się tu konkursie Pokemon za kilka dni. Dokładnie to pojutrze. Z jednej strony jestem bardzo podekscytowana, a z drugiej trochę się obawiam. W końcu konkursy różnią się od wystaw. Mam nadzieję że dam sobie radę. Muszę dać. Obiecałam Haruce. Po śniadaniu w centrum Pokemon wyszłam na pobliską łąkę w celu potrenowania.

-Wychodźcie wszyscy!- wykrzyknęłam wyrzucając moje wszystkie Pokeballe w górę.

Po wyjściu Pokemony spojrzały zdziwione na nowego członka drużyny.

-A no tak- mruknęłam biorąc małego stworka na ręce- to jest Mudkip. Pierwszy Pokemon, którego złapałam w Hoenn. Jest naszym nowym przyjacielem- oświadczyłam.

Pokemony zaczęły się nawzajem witać.

-Dobra słuchajcie. Za kilka dni w tym mieście odbywa się konkurs Pokemon, do którego mam zamiar przystąpić. Dlatego teraz musimy potrenować. Wierzę że jeśli damy z siebie wszystko to możemy to nawet wygrać!-odparłam z entuzjazmem-Braixen wiesz co robić.

Pokemon wyciągnął sentymentalny patyk ze swojego ogona i wystawił go na środek. Wraz z moimi Pokemonami złapaliśmy za przedmiot. Była to nasza tradycja. 

Spojrzałam na nowego członka drużyny. 

-Mudkip ty też! No dalej chodź!- krzyknęłam.

Stworzonko trochę niepewnie podeszło do nas i położył swoją łapkę na patyk.

-Dajmy z siebie wszystko!

*po kilku godzinach*

-Myślę, że już nam wystarczy- odparłam, gdyż widziałam że wszyscy są już wykończeni ciężkim treningiem- jestem z was naprawdę dumna. Oto wasza nagroda!

Wyciągnęłam z plecaka ulubione Pokeptysie moich towarzyszy. 

Każdy wyciągnął z koszyczka swojego Ptysia. Wzięłam pojemnik i podeszłam do Mudkipa.

-Nie wiem jeszcze dokładnie, który smak lubisz najbardziej więc po prostu posmakuj każdego po trochu a potem pokażesz mi, który Ci najlepiej smakował dobrze?- zapytałam z uśmiechem.

-Mudkip!

-Cieszę się że z nami jesteś- odparłam głaskając stworka po głowie.

Po powrocie do centrum Pokemonów, uszykowałam się do spania. Jednak uznałam że jest jeszcze trochę wcześnie więc wymyśliłam jak można pożytecznie spędzić ten czas na dwa sposoby. Pierwszym z nich było gotowanie- a dokładnie pieczenie. Po wejściu do kuchni zaczęłam wszystko tłumaczyć moim przyjaciołom.

-Słuchajcie w związku z tym, że dzisiaj zjedliśmy wszystkie Pokeptysie, które wcześniej przygotowałam teraz zrobimy nowe. W końcu musimy mieć coś do zjedzenia po jutrzejszym treningu.

Wszystkie Pokemony wzięły się do pracy.

-Pancham proszę podaj mi tą Pokejagodę- odparłam wskazując palcem.

-Mudkip przyniesiesz mi ten składnik?

-Sylveon chcesz może zamieszać składniki za pomocą swoich wstążek?

-Braixen zapalisz ogień w piekarniku?

Podczas gotowania w pewnym momencie Mudkip niosąc miskę z składnikami upadł.

-Mudkip! Nic ci nie jest?!- zapytałam 

Stworkowi nic się nie stało jednak wyglądał na zasmuconego. Wydaje mi się że bał się mojej reakcji na to co zrobił.

-Hej nic się nie stało!- odparłam z uśmiechem wycierając Pokemona od ciasta- zobacz.

Również wysmarowałam swoją twarz ciastem aby poprawić mu humor.

-Jak wyglądam?- zaśmiałam się.

Sylveon wysmarowała Panchama ciastem w skutek czego ten się zarumienił. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Po upieczeniu słodyczy nastał czas na drugi pomysł, który wcześniej wpadł mi do głowy.

-Z racji tego, że już pojutrze znów wracamy na scenę chcę żebyśmy wszyscy razem przymierzyli nasze stroje. Chcę pokazać Mudkipowi jak wyglądamy.

Po przebraniu się w nasze ciuchy na występy weszliśmy do pokoju gdzie Mudkip czekał, aż mu się pokażemy.

-Tadaa!- wykrzyknęłam.

Pokemon chyba wyglądał na zachwyconego.

-Chcę abyś wystąpił ze mną na moim drugim konkursie. Gdy przyjdzie czas stworzymy też jakiś ładny strój na występy dla ciebie dobrze?

-Mud!- odpowiedział Pokemon z entuzjazmem.

Po jakimś czasie Pokemony zasnęły. Ja natomiast miałam z tym mały problem. W sumie nie wiem dlaczego. Trema? Konkurs jest dopiero pojutrze więc chyba nie powinnam się nim tak bardzo denerwować tym bardziej że już nie raz uczestniczyłam w konkursach tego typu. Zeszłam do kuchni i zrobiłam sobie gorącą herbatę. W pokoju usiadłam na łóżku z kubkiem wypełnionym napojem i patrzałam na gwieździste niebo. Ciekawe jak tam Citron (Clemont) i Eureka (Bonnie)... No i oczywiście ciekawe jak ON sobie radzi. 

Następny dzień minął w sumie podobnie do poprzedniego. Trenowałam razem z moimi Pokemonami do wieczora. W nocy miałam jeszcze większy problem z zaśnięciem. 

*kolejnego dnia- dzień konkursu*

Stanęłam z moimi Pokemonami przed budynkiem, w którym za około godzinę miał się odbyć konkurs.

Mój konkurs.

Mój pierwszy konkurs.

Czułam jak serce zaczęło mi szybciej bić. Jednak z drugiej strony czułam wielką ekscytację. To tego właśnie chciałam. Występować i sprawiać uśmiech na twarzach ludzi i Pokemonów. W pewnej chwili poczułam coś dotykające moją rękę.

To wstążka Sylveona zawiązała się wokół mojego nadgarstka. Spojrzałam w dół na Pokemona i uśmiechnęłam się do niego. Następnie z zdeterminowanym wyrazem twarzy skierowałam wzrok w górę, w tym samym czasie dotykając moją niebieską wstążkę.

-Idziemy- odparłam z przekonaniem.



Wiem że ten rozdział dość mało wnosi do ogólnej historii...Ale po prostu mam już w głowie ułożony plan wydarzeń a nie chcę żeby wszystko działo się tak szybko więc wymyśliłam taki luźny rozdzialik z zwykłymi wydarzeniami z dnia Sereny żeby wszystko trochę spowolnić. I przy okazji chciałam pokazać jak rozwijają się relacje z nowym Pokemonem. Więc no to tyle... :) Ogólnie nie sądziłam że pisanie będzie mi sprawiało AŻ taką przyjemność.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top