#48
Satoshi POV
-Kaguya? Ja jestem...
-Saroshi! Satoshi-senpai!- wykrzyknęła fioletowo-włosa.
***
-S-senpai?!- odparliśmy razem z moją dziewczyną w tym samym czasie ze zdziwienia.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Cię widzę!- dziewczyna podeszła chwytając mnie za ręce.
-Hm?
-Widziałam Cię w telewizji! Jesteś najlepszym trenerem jakiego kiedykolwiek widziałam! A twój występ na lidze w Kalos?! Bomba!
-Tak? Ahh cieszę się- odparłem lekko zawstydzony drapiąc się po głowie.
Rzadko spotykam ludzi, którzy znają mnie tylko i wyłącznie z mediów. Chwytając Serenę za nadgarstek i przyciągając do siebie bliżej postanowiłem ją przedstawić:
-To moja dziewczyna Serena- oświadczyłem.
-Woo! Miło mi Cię poznać!- zareagowała witając się- nie wiem od czego zacząć, jest tyle rzeczy, które chciałabym się Ciebie zapytać...
Jej wypowiedź przerwał głośny grzmot słyszany z zewnątrz.
-Coś czuję, że pogoda zostanie taka na dłużej...- skomentowałem zrezygnowany- Kaguya?- zawołałem jej imię będąc zdziwionym widokiem przede mną.
Dziewczyna klęczała skulona z rękoma ułożonymi na uszach.
-Wszystko dobrze?- Serena kucnęła koło dziewczyny.
Po otwarciu oczu nowo poznana dziewczyna szybko się od niej odsunęła.
-Wybacz ale nie lubię rzeczy, które są związane z elektrycznością. Czy jest to burza...czy ten mały stworek- wyjaśniła wskazując palcem na Pikachu, który nawet nie wiedząc kiedy wskoczył mojej dziewczynie na ramię.
-Oh...Przepraszam. Pikachu chodź tutaj- zawołałem go.
-Wszystko w porządku?- zapytała Serena wskazując na opatrunki znajdujące się na ciele dziewczyny.
-Aa to nic takiego. Przez eksplorowanie miejsc takich jak ta jaskinia często zdarzają mi się małe wypadki. Ale nie wszystko to rany. Na przykład tutaj znajdują się blizny po styczności z elektrycznością- wskazała na bandaż.
-To dlatego się jej tak boisz?- podsumowałem.
-Można tak powiedzieć.
-Tak sobie pomyślałam...jeśli pogoda na razie nie ma zamiaru się poprawić to może coś zjemy?- zaproponowała Serena wypuszczając swoją Braixen z Pokeballa.
-Dobry pomysł- zgodziłem się.
Pokemon rozpalił ognisko Miotaczem Ognia. Po tym usiedliśmy w trójkę koło siebie. Spędzaliśmy czas jedząc i rozmawiając o prawie wszystkim o czym się dało. Jednym z tych tematów były nasze cele w życiu:
-Moimi największymi marzeniami są zostanie mistrzynią Pokemon oraz zobaczenie Giratiny na własne oczy! Nie mówiąc o jej złapaniu ahh...-rozmarzyła się nasza towarzyszka.
-Jeśli chodzi o mnie...- zacząłem.
-Chcesz zostać mistrzem! Wiem o tym!- odpowiedziała za mnie Kaguya.
-Dokładnie.
-Więc to czyni nas rywalami. Może stoczymy walkę?
-Dobra!- ekscytacja wzięła górę.
-O nie, nie, nie- przerwała nam Serena.
Razem spojrzeliśmy się na nią ze zdziwieniem.
-Przykro mi, że wam przerywam ale walka w tak małej jaskini może się źle skończyć. Możecie przecież poczekać, aż burza i deszcz przeminą żeby stoczyć ją bezpiecznie na zewnątrz.
-Racja. Przepraszam, zbyt się podekscytowałam- odparła dziewczyna wracając na swoje miejsce przy ognisku.
-W sumie to ja też mam dwa marzenia- dodałem wracając do wcześniejszego wątku.
-Hm?- obie towarzyszki zwróciły na mnie uwagę.
-Chcę spędzić resztę życia z dziewczyną, którą kocham- spojrzałem Serenie w oczy.
Ta po usłyszeniu tych słów zawstydzona uciekła ode mnie wzrokiem.
-Aww to takie urocze!- skomentowała nasza nowa znajoma.
-Jeśli chodzi o mnie- odparła Serena- teraz jako główny cel ustawiłam sobie wygranie wielkiego festiwalu. Potem myślę, że moje kolejne marzenie dzielę z Satoshim...- dodała nieco ciszej.
Podczas naszych długich rozmów dowiedzieliśmy się też dość dużo o przeszłości Kaguyi.
-Gdy byłam mała nikt nie chciał się ze mną bawić. Wszyscy mówili że mieszkam w nawiedzonym domu- opowiadała.
-Musiało być Ci ciężko- skomentowała Serena.
-Czy ja wiem? Może momentami...ale duchy nigdy się ode mnie odwróciły- odparła z uśmiechem patrząc na Litwicka znajdującego się w jej włosach.
-D-duchy?- odparła Serena.
-Spokojnie- zaśmiała się Kaguya- duchy to jedne z najmilszych istot na świecie więc nie ma potrzeby się ich bać!
-Swoją drogą dlaczego Litwick cały czas tam przesiaduje?- spytałem zaglądając jej za szyję wgłąb włosów.
-Jest dość strachliwy i nieśmiały. Od początku naszej znajomości pozwalałam mu tam przesiadywać i jakoś tak zostało. Ale mi to nie przeszkadza.
Pikachu nie spodziewanie podszedł do dziewczyny.
-Pikachu odejdź!- zawołałem go jednak dziewczyna pokazała, że nie muszę tego robić. Nerwowo wyciągnęła w jego stronę mały palec u dłoni. Ręka mocno jej drżała.
-Możesz mnie powąchać- odparła, co ten zrobił.
Następnie dziewczyna spojrzała na rękę.
-Może jednak ta elektryczność nie jest taka zła?
W tym samym momencie na zewnątrz zagrzmiało z całej siły w skutek czego podskoczyła.
-Jednak jest- dodała nerwowo.
Nasze rozmowy po jakimś czasie przerodziły się w opowiadanie strasznych historii.
-I wtedy zza lasy wyszedł facet z maską i nożem w ręku!- Kaguya wczuła się w historię.
Spędziliśmy tak razem czas przez kilka godzin.
-Zaraz jak stąd wyjdziemy stoczymy walkę dobra?- wyciągnęła dłoń w moją stronę.
-Jasne!- zgodziłem się podając swoją rękę.
Po jakimś czasie zaciekawiony podszedłem pod wyjście od jaskini. Niestety burza cały czas się utrzymywała.
-I jak?- zawołała Kaguya.
-Burza dalej jest. Ale mam wrażenie, że już mniej pada- skomentowałem.
-A chmury?
-A co ja pogodynka?- odparłem spoglądając ponownie na niebo.
Jedyne co widziałem to czarne chmury nadchodzące z horyzontu co nie świadczyło o niczym dobrym. Gdy już chciałem zwrócić się w stronę dziewczyn usłyszałem głośny trzask nad sobą oraz Serenę krzyczącą moje imię.
-Satoshi uważaj!
Następnie poczułem ból w okolicach głowy a potem chyba zemdlałem...
Serena POV (*kilka ostatnich sekund z jej perspektywy*)
Pakując się usłyszałam jak Satoshi komentował pogodę. Spojrzałam w jego stronę. Wtedy zauważyłam wielki trzask spowodowany przez burzę. W jego skutek mały głaz zaczął lecieć w stronę mojego chłopaka.
-Satoshi uważaj!- wykrzyknęłam z całych sił.
Jednak było już za późno. Mogłam tylko stać i patrzeć jak ten opada na ziemię.
-Satoshi!- pobiegłam jak najszybciej w jego stronę.
-Satoshi- senpai!- to samo zrobiła Kaguya.
-Satoshi!- kucnęłam koło chłopaka podnosząc delikatnie jego głowę.
Był nieprzytomny. Jednak najbardziej zszokowała mnie ilość krwi jaka sączyła się z rany na głowie.
-O nie...- czułam jak łzy napływają mi do oczu- Kaguya podaj mi mój plecak szybko!
-Tak jest!- dziewczyna szybko zrobiła to o co ją poprosiłam.
Wyciągnęłam z torby małą apteczkę, a z niej bandaże. Chcąc opatrzyć chłopaka nie mogłam tego zrobić. Moje ręce trzęsły się z całych sił.
-Daj ja to zrobię- dziewczyna wzięła ode mnie bandaż- robiłam to już nie raz zaufaj mi.
Gdy dziewczyna zajęła się opatrunkiem ja siedziałam bezczynnie wpatrując się w moje dłonie pełne jego krwi. Krople deszczu spływały mi po przemoczonych włosach.
-Co teraz?- to jedno zdanie krążyło mi w myślach.
—————————————————-
*** Kaguya to postać stworzona i narysowana przez NamidaMasuru !!
Przepraszam jeszcze raz, że nie napisałam tego wcześniej🤦🏻♀️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top