#32

Serena POV

To już ten moment. Stałam na scenie na przeciwko Hilberta. Czekałam tylko na dźwięk sygnalizujący rozpoczęcie walki konkursowej. Poziom mojej nerwowości wzrósł kilkakrotnie. W końcu teraz nie walczę po prostu o wstążkę- walczę o wstążkę z moim znajomym, który na dodatek przed chwilą pokonał moją największą rywalkę z tego regionu. Przełknęłam nerwowo ślinę. 

Start!

Herdier i Oshawott Hilberta stali już na baczność.

-Braixen! Pancham! Wychodźcie!

Z takim połączeniem jeszcze nie walczyłam przed widownią. 

-Panie przodem!- usłyszałam krzyk chłopaka.

No dobra.

-Miotacz płomieni! Skieruj go na ziemię!

Miałam mały plan ale niezbyt wierzyłam, że wszystko uda się po mojej myśli. W końcu mój przeciwnik ma w drużynie typ wodny- a to już wpływa na moją przegraną.

Po chwili tak jak planowałam całe pole walki przybrało lekko czerwony kolor. Para zaczęła się z niego ulatniać- tak jak chciałam podgrzałam ziemię. Braixen nie powinna mieć z tym problemu, a Pancham może walczyć wskakując na nią (co już nawet zrobił). Jednak gdy planowałam tą strategię istniał konieczny warunek żeby się udało- brak typów wodnych na polu walki. I tutaj pojawia się problem. W każdym momencie Oshawott Hilberta może od tak użyć jakiegokolwiek ataku wodnego, w celu wyrównania temperatury do poprzedniego stanu. Chociaż gdy to zrobi to widoczność na polu walki obniży się na jakiś czas w skutek pewnie dość dużej ilości pary wodnej, która powstanie. Ale to jego jedyne wyjście w tej sytuacji. W końcu nawet jeśli Oshawott poszedłby w ślady Panchama, Herdier nie wytrzyma długo na powierzchni o tak wysokiej temperaturze.

-Co więc teraz zrobisz?- pomyślałam patrząc w stronę koordynatora.

Chłopak podjął decyzję dość szybko.

-Oshawott użyj wodnej broni na ziemi!

Tego się spodziewałam.

Pod wpływem strumienia wody temperatura zaczęła się stabilizować- ale też co za tym idzie zaczęła wydzielać się para wodna. Ilość naszych punktów zmniejszyła się minimalnie.

Po chwili Pokemon skończył używać ataku. Teraz zaczyna się prawdziwa walka, pomijając fakt, że jedyne co widzę to biały dym przed sobą. Poprzez taką beztroską zabawę z temperaturą podniosła się ona również w sali konkursowej. Kropelka potu spłynęła mi po twarzy. Teraz najważniejsze jest skupienie. Burza mózgów rozpoczęła się w mojej głowie. Zaczęłam szybko analizować różne opcje i strategie.

-Piorun!- usłyszałam polecenie.

No tak. Herdier użył jakiegoś elektrycznego ataku, żeby pozbyć się mgły podczas walki z Lutią. A teraz ziemia jest przesiąknięta wodą co znaczy...

...nie zdążyłam dokończyć myśli gdy atak trafił w moje Pokemony.

-Nic wam nie jest?!- wykrzyknęłam przerażona.

Nie dobrze. Początek walki, a moje Pokemony już są sparaliżowane. Spojrzałam przed siebie. Para wodna prawie całkowicie opadła.

-Ostra muszla!

Herdier biegł w naszą stronę z Oshawottem na plecach.

-Kamienne ostrze!- wydałam polecenie.

Niebieskie bloki zaczęły pojawiać się jeden po drugim. Pokemon przeciwnika omijał je w miarę możliwości dalej biegnąc w tym samym kierunku- bingo. W czasie gdy skupili się na robieniu uników ja zaatakuję z góry. Wcześniej w miarę potajemnie rozkazałam Braixen wskoczyć na wysokie bloki ostrza. W momencie, w którym zaczęły znikać mój Pokemon był już w górze gotowy do ataku.

-Teraz Ognisty Podmuch!

Nie są w stanie teraz tego całkowicie uniknąć. Uśmiech wkradł mi się na twarz. Atak trafił. Wiedziałam, że zada to jakieś obrażenia ale tego się nie spodziewałam.

-Herdier jest niezdolny do walki!- oświadczyła prowadząca.

Teraz rozumiem. Herdier był tylko w pewien sposób środkiem transportu na polu walki dla innych mniejszych Pokemonów, które działały jako główna siła. Był źródłem szybkości całej drużyny. Dlatego nie atakował zbyt wiele- a gdy już to robił to przeważnie tylko ofensywnie. Mój przeciwnik nie wyglądał na zbyt zadowolonego. Pewnie nigdy nie opracowywał żadnych strategii tylko dla Oshawotta.

-Herdier powrót- schował Pokemona do Pokeballa.

Ku mojemu zdziwieniu zaczął działać automatycznie jak gdyby nigdy nic.

-Oshawott taniec mieczy!

Jego atak został podwyższony.

-Wodna broń w Braixen!

-Pancham Ciemny Puls! Obroń Braixen!

To ona jest tutaj głównym źródłem siły więc nie mogę pozwolić, żeby dostała atakiem, już tym bardziej tak efektywnym i jeszcze na dodatek podwyższonym. Pancham zdążył w odpowiednim momencie.

 Przez chwilę wymienialiśmy się atakami i kombinacjami. W końcu w pewnym momencie Braixen opadła z wykończenia. Stałam zszokowana. Wszystko działo się tak szybko.

-Braixen jest niezdolna do walki.

-W takim razie Pancham siła ramion!

-Ostra muszla!

Pokemony zaczęły wymieniać się atakami.

-Kamienne ostrze i wskocz na nie!

Panda wykonała polecenie.

-Za nim!- rozkazał Hilbert.

Oshawott również zrobił to samo. Kontynuowali wymienianie się atakami na wysokości. Spojrzałam nerwowo na licznik czasu. Pokazywał tylko 10 sekund. Wtedy pomysł wpadł mi do głowy.

-Użyj siły ramion...na kamiennym ostrzu!

Pokemon ufając mi bezwarunkowo zrobił to co mu poleciłam. W skutek tego kamienne bloki zaczęły znikać. Oba Pokemony znalazły się w powietrzu spadając z dość dużej wysokości.

-Wodna...

-Ciemny puls na Oshawotta! A potem na ziemię i wyląduj!- nie dałam mu dokończyć.

Wszystko poszło po mojej myśli. Ciemny puls najpierw uderzył w stworka przeciwnika uniemożliwiając mu jakiekolwiek ruchy. Spadł, uderzając o ziemię z dość dużą siłą. W międzyczasie Pancham używając tego samego ataku wykonał kilka akrobacji w powietrzu wylądował elegancko na koniec.

-Czas minął!

Prowadząca podeszła powolnym krokiem do Oshawotta w celu sprawdzenia jego stanu.

-Oshawott jest niezdolny do walki. Koordynatorka Serena wygrywa!

Wszyscy zaczęli bić brawo. Pancham wskoczył mi energicznie w ramiona.

-Pancham dziękuję! I tobie też Braixen- odparłam szczęśliwa trzymając jej Pokeballa w ręku. 

Oto twoja wstążka!

Miała ona urocze żółto- pomarańczowe zabarwienie. Trzymając ją w dłoni spojrzałam na nią z zadowoleniem.

Mój trzeci konkurs w Hoenn. Moja druga wstążka. 

----

Będąc w szatni poprawiałam włosy.

-Gratuluję!- usłyszałam głos zza pleców.

Odwracając się Hilbert stał wyciągając swoją dłoń w moją stronę.

-Dziękuję- odwzajemniłam uścisk.

Jednak dalej nie mogłam w to uwierzyć. Jeśli wygrałam z kimś kto pokonał moją rywalkę- czy to oznacza, że jestem w stanie teraz sama zrobić to samo? To się okaże.

Z myśli wyrwał mnie dźwięk pukania do drzwi. Swoją drogą dlaczego Hilbert tego nie zrobił wchodząc tutaj? A może pukał tylko to ja za dużo myślałam jak zawsze i nie zwróciłam na to uwagi.

-Proszę!- oznajmiłam.

Hilda wpadła do pokoju rzucając się na swojego towarzysza.

-Hilbert jak się czujesz? Byłeś świetny wiesz! Co z Oshawottem i Herdierem?

Milion pytań na sekundę. Typowe.

-Gratulacje!- usłyszałam.

Jednak to samo słowo wypowiedziane przez inne osoby może wywoływać różnorakie emocje. Ten głos był dla mnie najważniejszy. Satoshi stał uśmiechnięty wpatrując się we mnie. Wstałam nieśmiało przytulając się do niego. Nie wiem czy to z nadmiaru emocji ale bardzo tego potrzebowałam. Chłopak odwzajemnił gest otulając rękoma moje biodra. Staliśmy tak przez chwilę.

-Uu co tu się dzieje!- Hilda wykrzyknęła z podekscytowania.

Odruchowo się od siebie odsunęliśmy.

-Ahh przepraszam możecie kontynuować my i tak już wychodzimy co nie Hilbert?!- odparła chwytając go za ramię i ciągnąc go za sobą do drzwi- Papatki! Do jutra! Widzimy się na plaży! - pożegnała się nie dając chłopakowi dojść do słowa i trzaskając drzwiami.

-To było szybkie- zachichotał mój chłopak.

-Nie uważasz, że do siebie pasują?- zadałam pytanie.

-W sumie.

Uśmiechnęłam się. Satoshi chwycił mnie za rękę.

-Wracamy do centrum?

-Moment.

Sięgnęłam po Pokeballe i schowałam do plecaka. Założyłam go na plecy. Został mi kapelusz. Sięgnęłam ręką w jego stronę jednak, ktoś zdążył to zrobić przede mną. Zwróciłam wzrok zdziwiona na chłopaka. Uśmiechnięty nałożył delikatnie przedmiot  na moją głowę. Następnie musnął lekko mój policzek ustami.

-Gotowa?

-T-tak- potwierdziłam lekko zawstydzona.

Wyszliśmy z budynku, w którym odbywał się konkurs. Ostatni raz odwróciłam się i spojrzałam w jego stronę.



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top