#31

Satoshi POV

Stojąc i czekając na wyniki widziałem jak zestresowana w tamtym momencie była moja dziewczyna. Jeśli chodzi o mnie to byłem pewien, że...

-Jestem!- wykrzyknęła przerywając moje myśli.

No właśnie- tego byłem pewien.

Po pogratulowaniu Serenie ruszyłem w stronę trybun gdzie po drodze natknąłem się na Hildę.

-Tu jesteś! No dalej zaraz się zacznie!- odparła z entuzjazmem chwytając moje ramię. W drugiej ręce trzymała dwie puszki jakiegoś napoju.

-Co to?- zapytałem.

-Aa no tak. Kupiłam nam sok! Zachciało mi się pić a nieładnie tak się nie poczęstować więc Tobie też kupiłam!- odpowiedziała podając mi jeden z nich.

Serena POV

W pierwszej walce uczestniczy Lutia więc czekałam z niecierpliwością na jej występ. W końcu jest moją rywalką...tak myślę. Zadziwił mnie tylko fakt, iż nie zorientowałam się, że jest tutaj od samego początku. Musiała występować w pierwszej rundzie zaraz po mnie gdy nie zwracałam uwagę na to co się dzieje na scenie.

 Z moich intensywnych myśli wyrwało mnie lekkie pacnięcie czymś w czoło. Spojrzałam delikatnie w górę i zaniemówiłam.

-Co tam piękna?- zaczepił mnie Hilbert zakładając białą rękawiczkę, którą wcześniej lekko mnie uderzył.

-C-co t-ty tu...?- nie mogłam zebrać logicznie myśli.

-Jak to co?- uśmiechnął się szczerze- właśnie idę występować.

Zaniemówiłam. To, że nie zauważyłam Lutii to jedno ale on...go przecież nie dałoby się nie zauważy...- wtedy mnie ocknęło. Moment gdy wychodziłam z łazienki przed pierwszą rundą. Spotkałam jakiegoś chłopaka ale nie widziałam jego twarzy. Spodziewałabym się każdego tylko nie jego. Zwróciłam wzrok ponownie na chłopaka. Tym razem jego wyraz twarzy zmienił się drastycznie- wyglądał na bardzo zdeterminowanego. Nie mówię tutaj też o moim zdziwieniu jego zachowaniem- bo wcześniej naprawdę nie powiedziałabym, że interesują go takie rzeczy jak konkursy ale to głownie również przez jego ubiór. Miał na sobie elegancki czarny garnitur, granatowy krawat oraz białe rękawiczki. Zanim zdążyłam coś powiedzieć ten zaczął swoją wypowiedź pierwszy:

-Dobra to ja idę- odparł poprawiając krawat.

Moment...jak to ,,idę". Przecież...

-A-ale, że teraz?- zapytałam zakłopotana.

-A czemu by nie?

-To znaczy, że ona jest twoją przeciwniczką...tak?- upewniłam się wskazując na Lutię w telewizorze.

Przecież jeśli ona ma być jego przeciwniczką to po nim.

-No tak. Co z tobą? Za mocno Cię zdzieliłem tą rękawiczką czy co? A może ten twój chłopaczek zrobił Ci pranie mózgu? Dziwnie się zachowujesz.

Po tym stwierdzeniu szybko potrząsnęłam głową. Ma rację.

-Aa nie przepraszam- zaczęłam się tłumaczyć chwytając się dłonią za tył głowy- no to powodzenia!

-Tego się nie spodziewałem! Dzięki!- nie wiedziałam, że zwykłe ,,powodzenia" będzie dla niego tak zadziwiające.

Po chwili chłopak zniknął. Był już w drodze na scenę, na której czekała Lutia.

Satoshi POV

Czekając na występ Sereny z nerwów zacząłem pić napój, który kupiła Hilda. Jednak w momencie, w którym wziąłem pierwszego łyka od razu zacząłem się krztusić. W pierwszym momencie myślałem, że to zwidy. Poczułem jak Hilda klepie mnie z całej siły po plecach.

-Łoo spokojnie! Aż taki nie dobry wybrałam?

-N-nie t-to n-nie t-to- zacząłem się tłumaczyć resztkami oddechu, kaszląc przy tym.

Przetarłem dłonią twarz i spojrzałem przed siebie ponownie ale widok się nie zmienił. Czyli to nie halucynacje. Właśnie widzę Hilberta stojącego na scenie w eleganckich ciuchach. W tym samym momencie Hilda podskoczyła z siedzenia i podbiegła do barierki.

-No w końcu! Hilbercio skop jej tyłek!

Kiedy już myślałem, że złapałem oddech i zacząłem dalej pić napój, zakrztusiłem się po raz drugi. 

-Co z tobą, nie wiesz jak się pije?- odwróciła się oburzona.

W końcu? Hilbercio? W sensie, że to ten gość, o którym mówiła wcześniej? Powód, dla którego tutaj jest? Jej przyjaciel?!

Zaraz, zaraz tylko dlaczego go wcześniej nie widziałem...w sensie w pierwszej rundzie? W sumie był moment, w którym poszedłem do toalety na jakimś z występów. W końcu ustabilizowałem swój oddech i stanąłem koło dziewczyny, chwytając dłońmi za barierki. Muszę to zobaczyć.

-Czyli to jest ten twój przyjaciel?

-Dawaj!!- dziewczyna w ogóle nie zwracała na mnie uwagi. Była zbyt zajęta dopingiem.

Hilbert chyba jednak nie był z tego faktu zbyt zadowolony. Jego twarz przybrała czerwony kolor. Pewnie czuł się lekko zawstydzony. W końcu doping dopingiem ale bez przesady. Para stała już gotowa do walki, która właśnie miała się zacząć. Lutia stała ze swoją Altarią i Pokemonem, którego jeszcze u niej nie widziałem- Medichamem.

 Natomiast Hilbert miał Oshawotta i Herdiera. Czas zobaczyć jak dobre są jego umiejętności.

Serena POV

Skupiłam wzrok na walce, nerwowo zagryzając wnętrze policzka. W końcu ja będę musiała się zmierzyć, z osobą, która wygra. Potem sprawdzę nowe Pokemony, których jeszcze nie widziałam w Pokedexie. Usłyszałam dźwięk, informujący o starcie. Ku mojemu zdziwieniu Lutia zaczęła. Hilbert cierpliwie czekał na jej wybór.

W jednej sekundzie na polu walki rozprzestrzeniła się mgła uniemożliwiająca dobrą widoczność. Jej Altaria użyła Mgły. Dobrze to znam. Jednak mgła tak szybko jak się pojawiła również zniknęła. Było to spowodowane jakimś elektrycznym atakiem. Gdy całkowicie opadła można było zauważyć, że było to sprawką Herdiera Hilberta. Następnie razem z Oshawottem na swoich plecach zaczął biec w stronę stworków Lutii. Walka ku mojemu zdziwieniu była bardzo wyrównana. Obaj trenerzy wykazywali się wysokimi umiejętnościami. Hilbert nie został zmieciony z powierzchni ziemi tak jak ja przy mojej pierwszej walce z Lutią. Czy to możliwe, że jest lepszym koordynatorem ode mnie? Zacięty pojedynek trwał. Trenerzy wymieniali się bezustannie różnymi kombinacjami ataków. Starałam się przyglądać jak najdokładniej, aby później może wykorzystać jakiś element w mojej walce. W pewnym momencie niespodziewanie zabrzmiał dźwięk informujący o upłynięciu czasu. Automatycznie skierowałam wzrok na wyświetlacz. Zaniemówiłam.

-Wygrywa koordynator Hilbert!- oznajmiła prowadząca.

Ilość punktów była podobna ale nie zmienia to faktu, iż irytująca mnie osoba wygrała z kimś kogo chcę pokonać od mojego pierwszego konkursu. Może go nie doceniałam? W końcu jego ,,durnowate" zachowanie w żadnym stopniu nie odzwierciedlało jego umiejętności jako trener Pokemon- a już tym bardziej jako koordynator. Nie wspominając już o fakcie, że teraz to ja będę musiała się z nim zmierzyć. Przełknęłam nerwowo ślinę. Nie zauważyłam nawet kiedy Satoshi zszedł do mnie z trybun.

-Jak się czujesz?- zapytał.

-Trema- określiłam jednym słowem.

-Będzie dobrze- pocieszył mnie kładąc rękę na mojej.

-O kurde!- usłyszałam czyjś krzyk, w skutek którego razem z moim chłopakiem podskoczyliśmy. Nie wiedziałam, że posiadanie tak wysokiego tonu głosu jest możliwe.

-To ty ją znasz?- usłyszałam.

Zauważyłam dziewczynę stojącą przede mną, wskazującą na mnie palcem. Mówiła do Satoshiego?

-Taa nie miałem w sumie okazji, żeby to powiedzieć- odparł mój chłopak drapiąc się po głowie.

-Znacie się?- zapytałam.

-Siedzimy koło siebie na widowni. Tak się składa, że ona jest...- nie zdążył dokończyć.

-Hilbercio!- krzyknęła wskakując mu w ramiona. Nawet nie zauważyłam kiedy tutaj przyszedł.

-Mówiłem Ci już, żebyś mnie tak nie nazywała!- skomentował oburzony.

-Ojj już nie bądź taki!- odpowiedziała.

Wtedy chłopak nas zauważył. Po chwili zaczęło się wyjaśnianie skąd, kto, kogo zna itd.

-Czyli jesteście razem?- spytała ciekawska dziewczyna.

-Tak- oznajmił mój chłopak.

-Uu szczęściarz! 

Od razu się zaczerwieniłam.

-Hej co wy na to?! Może jak już się tak złożyło, że się wszyscy znamy to pojedziemy gdzieś razem! Na przykład jutro! Niedaleko jest plaża. Pogoda ma być idealna. Spędzimy razem fajnie czas!

-W sumie czemu by nie?- stwierdził Hilbert.

Poczułam wzrok Satoshiego na sobie. Odwróciłam się w jego stronę.

-Co ty na to?- zapytał.

-Umm...ja sama nie wiem...- myśl spędzenia dnia z tym irytującym człowiekiem (czyt. Hilbertem) nie zbyt mnie zachęcała ale w sumie Hilda wydawała się być bardzo pozytywną osobą no i w dalszym ciągu będę tam z Satoshim więc...

-No weź! Będzie fajnie!- zaczęła dziewczyna.

-A ty co myślisz?- spojrzałam na mojego chłopaka.

-Mi pasuje!

-No dobra to możemy jechać- stwierdziłam. Może Hilda ma rację. Spędzimy miło czas i może podpytam trochę Hilberta o jego karierę jako koordynatora. Nie powiem- bardzo mnie to ciekawi.

-Yay!- ucieszyła się nowa znajoma przytulając mnie.

Hilda miała dziwną umiejętność rozprzestrzeniania dobrej energii do ludzi wokół niej. Naprawdę stałam się podekscytowana na nasz wypad na plażę. Byliśmy z Satoshim na plaży raz na początku naszej podróży w Hoenn ale wtedy na końcu i tak skończyliśmy tam trenując. Więc tym razem chcę, żebyśmy wspólnie odpoczęli- nie tylko my ale i nasze Pokemony. No i pokarzę morze Xion! W końcu jeszcze nigdy go nie widziała. Ale najpierw czeka mnie walka. I to nie byle jaka walka. Pojedynek z Hilbertem. Spojrzałam na chłopaka z zdeterminowanym wzrokiem co on odwzajemnił.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top