#3

Serena POV

 Minęło już kilka dni od momentu, w którym wylądowałam w Hoenn. Muszę powiedzieć że sam region bardzo mi się podoba. Widziałam już dużo różnych gatunków Pokemonów, które nie występowały w Kalos. Muszę później jakiegoś złapać. Ciekawe jak radzi sobie Satoshi. Mam nadzieję że ten pocałunek to nie była zła decyzja. Przynajmniej tak mi się wydaje. W końcu ON go odwzajemnił. Niedługo powinno zrobić się ciemno więc zaczęłam poszukiwania w pobliżu jakiegoś centrum Pokemon. Jednak w pewnym momencie zza krzaków wyskoczył Pokemon.

Był bardzo słodki. Użyłam mojego Pokedexa w celu dowiedzenia się więcej informacji na jego temat:

Azurill

Typ normalny i wróżkowy

Pokemon, który przeważnie żyje w pobliżu wody. Na lądzie porusza się z dość dużą prędkością poprzez skakanie na własnym ogonie.

Hmm Azurill później ewoluuje w Marilla, który jest typem wodnym. Tego mi właśnie potrzeba. Występy z jego udziałem np. z Braixen powinny wyjść świetnie. Połączenie ognia i wody. Idealnie.

-Sylveon wybieram cię!-krzyknęłam rzucając Pokeballem.

Jednak nie zdążyłam wydać żadnego polecenia, gdyż po chwili zorientowałam się, iż Azurill zaczął uciekać.

-Poczekaj!Sylveon biegniemy za nim!

-Sylv!

W sumie mogłabym sobie odpuścić ale naprawdę chciałam mieć tego Pokemona w swojej drużynie. Po upłynięciu około 10 minut Pokemon zniknął gdzieś za drzewami. Razem z Sylveonem nie miałyśmy już sił, żeby dalej gonić niesfornego Pokemona więc odpuściłyśmy.

-No cóż nie udało się...ale dziękuję za pomoc. Powrót Sylveon-odparłam chowając przyjaciółkę do Pokeballa.

Jednak w tym samym momencie zrozumiałam, że nie tylko nie złapałam Azurilla ale i też chyba się zgubiłam. Próbowałam mniej więcej określić w jakim miejscu jestem za pomocą mojej mapy ale było to trudniejsze niż przypuszczałam.

-Ehh podróżowanie samemu jest trudniejsze niż myślałam.

Po chwili stwierdziłam że zostanę w tym miejscu na noc. 

-Braixen! Pancham! Sylveon! Wychodźcie! Proszę tu macie makaroniki, które upiekłam w ostatnim centrum Pokemonów. -odparłam sama sięgając po jednego.

Następnego dnia z samego rana zaczęłam próbę odnalezienia jakiejś konkretnej drogi do centrum. W pewnym momencie usłyszałam jakiś dźwięk. Był to chyba odgłos Pokemona. Po spojrzeniu w górę ujrzałam małe niebieskie stworzonko siedzące na gałęzi (ciekawe jak się tam dostał?). Posiadał słodkie pomarańczowe policzki. Chciałam sięgnąć po mój Pokedex, żeby dowiedzieć się o nim czegoś więcej jednak nie zdążyłam tego zrobić. W tym samym czasie usłyszałam trzask gałęzi i potworny pisk. Pokemon spadał z dość dużą prędkością z drzewa. Serce zaczęło mi bić szybciej. Nie wiedziałam co mam zrobić. Logiczne było że jeśli nie zacznę działać to może mu się coś stać. Po krótkiej chwili namysłu zaczęłam szybko biec w jego stronę. W ostatnim momencie rzuciłam się, aby złapać małego stworka. Udało się!

-Wszystko dobrze? Jesteś ranny?-zapytałam.

Spojrzałam w prawo. Ujrzałam gałąź z której Pokemon upadł. Już wiem co tam robił. Na niej rosła Pokejagoda. Zerwałam ją i podałam stworkowi. 

-I jak dobra?To właśnie po nią się tam wdrapałeś prawda?

-Mudkip!-odparł Pokemon.

Po chwili usłyszałam czyjeś krzyki.

-Mudkip! Muudkip! Gdzie jesteś?!

Zza krzaków wydostała się jakaś dziewczyna. Chyba była trenerką tego Pokemona. Zaraz gdy ją ujrzał wskoczył w jej ramiona.

-Tu jesteś! Nawet nie wiesz jak długo Cię szukałam. Nie rób tak nigdy więcej. Oh...hej. Przepraszam nie zauważyłam Cię. Mam na imię Haruka (May). Miło mi cię poznać-odparła z uśmiechem.

Dziewczyna miała ładne niebieskie oczy i czerwoną wstążkę wplecioną we włosy. Jej fryzura przypominała trochę Pokemona (Wynauta?). Ogólnie sprawiała wrażenie wesołej.

-Jestem Serena. Mi również.

Haruka powiedziała że mogę wypocząć u niej w domu więc tak i postanowiłam.

-Mieszkam w mieście Petalburg- odparła-a ty? Skąd jesteś?

-Z miasta Vaniville w Kalos.

-Serio jesteś z Kalos?!-wykrzyknęła-nawet nie wiesz jak kocham to miasto. Znaczy się jeszcze tam nigdy nie byłam ale słyszałam o tym regionie duużo dobrego.

-Tak? A co dokładnie słyszałaś?-zapytałam

-Hmm...Z różnych historii wiem, że występuje tam wiele cudownych gatunków Pokemonów, że ludzie tam są bardzo stylowi, no i że ogólnie wszystko tam jest bardzo stylowe-zaśmiała się dziewczyna- no ale bynajmniej wiem teraz że to sama prawda. Kocham twoją sukienkę!

-Naprawę? Dziękuję!

-Nie ma sprawy. Ale mam jeszcze dużo rzeczy, o których chciałabym z tobą porozmawiać!

-Ja tak samo!-odparłam z uśmiechem.

Cieszę się, że ją poznałam. Haruka naprawdę wydaje się być wspaniałą osobą.

*w tym samym czasie*

Satoshi POV

*na lotnisku*

-Jesteś pewien, że masz wszystko?-zapytała Delia.

-Taak mamo już się przecież pytałaś.

-To twój samolot?-odparła mama wskazując palcem.

-Tak myślę. 

Mama odprowadziła mnie pod same wejście do samolotu.

-To co trzymaj się tam. I zmieniaj codziennie bieliznę.

-MAMO. 

-Przepraszam. Dobra to pa! Kocham Cię synku!

-Ja ciebie też mamo.

Siedząc w samolocie i patrząc przez okno myślałem o Serenie. O tym jak sobie radzi. Ciekawe jak zareaguje gdy mnie zobaczy. Nie mogę się doczekać. Już niedługo.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top