[6]

1 kwietnia, 1976 / 12:31

Lucjusz Malfoy nie był Wilkołakiem

Syriusz od razu wstał z krzesła, strącając dłoń przyjaciela i odszedł na parę metrów od nich, by zaczął chodzić dookoła pomieszczenia, nawet nie spoglądając na gryfonów.

Narcyza miała zaciśnięte powieki i trzymała mocno dłoń Andromedy. Miała ochotę wybuchnąć płaczem, aczkolwiek jej duma na to nie pozwalała. Nie wśród tych zdrajców krwi, szlamostwa oraz ochrony nazwiska Black, które miało się zmienić pewnego dnia na Malfoy.

Ale teraz...

Teraz nie wiedziała czy ten dzień w ogóle nastanie, skoro jej narzeczony zniknął. 

— Cyzia...

— Nic nie mów. — uciszyła siostrę.

Blondynka uniosła głowę, spoglądając na gryfonów, którzy nie odwracali wzroku. Rozłączyła swoją dłoń z tą od jej siostry, strzepała ze swej szaty niewidzialny kurz i głośno powiedziała.

— Chcę być następna.

— I pięknie. — Fabian klasnął w dłonie. — Można już głosować?

— Jeszcze dwadzieścia parę minut do głosowania. — poinformował go Frank. — I teraz jestem pewien, że to wilkołakiem jest gryfon, ale i tak wyrzucimy resztę, by mieć dłuższy czas do rozmowy.

— Jesteście potworami. — powiedziała Andromeda, niezadowolona losem siostry.

— Poprawka, jeden z nas jest. — mruknął Peter.

***

— Syriusz...

— Wypierdalaj, Evans. — warknął chłopak. — Niech mi Merlin świadkiem będzie, że będę próbował ciebie wygłosować.

— Przepraszam, naprawdę nie chciałam tego zrobić. — chwyciła go za ramię, lecz ten od razu się wyrwał.

— Nie dotykaj mnie, kurwa. — przeklnął, mrużąc oczy. — Powiedziałaś o parę słów za dużo niż potrzeba było. — uniósł wzrok i dostrzegł trójkę swoich przyjaciół, wpatrujących się w niego z lekkim uśmiechem. Lupin jako pierwszy spojrzał, gdzieś w bok z wiadomych tylko im powodów.

Zmarszczył brwi, kiedy James jako pierwszy podszedł do niego i bez słowa przytulił mocno.

— Dlaczego nic mi nie powiedziałeś... — westchnął Potter. — Bracie? — spojrzał na niego.

— Ja... — przełknął ślinę Black. — Bałem się waszej reakcji, dużo czarodziejów nie akceptuje tego...

— My mielibyśmy ciebie nie zaakceptować? — parsknął Pettigrew. 

— A tym bardziej ja? — Gideon uniósł brew. — Poza tym, jesteśmy przyjaciółmi, uwielbiamy siebie za to jacy jesteśmy...

— Jesteśmy rodziną. — dodała rudowłosa, czując się wciąż okropnie.

Szarooki odsunął się od przyjaciela, szturchając go delikatnie w ramię żartobliwie. Swoim wzrokiem wrócił do dziewczyny i widział, jak źle się czuła z tym co powiedziała. Westchnął cicho, otworzył swoje ramiona, a Evans podeszła do niego i przylgnęła mocno.

Tak samo, jak on przytulił się do niej, gdy Regulus odpadł.

— Tak bardzo cię przepraszam...

— Wiem, Lily, taki jest cel tej gry w końcu. — mruknął, kładąc brodę na czubku jej głowy. — Zapewne nie widzicie sensu w tej całej zabawie, ale uwierzcie mi, odnajdziecie ją, jeśli dobrze się wczujecie. — zacytował słowa z listu. — Mam wrażenie, że on chce nam jeszcze coś przekazać, ale nie wiem, do cholery, co. — wyznał. — A ty. — odsunął delikatnie zielonooką od siebie. — Wybaczam ci i wyłącznie z tego powodu, że James chce cię mieć za żonę.

— Dziękuję za wybaczenie, wszechmocny Syriuszu. — zaśmiała się Lily.

— I od dziś tak mi mówcie, wszechmocny Syriusz.

***

1 kwietnia, 1976 / 12:55

— Nim mnie wygłosujecie... — zaczęła Narcyza. — Nie sądzicie, że to trochę dziwne? — zapytała.

— Co dokładnie? — zaciekawiła się Evans, czując, że druga dziewczyna ma coś fascynującego do powiedzenia.

— Wydaje mi się, że nie jesteśmy wybrani przypadkowo. — mruknęła. — Znaliśmy tutaj każdego, czy to z widzenia, czy to z kontaktu jaki mamy z tą osobą.

— Ja nie znałam Lockharta. — mruknęła McKinnon.

— Może ty nie, ale wilkołak tak. — westchnęła Black. — Jedna osoba z nas musi bardzo dobrze znać wszystkie osoby wokół. Musi mieć z nimi coś wspólnego, co sprawiło, że nie siedzimy tutaj przypadkowo. — uniosła głos, by każdy dobrze ją słyszał. — I domyśliłam się, kto jest wilkołakiem. — Lupin mimowolnie wstrzymał oddech, gdy blondynka zatrzymała na nim wzrok. — Ale problem pojawia się wtedy, kiedy wiem, że są dwie osoby, które kłamią. — gryfoni rozejrzeli się po sobie zdziwieni. — Przeczytajcie list uważnie, a się dowiecie, a teraz, głosujcie.

Sama wskazała na siebie.

— Dlaczego nie możesz nam powiedzieć? — zapytał Remus. — Siedzimy w tym pomieszczeniu, by połapać się, który z naszych przyjaciół kłamie. A ty znasz odpowiedź i nie chcesz nam jej wyjawić, dlaczego?

— Nie jestem gryfonką. — powiedziała, jakby z obrzydzeniem. — Ja lubię się bawić i chętnie popatrzę na waszą gierkę z góry, popijając wino, będę śmiać się głośno aż zabraknie mi tchu, bo sądzę, że nie wygłosujecie tej osoby.

— Niby to dlaczego?

— Bo jesteście słabi. — stwierdziła. — Są wśród was osoby, które zrobią wszystko, by ta jedna osoba nie została wygłosowana. Cała prawda okaże się na samym końcu, gdy zostanie was zaledwie trójka. — zaśmiała się szyderczo. — Oh, jak zostanie was trójka, oszalejcie. 

— Zapewne domyślimy się kto będzie wilkołakiem, to nic trudnego. — mruknął Pettigrew.

— Czy będziecie potrafili wskazać palcem na osobę, z która mieszkaliście lata? Z którą macie piękny, silny kontakt? Z którą spędzacie czas wolny oraz ten szkolny, nazywacie tę osobę rodzeństwem, gdy ta kłamie wam w żywe oczy. — przerwała na chwilę. — O ile wciąż wasze oczy będą żywe.

— Sugerujesz, że któryś z nas będzie zdolny do zabicia drugiej osoby? — wkurzył się Potter. — Jesteśmy przyjaciółmi. Rodziną. — rzekł głośno.

— Jaka to rodzina, w której znajduje się dwóch kłamców? Obaj zdolni do zabicia, ich przyszłość nie zakończy się dobrze, śmiem rzec, że będą przy tym samym panie. Ale nie mi to oceniać. — mruknęła, strzepując niewidzialny kurz z szaty. — W końcu jesteśmy tylko dziećmi, popełniamy dużo błędów, a posiadamy jeszcze więcej wytłumaczeń na coś, czego jeszcze nie zrobiliśmy. — odrzuciła włosy, by dobrze wyglądać na samym końcu linii swego życia. 

— Ale...

Narcyza Black uniosła palec do swoich ust, przymykając oczy, czując się przy tym pięknie. Zignorowała wszelkie osoby, które do niej mówiły, a z czasem przestały, gdy zobaczyły, że ta ma ich gdzieś.

— Dajcie mi odejść w spokoju.

I tak jak powiedziała, tak się stało.

Podczas całego głosowania tkwiła zupełna cisza.

Narcyza Black nie była Wilkołakiem

Zdrajca jest wśród was

Otwórz oczy

_____________________________

kolejny rozdział — [ 14.11.2020 ]

zostali; huncwoci, lily, mary, dor, marlene, ted, andy, frank, alice, blizniacy

coś pięknego to czasem nasza beztroska przed końcem

devilish-btch

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top