[2]

1 kwiecień, 1976 r. / 10:30

— Cóż... — James podrapał się po karku. — Mieliśmy pięćdziesiąt na pięćdziesiąt, a Lockhart był, w chuj, wkurzający.

— On powiedział z dwa zdania. — burknęła Lily.

— O dwa zdania za dużo. — wtrącił Syriusz. — Poza tym, ruda, ty czwarta na niego zagłosowałaś, więc nie narzekaj.

— Skoro to nie był on, to... — Snape wskazał na Diggory'ego.

— Hej, hej, nie wskazuj tym palcem na mnie. — zirytował się puchon. — Nie jestem pierdolonym wilkołakiem i nie chcę tak samo znikać jak tamten frajer.

— Nie masz żadnego alibi. — dodał Lucjusz. — Nikt ciebie nie kryje, żaden z nas nie jest twoim przyjacielem. To musisz być ty.

— Regulus? — Amos zwrócił się do chłopaka. — Nie masz nic do powiedzenia? — Black unikał jego wzroku. — Czyli znów robisz to samo, uciekasz, jak tchórz. — warknął szatyn. — Powinienem słuchać się innych, że prędzej czy później wystawisz mnie do wiatru.

Zapadła niezręczna cisza, którą przerwał nagle Peter.

— Nie sądzicie, że idzie to zbyt łatwo?

— Co masz na myśli? — zainteresował się Syriusz.

— Krukon i puchon, nie posiadają alibi, to pewne, że ich pierwszych wywalimy. Każdy inny posiada drugą osobę, która może go potwierdzić. Nie pamiętacie tego listu? — wstał i wyrwał go z rąk Franka. — Już na samym początku daje nam wskazówkę, którą zignorowaliśmy. — westchnął. — Otóż wśród dwudziestu z was znajduje się ktoś kto kłamie. Kłamie przyjaciół, wrogów, kolegów, tylko dyrektor i wicedyrektorka wiedzą kim tak naprawdę jest.

— Amos nie posiada wśród z nas wrogów. — olśniła nagle Lily. — Ale my już tak. Ktoś kłamie. — rozejrzała się podejrzliwie, a z nią zrobiło to parę innych osób.

Remus przełknął cicho ślinę, próbując uspokoić się, ponieważ takim zachowaniem, tylko zwróci na siebie uwagę. Nie może wydać się w tak głupi sposób, musi opracować taktykę, dzięki której będzie w stanie wygrać. W końcu oto chodziło w tej grze... prawda?

— Już wiemy, że to na pewno nie, Diggory. — odezwał się Lupin, delikatnie podgryzając dolną wargę.

Z tego, że miał łatkę tego mądrego, to wiedział, że jego słowa dla gryfonów znacznie więcej znaczyły, przecież był tym bystrzakiem.

— Ktoś czytał coś o wilkołakach czy tylko ja? — parsknął miodowooki.

— Tylko ty, Remi. — Syriusz szturchnął go żartobliwie.

— Kto z nas znika?

— W jakim sensie znika?

— Co miesiąc, w końcu wilkołaki się przemieniają. — wyjaśnił szatyn, wiedząc, że jest bezpieczny, ponieważ jego wymówką była chorobliwa matka, którą jego przyjaciele poznali, więc wiedzieli, że nie kłamie... mówił pół prawdę, ale wciąż.

Remus Lupin posiadał póki co alibi.

— Ktoś z naszej dziewiętnastki znika co miesiąc, bez słowa bądź kłamie. Zapewne rozmawia od czasu do czasu z Dumbledorem bądź McGonagall. Na pewno częściej niż zwykły, przeciętny uczeń, który nie robi codziennie żartów. — rozgadał się wilkołak. — Przyjaciel wrogiem może się okazać.

— Ktoś się przyzna? — zapytał Frank.

Peter przelotnie spojrzał na wszystkich. Wzrok mimowolnie zatrzymał dłużej na Regulusie, który uparcie patrzył na Snape'a, odwracającego od niego wzrok.

— Regulusie... — wyszeptał mimowolnie Pettigrew.

— Co Regulusie, Peter? — zdziwiła się, siedząca koło niego Mary.

Młodszy Black otrząsnął się, gdy usłyszał swe imię i spojrzał na gryfona z niezrozumieniem.

— Co ja?

— Nie odrywałeś wzroku od Snape'a. — wyjaśnił Peter. — A on bał się na ciebie spojrzeć. Ty coś wiesz. — stwierdził.

Atmosfera zacznie zgęstniała. Poczuł to każdy.

— Nie wiem o co ci chodzi. — burknął Regulus.

— W takim razie głosuję na ciebie. — Pettigrew odważnie wskazał na szarookiego.

— Peter! Co ty robisz. — odpalił się Syriusz, który za wszelką cenę nie chciał, by jego brat wyparował. — To mój brat.

— Oraz kłamca.

— Czy to, że czegoś nie wiem oznacza, że kłamię? — prychnął Black, odwdzięczając się głosem i też wskazał na gryfona. — Napaliłeś się na tą cholerną grę, to zapewne twoja taktyka. Będziesz absolutnym spoceńcem to może nikt ciebie nie będzie podejrzewać, w końcu chcesz tak bardzo mocno złapać kłamcę. Inna historia, to ty jesteś wilkołakiem.  — uniósł głos, denerwując się.

— Kłamstwem o swej niewiedzy kryjesz drugą osobę. Swojego przyjaciela, co absolutnie rozumiem, w końcu każdy z nas nie chcę, by ktoś kogo lubimy, zniknął, prawda? — większość skinęła głową. — Spokojnie, Regulusie. Wiem, że nie zrobiłeś tego specjalnie, tylko nagle przypomniało ci się, że Snape wychodzi często za nocy i nie za wiele ci o tym mówi. Jeżeli to faktycznie on jest wilkołakiem, to zniknąć nie powinien, bo przecież go złapiemy, prawda?

— Chyba tak. — mruknęła Dorcas. — A co jeśli nie jest?

— Jest najbardziej podejrzany.

— Ty też jesteś, jakbyś nie wiedział. — fuknął Tonks. — Black, Snape i Pettigrew. To musi być któryś z was skoro tak chętnie oskarżacie siebie nawzajem.

Nie wiedzieli jednak, że ta zabawna gra, która ujawni po prostu to kłamie może zniszczyć parę relacji po drodze. Złączyć pewne osoby. Sekrety wyjdą na świat, co zrujnuje niektórych. Nikt nie spodziewał się, że nie tylko wilkołak stanie przed sądem innych, lecz również i oni sami.

Trzy wymienione wcześniej osoby zaciągnęły się w długą konwersację, oskarżając siebie nawzajem. Starały się przekonać innych o swojej racji i udało się.

Po dziesięciu minutach w końcu zapadła decyzja.

Severus Snape nie był Wilkołakiem

———————————————

kolejny rozdział — [ 06.11.2020 ]

został wygłosowany przez to, że ktoś głośniej wykrzyczał jego nazwisko

zabawne prawda?

zobaczymy jakie odniesienie będzie miało w dalszej części gry

co złego to czasem beztroska, która w nas panuje

i próbuje przekonać nas do tego, jak nietykalni jesteśmy,

a prawda jest całkowicie inna

devilish-btch

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top