[17]

1 kwietnia, 1976 / 16:01

— Alice, Lily, zostajecie wygłosowane przez wilkołaka — odezwał się znany im wszystkim głos.

— Co? — powiedziała zdezorientowana Evans. — Dlaczego ty tutaj jesteś, dlaczego nie zniknęłyśmy? — spojrzała na huncwotów, którzy byli w równym szoku co ona.

— Daje wam szansę na ostatnie słowo nim znikniecie — Nieznajomy zaśmiał się.

— Kim jesteś? — zapytał Remus. — Ty wymyśliłeś tę chorą grę, prześladowałeś nas, więc znasz nas na wylot, kim jesteś? — powtórzył pytanie.

Ściągnął swój kaptur ukazując przed wszystkimi swą tożsamość.

— LOCKHART? — James wybuchł. — Ty pierdolony popaprańcu! Jesteś z siebie dumny z czego co zrobiłeś? Niszczysz nam wszystkich życia.

— A ty jesteś z siebie dumny, Potter? — prychnął. — Nie jesteś idealnym człowiekiem, nikt z nas.

— Dlaczego tutaj jesteś?

— Chciałem osobiście zobaczyć wasze miny na wieść, że wy wielcy huncwoci w swej paczce macie i wilkołaka i zdrajcę.

Na twarzach wszystkich pojawił się ogromny szok.

— Tego właśnie oczekiwałem — zaśmiał się głośno Gilderoy. — Wszyscy jesteście sobie warci, w szczególności... — zatrzymał się. — Już prawie wydałbym zdrajcę, ale niezdara ze mnie — zasłonił dłonią swe usta. — Kocham takie gry, a wy? — klasnął w dłonie. — To prawie jak mafia, inspirowałem się na niej.

— Jesteś chory — warknęła rudowłosa.

— A co do was piękne dziewczęta, ostatnie słowa?

— Mogłabym mieć prośbę? — spytała Fortescue.

— Dlaczego nie — Lockhart wzruszył ramionami.

— Po tym jak znikniemy, niech wilkołak ma możliwość przyznania się.

— Brzmi okej, wchodzę w to — krukon skinął głową. — To będzie ciekawe, ale dobra, Lily, twoja kolej?

— Zgiń w piekle — wysyczała w stronę blondyna, który uśmiechnął się szeroko. — I James... — Okularnik spojrzał na nią z tym samym uczuciem co rok temu, ale... — Myślę, że w pewnym sensie kocham cię jak ty mnie.

— Wiem, słodka Lily, wiem — odparł chłopak z ciepłym uśmiechem. — Może dzieje się to w tragicznych okolicznościach, ale wierzę, że to jest prawdziwe.

— Najszczersze... — wyszeptała, wyciągając znikającą dłoń przed siebie.

Nie minęła sekunda, a obydwie dziewczyny zniknęły. Potter zacisnął usta, kładąc swoją dłoń na klatce piersiowej.

Rudowłosa przyznała, że jest martwa. Przyznała, że jej chłopak poszedł dalej. Przyznała, że to całe miejsce jest zwyczajnym kłamstwem.

wakacje, 1975

Lily odwzajemniła pocałunek chłopaka. Uniosła się na swych palcach, wplątując palce w kręcone włosy. Mruknęła z aprobatą, gdy poczuła dłonie okularnika chwytające jej talię. 

— Mam nadzieję, że o tym nie zapomnisz — wyszeptał Potter. — Kocham cię od dnia, w którym cię ujrzałem, nie byłem wtedy pewien czego czuję, więc wybacz za moje tamtejsze wyzwiska skierowane w twoją stronę, marcheweczko — uśmiechnął się chytrze, lecz po chwili z lekkim uśmiechem położył dłoń na policzku dziewczyny. — Cokolwiek się stanie, pamiętaj, że masz mnie, Lily, na zawsze.

— Będę pamiętać, James — przyrzekła. — Już za dwa dni szósta klasa, nie potrafię wyobrazić sobie tego, że za niedługo kończymy szkołę.

— Po siódmym roku wyjdziesz na Jamesa Pottera, a nie Mullera, słońce.

— Mówisz? — uniosła brew. — Co James Potter może mi zaoferować?

— Wszystko czego pragniesz — odparł spokojnie. — W szczególności moje serce, choć nie jestem pewien czy od dawna go nie posiadasz.

1 kwietnia, 1976 / 16:03

— Co to było za wspomnienie? — zdziwił się Potter.

— Z zeszłych wakacji — poinformował go Gilderoy. — Zmieniłem wasze wspomnienia oraz myśli, aby było zabawniej.

— Jesteś chory — wyszeptał Black.

wakacje, 1975

— Masz mi coś do powiedzenia? — brunet uniósł brew, przybliżając ich twarze do siebie. — Możesz mi powiedzieć o wszystkim, wiesz o tym.

— Tęskniłem...

— O tym już wiem. — odparł rozbawiony Syriusz. — Jak widać, zawsze muszę wziąć sprawy w swoje ręce.

Lupin zmarszczył brwi.

Animag nie bawił się w większe podchody i złączył ich ust w pocałunku.

Z początku szok, który ogarnął Remusa, zmieniał się w chęć prowadzenia tego dalej. Żaden z nich nie dostrzegł, kiedy nagle Black ułożony był na plecach, a na jego biodrach, pochylony by tkwić w pocałunku, siedział wilkołak. Brunet, zdecydowanie ciesząc się z takiej możliwości, nie utrzymał swoich dłoni i położył je na bokach chłopaka, ściskając je, jakby pierwszy raz kładł w życiu tam ręce.

1 kwietnia, 1976 / 16:04

Remus zarumienił się ostro.

— Nie pamiętam takiej sytuacji... — wyszeptał Black, przeszukując swą pamięć.

— A teraz wrócę, kiedy wygłosujecie jednego z was — oznajmił Lockhart, ukłonił się i zniknął.

— On jest chory psychicznie! — rzekł głośno Pettigrew. — Bawił się naszymi umysłami, a my nawet nie wiemy kiedy i jak.

— Nie będziemy głosować i tyle — burknął Potter. — Nie będę działał na jego zasadach — prychnął. — Nie wiem czy to słyszysz Lockhart, ale chuj ci w dupę! Pierdol się! Właśnie tak, pierdol się!

Skoro chcecie tak się bawić to proszę, Zdrajca wybiera jedną osobę do wyrzucenia, inaczej on sam umrze

— To jakiś żart... — wyszeptał Black, kiedy stracił pole widzenia, jak i trójka chłopaków. — Remus — na ślepo chwycił jego dłoń, ściskając ją.

Lupin odwzajemnił uścisk i splótł ich dłonie.

Sekundę później zdrajca odzyskał wzrok i uśmiechnął się szeroko. Rozejrzał się po pomieszczeniu i zauważył Lockharta, który spoglądał na niego rozbawiony.

Wspaniale było z tobą współpracować Zdrajco

Kłamca uniósł dłoń wskazując na jego ze swych przyjaciół bez poczucia winy. Niby czuł mały uścisk w sercu, ale w końcu sam nie chciał umrzeć.

Jego dłoń opadła i każdy odzyskał wzrok.

— Kto? — spytał od razu Lupin z przerażeniem.

— Tak mi przykro... — westchnął Gilderoy, pojawiając się przed nimi, usiadł rozkrokiem na krześle. — Choć wiecie co? Wcale mi nie jest — wzruszył ramionami.

— Ja wypadam? — zapytał szatyn, a szarooki z szokiem zacisnął ich uścisk dłoni.

— Ty? — krukon zmarszczył brwi. — Nie — machnął dłonią. — Black.

— Co? — zdziwił się brunet. — To niemożliwe, przecież... — spojrzał na blondyna z niezrozumieniem,

— Przecież co? — spytał Potter zaciekawiony.

Lecz brunet nie był w stanie mu odpowiedzieć.

Syriusz Black spojrzał na swojego przyjaciela z szczerą miłością, którą go rzeczywiście darzył. James odwzajemnił spojrzenie.

— Teraz, Jamie, kiedy zniknę będę myślał o tobie — zaczął flirciarsko, lecz Okularnik dostrzegł jego zaszklone oczy. — Wiem, że się jeszcze spotkamy najdroższy przyjacielu, w tym świecie czy chwilę po nim.

Syriusz Black nie był Wilkołakiem ani Zdrajcą

Ze łzami w oczach Okularnik z przerażeniem spojrzał na Petera i Remusa.

_______________________________

finał — 10.12.2020 o 14:00

zdziwko? ;]

i tak już wiadomo kto jest zdrajcą XD

to było wiadome od samego początku, widać jaka ja pomysłowa

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top