[1]
1 kwiecień, 1976 r. / 10:00
— Ała. — James przeniósł się do pozycji siedzącej. — Co jest... — rozejrzał się wokół dostrzegając znane mu osoby. — Syriusz. — szturchnął chłopaka obok, który otworzył nagle oczy.
— James... gdzie my... — Black nie potrafił się wysłowić.
Czarnowłosy wstał na proste nogi również spoglądając na znajome twarzy.
Potter już chciał odpowiedzieć, że nie ma pojęcia, lecz przerwał mu jęk Franka oraz krzyk Syriusza.
— Kurwa...
— Regulus!
Szarooki pobiegł do brata, kładąc jego głowę na swoich kolanach.
— Reg, Reg, obudź się. — wyszeptał i nagle stal zderzyła się ze stalą.
— Syriusz?...
— Tak, to ja, Reg.
— Co ty tu robisz? — spojrzał w bok. — Poza tym, gdzie jesteśmy?
— Sam chciałbym wiedzieć.
W tym samym czasie
— Lily! — Okularnik dostrzegł swą ukochaną, która już przytomna, przytulała się z równie żywymi przyjaciółkami – Dorcas, Marlene oraz Mary.
W tym samym czasie
— R-Remus. — zająkał Peter, szturchając przyjaciela.
— Hmm?
— Zamknęli nas, wszystkich. — tymi słowami obudził bestię.
W tym samym czasie
— Narcyzo. — Malfoy klęknął przy leżącej kobiecie. — Cyziu. — wyszeptał do jej ucha.
— Luc-Lucjusz? — złapała go za dłoń. — Gdzie my jesteśmy?
— Oto się nie martw, wydostanę nas stąd.
W tym samym czasie
— Andy. — Ted przytulił do siebie ukochaną. — Jestem przy tobie, nie musisz się bać.
W tym samym czasie
— Obudź się, ślizgonie. — Prewett spoliczkował nieprzytomnego chłopaka.
— Gideon! Co ty robisz. — skarcił go starszy bliźniak.
— Budzę? — odparł niepewnie.
— Strasznie ci to wychodzi. — sarknął, obudzony już Severus. — Weź te łapska, gryfonie.
W tym samym czasie
— Kurwa... — stęknął Longbottom, chwytając się za głowę. — Czemu widzę tu ślizgonów? Była jakaś impra wspólna czy tak mocno się schlałem, że jestem u nich w Pokoju Wspólnym. — mruknął do siebie.
Wstał z podłogi, rozglądając się. Każdy był zajęty innym, więc to jemu przypadła rola obserwatora. Dostrzegł małą karteczkę parę metrów dalej – oraz leżących dalej dwóch chłopaków, lecz ich postanowił zignorować –, tak też zdecydował sie ją podnieść, zwracając tym samym na siebie wszystkich uwagę.
— Ej, tutaj coś pisze. — rzekł głośno Frank.
— ... jest napisane. — wyszeptała Lily.
— Co tam jest? — zainteresował się Potter.
— Jeszcze nie przeczytałem. — fuknął w odpowiedzi. — Yyy... — przejrzał okiem tekst, który nie był długi. — Przez dwadzieścia godzin będziecie tutaj zamknięci albo i krócej jeśli spełnicie przynależne wam zadanie...
— Jakie zadanie? — ożywił się Syriusz.
— Może dasz mu dokończyć? — rzucił Regulus, siadając koło brata.
— Otóż wśród dwudziestu z was znajduje się ktoś kto kłamie. — Remus wstrzymał oddech. — Kłamie przyjaciół, wrogów, kolegów, tylko dyrektor i wicedyrektorka wiedzą kim tak naprawdę jest. Wśród was jest wilkołak. — parę osób westchnęło głośno z niedowierzaniem. — Będziecie prowadzili proces eliminacji najbardziej podejrzanej wam osoby. Na ścianie pokaże się wam napis czy mieliście rację czy też nie. Możecie również nie głosować co równa się z kolejną godziną, którą tutaj spędzicie. Macie trzydzieści minut na grupową rozmowę, możecie rozmawiać o wszystkim, a minutę wyznaczam wam na eliminowanie jakiejś osoby. Zabawa kończy się, kiedy wyeliminujecie wilkołaka bądź zostaną dwie osoby, a jedną z nich będzie kłamca bądź zdrajca. Nieważne w jaki sposób wygracie, rzucone na was zaklęcie sprawi, że nigdy w życiu, żadnym sposobem nie będziecie w stanie wydać wilkołaka. Kłamca również nie może się przyznać do tego kim jest, no chyba, że zostanie wyeliminowany bądź wygra.
— Po co wszystko? — spytała cicho Mary.
— Zapewne nie widzicie sensu w tej całej zabawie, ale uwierzcie mi, odnajdziecie ją, jeśli dobrze się wczujecie. Im szybciej to załatwicie, to szybciej wyjdziecie. Miłego dnia, Nieznajomy. — dokończył Frank.
— Czyli mamy siedzieć w kółeczku, zadając durne pytania, eliminować innych, by dowiedzieć sie kto jest wilkołakiem? — burknął Lucjusz. — Cudnie.
I tuż po jego słowach pojawiło się dwadzieścia krzeseł ustawionych w... kółko.
Pierwsza zasiadła Lily, po której bokach była Dorcas z Marleną. Później Mary z Peterem, bliźniacy z Severusem, James z Syriuszem, Alice z Frankiem, Lucjusz z Narcyzą, Ted z Andromedą, Amos z Gilderoy'em, a na samym końcu Remus z Regulusem.
— O co mamy pytać? — spytał James. — Skoro nie możemy pytać wprost bo i tak wilkołak nie zdradzi... to co?
— Drogą eliminacji. — mruknął Syriusz. — Ten oto tutaj. — wskazał na Rogacza. — Jest dla mnie jak brat, powiedziałby mi o swoim problemie, więc mogę go oczyścić. Tak samo mam z Peterem oraz Remusem. — Lupin zagryzł wewnętrznie policzek, kiwając jedynie lekko głową. — Franka też.
— Mam tak samo z dziewczynami. — wtrąciła Lily.
— Gryfoni bez skaz, nieprawdopodobne. — szepnął Severus. — Ręczę za Regulusa.
— A ja za niego. — młodszy Black spojrzał na przyjaciela.
— Mój brat nie jest. — rzekł Gideon.
— Wilkołakiem musi być ślizgonem. — mruknął James.
— Dlaczego? — spytał jakby od niechcenia Remus.
— Bo wilkołaki zabijają i są po stronie Voldemorta. — wyjaśnił Potter.
Lupina zakuło coś w klatce piersiowej.
— Wiem, że Dromeda nie może być. — wyznał Tonks. — I chyba też ma pewność co do mnie. — dziewczyna skinęła głową.
— Wiem, że Narcyza nie jest, ponieważ będziemy małżeństwem, więc takie rzeczy nie umykają rodzinom. — oznajmił chłodno Lucjusz.
— To został krukon i puchon.
— Amos Diggory, parę osób z was mnie zna, więc no...
— Gilderoy Lockhart. — przedstawił się ten pierwszy. — Najlepszy, najprzystojniejszy najmądrzejszy krukon.
Gryfoni rozejrzeli się po sobie znacząco. Nie minęła minuta, kiedy większość wskazała na krukona – nawet ślizgoni.
— Ej. — wypalił nagle Syriusz. — Zastanawialiście się, co się dzieje, kiedy kogoś eliminujemy?
— Nie. — odparł szczerze Frank. — Ale teraz zobaczymy.
Dziewiętnaście osób zagłosowało na Lockharta.
— Dlaczego ja? To nie ja! — zaczął krzyczeć. — To przecież on pierwszy zagłosował na mnie, to musi być on! — wskazał na Pottera.
Gdy wszyscy ponownie mruknęli ujrzeli już tylko puste miejsce.
— Patrzcie na ścianę! — rzekł głośno Fabian.
Wszyscy spojrzeli w tamtym kierunku.
Gilderoy Lockhart nie był Wilkołakiem
———————————————
pamiętajcie, ta z pozoru zabawna gierka nabiera napędu
niektóre sekrety wyjdą na jaw
a niektórzy pokażą swe prawdziwe oblicze, by tylko nie zostać wygłosowanym.
śmiech się skończy, gdy wszyscy zrozumieją jak bardzo nie znają siebie nawzajem, pomimo tylu lat wspólnie spędzonych.
bawcie się dobrze póki możecie...
co złego to czasem gry
devilish-btch
edit; rozdziały nie będą pojawiać się codziennie, lecz co 3 dni
kolejny rozdział — 04.11.2020 o 15:00
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top