2
Todoroki uniósł wzrok na łóżko. Jego spojrzenie zatrzymało się na wychudzonej, bladej twarzy ukochanego. Izuku wydawał się być całkiem pozbawiony emocji. Wyższy nie ukrywał, że przerażał go widok byłego narzeczonego takim stanie. Midoriya zawsze był radosnym, wesołym i pełnym energii chłopakiem. Właśnie za to Shoto go tak bardzo kochał. Gdy ich spojrzenia się spotkały na usta heterochromika wkradł się delikatny tajemniczy uśmiech. Wolnym krokiem podszedł do łóżka chłopaka i usiadł na krzesełku tuż obok. Przez dłuższą chwilę żaden nie odezwał się ani słowem. W końcu Izuku przeniósł wzrok z okna i spojrzał w stronę swojego gościa. Jego policzki spłonęły rumieńcem. Było mu głupio, że tak przystojny chłopak nie dość, że musiał tu przyjść to jeszcze widzi go w takim stanie. Podkrążone oczy i blada skóra oraz bandaż nikomu nie dodają uroku, a już na pewno nie jemu. Zielonowłosy postanowił zabrać głos i zadać jedno z pytań niedających mu spokoju. Rozchylił odrobinę usta jednak gdy spojrzał w dwukolorowe oczy chłopaka poczuł nagły strach. Stracił całą pewnością siebie razem ze wszystkim wspomnieniami. Jego zapuchnięta dolna warga zaczęła drżeć. Todoroki zmartwiony spojrzał na niższego i niepewnie wyciągnął dłoń aby w geście pocieszenia uścisąć delikatnie odpowiedzniczke należącą do byłego chłopaka. Izuku ze zdziwnieniem i strachem szybko zabrał dłoń i wbił swój zdezorientowany wzrok w wyższego. Shoto westchnął
-Przepraszam. Nie powinienem...- szepnął myśląc, że jednak odbudowanie relacji z ukochanym nie będzie tak proste. Strach widoczny na twarzy niższego zaniepokoił go. Nie spodziewał się takiej reakcji. Właściwie to czego się spodziewał? Izuku go nie pamięta więc było logiczne, że będzie zdezorientowany takim zachowaniem. Z drugiej strony może to i lepiej. Gdyby Midoriya nie doznał amnezji najprawdopodobniej nawet nie chciałby spojrzeć na wyższego. Po czymś takim nikt na miejscu Izuku nie chciałby mieć z nim kontaktu
-Ty jesteś Todoroki?- zielonowłosy przez zaciśnięte wysuszone gardło zdołał wydusić z siebie tylko tyle. Shoto z udawanym smutkiem kiwnął głową. Szybko przywołał jakieś nieprzyjemne wspomnienia z dzieciństwa aby jego oczy zaszły łzami i spojrzał na Izuku
-N-nie pamiętasz mnie?- zapytał łamiących się głosem. Tyle lat w szkolnym teatrze nie poszło na marne. Ten cały zmarnowany czas chociaż teraz się opłaci. Niższy z autentycznym smutkiem pokręcił głową
-Przykro mi...-westchnął -Ta kobieta... znaczy moja mama...powiedziała, że jakiś Todoroki się o mnie martwił więc jak tylko tu przyszedłeś pomyślałem, że to musisz być ty...- szepnął i zarumieniony odwrócił wzrok. Miał nieodparte wrażenie, że chłopak jest albo był mu bardzo bliski. -A...a gdzie moja mama?- szepnął. Nie wiedząc czemu czuł się dużo bardziej komfortowo w jej obecności mimo, że pamiętał ją w takim samym stopniu jak każdego innego czyli w żadnym. To nie tak, że wiedział komu mógł ufać, a komu nie. Przecież nie pamiętał nic jednak tamta kobieta wydawała się bardzo zmartwiona. Wyglądała jakby od przynajmniej kilku dni nie spała, a nikt obcy raczej aż tak by się dla niego nie poświęcał. Nie mógł też powiedzieć, że chłopak o dwukolorowych włosach i bystrym spojrzeniu heterochromicznych oczu miał w stosunku do niego złe intencje, ale wyczuwał między nimi duże napięcie. Jakby byli skłóconymi przyjaciółmi. Miał mętlik w głowie. Nie wiedział komu może ufać, a od kogo powinien się trzymać z dala. Może wcale nie ma się czym przejmować i ci ludzie mówią prawdę? Może powinien przestać zaprzątać sobie głowę jakimiś głupimi teoriami. Przecież nawet jeśli to wcale nie są jego bliscy to co mogliby zyskać obcy ludzie okłamując go? Najprawdopodobniej nic. Miał dziwne przeczucie, że przed wypadkiem jego życie znaczyło tak samo niewiele co teraz
-Była bardzo zmęczona. Poszła odpocząć. Obiecałem jej, że kiedy już Cię wypuszczą ze szpitala to się tobą zaopiekuje- Izuku spiął się nieznacznie i zacisnął oczy. Na jego twarzy malowała się niepewność. Nie chciał skreślać wyższego już na starcie, (tym bardziej, że na pierwszy rzut oka było widać, że mu zależy i się stara) ale nie wiedział czy może wierzyć w jego słowa. Czując jak ktoś (a właściwie obiekt jego rozmyślań) łapie go za dłoń otworzył oczy. Tym razem jednak nie zabrał ręki. Przyjemne ciepło rozchodziło się po jego ciele ogrzewając go. Shoto uśmiechnął się do niego promiennie. Ten uśmiech. Ten uśmiech sprawił, że Deku pozbył się wszelkich wątpliwości. Te wązkie uniesione w delikatnym, ale pięknym uśmiechu usta wydawały mu się tak znajome, a jednocześnie tak obce. Zielonowłosy musiał bardzo się starać aby nie zacząć panikować. W końcu niecodziennie wybudzasz się ze śpiączki z amnezją i niecodzienne tak przystojny chłopak chce się tobą opiekować- Mieszkanie twojej mamy jest bardzo małe, a ty nie możesz zostać sam wiec obiecałem, że Cię "przygarnę"- w tym miejscu uniesonymi palcami zrobił cudzysłów- na jakiś czas -chłopak zaśmiał się cicho i zerknął na zegarek. Robiło się już późno. Pewnie za chwile przyjdzie lekarz na wieczorny obchód i każe mu wyjść z sali. Izuku kiwnął nieznacznie głową na wcześniejsze słowa chłopaka. W tej chwili nie obchodziło go to co działo się wcześniej. Oczywiście chciał sobie wszystko przypomnieć jednak kontrolę nad nim przejęły jego egoistyczne pobudki. Mimo, że wcale go nie znał już wiedział, że ma ogromną słabość do Shoto.- Musze już powoli się zbierać -melodyjny głos studenta ponownie zabrzmiał w sali. Todoroki wstał i ostatni raz uśmiechnął się do zielonowłosego po czym ruszył w stronę drzwi. Izuku czując, że nie wytrzyma bez odpowiedzi na to pytanie postanowił się przełamać
-Todoroki...-zaczął, a gdy chłopak się odwrócił wiedział, że już nie ma odwrotu- co nas łączyło przed moim wypadkiem?- zapytał ledwosłyszalnie i poczuł jak jego twarz od samej brody aż po krańce uszu robi się czerwona. Wyższy tylko uśmiechnął się delikatnie jakby z rozczuleniem
-Wystarczy Ci wrażeń na dziś. Powiem Ci następnym razem -odpowiedział wymijająco i szybkim krokiem ruszył do wyjścia z sali. Dopiero kiedy drzwi windy zatrzasnęły się za nim poczuł jak uchodzą z niego wszystkie emocje
Mam wrażenie, że to opowiadanie jest wyjątkowo słabe, ale trudno. Mam nadzieje, ze rozdział się podobał
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top