16
Midoriya ciężko wdychając powietrze próbując się przez to uspokoić spojrzał głęboko w oczy wyższego przypierającego go do drzwi. W jego oczach stanęły łzy. Bał się, jednak już nie o siebie. Martwił się o przyjaciela wstrząsanego dreszczami. Todoroki zauważając wzrok zielonych pięknych tęczówek, których spojrzenie przeszywało go na wylot zamarł. Cały jakby się napiął i zesztywniał. Dotarło do niego, że właśnie zachował się zupełnie jak jego ojciec. Zachował się jak osoba, której nienawidzi najbardziej na świecie. Dotarło do niego, że mimo iż nigdy nie chciał i ciągle powtarzał sobie, że taki nie będzie jest dokładnie taki sam. Zachowuje się w stosunku do Izuku w taki sam destrukcyjny sposób jak jego ojciec w stosunku do matki. Nie dziwił się, że Izuku już wiele razy próbował od niego uciec. Shoto jednak nigdy mu na to nie pozwolił. Mimo, że sam go zdradzał, a kilka razy zdarzyło mu się go uderzyć nigdy nie pozwolił aby chłopak chociażby podniósł na niego głos. Todoroki Shoto mimo, że wcale tego nie chciał był bardzo toksyczną osobą. Zarówno on sam jak i jego partner lubili zrzucać to na karb przeżyć z dzieciństwa jednak prawda jest taka, że nic nigdy nie usprawiedliwia takiego zachowania. A on doskonale to wiedział. Izuku jako dobra, cierpliwa i bardzo zakochana osoba wszystko to cierpliwie znosił zupełnie tak jak matka studenta wiele lat temu. Młody Todoroki doskonale pamiętał jak to wszystko skończyło się dla jego rodzicielki i nie chciał aby Izuku spotkało to samo, a pomimo to nawet po wypadku chłopaka zamiast być z nim całkiem szczerym postanowił udawać idealnego kochanego przyjaciela. Już dość tego! Musi się zmienić. Nie może pozwolić sobie na utratę najważniejszej osoby w swoim życiu. Strach i zmartwienie malujące się na twarzy ukochanego były ostatnią rzeczą jaką kiedykolwiek chciał zobaczyć, a zwłaszcza jeżeli to on był tego powodem. Odetchnął głęboko i zabrał dłoń z drzwi. Ręka mu napuchła, a nieznośne pieczenie palców oznaczało, iż krwawi. Nie przejmował się tym jednak. Jedyną rzeczą która teraz go obchodziła był zmieszany nie rozumiejący co właśnie się stało chłopak. Wyższy z zaszklonymi pełnymi gorzkich łez oczami zdrową ręką delikatnie pogłaskał ukochanego po policzku. Jego uwadze nie umknęło to jak chłopak cały się spiął. Pewnie teraz się go boi. Zresztą nie ma czemu się dziwić. Na usta studentka wstąpił lekki smutny uśmiech. Zielonowłosy zdziwiony zmianą zachowania wyższego zmarszczył lekko brwi i mimowolnie wyciągnął ręce w stronę twarzy Shoto. Jego delikatne miękkie dłonie spoczęły na policzkach heterochromika, a ich kciuki zaczęły raz po raz wycierać cieknące po bladych policzkach łzy
- Co się z tobą dzieje Shocchan...- szepnął cicho stłumionym głosem wpatrując się w piękne już nie tak chłodne oczy przyjaciela. Dotychczasowe nieprzeniknione tęczówki wyższego teraz doskonale pokazywały szarpiące nim emocje. Izuku miał dziwne wrażenie jakby już kiedyś widział chłopaka w takim stanie jednak nie mógł dopasować tego do żadnej sytuacji. Blada potłuczona dłoń studenta chwyciła w delikatny uścisk pokrytą powypadkowymi bliznami odpowiedniczkę. Po chwili ręce wyższego ciasno objęły Izuku w pasie, a czoło zakryte dwukolorową grzywką ciężko opadło na jego ramię. Zielonooki instynktownie wplótł palce jednej z dłoni we włosy ukochanego bawiąc się nimi i głaszcząc je, a drugą oparł na plecach studenta i zaczął nią poruszać w górę i w dół w uspokajającym geście
- Przepraszam... Znów cię ranie...- szepnął zapłakany Shoto mocniej wtulając się w drobne ciałko, w którym zawsze mimo wszystko mógł znaleźć oparcie. Płakał jak dziecko. Wszystkie te emocje powoli schodziły z niego. Uświadomił sobie, że to będzie jego katharsis. To będzie jego oczyszczenie. Od tego momentu będzie starał się najbardziej na świecie aby się zmienić. Może i to są tylko puste słowa, ale nie chcę stracić ukochanego bezpowrotnie, a tym bardziej nie chce stać się kimś kogo tak strasznie nienawidzi.
- Już dobrze... Shhhh... Nie płacz...- szeptał cicho niższy bojąc się że jeśli powie coś zbyt głośno to zniszczy ten spokój i tę chwilę. Matczynym gestem tak podobnym do tego, który zawsze był stosowany przez jego matkę gładził miękkie włosy ukochanego
- Nienawidzisz mnie teraz prawda?- mruknął pociągając nosem i czując jak do jego oczu napływają kolejne łzy. Był żałosny. Tak bardzo żałosny... Niszczył życie i psychikę Izuku tłumacząc się tym, że miał smutne dzieciństwo lub zrzucając winę na zielonowłosego, a teraz niczym małe słabe dziecko szuka pocieszenia w kimś kto ledwo pamięta jak się nazywa. To na prawdę żałosne
- O czym ty mówisz?- westchnął zdziwiony i podobnie jak wyższy osunął się na podłogę siadając na podkulonych nogach. Nadal mocno tulił do siebie wciąż roztrzęsionego studenta mimo, iż tamten już przestał płakać, a teraz tylko lekko pochlipywał - Kocham cię głupku... Martwi mnie twoje zachowanie, ale to nie zmienia tego, że cię kocham - szepnął odsuwając od siebie wyższego na długość ramion aby móc spojrzeć na niemal już całkiem spokojną twarz Todorokiego. Na ustach wyższego gościł ciepły uśmiech, a łzy w ciszy powoli ciekły po jego policzkach. Midoriya poczuł jak w jego oczach również zbierają się słone krople
- Jesteś dla mnie zbyt dobry - westchnął chwytając delikatnie okrągłą twarz ukochanego w dłonie i zbliżając się powoli do jego ust. "Gdybyś tylko wiedział..." Pomyślał spokojnie muskając usta chłopaka.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top