Wycieczka #14
Izuku
Gdy skończyłem robić notatki, a trochę czasu jeszcze zostało, i każdy dalej rozmawiał, zacząłem rozmyślać nad tym, gdzie i z kim pojedziemy. Jednak usłyszałem odpowiedź na moje pytanie, słuchając jak reszta klasy ze sobą rozmawia.
Eijiro - Jak myślicie, w tym roku znów pojedziemy tam na obóz z pussy cats? - wiem, że w tamtym roku, po ataku Tomury i reszty bandy, rzecz jasna oprócz mnie, jedną z ich grupy przeszła na emeryturę, przez nich i ten cały atak. Nie znaleźli nikogo na zastępstwo.
Momo - Pewnie tak. Sensei już kiedyś o tym wspominał. - zapowiada się nieźle.
Uraraka - Może wymyślimy jakieś inne gry, gdy tam będziemy? Wiecie... By nie powtórzyć tej nocy, kiedy we dwójkę mieliśmy chodzić do okoła lasu. - położyłem swoją głowę na ławce.
Iida - Racja... Zobaczymy. Tym razem nie musimy się martwić. - zdziwisz się, okularniku.
Denki - Ja chcę coś wymyślić! Jak mi się nie uda to jeszcze pomyśle z kimś innym.
Minoru - Kaminari... Ja ci pomogę w wymyśleniu zabawy... Już se wyobrażam grę w karty! Lub lepiej! Papier, kamień, nożyce na rozbieranie!! Ał...! - usłyszałem jak chłopak oberwał i w coś uderzył.
Mina - Nie wyobrażaj sobie za dużo!
Denki - Jasne, wymyślimy coś... - słyszałem jak chłopak szepnął to do kogoś. Nagle rozległ się dzwonek. Od razu się podniosłem i zacząłem pakować, by wrócić do akademika. Jak dobrze, że się nie rozpakowałem... Wtedy szlak by mnie trafił tak kilka razy się pakować. Gdy chciałem się obrócić i wyjść, wpadłem na kogoś. Popatrzyłem do góry.
Shoto - Hej, Midoriya. - szeroko się uśmiechnąłem, kawałek się odsuwając, aby móc swobodnie na niego patrzeć.
Izuku - Hej. Jak tam? - zacząłem z nim powoli iść do akademika.
Shoto - Dobrze... Czemu z nikim nie rozmawiałeś? - to pytanie jakby mnie zdziwiło, ale jednak nie, bo mogłem się go spodziewać po moim zachowaniu. Chwilę się zastanowiłem co odpowiedzieć.
Izuku - Cóż... Czasami po prostu nie mam ochoty z kimś rozmawiać. - posłałem mu szeroki uśmiech, trochę szczery, ale trochę sztuczny. Nie czuję się na siłach, psychicznie.
Shoto - Rozumiem... Ale nic się nie stało? - pokręciłem zadowolony głową.
Izuku - Wszystko dobrze! - powiedziałem zadowolony. Po moich słowach, chłopak lekko się uśmiechnął.
- Do zobaczenia! - krzyknąłem, gdy weszliśmy do akademika. Szybko pobiegłem się przebrać, następnie wybiegłem z terytorium U.A. biegnąc do swojego mieszkania. Tam siedziałem aż do późnej godziny. Udało mi się zrobić dwie mikstury wzmacniające quirk. To jednak nie było łatwe, ale pracowałem nad nimi od ponad trzech miesięcy, a akurat dzisiaj chciałem je dokończyć. Napisałem do Tomury, aby Kurogiri użył swojej indywidualności, bo muszę się z nimi spotkać, a że jest późno, nie będę do nich leciał taki kawał drogi. Po chwili pojawił się przede mną. Wszedłem w niego.
- Siema!~ Dobra. Muszę szybko wracać, więc tu masz wszystko napisane. - dałem mu zeszyt, w którym napisałem wszystko, o tym że jutro jedziemy na tą wycieczkę, gdzie to wyślę im adres, gdy dojedziemy, bo chce mieć pewność, że trafią. Napisałem też, kiedy i jacy bohaterowie będą oraz składniki na miksturę wzmacniająca quirk.
- Kuro, podrzucisz mnie do akademika? - byłem od razu gotowy, aby wrócić.
Kurogiri - Jasne. - od razu otworzył się przede mną portal. Wiedziałem, że chłopaki byli trochę zaskoczeni, ale nie mam na to czasu.
Izuku - Dzięki! Pa!~ - szybko do niego wszedłem. Byłem już w swoim pokoju. Szybko się przebrałem i poszedłem umyć, a następnie spać. Dosłownie jebłem na łóżko. Ale dzisiaj było bardzo dziwnie. Dlaczego? Dlatego że miałem co chwilę jakiś sen z Bakugo, i gdy się nudziłem, a potem znów zasypiałem, znów miałem z nim sen, coraz to inny. Tylko raz miałem sen, w którym był miły i byliśmy jak przyjaciele, a reszta... Cóż, jak wrogowie. Jednak to mi nie popsuło humoru, na to co szykuję.
Rano wziąłem swoją walizkę. Spakowałem resztę swoich rzeczy i wyszedłem z pokoju. Odłożyłem ją obok kilku innych i usiadłem do stołu.
Izuku - Hej wam! Smacznego. - powiedziałem bardzo zadowolony i zacząłem jeść. Wszyscy popatrzyli na mnie zdziwieni. Zacząłem z nimi rozmawiać o tej wycieczce, pełen energii i entuzjazmu. Dowiedziałem się, że będziemy ćwiczyć i ulepszać nasze zdolności. Jeśli jednak będzie zbyt łatwo i mi się znudzi, wtedy napiszę do Tomury, aby oni wpadli i zaczęli swoją rozróbę razem ze mną. Nie przejmowałem się obecnością Katsukiego. Wszyscy posprzątaliśmy i wzięliśmy swoje walizki. Ruszyliśmy do miejsca spotkania, przed terytorium akademika.
Aizawa - Wszyscy są? - jak zawsze miał nudny i obojętny ton głosu.
- Tak!! - krzyknęliśmy wszyscy. Włożyliśmy bagaże do autobusu i weszliśmy do niego. Usiadłem obok okna, a obok mnie Todoroki. Ucieszyłem się i zacząłem z nim rozmawiać. Mimo że razem się przespaliśmy, to nie jesteśmy razem, jesteśmy tylko przyjaciółmi. Bynajmniej jak na razie obydwoje tego chcieliśmy. Jak na razie... Rozmawiałem z nim na luzie, jak bliscy przyjaciele. Po dwóch godzinach byliśmy na miejscu. Przez całą drogę nie mieliśmy postoju, więc każdy z nas czuł się wykończony. Zacząłem się przeciągnąć, jak tylko wyszedłem z autobusu. Co chwilę słyszałem strzykanie kości. Wziąłem swoją walizkę i ruszyłem ze wszystkimi w zdłuż ścieżki. Po paru minutach trafiliśmy na...
- Pussy cats!! - wszyscy byli zachwyceni, nawet ja, mimo że jestem złoczyńcą. Byłem nimi i tak oszołomiony. Słyszałem i czytałem wiele, bardzo dużo o ich wyczynach, więc mam czym się zachwycać.
Pixie-bob - Hejka wszystkim! Jak minęła podróż?! - na jej słowa wszyscy zaczęliśmy stękać i narzekać.
Mamdalay - Aj, cicho. Chodźmy już. - powiedziała zadowolona, pełna energii, widać było, że już coś planują. Wszyscy poszliśmy za nimi. Daliśmy walizki do swojego wspólnego pokoju. Wyszliśmy i jak się okazało, mieliśmy od razu walczyć z jakimiś potworami, tymi co oni w tamtym roku, z ziemi. A że ja też władam ziemią, to żadko ją używałem, bardziej telekinezę. Pokonaliśmy ich po trzech godzinach. Zjedliśmy coś, musieliśmy se sami ugotować, a po tym poszliśmy ćwiczyć, resztę całego dnia.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top