Egzamin do U.A. #8
Izuku
Powoli kończą się wakacje. Dzisiaj są egzaminy do U.A.. Jeśli się dostanę, rzucę tą starą, nędzną szkołę, gdzie są sami pojeby. Czasami się zastanawiam, jakim oni cudem się tam dostali.
Dość wcześnie wstałem. Ubrałem się i ruszyłem pobiegać. Wróciłem do domu, umysłem się, przebrałem, zjadłem i spakowałem. Potem ruszyłem do szkoły idealnie wyrobiony w czas. Tak właściwie to się dalej zastanawiam czy wybrać moja starą moc, czy nową... Przez całą drogę do szkoły myślałem, która moc będzie lepsza, ale ostatecznie nie wybrałem, więc wezmę je obie. Jeśli ktoś będzie się coś pytał to powiem, że po prostu mam je po rodzicach. Słyszałem trochę o Shoto Todorokim, więc będę miał tak samo jak on. Wszedłem do szkoły. Zauważyłem Katsukiego Bakugo, który rozmawia, zapewne ze swoimi starymi przyjaciółmi. Zignorowałem ich i ruszyłem do pomieszczenia, gdzie jest egzamin pisemny. Po jakiejś udanej godzinie, dobiłem około sto procent. Nie wiem do końca ile, ale tak od dziewięćdziesięciu do stu. Już raz ten egzamin pisałem i dostałem tak z osiemdziesiąt procent. Potem ruszyliśmy do sali, gdzie są konferencje, i gdzie mówią zasady o dostaniu się oraz zaliczeniu egzaminu sprawnościowego. Już to wszystko raz słyszałem, więc postanowiłem obmyślać plan działania i ataku. Wszystko sobie dobrze zaplanowałem. Gdy wychodziliśmy, trafiłem na Katsukiego, który do mnie podszedł.
Katsuki - Deku. Idziesz do drugiej klasy? - patrzył na mnie trochę wkurzony, ale nie za bardzo. Trochę się zdziwiłem tym pytaniem. Przecież nie byłem na bohaterstwie. Chłopak strasznie mi się przyglądał, bo miałem ubrany garnitur, na co pokazał minę zdziwioną, ale nic nie powiedział.
Izuku - Sam nie wiem... - podrapałem się po karku - Nie chodziłem na bohaterstwo.
Katsuki - Możesz to nadrobić. - powiedział na co się zdziwiłem. Stanąłem prosto z iskrami w oczach.
Izuku - Naprawdę? Czekaj... - zacząłem nabierać podejrzeń - Czy ty chcesz, bym był z tobą w klasie? - złapałem ręką za podbrudek, zastanawiając się.
Katsuki - Nie ważne. Jeśli chcesz się dostać od razu do drugiej, musisz mieć minimum sto pięćdziesiąt punktów. - ruszył przed siebie, w stronę gdzie się wszyscy kierowali.
Ruszyłem szybko na swoje stanowisko. Sprawdziłem jeszcze raz kartkę i udałem się do punktu "D". Stałem już pod bramą i zauważyłem Kacchana. Dlaczego cały czas na niego wpadam? Nie ważne... Muszę się skupić. Ruszyłem na sam przód, czekając aż się rozpocznie. Usłyszałem dźwięk startu i poleciałem, jako pierwszy. Dzięki daru telekinezy oraz ciężkich ćwiczeniom, mogę go użyć na samym sobie. Tak szybko dotarłem na drugi koniec, od razu zaczynając atakować roboty, zwłaszcza te, które mają najwięcej punktów. Strasznie było ich tu dużo, ale szybko je atakowałem, by je unieruchomić, a potem dobijałem, dzięki czemu miałem więcej punktów. Do unieruchomienia używałem mojej dobrze rozwiniętej umiejętności, czyli telekinezy. A drugą, czyli ziemię, tą mniej rozwiniętą, ćwiczyłem i atakowałem na leżących maszynach. Po paru minutach usłyszałem dźwięk końca. Wyprostowałem się i poprawiłem swój garnitur jeszcze go otrzepując. Potem ruszyłem do wyjścia. Niecierpliwie czekałem, aż wyślą mi wiadomość, że się dostałem. Byłem tego pewny w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach. Za ten cały czas ćwiczyłem, wykonywałem swoje misję z Ligii, uczyłem się i ogólnie szykowałem się na przyjęcie. Przed wynikami spotkałem bohatera numer jeden, który walczył z paroma złoczyńcami. Dość szybko ich pokonał, a ja wszystko oglądałem z boku, analizując ich ruchy. Gdy skończył z nimi walczyć, ruszyłem do domu. Byłem już przed domem, ale zanim wszedłem, jeszcze sprawdziłem pocztę.
Izuku - JEST!!! - wykrzyczałem wchodząc do domu z papierkiem.
Szybko udałem się do salonu. Otworzyłem je i zobaczyłem płytę z nagraniem. Bardzo się zdziwiłem, ale od razu ruszyłem odpalić laptopa i obejrzeć nagranie. Był tam All Might, który po kazał mi mój wynik - 167 punktów. Dostałem jeszcze kilka punktów "ratunkowych". Potem powiedział, że się dostałem. I na tym nagranie miało się skończyć, ale on jeszcze coś mi powiedział.
All Might - Izuku Midoriya... Jesteś jednym z moich wybrańców! - powiedział głośno, po czym nagranie się skończyło... Nie wiem, o co mu chodzi... Ale, chyba się cieszę? Jutro mam do tej szkoły. Teraz nie kupię mundurku. Będę musiał jutro go kupić po szkole. Głośno westchnąłem. Wyciągnąłem płytę i zacząłem się szykować na jutro, a potem ruszyłem spać. Przez chwilę nie mogłem od razu zasnąć, przez emocje, ale jakoś udało mi się zasnąć, coś po godzinie.
Mam nadzieję że się podoba UwU
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top