9

- Lolo - czuję jak brunetka mnie szturcha.

- Hymm? - otwieram zaspane oczy i zerkam na nią.

- Już piąta - wzdycham cicho i unoszę się na ramieniu tak by móc zawisnąć nad dziewczyną.

- I co w związku z tym? - pytam z uśmiechem dziewczynę.

- Nie idziesz do pracy? - pyta zdziwiona. Potrząsam delikatnie głową w zaprzeczeniu.

- Wczoraj zrobiłam nadwyżkę, więc dziś jest dzień dla nas - cmokam ją w nosek. Marszczy go, a ja cicho chichocze. Układam dłoń na jej policzku, zamyka oczy i wtula się w nią, co powoduje u mnie szeroki uśmiech - Jesteś słodka, wiesz? - Camila trafia na moje spojrzenie i od razu cała się rumieni. Chowa twarz w dłonie, na co wzdycham cicho i zabieram delikatnie jej dłonie, tak bym mogła ją widzieć - Hej, nie wstydź się - opieram nasze czoła o siebie - Nie masz czego, pod żadnym pozorem - odgarniam jej niesforny kosmyk z twarzy lekko się uśmiechając. Kręci głową i wzdycha. Po dłuższej chwili odnajduje niepewnie moje spojrzenie. Wsuwa delikatną dłoń w moje włosy i łączy nasze usta w delikatnym, oraz czułym pocałunku. Uśmiecham się delikatnie przez tą próbę odwrócenia mojej uwagi przez dziewczynę, ale wcale mi to nie przeszkadza. Wciąga mnie na siebie delikatnie, a ja od razu się podpieram ręką by czasem nie przygnieść jej drobnego ciała swoim.

Nasze oddechy przyśpieszają, a w płucach zapewne jak i mi, tak i jej brakuje już powietrza, ale mimo wszystko nie odsuwamy się od siebie, a wręcz przeciwnie. Sama nie wiem dokładnie jak to się stało, ale nasze języki tworzą jeden spójny taniec subtelnie się przy tym poruszając. Moje ramię zaczyna drżeć z zbyt długiego utrzymywania ciężarku mojego ciała w górze, więc powoli i delikatnie układam się na ciele Camili, co tylko powoduje, że przyciąga mnie do siebie jeszcze mocniej, a jej chłodna dłoń trafia pod moją koszulkę. Przejeżdża opuszkami palców po  linii mojego kręgosłupa w górę, co wywołuje u mnie przyjemne ciarki. W końcu odrywam się od dziewczyny i tak jak wcześniej opieram nasze czoła o siebie zamykając oczy. Kubanka nie przestaje mnie głaskać, a ja dopiero teraz czuję, że zapewne mój wzwód musi ją uwierać, a gdy uświadamiam sobie, że może o tym nie pamiętać wręcz z niej zeskakuje jak by mnie oparzyła, a w zamian dostaje zaszokowane spojrzenie.

- Zrobiłam coś nie tak? - pyta, a w jej głosie słychać nutkę niepewności i winy...

- N-nie - kręcę głową przecząco czując się coraz bardziej głupio - T-to ni-ie ty - jąkam się przymykając oczy i zagryzam boleśnie dolną wargę, czując po chwili nie zbyt dobry posmak krwi.

- Chyba nie rozumiem - siada za mną przytulając mnie opiekuńczo. Wzdycham i odsuwam się od niej siadając naprzeciwko, tak abyśmy były twarzą w twarz.

- Bo... - nie wyobrażałam sobie, że będzie tak trudno przebrnąć przez tą rozmowę po raz drugi - Camz, J-ja kiedyś Ci już o tym mówiłam i... - biorę głęboki wdech.

- Wiem Lauren - unoszę brwi zerkając prosto w jej czekoladowe oczy - Wiem, że to musi być dla Ciebie ciężki temat... - kiwam głową i zerkam dyskretnie na swoje krocze modląc się by nie było widać wybrzuszenia przez spodenki i niestety modlitwa okazała się być na próźno. Na moje nieszczęście od razu powiodła wzrokiem za moim. Przełykam głośno ślinę, gdy widzę jak zasysa policzek do środka najprawdopodobniej tylko po to by go podgryźć.

- Camila... - nie wiem co powiedzieć, a w moich oczach czuję wzbierające się łzy. Twarz brunetki zostaje niewzruszona, a ja przez to robię się coraz bardziej przerażona. W końcu zerka prosto w moje oczy, ale uciekam spojrzeniem niemalże natychmiast w inną stronę. Znów zagryzam wargę tym razem jeszcze mocniej mimo bólu oraz czuję wiele wyraźniejszy posmak krwi w ustach. Palec dziewczyny ląduje na moich ustach delikatne wyswobadza kciukiem jak się domyślam moją dolną wargę spod uścisku zębów.

- Lolo spójrz na mnie - kręcę automatycznie przecząco głową mimo, że wyczuwam w jej głosie delikatność - Lauren - odwraca siłą moją głowę w swoją stronę - Spójrz na mnie - tym razem jej głos jest twardy, więc mimowolnie moje oczy napotykają jej, jednak w nich nie ma odrazy, ale coś co przypomina wyrozumienie? Sama nie wiem - Ja o tym pamiętam - mówi łagodnie i siada na mnie okrakiem przodem do mnie. Od razu przyciąga mnie do bezpiecznego uścisku. Wtulam się w nią, a ona głaszcze mnie uspokajająco po głowie - Może się połóż? Jest jeszcze wcześnie - podciągam nosem i zerkam na nią.

- Powinnam dziękować Bogu za to, że mam Ciebie - szepczę łamliwym głosem.

- Shhh - zaczyna delikatnie nami kołysać - Nie musisz dziękować - całuje mnie delikatnie we włosy, po czym naciska swoim ciałem na moje, co powoduje, że opadam na poduszki, a Camila leży na mnie. Ku mojemu zdziwieniu nie zmienia pozycji tylko naciąga na nas kołdrę i mości się wygodniej na moim ciele wtulając nos w moją szyję. Wzdycham cicho i obejmuje ją mocno. Leżymy tak dość długi czas w ciszy, ale ona nam nie ciąży, cisza między nami nigdy nie była czymś ciężkim, zawsze była komfortowa.

- Camz? - pytam lekko ochrypłym głosem, a brązowooka zerka na mnie z dołu.

- Tak, Lo? - pyta rysując wzroki kciukiem na moim policzku. Przymykam oczy biorąc głęboki wdech. W końcu po chwili otwieram oczy zatapiając się w jej czekoladowych tęczówkach.

- Kocham Cię - mamrocze - Chyba od samego początku Cię kochałam. Od początku chyba nie zdawałam sobie z tego sprawy... Może dlatego tak bardzo było mi bez Ciebie źle. Szczerze mówiąc strasznie się boję, że dziś jesteś, a jutro możesz odejść... Znaczysz dla mnie zbyt wiele bym mogła żyć bez Ciebie obok. To byłoby dla mnie po prostu za trudne gdybyś ty odeszła to teraz odszedł by mój cały świat. Jesteś dla mnie całym światem i to się nigdy nie zmieni.

- Lolo dlaczego tak myślisz Przecież ja nigdy bym od Ciebie nie odeszła Jestem tu dla ciebie, przez Ciebie i dzięki tobie - mówi patrząc na mnie rozczulonym z wzrokiem.

- Tu właśnie się mylisz Camz przeze mnie mogłoby cię tutaj w ogóle nie być - wzdycham i   odwracam wzrok, jest mi wstyd patrzeć na nią w tym momencie liczy się tylko to żeby ona była szczęśliwa, ale nigdy sobie nie wybaczę że przeze mnie mogłaby stracić swoje życie.

- Dobra bo widzę, że jesteś głodna więc chodź na dół, coś zjemy i już o tym nie myśl. Nie zadręczaj się, nie powinno to tak wyglądać. Teraz jesteśmy tutaj razem i tylko to się liczy przeżyłam, może nie pamiętam wszystkiego - odwraca wzrok gdy to mówi - Ale znam swoje uczucia i nie mam zamiaru od Ciebie odchodzić chociażby chcieli mi za to zapłacić nie pozbędziesz się mnie tak szybko, zapamiętaj to sobie raz na zawsze - patrzy prosto w moje oczy. Przytakuję delikatnie głową po czym przyciągam ją do delikatnego pocałunku. Nie trwa on długo, ale wyraża dużo uczuć takich jak miłość, tęsknota. Jestem świadoma, że ten stan rzeczy może już nie trwać zbyt długo, a Camila może lada dzień odzyskać swoją pamięć, ale mam nadzieję, że mi wybaczy te wszystkie kłamstwa i zostanie przy mnie oraz zgodzi się za mnie wyjść. To jest jak na razie moje jedyne marzenie, które chciałabym spełnić. Wiem także, że pomogą mi przy tym nasze przyjaciółki ponieważ one od zawsze nam kibicowały a zwłaszcza Dinah i Normani, w końcu to one wymyśliły nasz ship. Mam ogromną świadomość tego, iż może być na mnie za to zła, że postanowiłam to zrobić podczas gdy nic nie pamiętała i nie było niczego świadoma, ale może bynajmniej będę miała wymówkę i zatrzymam ją w ten sposób jakoś dłużej przy sobie gdy odzyska swoją pamięć. W kuchni postanawiam zrobić jajecznicę. Zerkam na Camilę, która siedzi i obserwuje mnie już od dłuższego czasu.

- Dlaczego tak na mnie patrzysz? - pytam w końcu po dłuższej chwili.

- To już nie mogę patrzeć na swoją narzeczoną? - pyta ze zdziwieniem.

- Nie no nic nie mówię - chichocze cicho i podaje śniadanie - Może chciałabyś gdzieś ze mną pójść, dzisiaj? - drapię się nerwowo po szyi.

- Mówisz o randce? - unosi brwi zszokowana. Przytakuję delikatnie głową twierdząco.

- Tak Camzi, mówię o randce - mówię nerwowo jedząc swoją porcję.

- Z przyjemnością Lolo. Pójdę z tobą na tę randkę.

- Mówisz poważnie? - pytam ze zdziwieniem, co wywołuje śmiech dziewczyny.

- Tak - mówi chichocząc - Dlaczego myślisz, że mogłabym odmówić? Przecież jesteś moją narzeczoną i możesz mnie zabierać gdzie tylko chcesz ja pójdę wszędzie byle byś tylko była obok i nic więcej mi nie jest do szczęścia potrzebne.

Rumienie się lekko i tylko kiwam głową twierdząco. Zarzuciłam pomysłem randki, a sama nie mam zielonego pojęcia gdzie mogłabym ją zabrać, chociaż w takich przypadkach najlepiej być może moim zdaniem... No i tak też było na filmach, które oglądałam by się pod uczyć całej tej definicji bycia romantyczną, więc myślę że dobrą opcją byłoby zabranie jej do kina, a później może na jakąś kolację. Wiem dobrze, że Camila nigdy nie przepadała za przepychem, więc również nie mogę jej zabrać do Bóg wie jak bardzo wyimaginowanej restauracji i na pewno także nie drogiego, ponieważ mimo tego, że zbyt dużo nie pamięta, ale wiem iż mogłaby być zła jak zawsze za to, że się na nią wykosztowuje. Mam też opcję zarobić coś samej i zabrać ją na punkt widokowy i w sumie gdyby tak dobrze o tym pomyśleć wcale nie byłby to głupi pomysł. Romantyczna sceneria, zachód słońca to w sumie to o czym zawsze marzyła Camila, a o czym ja nie miałam nigdy zielonego pojęcia. Przy niej świetnie się uczę i jestem z tego zadowolona. Cieszę się, że dziewczyna wprowadziła wiele zmian w moim życiu, oczywiście tych pozytywnych, bo negatywnych nie ma tutaj w ogóle. To co czuję przy niej jest dziwnym uczuciem, ale jak dla mnie nigdy mogłoby nie mijać. Dziwne jest to, że gdy nie ma przy mnie Kubanki czuję się jakaś dziwna, chcę powiedzieć przez to, że jestem dziwnie nieswoja, oraz martwię się czy nic nie grozi dziewczynie. To nie jest tak, że uważam mimo wszystko, że nic nie pamięta jest strasznie nieporadna, ale nie darowała bym sobie gdybym mogła byś jej coś stać.

Dzień mija nam bez jakichś szczególnych rewelacji. Nie robimy nic prócz leżenia, oglądania filmów oraz wspólnego obiadu, co przysporzyło nam również dużo dobrego humoru. Postanowiłyśmy nigdzie dzisiaj nie wychodzić oprócz tej randki, Boże i randka jak to brzmi? Dziś stawiamy na to by nacieszyć się sobą i tak właśnie minął nam cały dzień. Cieszyliśmy się swoim towarzystwem śmiałyśmy oraz opowiadaliśmy różne dowcipy korzystając ze swoich nienagannych humorów. Dzisiaj mogłam się poczuć tak jakby było jak za starych dobrych czasów, ale z jedną małą zmianą, a mianowicie? Mogłam przytulać Camilę. Zawsze tego chciałam i właśnie to mi się najbardziej dzisiaj podobało. Mogłam poczuć, że ktoś jest obok mnie. Tak jak zawsze tego chciałam, ale moja podświadomość to z siebie wypierała.

- To jak gotowa do kina? -pytam z uśmiechem gdy sama jestem już przygotowana.

- Tak Lolo już idę tylko poprawię makijaż - podchodzę do dziewczyny przytulając ją od tyłu i układam podbródek na jej ramieniu. Zerkam na nią w lustrze.

- Skarbie ty nawet bez makijażu Wyglądasz ślicznie i gwarantuję Ci, że nie musisz się tak stroić dla mnie jesteś piękna, a co jak mi ktoś spróbuje Cię poderwać i odebrać? - śmieje się, a ona zerka na mnie spod swoich czarnych pomalowanych rzęs.

- Nikt Ci mnie nie ukradnie - całuje mnie lekko w nosek, na co śmieje się cicho.

- Zaczekam na Ciebie w samochodzie - tym razem to ja ją cmokam, ale w policzek i niechętnie wypuszczam ją ze swoich ramion.

Tak jak powiedziałam czekam na nią cierpliwie w samochodzie, który chwilę wcześniej wyprowadziłam z Garażu. Kilka minut później jesteśmy już w kinie kupując bilety na jakąś bajkę, która od razu rzuciła się w oczy Camili. Niektóre rzeczy się raczej nie zmienią.

Podczas seansu siedzimy,  zajadamy popcorn i popijamy cole, taki zwykły wieczór dla zwykłych par, ale nie do końca. Jestem świadoma też mojego rozchwytu, więc także wiem iż niedługo będziemy na językach połowy miasta. Camz jest bardzo chwalona, ale i hejtowana z resztą tak samo jak ja.

- Gdzie jedziemy? - pyta zaskoczona gdy zauważa, że jadę w całkiem przeciwnym kierunku od domu.

- Niedaleko.

Jakieś piętnaście minut później wjeżdżamy w leśną drogę, a zaskoczenie na twarzy dziewczyny gdy zatrzymuje samochód jest ogromne.

- Gdzie my jesteśmy? - pyta rozglądając się niepewnie na wszystkie strony.

- Spokojnie, zaraz zobaczysz - mówię, a po chwili naszym oczom ukazuje się świetny, jak dla mnie widok.

- Dlaczego akurat tutaj? - zerka na mnie - Jest pięknie, ale to miejsce jest odludne, a tam miasto... Tętni życiem - przygląda mi się uważnie, a ja przytakuje głową i siadam na ławkę obok barierki.

- Z doświadczenia wiem, że tutaj jest cisza i spokój. Czasem tego potrzebowałam, ale odkąd poznałam Ciebie już nie czułam potrzeby tutaj przychodzić. To miejsce zawsze mnie wyciszało, a gdy byłam smutna siadałam tutaj - pokazuje na miejsce obok siebie. Camila rozumie moją niemą prośbę i siada obok mnie - Lubiłam patrzeć na to miejsce nocą, ponieważ tam rozgrywa się cała akcja. Są tam zazwyczaj bardzo szczęśliwi ludzie pamiętający o swoich wartościach, a ja siadałam tu obserwując i próbując odnaleźć swoje gdy się pogubiłam w życiu...

- Dlaczego przestałaś tu przychodzić? - marszczy brwi - Dlaczego gdy mnie poznałaś? - zastanawiam się chwilę nad jej pytaniami, a w jej czekoladowych tęczówkach widać zrzeszającą ją ciekawość. Wzruszam ramionami.

- Może dlatego, że ty jesteś moją wartością życiową? Dzięki tobie poczułam się naprawdę świetnie... Nie potrzebowałam już przemyśleń, dzięki tobie wiedziałam czego chciałam i co najważniejsze dalej wiem - łapię ją za dłoń. Uśmiecha się do mnie lekko, a ja wciągam ją na swoje kolana patrząc jej głęboko w oczy. Camila wsuwa palce w moje włosy głaskając moją skórę głowy.

- Nie sądziłam, że tak to wszystko może wyglądać - przyznaje szczerze.

- Ja też - mamroczę i układam dłonie na jej plecach - Ale kocham się w tobie od tak dawna... - wzdycham - Nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy, albo nie chciałam tego do siebie dopuścić.

- Dlaczego? - marszczy brwi w zdziwieniu.

- Może dlatego, że bałam się? - wzdycham ciężko - Wiedziałaś o mnie wiele... Byłaś moją przyjaciółką, a ja chyba za bardzo bałam się Ciebie stracić żeby to dalej posunąć - opieram czoło o ramię Kubanki i przymykam oczy - Bałam się, że ty nie będziesz mnie chciała... Tak właściwie nie sądziłam kiedyś, że będziesz w stanie kiedykolwiek pozwolić by coś między nami stworzyć - opieram się plecami o oparcie ławki przyglądając się dziewczynie. Przez chwilę zaciska usta w wąską linię.

- Ale odważyłaś się - zauważa. Wstaje z nią powoli stawiając ją delikatnie na ziemi. Łapię za dłoń i kierujemy się powoli do samochodu.

- Szczerze mówiąc ty pewnego razu się odważyłaś - chichoczę.

- Jak to? - pyta zadziwiona.

- No tak - śmieje się głośno otwierając drzwi samochodu by mogła wysiąść.

- Opowiedz mi o tym - prosi, a ja kiwam głową z subtelnym uśmiechem, po chwili zamykam drzwi i wsiadam od strony kierowcy.

- No dobrze, ale postaraj mi się tym razem nie przerywać, hmm? - zerkam na nią za nim ruszam w stronę domu.

- Tak jest - salutuje. Kręcę głową z szerokim uśmiechem.

- Ejjj nudzi mi sięęę - wywracam oczami.

- Dinah proszę, ogarnij się - wzdycha Camila.

- Mogłybyśmy coś porobić - podnosi głowę ledwo przytomna Allyson.

- Zagrajmy w butelkę! - krzyczy Normani, która stoi na głowie pod ścianą, ale nie mam kompletnie pojęcia dlaczego.

- Skąd weźmiemy butelkę? - pytam przystając niechętnie na propozycje dziewczyn.

- Ja zaraz coś skołuje - zrywa się najniższa ja równe nogi chwilowo się chwiejąc, ale udaje jej się złapać równowagę. Otwieram szerzej oczy gdy przykłada usta do szyjki butelki i wypija końcowe zawartości wina na raz - Już - unosi pustą butelkę. Wszystkie siadamy w okręgu, a Ally wciska mi butelkę - Kręcisz pierwsza.

- Dlaczego ja? - marszczę brwi.

- Pierwszy raz ty jesteś tą trzeźwą - bełkocze Camila. Kiwam głową i kręcę butelką.

- Gramy na buziaki! - wykrzykuje Normani wyrzucając ręce w górę, a butelka zatrzymuje się na Camili. Przełykam głośno ślinę.

- Buziaki? - pytam czując jak by wielka gula stanęła mi w gardle.

- Raczej pocałunki - poprawia DJ, która o dziwo chyba jest jeszcze najtrzeźwiejsza, oczywiście pomijając mnie. Wywracam oczami gdy podkreśla stanowczo, że pocałunek ma być z językiem.

- Schowają tą ohydną łopatę Jane - mamrocze.

- Lolo ty się rumienisz - chichocze dziewczyna siadając mi na kolanach powodując moje jeszcze większe zdziwienie - Jeden mały całus nic nie zmieni, a ja i tak o wszystkim zapomnę i będzie po kłopocie - przymykam oczy i biorę głęboki wdech, a nasze usta zaczynają grać w jednym rytmie idealnie się dopasowując.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top