13
Wrzucam teraz bo być może po pracy bym zapomniała albo pojawił by się wiele po czasie. Tak czy siak lepiej wcześniej niż później 😁 miłego czytania ❤️
Ally mierzy w nas telefonem. Widać, że chce podejść, ale jak zawsze drogę toruje jej Dinah.
- Świetny pomysł zakonnico! Nagramy to! - Mani przytakuje i również wyciąga telefon. Wywracam oczami i zerkam na Camile przygrywając nerwowo wargę. Kręci tylko przecząco głową ze łzami w oczach.
- N-nie? - pytam a mój głos łamie się pod nieprzyjemnym czuciem jak bym miała wpaść zaraz w wielką przepaść. Kubanka kręci głową przecząco, ale po chwili przytakuje.
- Tak Lo - szepcze cicho wycierając łzy. Uśmiecham się delikatnie powstrzymując własne łzy i wsuwam pierścionek na odpowiedni palec.
- Po to nas tutaj przyciągnęłaś? - Allyson unosi brwi, a ja przytakuje lekko nadal mocno przytulając teraz już prawdziwą narzeczoną.
- Wcześniej padłam przed Camilą na kolana również przy takiej maszynie. Chce ożywić jej wspomnienia - całuje ją w głowę, gdy ta znów się zanosi szlochem. Marszczę brwi i łapię jej twarz w obie dłonie ścierając łzy.
- Jeśli nie chcesz nie musisz... - chrząkam.
- To po prostu było piękne - wtula się we mnie mocno, a ja się szeroko uśmiecham. Uczucie niepewności znikło całkowicie, a zamiast tego pojawiło się szczęście i rozczulenie. Kobieta zawsze była romantyczką, a cieszy mnie to tak bardzo, iż daje radę podołać jej oczekiwaniom, że czuje się jakbym już znajdowała się w niebie i skakała po chmurach.
- Szczęścia - Ally przytula nas. Oczywiście oddajemy uścisk, ale mam wrażenie, że Camila robi to mniej chętnie niż mogła bym podejrzewać - Chce tylko byście były szczęśliwe - mamrocze najniższa i odchodzi. Wzruszam ramionami, a po niedługiej chwili rzucają się na nas DJ i Mani.
- No pokażcie do kamerki wasze szczęście
- Dinah - Allyson jęczy - Daj im już żyć.
- Ani trochę babo! To ląduje na insta - mówi podjarana.
- DJ nie! - wyrywam się w jej stronę.
- Poszło - stwierdza z ogromnym uśmiechem.
- Nie wierzę - uderzam się w czoło - Dinah ty pusta skurwiała blondynko!
- Bez takich - wytyka palucha w moją stronę.
- Wiesz coś ty narobiła?! - unosi brwi.
- Pochwaliłam się waszymi zaręczynami?
- Nie wystarczy, że paparazzi za nami biegają jak z pieprzem w dupie? - pytam zdenerwowana.
- Ej, ej spokojnie - opanowuje Normani.
- Nie! - wydzieram się trochę głośniej - Z pamięcią Camili nadal jest nie okay! Wiecie co ona będzie musiała przechodzić przed reporterami jak ją napadną? Zawsze miała z tym problem, a teraz? - kręcę głową i biorę pod rękę narzeczoną - Wracamy z Camz do domu - mruczę mierząc Jane z góry do dołu i po chwili ciągnę dziewczynę w stronę wyjścia z wesołego miasteczka. Oczywiście dziewczyny zbiegają się za nami ponieważ jechałyśmy jednym samochodem. Gdy najwyższą próbuje wpakować się do samochodu zamykam zamki.
- No, ej... - wzdycha.
- Na piechotę - warczę przez okno, które nie zdążyło się zamknąć.
- Lolo - moja kobieta układa dłoń na moim udzie - Wpuść ją... Nie przemyślała tego.
- Ona nie myśli nic - prycham, a w zamian dostaje karcące spojrzenie.
- Wpuść Dinah i odwieźmy dziewczyny do domu. Jak będziemy u nas zrobimy sobie miły i spokojny wieczór przy winie i filmach - przymykam oczy i biorę głęboki wdech, a następnie liczę do dziesięciu po czym otwieram drzwi samochodu.
- Dzięki Mila - mamrocze.
- Proszę wielkoludzie - wysyła buziaka przyjaciółce po czym wyłączam się całkowicie z rozmów i skupiam się na drodze jak najbardziej umiem. Nie słyszę nawet radia, które dość głośno gra, a raczej wydawało mi się, że Camila je podgłaśniała.
- Lo, wszystko z tobą w porządku? - przytula mnie od tyłu. Kładę dłoń na jej.
- Tak... Po prostu Dinah mnie zdenerwowała - mamrocze i opieram głowę o kanapę tak, że patrzę z dołu na Camile.
- Spokojnie. Dinah nie zrobiła nic złego wrzucając ten krótki filmik. Nie gniewaj się na nią - mówi miękkim głosem i wchodzi na sofę siadając na moje kolana. Zarzuca mi ręce na szyję - A teraz jak powiedziałam możemy zająć się sobą - mruczy mi do ucha podgryzając delikatnie jego płatek. Po moim ciele przechodzi przyjemny dreszcz.
- Camzi, co ty...?
- Jestem pewna czego chce. Zwłaszcza teraz.
- Camz wiesz, że ja...
- Pozwól mi decydować czego chce, a co nie - patrzy mi prosto w oczy.
- Na pewno jesteś tego pewna? - próbuje się doszukać sprzeciwu.
- Chyba, że ty nie? - kręcę głową od razu.
- Oczywiście, że chce, ale nie chce żebyś żał... - za nim jest dane mi dokończyć zostaje zatkana delikatnym i subtelnym pocałunkiem.
Przyciągam ją bliżej siebie powodując tym, że siedzi na mnie okrakiem. Łapię ją za uda i wstaje od razu z dziewczyną na rękach kierując się do sypialni.
Układam dziewczynę delikatnie na łóżku tak by nic jej nie zrobić nie odrywając się od jej ust. Zaczyna rozpinać moją koszulkę, ale ja się jeszcze wstrzymuje od jakichkolwiek ruchów prócz pocałunków.
- Jesteś bardziej spięta niż ja - mówi rozbawiona zsuwając moją koszulkę, a gdy już jestem bez niej wyrzuca ją gdzieś w bok.
- Pamiętasz co było ostatnim razem? - patrzę na nią. Przymyka oczy i wzdycha.
- Zapomnijmy o tym, hm? - kiwam delikatnie głową.
- Ale jeśli coś się...
- Nie zaprzątaj sobie tym głowy. Jeśli będzie nie tak to się odsunę - zapewnia mnie. Wzdycham i znów przytakuje. Łącze nasze usta w delikatnym pocałunku. Camila ściąga z siebie koszulkę i przyciąga mnie jeszcze bliżej siebie. Przejeżdżam delikatnie dłonią po jej idealnym brzuchu. Układam dłoń na jej staniku delikatnie ściskając jej pierś. Z jej ust wydobywa się cichy jęk prosto w moje usta, kolejno przechodząc z pocałunkami na jej szyję. Czuję jak mój przyjaciel robi się gotowy, ale mimo wszystko próbuje panować nad emocjami. Bardzo powoli rozpinam stanik dziewczyny i go z niej ściągam rzucając nim gdzieś na środek pokoju.
- Na pewno jesteś pewna? - pytam zerkając na twarz narzeczonej. Policzki ma czerwone, a jej klatka piersiowa porusza się w bardzo szybkim tempie przez jej przyspieszony oddech. Nasze oczy spotykają się. W jej czekoladowych tęczówkach widać tylko porządnie.
- Tak Lolo - szepcze cichym i lekko zachrypniętym głosem. Przyciąga mnie do głębokiego i namiętnego pocałunku, ale tym razem już się nie opieram tylko pozwalam sobie wczuć się w sytuację. Przejeżdżam delikatnie opuszkami palców po jej brzuchu, co wywołuje u niej dziwną reakcje bo unosi się lekko z jękiem. Patrzę na nią lekko zdziwiona.
- T-to było przyjemne - wzdycha gdy opada z powrotem na poduszkę. Uśmiecham się delikatnie widząc, że mój dotyk tak bardzo na nią działa.
Rozpinam guzik jej spodni i powoli rozpinam rozporek. Od razu unosi biodra by pomóc mi je z siebie ściągnąć. Robię to również bardzo powoli by miała czas by jeszcze zrezygnować, ale nie doczekuje się żadnej odmowy z jej strony.
Zaczynam delikatnie całować jej brzuch, a gdy docieram do podbrzusza zahaczając językiem o jej dolną część bielizny bierze głęboki oddech i wpłata dłoń w moje włosy wyginając się w lekki łuk. Zaczepiam delikatnie jednym palcem o koronkę i wkładam pomiędzy nią wskazujący palec i naciągam lekko w dół by zwiększyć sobie pole do pocałunków. Camila zaczyna się wiercić co uznaje za dobry znak.
- Nie baw się ze mną - dyszy - Proszę. Oszaleje - unoszę brwi w zaskoczeniu. Nie wiedziałam, że kobieta może być aż taka bezpośrednia gdy jest przed swoim pierwszym razem. Zdejmuje z niej ostatnią część bielizny, co powoduje iż dziewczyna przede mną jest zupełnie naga. Widok jest tak idealny, że aż nie mogę się napatrzeć.
- Jesteś śliczna - mówię przełykając głośno ślinę, a po chwili całuje wzgórek jej czułego miejsca. Automatycznie chce złączyć ze sobą uda, ale jej na to nie pozwalam - Spokojnie - mówię i rozmasowuje jej uda. Po dłuższej chwili je rozluźnia z lekkim wahaniem więc nie spieszę się z podejmowaniem kolejnych decyzji.
Po dłuższym czasie gdy widzę, że moja narzeczona jest już całkiem rozluźniona układam się między jej nogami i delikatnie, oraz powoli przejeżdżam językiem po jej centrum uprzednio łapiąc jej uda by czasem nie zmiażdżyła mi głowy. Wygina się w mocny łuk z głośnym jęknięciem. Oczy ma szczelnie zamknięte, a dłonie zaciska na prześcieradle. Powtarzam ten ruch kilka razy, aż w końcu zaczynam ją lizać bez ustanku, ale gdy czuję, że Camili już nie trzeba wiele przestaje i zwisam nad nią. Ma lekko rozchylone usta głęboko oddychając, jej policzki są prawie bordowe. Po dłuższej chwili otwiera powoli oczy napotykając moje. Zarzuca ręce na moją szyję przyciągając mnie do powolnego pocałunku wkładając w niego wiele uczuć. Odwzajemniam pocałunek z tak samo dużym zaangażowaniem. Ręce Camili zaczynają wędrować po moich plecach i rozpina ramiączka od stanika, a później główne zapięcie. Stanik od razu ze mnie spada, a dłonie dziewczyny wędrują jeszcze niżej i po chwili zsuwa ze mnie spodnie razem z bokserkami.
- Jestem gotowa - szepcze mi w usta, na co reaguje błyskawicznie. Pogłębiam nasz pocałunek i od razu delikatnie nakierowuje swojego kolegę na jej czułe miejsce. Czuję jak bardzo jest mokra i gorąca wiec nie będzie jej chociaż aż tak bardzo boleć. Wchodzę w nią delikatnie, a na jej twarzy pojawia się grymas bólu - Nie przerywaj - mówi lekko drżącym głosem gdy zatrzymuje się w miejscu. Nie jestem pewna tego czy kontynuować czy nie więc zostaje bez ruchu. Obejmuje nogami moje biodra i przyciska mnie do siebie zmuszając bym poszła dalej tak jak tego chciała. Zaciskam zęby gdy jestem w niej aż do samego końca by panować nad tym żeby nie zacząć się zbyt szybko poruszać i przez jakiś czas wytrzymać w jednym miejscu by nie sprawić jej większego bólu. Biorę kilka głębokich oddechów i składam pojedyncze pocałunki na jej czole, policzkach, nosku, ustach, brodzie.
- Wszystko w porządku? - upewniam się. Kiwa gorączkowo głową na tak.
- Już jest dobrze - jej głos nadal drży, ale wiem, że jeśli teraz nie posunę się dalej jej za chwilę sprawi to jeszcze więcej bólu więc zaczynam się w niej bardzo powoli poruszać. Wtula się mocno w moją szyję dociskając mnie do siebie nogami jeszcze bardziej. Po dłuższej chwili jej ciało zupełnie się rozluźnia, co jest bardzo dobrym znakiem. Odszukuje moje usta i zaczyna namiętnie całować. Oczywiście oddaje każdy jej pocałunek i przyśpieszam odrobinę ruchy. Z naszych ust wydobywają się jęki rozkoszy. Cały czas składam na twarzy i szyi brunetki pojedyncze pocałunki, a ona zaczyna wbijać paznokcie w moje plecy. Jedno jest pewne, one będą najbardziej poszkodowane, ale niezbyt się tym przejmuje.
Te zbliżenie jest warte wiele, wiele więcej niż jakiekolwiek inne w moim życiu. Jest w nim dużo czułości, uczucia, które jak dotąd było mi nieznane. Nie sądziłam, że seks może być czymś tak bardzo pięknym i jak bardzo może zbliżać gdy ludzi łączy jakieś uczucie. Ten moment jest całkowicie nie do opisania.
Camila zaczyna się na mnie zaciskać wydając z siebie jeszcze głośniejsze jęki i niestety pewne jest to, że dziewczyny doskonale mogą to słyszeć... Przyśpieszam bardziej swoje ruchy i robię jej jednocześnie sporą malinkę na szyi, a ona w tym czasie dochodzi. Czuję jak mocno się na mnie zaciska co działa na mnie jeszcze bardziej, co sprawia, że w niej dochodzę również z głośnym jękiem, a to podbudowuje jeszcze bardziej orgazm Camili.
- Boże Lolo - jęczy mi do ucha, a jej ciało drży pod moim. Po wszystkim powoli z niej wychodzę by nie czuła się niekomfortowo i opadam na jej klatkę piersiową głęboko oddychając. Próbujemy uspokoić swoje oddechy leżąc obie z zamkniętymi oczami, a Kubanka przeczesuje moje włosy w czułym geście - To było... - nie może znaleźć słów.
- Dla mnie też - uśmiecham się delikatnie całując jej mostek - Kocham cię Camzi. Nie wiem co ty ze mną zrobiłaś, ale kocham Cię tak bardzo... - wzdycham.
- Ja Ciebie też kocham Lo - całuje mnie delikatnie we włosy. Naciągam na nas kołdrę nie mając zamiaru ruszać się z miejsca i po chwili zasypiam mając w objęciach moją kobietę, która stała się dla mnie moim tlenem. Bez niej nie mogłabym żyć, jest również moją ziemią, dzięki której jest mi dane żyć. Jest moim przyciąganiem dzięki, któremu stąpam po ziemi. Jest dla mnie wszystkim czego nigdy nawet nie śniło mi się mieć. Jest moją pierwszą, ostatnią i największą miłością. Nikt na tej ziemi nie kocha i nie będzie w stanie tak bardzo pokochać drugiego człowieka jak ja kocham ją i to jest niepodważalne.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top