1

╔ Oczami Lauren 

W sobotni poranek budzi mnie straszny ból głowy. Chciałam dzisiaj pospać dłużej, ale niestety nie widzę takiej możliwości. Głupi nawyk wstawania o wczesnych porach, a gdy mieszać go z kacem to niestety nie jest najlepsze połączenie. Wyciągam leniwie rękę w stronę szafki, na której leży mój telefon, który się o dziwo ładuje. Zazwyczaj po takiej ostrej imprezie nie myślę by go podłączyć, ale może to i dobrze, że mój wczorajszy stan był karygodny, ale jak widać nie mogło to aż tak najgorzej wyglądać. Dobra nie pamiętam praktycznie nic. Nawet jak dotarłam do domu, ale liczy się to, że jestem u siebie. Wchodzę w wiadomości i gdy żadnej nie widzę uśmiecham się delikatnie sama do siebie. Oczywiście mogła bym spróbować zasnąć jeszcze raz, ale w moim przypadku to jest po prostu niewykonalne.

Do: Camzi 😍
Hej słoneczko. Co powiesz na poranną kawę?

Szybko wysyłam SMS-a leżąc póki nie dostaje odpowiedzi. Mimo, że jest weekend moja przyjaciółka także nie ma tendencji do spania, do późna, ale zawsze może pojawić się jakiś wyjątek, prawda? Nie mam w zamiarze siedzieć na dupie i czekać aż kac minie. To jedna z najgorszych rzeczy jaką można zrobić. Jestem zdania, że im szybciej się go rozchodzi tym szybciej on minie. Uśmiecham się gdy po po trzech minutach dostaje odpowiedź.

Od: Camzi 😍
U mnie czy u ciebie? 

Odpisuje od razu

Do: Camzi 😍
W naszej ulubionej kawiarni? Męczy mnie kac i jakbyśmy miały przebywać w zamkniętym pomieszczeniu upiła byś się oparami😂

Jak również liczyłam niemalże od razu dostaje odpowiedź

Od: Camzi 😍
Dobrze 😘. Za ile?

Do: Camzi 😍
Za godzinę? 😁

Od: Camzi 😍
Do zobaczenia ❤️

Po krótkiej wymianie SMS-ów wstaje z zadowoleniem. Idę do garderoby i wybieram najzwyklejsze czarne obcisłe jeansy z dziurami na kolanach, oraz czarną koszulkę i tego samego koloru koronkową bieliznę. Biorę szybki, zimny prysznic, ubieram się i myje zęby. Poświęcam jeszcze około piętnaście minut na wysuszenie włosów i robię szybko aczkolwiek mocny makijaż. Jest biały dzień,a ja jestem dość rozpoznawalną osobą dzięki mojej firmie, którą odziedziczyłam po dziadku. Oczywiście dużo w niej zmieniłam i wyszło mi to bardzo na plus więc już po pewnym czasie zatrudniłam wielu pracowników, którzy zajmują się reklamami, artykułami, modelingiem oraz wieloma innymi. Moja firma zajmuje się tak naprawdę wszystkim co jest związane z światem internetowym. Wychodzę z domu piętnaście minut przed spotkaniem z Camilą, ale to wcale nie oznacza, iż się spóźnię mimo wszystko, że idę do kawiarni na piechotę moja posiadłość znajduje się naprawdę blisko niej. Po dziesięciu minutach jestem już na miejscu. Wchodzę do kawiarni, a mój wzrok od razu pada na zaczytaną Kubankę przy naszym standardowym stoliku. Jest tak bardzo pochłonięta lekturą, że nie zauważa jak obchodzę ją od tyłu. Wnioskuję to po tym, iż nawet nie unosi na mnie spojrzenia. Zakrywam jej oczy cicho chichocząc.

- Jak zwykle późno - mówi rozbawiona kładąc dłonie na moje i odsuwa je ze swoich oczu.

- To ty zawsze jesteś przed czasem - śmieje się i nachylam cmokając ją w policzek na powitanie, po czym siadam na przeciwko niej - Zamówiłaś już coś? - pytam z uśmiechem, a ona kręci głową uśmiechając się.

- Patrząc na to, że jesteś pewnie na sobotnim kacu, a nie wiedziałam jak bardzo się spóźnisz to postanowiłam poczekać. Jestem świadoma, że gorąca kawa jest w tym momencie wskazana - uśmiecha się, a ja kręcę głową ze śmiechem.

- Jak ty mnie dobrze znasz - mówię opierając łokieć o stolik, a policzek o dłoń.

- Powiedz mi, zdarzyło się kiedyś odkąd się znamy, że w sobotę nie masz kaca? - unosi brwi, a ja chwilę myślę i kręcę przecząco głową.

- Ale mam jeszcze prawo. Jestem młoda - posyłam jej szeroki uśmiech, na co brązowooka wywraca  oczami.

- Lo, słońce. To już alkoholizm - mówi z powagą, a ja prycham w niedowierzaniu.

- Camzi mam dwadzieścia cztery lata, a ty dwadzieścia dwa. Na co dzień prowadzę firmę, a w weekendy odreagowuje zaliczając masę panienek, a ty siedzisz nosem w książkach - mój głos jest poważny, ale nie potrafię ukryć w nim nuty rozbawienia.

- Latte waniliowe z cynamonem? - pyta całkowicie olewając to co do niej mówię. Nim zdążam jej odpowiedzieć, lub chociaż dać znak, że się zgadzam, to szatynka wstała i po prostu poszła złożyć zamówienie, a po paru minutach wraca z naszymi kawami.

- Jak to możliwe, że jesteśmy tak różne, a nadal się przyjaźnimy? - pytam odbierając swój napój i dziękując jednocześnie skinieniem głowy.

- Bo ty się ładujesz w kłopoty, a ja zwykle cię z nich wyciągam - śmieje się popijając napój.

- Ah, rozumiem - uśmiecham się - Jak ci minął piątkowy wieczór? - zerkam na przyjaciółkę, chociaż wiem, że nie robiła nic nowego lubię się upewniać, iż jednak nie zanudzała się na śmierć.

- Głównie to czytałam. Zrobiłam wszystko na zapas, więc po powrocie z delegacji nie będę miała i tak za dużo do roboty, a wieczorem wzięłam kąpiel z dużą ilością piany i winem - uśmiecha się, a ja śmieje się cicho.

- Niezależna kobieta, huh? - kręcę głową w rozbawieniu - Powinnaś gdzieś wychodzić. Jeśli nie wyciągnę cię razem z dziewczynami to ty zawsze tkwisz z nosem w książkach lub pracujesz - mówię trochę zmartwiona.

- Lubię zanurzyć się w świecie literatury - mruczy - A twój wieczór jak minął? Jeśli w ogóle cokolwiek z niego pamiętasz - patrzy na mnie znacząco, a ja kiwam głową.

- Alex podwiózł mnie na domówkę Halsey. Wiesz jak u niej jest, zawsze z wielkim przytupem. Już po trzecim drinku zaliczyłam pierwszą łaskę, a później jeszcze trzy. Nie pamiętam jak się dostałam do domu, ale Aleks - składam ręce w stronę nieba - Mój ukochany szofer pewnie o to zadbał, ale nie mogło być tak źle skoro jeszcze byłam w stanie podłączyć telefon do ładowania - Camila kręci głową i wzdycha. Wzrok ma utkwiony w papierowym kubku ze swoją kawą oraz zagłębia się w swoich myślach. Brunetka często tak ma gdy opowiadam jej o imprezach. Obserwuje ją uważnie, a ona potrząsa szybko głową tak jakby odganiała od siebie jakiegoś złośliwego i natrętnego owada po czym zerka na ścienny zegarek z logiem firmy kawiarni.

- Muszę się jeszcze spakować - kiwam lekko głową.

- Jutro wyjeżdżamy wcześnie rano by dojechać na miejsce koło piętnastej. Musimy się wyspać i zdobyć kolejnych inwestorów - oblizuję szybko usta - Jest dopiero dwunasta, chcesz wracać teraz? - patrzę na nią uważnie, a ona posyła mi delikatny uśmiech.

- Proponujesz coś? - pyta podpierając brodę o splecione dłonie na stoliku. Zerkam za okno i kiwam głową.

- Słońce, jest ciepło. Szkoda pogody więc możemy iść na spacer - uśmiecham się, brunetka od razu wstaje i kładzie pieniądze za kawę na stoliku, a ja kręcę głową.

- No co? - marszczy brwi w niezrozumieniu.

- Nie dość, że płacę ci grosze to na dodatek płacisz za moją kawę - mówię przepuszczając ją w drzwiach przodem.

- Ale tutaj nie jesteś moja szefową tylko przyjaciółką - zauważa, a ja od razu odpieram jej argument.

- Ale nadal to ja mam więcej pieniędzy i w sumie dorabiam się na tobie, a więc gdy ja cię zapraszam na kawę to ja powinnam płacić - mówię stanowczo otrzymując kolejne prowokacyjne przewrócenie oczami.

- Nic się nie stanie jak ja od czasu do czasu postawie - trąca mnie łokciem. Oczywiście odpowiadam na tą zaczepkę uprzednio wyrzucając pusty kubek po kawie do śmietnika. Podchodzę do przyjaciółki i podszczypuje ją w boczki.

- Bądź świadoma, że masz je bo ja ci płace więc teoretycznie to moje pieniądze - śmieje się.

- Więc nie powinnaś mieć problemu, że to ja płacę za nasze zamówienia - wystawia mi język, a ja wzdycham co powoduje melodyjni śmiech mojej towarzyszki. Łapię mnie pod rękę i idziemy wolnym krokiem w stronę jej domu.

- Nie wygram z tobą - kręcę głową i zerkam na nią. Mój wzrok przykuwa uwagę książka, która wystaje z jej torebki.

- Kolejne romansidło? - pytam, a na moją twarz znów wpływa lekki uśmiech. Nie potrafię się nie uśmiechać się przy Camili. To ona od dłuższego czasu trzyma mnie przy pozytywnym nastawieniu do życia. Nie spotkałam jeszcze nigdy takiej osoby jak ona. Co prawda jest rozmarzona i ma wiele bajkowych fantazji, ale to jest właśnie w niej wyjątkowe. Nigdy nie traci wiary.

- Lubię ten styl książek - mówi krótko.

- Czytasz tylko takie - zauważam, na co kiwa głową twierdząco.

- Dlatego, że czytając mogę się zatracić, oderwać od rzeczywistości i pomarzyć o niekończącej się, pięknej i trwałej miłości. To jest po prostu wspaniałe. Chciałabym kiedyś przeżyć taką miłość niczym z bajki - zerka na mnie. Zauważywszy moją skwaszoną minę kręci głową - No co? - pyta niewinnie.

- Wiem Camz, że moje podejście różni się od twojego, ale dobrze wiesz, że dla mnie miłość nie istnieje... Ja nie jestem do niej stworzona. Wole zaliczyć jednorazowo panienkę i nie pakować się w żadne zobowiązania - mówię - Wiesz, że nie jestem asem w uczuciach. Nigdy nie byłam zakochana i nie wiem jak to działa.

- No wiem - wzdycha - Ja też nie, ale gdy o tym czytam wydaje się to magiczne i same emocje towarzyszące przy czytaniu, a chciałabym to poczuć w prawdziwym życiu - mamrocze.

- Wiem Camzi. Nie obalam twoich teorii. Mówię po prostu, że to nie jest dla mnie, a ty słońce - cmokam ją w skroń - Obyś znalazła kogoś kto będzie dla Ciebie tym kimś niczym z twoich ulubionych romansów - uśmiecham się kiedy stajemy pod domem Camili - Jutro będę o szóstej tutaj czekać, więc porządnie się wyśpij - czochram ją po włosach ze śmiechem. Dziewczyna przytula się do mnie mrucząc coś w niezadowoleniu, a po chwili znika za drzwiami swojego domu.

Wracam wolnym krokiem w stronę swojej willi. Ja i Camila jesteśmy od siebie zupełnie różne. Ona marzy o wielkiej miłości, a ja o wiecznej wolności. Dzięki niej poznałam wiele wartości życia, ale również niewiele zmieniłam tryb mojego, ponieważ właśnie takie jest dla mnie najwygodniejsze i najodpowiedniejsze. Mimo tego uwielbiam z nią spędzać czas. Kobieta należy do wyrozumiałych, umie słuchać, doradzić, ale i gdy jest taka potrzeba można z nią posiedzieć w ciszy. Na początku nie byłam za bardzo nastawiona na znajomość z Kubanką, ponieważ miałam solidną zasadę, iż nie można spoufalać się w żadnym stopniu z pracownikami, ale oczywiście moje przyjaciółki przekonały mnie do wspólnego wyjścia, gdzie towarzystwo kobiety okazało się być naprawdę świetne, chociaż początek był niefortunny i raczej nie zwiastował zbyt udanej relacji. Jednak właśnie w tamtym momencie już wiedziałam, że będziemy  naprawdę dobrymi przyjaciółkami. Dała mi mnóstwo nowych poglądów i światła na sprawy, które dla mnie były zupełnie obce, odrzucające, oraz nie na miejscu. Dzięki niej nauczyłam się dostrzegać ziarenko ukrytego sensu działania w każdym czynie ludzkim. Nigdy wcześniej nikt inny tak bardzo mnie nie akceptował tak jak zrobiła to ona. Pokazała mi jak to jest kochać samą siebie oraz być pewniejszą i to właśnie skłoniło mnie do bycia cieplejszą osobą. Swego czasu zaczęłam uważać, że jest moją terapeutką. Poniekąd tak właśnie było, ale nie żałuję żadnej chwili spędzonej z nią sam na sam. Nigdy nie było nudno i zawsze miałyśmy o czym rozmawiać. Wbrew pozorom dziewczyna też nie należy do zbyt sztywnych osób, ale gdy trzeba umie zachować się adekwatnie do danej sytuacji.

Wchodzę do domu i zerkam na godzinę. Szczęka opada mi gdy widzę, że zbliża się już godzina osiemnasta. Zamawiam sobie chińszczyznę, a w międzyczasie ruszam szybko do garderoby. Wyciągam z niej wielką czarną torbę i pakuje kilka najpotrzebniejszych rzeczy zaczynając od zapasowej kosmetyczki razem ze szczoteczką, a później ciuchy te bardziej eleganckie na spotkania, te bardziej wygodne, ale nadal nadające się do wyjścia oraz dresy, do spania. Odbieram jedzenie i zjadam je w ekspresowym tempie po czym idę wziąć gorący prysznic dla odmiany i rozluźnienia.

Po kąpieli kładę się naga do łóżka. Zawsze tak śpię gdy czuję na swoim ciele zbyt duży ciężar po chodzeniu cały dzień w ubraniach. W ten sposób pozwalam swojemu ciału oddychać by bardziej odpoczęło, a zwłaszcza po tak szalonej wczorajszej nocy. Podłączam telefon do ładowana i wchodzę jeszcze szybko w wiadomości.

Do: Camzi 😍
Dobranoc słoneczko 😘

SMS na dobranoc stał się naszą tradycją, którą utrzymujemy już przez dobre siedem lat.

Od: Camzi 😍
Dobranoc ❤️

Wiem, że to dziwne, ale gdy nie napiszę do niej pierwsza ona również tego nie zrobi. To dość dziwny układ, ale uzasadniony. Ja piszę zawsze SMS-a na dobranoc, a ona mi na dzień dobry. Gdy czasem zapomni to zrobić mój dzień okazuje się kompletną klapą, a ona z kolei bez mojego SMS-a na dobranoc nie może zasnąć, co w rezultacie daje mocne ciemne cienie pod oczami, które bardzo ciężko zatuszować podkładem.

Przytulam policzek do chłodnej poduszki i zamykam oczy po chwili odpływając do krainy snów.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top