38.
Dzień piąty biwaku
Dlaczego nie opisałam wam dnia trzeciego i czwartego?
Ponieważ nie robiliśmy nic z wyjątkiem ognisk, grani na gitarach przy ognisku, ale to akurat chłopaki i chodzenia nad wodę. Wygłupialiśmy się i mieliśmy niezły ubaw, jak Calum się potknął i zarył twarzą w piach na plaży, a Ash zamiast zrobić salto do wody spadł na dechę do wody, potem miał całe czerwone plecy, Mike poślizgnął się na pomoście, a Luke prawie udławił się bananem.
Dowiedzieliśmy się też, że "Miłość rośnie w okół nas" Stworzyły się dokładnie trzy pary, no nieźle, czyli tylko ja i Luke zostaniemy wolnymi strzelcami. Dzisiaj znowu postanowiliśmy wybrać się na plażę, ale tę drugą, na tamtej poprzedniej w ogóle nie było ludzi, teraz wybieramy się tam gdzie jednak ludzie przebywają, niezbyt się cieszę z tego powodu ale zostałam przegłosowana.
Właśnie teraz leżę na kocu i wystawiam twarz do słońca, niezbyt chcę dzisiaj iść od wody, przez ostatnie dwa dni bardzo zbliżyłam się z Luke'm, może dlatego, że reszta była zajęta swoją drugą połówką, ale nie mnie to oceniać. Cieszę się, że kogoś mają, może nawet jetem trochę zazdrosna.
-Czemu nie idziesz do wody?- usłyszałam. Obok minie pojawił się chłopak o niebieskich oczach.
-Nie mam ochoty- powiedziałam.
-No to ci potowarzyszę- powiedział i zaczął wycierać swoje mokre blond kosmyki ręcznikiem.
-Jeśli chcesz- powiedziałam i spojrzałam na niebo, gdzie teraz słońce było za chmurami- Tam ta chmura wygląda jak statek- wskazałam na nią palcem. Chłopak położył się obok mnie i spojrzał w tym samym kierunku.
-A tamta jak smok- przyjrzałam się jego chmurze.
Gadaliśmy jeszcze tak o chmurach wymieniając się poglądami. Raz On widział piłkę tam gdzie ja widziałam serce, albo drzewo z brokułami, ale w tym to raczej różnicy nie ma.
Gdy zaczęło się ściemniać, wszystko pozbieraliśmy i ruszyliśmy w stronę namiotów.
Nie wzięłam ze sobą jakichkolwiek spodenek i bluzki, więc owinęłam się kocem.
Gdy doszliśmy do naszego obozowiska, szybko zabrałam rzeczy i ubrałam się w:
I położyłam w namiocie.
***
Dziewczyny już obok mnie słodko śpią, a ja nie mogę zasnąć, jak najciszej mogę wychodzę z namiotu. Usiadłam na pieńku drzewa i patrzyłam przed siebie, po chwili krzewy zaczęły się ruszać, na co się przeraziłam i pisnęłam.
Po chwili z namiotów wychodzą wszyscy, a z krzaków Luke.
-Co ty robiłeś w krzakach! Wiesz jak mnie przestraszyłeś?!- podniosłam głos.
-Chodźcie pokażę wam coś- powiedział i poszedł z powrotem, my nie mając nic lepszego do roboty poszliśmy za blondynem. Po chwili znaleźliśmy się tak jakby na urwisku, a z niej było widać jakiś miasto, oświetlone latarniami i w niektórych oknach było widać światło. Było tu pięknie.
-WoW...- powiedziałam i się obróciłam.
Gdzie reszta?!
-Jeszcze nie przyszli- poinformował mnie głos za mną, który należał do Luke'a. Kiwnęłam głową- Grace?
-Hmm..
-Od jakiegoś czasu zmagam się z takim jednym problemem- powiedział drapiąc się po karku.
-Mów śmiało, postaram się pomóc- uśmiechnęłam się w jego stronę.
-Bo podoba mi się taka jedna dziewczyna- powiedział, a mi serce stanęło, podoba mu się jakaś dziewczyna, nie mam szans- I nie wiem jak jej to powiedzieć.
-Po prostu powiedz, dziewczyny lubią kiedy jesteś szczery ze swoimi uczuciami, przynajmniej te fajne dziewczyny- zaśmiałam się- A Ona jest fajna?
-To najwspanialsza dziewczyna jaką spotkałem, poznaliśmy się w dość nietypowy sposób i do tego to siostra mojego kumpla- powiedział.
Kumpla? Mali?
-Mali?- zapytałam.
-Nie, nie Ona
-Ale przecież Mike nie ma siostry- zmarszczyłam brwi.
-Nie chodzi tu o siostrę Cal'a, ani Mike'a- podszedł bliżej.
-To musi chodzić o...
-O ciebie- zatrzymał się, stoimy idealnie na przeciwko siebie.
-Ale...
-Grace, czy zechciałbyś zostać ze mną? Być moja, a ja będę twój- powiedział łapiąc mnie za dłonie i opierając swoje czoło o moje- Jesteś moim wszystkim- szepnął.
-Luke...- spojrzałam w jego oczy, uśmiechnęłam się- Tak!- rzuciłam się mu na szyję.
Chłopak przywarł do moich warg.
-WoW.. Coś nas ominęło- powiedziała Edyta.
-Ten biwak jet niesamowity- powiedziałam im kiedy oderwałam się od mojego chłopaka.
-Tak, tak, tak... wiemy, a teraz.. Luke jeśli skrzywdzisz moją siostrę to wyrwę ci genitalia- powiedział Ashton.
-Wiesz, że nie mógł bym jej skrzywdzić- odpowiedział.
_____
Hey...
postaram się dzisiaj dodać jeszcze kilka i możliwe, że napiszę jeszcze dzisiaj Epilog i ruszę z drugą częścią.
Tak będzie część 2
Ale w innej książce, nie pisana tutaj.
To fajnie czy nie? W sumie sama nie wiem.
Ale takie zamierzenie maiłam od początku.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top