23.
Siedzieliśmy przy tym ognisku dość długo, śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Wpadliśmy na pomysł zrobienia tygodniowego biwaku, oczywiście wszyscy odpowiedzieli głośne "TAK!". Z czego wszyscy byli zadowoleni.
Chłopaki nie chcieli puścić dziewczyn do domu więc dzisiaj u nas nocują. Przy okazji przeprowadziłam się do mojego prawowitego pokoju obok Ash'a. W moim starym pokoju śpią Julia i Wiktoria, a Edytę przygarnął Ash. Słodkooo... aż za słodko.
Weszłam po schodach kierując się w stronę mojego pokoju, zderzyłam się z kimś.
-Ał... Grace?- to Julia- Ymm.. wiesz gdzie ma pokój Calum?- zapytała, przetarłam bolące miejsce ręką i wskazałam na odpowiednie drzwi- Dzięki- powiedziała i zniknęła za powłoką drzwi, po chwili zauważyłam też Wiktorię skradającą się do Mike'a.
No cóż na ognisku widać było, że mają się ku sobie.
***
Jakoś nie mogę zasnąć
Poszłam do kuchni i nalałam sobie szklankę wody. Razem z nią udałam się na taras. Usiadłam i oparłam się o jedną z belek. Zawiał zimny wiatr, aż zadrżałam. Poczułam coś ciepłego na ramionach.
-Masz- powiedziała osoba która była za mną.
-Dziękuję- ubrałam na siebie bluzę Luke'a- Długo tu siedzisz?
-Jakiś 10 minut- usiadł na przeciwko mnie i spojrzał w niebo.
-Fajnie dzisiaj było- powiedziałam i wypiłam trochę wody.
-Też tak sądzę... Spadająca gwiazda.. Pomyśl życzenie- powiedział.
"Chcę spełnić wszystkie moje marzenia"
-Już- powiedziałam.
-Co pomyślałaś?
-Nie mogę powiedzieć- zaśmiałam się.
-Moje życzenie niedługo się spełni, miejmy nadzieje- ostatnie słowa wyszeptał, ale i tak je usłyszałam. Wypiłam do końca wodę.
-Chodźmy już, bo zimno się robi- powiedziałam, wstałam i wyciągnęłam do niego rękę, chłopak ją chwycił i gwałtownie wstał przez co się zachwiałam i pociągnęłam chłopaka za sobą, ale nie przewróciliśmy się tylko zostałam jakby przyparta do tej belki o którą wcześniej się opierałam.
Chłopak nadal trzymał moją rękę, splótł nasze palce razem. Podniosłam głowę, żeby spojrzeć mu w oczy, On cały czas intensywnie się we mnie wpatrywał.
Nachylił się, nasze nosy się stykały. Nie przerywał kontaktu wzrokowego. Po chwili poczułam jego wargi na swoich. Chwycił mnie za biodra i podniósł, a ja oplotłam jego biodra swoimi nogami.
-Grace... Grace... GRACE!- szybko się podniosłam- Wszytko okey?
-Tak, tak- to był tylko sen...
-Chodź śniadanie już gotowe- zaśmiał się blondyn i wyszedł z mojego pokoju.
To był sen, tylko sen... ale ile bym dała żeby się spełnił.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top