3.
Śnieżnobiały królik biegł po łące, napawając się zapachem kwitnących kwiatów, a za nim podążała białowłosa dziewczyna, ledwo nadążając za prędkością zwierzęcia. W pewnym momencie przewróciła się i poturlała parę metrów przed zajęczaka. Świat zawirował jej przed oczami, tworząc widoczną tylko dla niej mozaikę różnych barw. W międzyczasie futrzak wrócił do swojej pierwotnej formy — człowieka — i kucnął przed leżącą nastolatką. Jego wyraz twarzy świadczył o tym, że zmartwił się o jej stan nie na żarty. Chłopak zaczął wołać jej imię i klepać ją lekko po policzkach, próbując ją wybudzić.
– Mi-chan. Mi-chan... Mi-chan! – krzyknęła niewielka szatynka, uderzając swoją przyjaciółkę dłońmi w policzki. – Znowu zarwałaś nockę na anime?! – Nie musiała czekać na odpowiedź, bo wiedziała, że tak było.
Białowłosa leniwie podniosła się do siadu i przetarła oczy, by chwilę później rozejrzeć się dookoła. Znowu zasnęła na ławce znajdującej się na szkolnym boisku.
– Aya? Co się stało? – zapytała, ziewając przeciągle.
Przyjaciółka Miki usiadła obok niej i spojrzała w niebo, poprawiając krawat swojego mundurka.
– Wpadłam dzisiaj na Shōtę. Zapytał, czy wyjdziemy dzisiaj z nim na spacer. Oczywiście nie masz wyboru. Bardzo dobrze wiesz, że sama z nim nie wytrzymam, a nie chcę mu odmawiać, bo będzie wtedy smutny. Idziesz na taki układ? Tak? To dzisiaj po lekcjach spotykamy się pod szkołą – powiedziała, nawet nie dając zielonookiej dojść do słowa.
– Tak, tak, o pani! – Białowłosa wywróciła oczami, nie chcąc się sprzeciwiać i uśmiechnęła się pod nosem.
– To do zobaczenia później! – Ayano zerwała się z ławki, słysząc dzwonek, pomachała przyjaciółce i uciekła na angielski.
Mika siedziała jeszcze chwilę, wpatrując się w uczniów wchodzących do ogromnego budynku. Nie chciała wychodzić z tymi rozwrzeszczanymi nastolatkami, a zwłaszcza z Shōtą. Irytował ją swoim flirciarskim zachowaniem. Za każdym razem, gdy przechodził obok jakiejś dziewczyny, przytulał ją. Nieważne czy ją znał, czy nie. Lubił widzieć te ich zarumienione twarze i zażenowanie zaistniałą sytuacją. Z niewiadomych powodów go to satysfakcjonowało. Do dziewczyn, które znał, zawsze zwracał się jakąś słodką formą np. „kochana", „kicia"... Mika naprawdę nienawidziła tego gościa, ale postanowiła poświęcić się dla przyjaciółki. W końcu, czego nie robi się dla bliskich, którzy nie raz ratowali jej cztery litery w różnych sytuacjach?
Jasnowłosa westchnęła głośno i poszła na zajęcia, które dłużyły jej się niesamowicie długo jak zawsze. W pewnym momencie zadzwonił dzwonek, informując, że to koniec na dzisiaj i uczniowie mogą iść już do domów. Mika spakowała swoje zeszyty do teczki i wyszła z klasy ostatnia, wiedząc, że i tak nie dopcha się do szafki z butami tak szybko.
– Mi-ka-chan! – po korytarzu rozniósł się donośny głos, a zaraz po nim przyspieszone kroki.
Dziewczyna nawet na to nie zareagowała, rozpoznając akcent nieznośnego flirciarza. Gdy chłopak był już dostatecznie blisko, nastolatka schyliła się, wiedząc, że ten będzie chciał ją przytulić, przez co Shōta z pasją objął powietrze, co wyglądało niezwykle komicznie.
– Aya-chan, ona znowu to robi! – jęknął, przytulając się do stojącej pod ścianą szatynki. – A, właśnie! – białowłosa odwróciła się twarzą do nich – To Yukio. Mam nadzieję, że miło spędzimy dzisiejszy dzień. – Uśmiechnął się szelmowsko, wskazując palcem na blondyna stojącego obok nich.
Zielonooka westchnęła i podeszła do chłopaka. Był od niej wyższy o głowę, co nie przeszkadzało jej jakoś specjalnie. Irytował ją z kolei fakt, że nie miała pojęcia, kim jest ten młodzieniec, chociaż do szkoły chodziła codziennie. Spojrzała na niego z dołu badawczym wzrokiem, by chwilę później odwrócić się na pięcie i ruszyć zmienić buty.
– No już, Mi-chan. Daj spokój. On nie jest wcale taki zły. – dosiadła się do niej jej przyjaciółka – Kiedyś musisz zacząć poznawać nowych ludzi.
– Kiedy ja nie mam ochoty. Wcześniej nie mówiłaś, że będzie też ktoś jeszcze. – Zmierzyła przyjaciółkę surowym spojrzeniem, zakładając drugiego buta.
– Bo wiedziałam, że wtedy na pewno odmówisz! Zawsze to samo. Zrzęda – szepnęła, podnosząc się.
– P-Przepraszam... Może ja po prostu sobie pójdę. – Za dziewczynami stanęli chłopcy, którzy przysłuchiwali się rozmowie przyjaciółek w skupieniu. – Nie chcę sprawiać problemów M-Mice. – Yukio podrapał się z zakłopotaniem po karku, odwracając wzrok od dziewczyn.
– O nie! Zrzęda pójdzie z nami, bo inaczej wszyscy dowiedzą się, że... – Białowłosa natychmiast zatkała usta Ayano, walcząc z wkradającym się na jej twarz rumieńcem.
– Zrozumiałam, dobra? Pójdę z wami, ale wrócę od razu do domu, gdy zacznie robić się nudno – powiedziała, niepewnie oddając przyjaciółce zdolność mówienia.
Wszyscy bez zbędnego marudzenia wyszli ze szkoły i ruszyli przed siebie, idąc tam, gdzie ich nogi poniosły. Na początku grupa szła parami: Yukio z Shōtą, a Mika z Ayano. Nikomu to nie przeszkadzało. Przyjaciele mogli porozmawiać między sobą.
– Yuki-chan, powinieneś do niej zagadać. Sam chciałeś się z nią spotkać. Tyle się męczyłem, a ty marnujesz taką szansę! – powiedział czerwonowłosy, dramatyzmując jak zawsze.
– A-Ale widziałeś, jak zareagowała... Chyba nie chce ze mną rozmawiać. – Blondyn spojrzał kątem oka za siebie, gdzie szły dziewczyny, sprawdzając czy tego nie słyszały. Te jednak były za bardzo pochłonięte rozmową, by choćby nawet zwrócić uwagę na to, że ktoś im się przygląda.
– Nie rozumiesz dziewczęcego serca, kochaniutki. Najpierw musisz z nią pogadać o czymś, co was łączy. W waszym przypadku to pewnie będzie anime, no nie? Później będziesz działał instynktownie. – Czerwonowłosy poklepał kolegę po plecach i zatrzymał się, by odwrócić się do nastolatek.
– Wybacz, Mi-chan, ale porywam Ayano na dłuższy czas! Musicie się teraz zadowolić swoim towarzystwem! – powiedział wesoło i złapał szatynkę za dłoń, by iść z nią na przodzie grupy.
Mika i Yukio zostali zmuszeni do podążania za nimi, ale nie zapowiadało się na jakąś mrożącą krew w żyłach rozmowę. Białowłosa nie miała ochoty poznawać kogoś nowego — zazwyczaj z nikim się nie dogadywała i nie chciała robić sobie kolejnych wrogów — a blondyn po prostu się wstydził.
Mijały kolejne godziny, a sytuacja wciąż się nie zmieniała. Na dworze zaczynało robić się ciemno i chłodno, a nastolatkowie akurat wchodzili do jednej z restauracji ze śmieciowym jedzeniem, by chociaż trochę się ogrzać. Zajęli pierwszy lepszy stolik i usiedli przy nim. Jak można się domyślić: Mika obok Ayano, a naprzeciwko nich Yukio i Shōta. Białowłosej nie bardzo się to podobało, ale zdecydowanie wolała siedzieć bliżej blondyna niż upierdliwego flirciarza.
– Więc, na co macie ochotę? My stawiamy. – ciszę przerwał głos czerwonowłosego, który najwidoczniej zaczął irytować się panującą wśród nastolatków atmosferą.
– Z Mi-chan zjemy frytki, prawda? – zapytała przyjaciółki, a ta przytaknęła, nie bardzo słuchając, co do niej mówili. – Weź nam do tego sok pomarańczowy.
Shōta uśmiechnął się i poszedł stanąć w kolejce. Mika w tym czasie pogrążona była we własnym świecie i analizowała wszystko, co się działo w jej głowie. Przed oczami dziewczyny pojawiały się jej ulubione postacie z anime, na których widok na twarzy białowłosej pojawił się delikatny uśmiech. Był on ledwo zauważalny, jednak przed jej przyjaciółką nie dało się ukryć niczego.
– Mi-chan, znowu zaczynasz? Uspokój się, bo kolejny raz ci nosem poleci – Ayano powiedziała to głośno i wyraźnie, chcąc wyrwać dziewczynę z transu — udało jej się to od razu.
Nastolatka gwałtownie odwróciła twarz w jej stronę, przegrywając w końcu walkę z zakradającym się rumieńcem. Jej twarz stała się cała czerwona, a oczy zeszkliły się.
– P-Proszę... – blondyn wyciągnął materiałową chusteczkę z kieszeni marynarki i podał ją Mice. – Twój nos... – dodał, zasłaniając twarz dłonią.
Białowłosa prawie natychmiast przyjęła podarunek i przytknęła go sobie do narządu węchu. Czuła się głupio po raz pierwszy tamtego dnia. ,,Jak mogłam sobie pozwolić na coś takiego przy ludziach?!", krzyczała na siebie w myślach, siedząc na kanapie ze spuszczoną w dół głową. Policzki strasznie ją paliły, a jedyną rzeczą, którą mogła wtedy zrobić, to poczekać, aż krew przestanie lecieć.
– Oi, co się tutaj stało? Jakaś nagła zmiana nastrojów? – Shōta wrócił do stolika z tacą pełną jedzenia i napojów, po czym usiadł, próbując zrozumieć, co się wydarzyło, gdy na moment odszedł od grupy.
– To nic. Mi-chan się po prostu podnieciła – stwierdziła sucho szatynka, patrząc, jak uszy jej przyjaciółki robią się jeszcze bardziej czerwone niż były chwilę temu.
Mika wstała w pewnym momencie i pobiegła do łazienki. Stanęła przed lustrem i spojrzała na swój nos. Niby krew już nie leciała, ale wciąż istniało prawdopodobieństwo, że ponownie jej się to przytrafi. Przemyła twarz zimną wodą, po czym wytarła ją papierowymi ręcznikami, w międzyczasie chowając brudną chusteczkę do kieszeni mundurka. ,,Muszę uważać, by więcej nie myśleć o tych postaciach...", skarciła się w myślach i wyszła z łazienki.
– Co tak długo? Twoje frytki są już zimne! – jęknęła szatynka, patrząc na znów obojętną twarz przyjaciółki.
– To nic złego, Aya. Takie też są jadalne. – Uśmiechnęła się i zaczęła jeść swoją porcję, popijając ją sokiem.
Gdy wszyscy zjedli, porozmawiali jeszcze chwilę i wyszli z lokalu. Skierowali się w stronę najbliższego supermarketu, bo Shōta stwierdził, że ma ochotę na coś słodkiego i tym razem nie jest to Ayano.
– Poczekajcie tutaj na nas. Za chwilę wrócimy! – powiedział szybko i wszedł razem z szatynką do sklepu.
Mijały sekundy, później minuty... czas dłużył się nieubłaganie, a Mika zaczynała się nudzić. Nie chcąc znowu wracać do krępującej sytuacji w restauracji, postanowiła w końcu zagadać do blondyna.
– Dlaczego tak właściwie chciałeś mnie poznać? – zapytała, patrząc mu w oczy z dołu.
– S-Skąd wiesz, że chciałem cię...? – Spojrzał na nią z niedowierzaniem, wyrywając się z rozmyśleń.
– Usłyszałam, gdy Shōta o tym mówił akurat wtedy, kiedy Aya na chwilę się zamknęła – odparła, próbując utrzymać jak najdłużej kontakt wzrokowy z coraz bardziej czerwonym chłopakiem.
– N-No... Bo ty... Ja... – Odwrócił głowę i zasłonił twarz swoją dużą ręką.
– Przestań się w końcu jąkać i wyduś to z siebie! – Mika odtrąciła jego dłoń i złapała go za policzki, nakierowując tym sposobem jego oczy w swoją stronę.
Ich twarze dzieliło zaledwie dziesięć centymetrów, przez co chłopak zaczął się jeszcze bardziej stresować. Wstydził się. Nigdy jeszcze nie rozmawiał sam na sam z dziewczyną, dlatego potrzebował kogoś do towarzystwa, a ze swoim charakterem i darem przekonywania nadawali się do tego idealnie Shō i Aya.
– Ayano mówiła, że tak samo jak ja oglądasz anime! – powiedział na jednym wydechu, zamykając oczy, by nie widzieć tego przenikliwego spojrzenia, którym obdarzała go w tamtej chwili Mika.
Dziewczyna puściła jego twarz, pozwalając mu na wyprostowanie się. Blondyn natychmiast skorzystał z dobroduszności długowłosej i rozmasował lekko obolałą szyję.
– Dlaczego nie mówiłeś od razu? – W oczach nastolatki pojawiły się niebezpieczne ogniki, zwiastujące tylko jedno — długą rozmowę zapoznawczą.
– Oho, zaczyna się. Mi-chan w swoim świecie. – Ze sklepu wyszli Ayano i Yukio, niosąc w rękach batoniki i soki w kartonikach. – Mogliśmy wziąć więcej prowiantu... – szybko stwierdziła szatynka, wręczając przyjaciółce zakupione rzeczy.
– Ayano Masamune. Proszę mi teraz nie przerywać – zakomenderowała białowłosa, nie odrywając zaciekawionego wzroku od blondyna. – Mów, Yuki-senpai!
Oczy szatynki i czerwonowłosego szeroko się otworzyły, gdy usłyszeli jak Mika zwróciła się do nastolatka. Obydwoje dawno nie słyszeli jak zielonooka nazywa kogoś w ten sposób. Od razu zrozumieli, że ich plan się powiódł, a ta dwójka stanie się świetną parą przyjaciół.
Po czasie wszyscy rozeszli się w swoje strony. No... poza Miką i Yukio. Chłopak postanowił odprowadzić do domu swoją kōhai, nie chcąc przerywać pasjonującej rozmowy na temat jednego z bardziej krwawych anime.
Gdy znaleźli się pod mieszkaniem dziewczyny, stali chwilę w ciszy, nie wiedząc, co zrobić, jednak znowu białowłosa postanowiła przejąć inicjatywę. Wyciągnęła ręce przed siebie i stanęła na palcach, by móc uwiesić się na szyi Yukio.
– Mi-chan! – Z domu dziewczyny wyszedł jej ojciec. – Proszę zostawić moją malutką córeczkę! – krzyknął, widząc z jaką czułością młodzi do siebie przylgnęli.
Nastolatka odsunęła się od chłopaka. Ten jednak nie puścił jej, bo nie zrozumiał sytuacji.
– Senpai, zamknij oczy – zakomenderowała, a Yukio od razu wykonał polecenie. – Świetnie się dzisiaj bawiłam, dziękuję – szepnęła mu do ucha, stając na palcach, po czym musnęła go delikatnie ustami w policzek, który okazał się delikatny, chociaż na taki nie wyglądał. – Do zobaczenia. – Uśmiechnęła się, odsuwając się tym razem od Yukio na bezpieczną odległość. – Już idę, tato! – Pomachała jeszcze do blondyna i pognała do domu, by wyspowiadać się ze wszystkiego swojemu przewrażliwionemu ojcu.
Yukio stał tam jeszcze chwilę, jakby został zahipnotyzowany, jednak po chwili wyrwał się z transu i odsunął dłoń od policzka, w który pocałowała go Mika. „Otrząśnij się, idioto!", skarcił się w myślach, jednocześnie uderzając się rękoma w policzki. Spojrzał w stronę domu białowłosej, uśmiechnął się i ruszył w kierunku swojego mieszkania.
– Również świetnie się bawiłem. Powtórzmy to kiedyś – powiedział do siebie pod nosem, patrząc w niebo.
~
Na początku to miał być depresyjny shot, ale wyszło coś takiego. Kobieta zmienną jest, naah. :v
Opowieść oparta na faktach, tylko niektóre (jakieś 90%) sytuacje zostały zmienione ze względu na zachcianki autorki. XD
Tyle dialogów... Czuję się, jakbym nie była sobą. Czas na Snickersa. X'D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top