Rozdział 6

Lilian

Martwiłam się nie na żarty. Diana do tej pory nie wróciła. Moja siostra była zawsze bardzo odpowiedzialna. Nawet mama zaczęła się powoli martwić i już jej szukałyśmy. Pytałam nawet kilka naszych przelotnych znajomych ze szkoły czy ją widziały ale niestety zaprzeczyły. Wszystko szło wolno i zaczynałam się coraz bardziej denerwować..

Diana

Profesor Dymblydoore okazał się miłym starszym panem który pozwolił mi tu zostać tak długo jak tylko zechcę kiedy wyjaśniłam mu moją sytuację. Byłam mu naprawdę wdzięczna za to wszystko. Ogłosił też że do tego czasu to Draco będzie się mną zajmował. Hm.. Co za piękne imię. Pomyślałam. Draco oznacza smoka. To konstelacja gwiazd które znajdują się na niebie. Łał. I te jego piękne blond włosy. Chciałam ich dotknąć. Zatopić w nich dłoń ale się powstrzymałam. Przystojny blondyn najwyraźniej czuł to samo wobec mnie bo cały czas mi się przyglądał. I te jego urzekajace stalowo szare oczy. Nasz kontakt wzrokowy przerwał profesor.
- Draco odprowadź panienkę Dianę do jej pokoju. To był na pewno dla niej ciężki dzień i chce teraz odpocząć.
- Właściwie, to chętnie zobaczyłabym szkołę. Jeśli to nie problem.- uśmiecham się delikatnie do Draco. Odwazejmnia mój gest. Chwyta mnie mocno za dłoń.
- Z przyjemnością pokażę ci szkołę kochanie.- grucha do mnie blondyn. Elektroniczny impuls ciepła który mnie przeszywa jest nie samowity. Czuję się niebiańsko. Draco czuje chyba to samo, sądząc po jego spojrzeniu. Wychodzimy z gabinetu dyrektora. Szkoła jest piękna. Cały Hogwart jest piękny. Ma ogromne strzeliste wieże które błyszczą zachwycająco w słońcu. Myślę o mojej Lily na pewno by jej się to spodobało. Mam nadzieję że wkrótce uda mi się jakoś wrócić do mojej rzeczywistości. Tak bardzo tego pragnę. Ale równocześnie bardzo pragnę być też z Draco.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top