Rozdział 3
Ubrałam czarną mini i do tego brązowe kozaki i torebkę tego samego koloru. Makijaż zrobiłam dosyć mocny jak na mnie, a włosy pokręciłam. Wyszłam z domu, gdzie czekała na mnie taksówka, w której siedziała już Stacey.
-Matko! Pięknie wyglądasz, Noe!
Uśmiechnęłam się szeroko do przyjaciółki.
-Ty też wyglądasz zjawiskowo!
Jechałyśmy około piętnaście minut, aż wreszcie przybyłyśmy na miejsce. Kierowca zatrzymał się przy wielkiej willi gdzie było już mnóstwo osób.
Wysiadłyśmy z taksówki i ruszyłyśmy w stronę wejścia. Impreza zaczęła się jakieś dziesięć minut temu, a większość osób już się świetnie bawiła z alkoholem w ręku.
-Przynieść ci drinka?-spytała przyjaciółka.
-Dzisiaj sobie odpuszczę.
-Nie wiesz co tracisz- Stacey głośno się zaśmiała.
Dziewczyna nagle zniknęła mi z oczu, a obiecałam sobie, że akurat dzisiaj będę ją pilnować bo wiem do czego jest zdolna po alkoholu.
-Nie wierzę!-krzyknęłam.
-Szukasz czegoś?- wystraszył mnie dobrze znany mi głos.
Wzięłam głęboki wdech i odpowiedziałam Theodorowi:
-Stacey. Widziałeś ją?
-Nie, ale z chęcią pomogę ci jej poszukać.
-Chyba sobie poradzę, nie fatyguj się. To twoje urodziny.
-W porządku, skoro jesteś taka samodzielna to proszę bardzo, Bella.
Myślałam, że już znamy się na tyle, że chociaż pamięta moje imię. Ale ewidentnie grubo się myliłam.
-Znasz moje imię Theo, nie wygłupiał się.
-Doskonale je znam, Noello Rashley- szepnął mi do ucha.
Po całym moim ciele przeszły mnie dreszcze, odetchnęłam i wróciłam do tego co robiłam chwilę temu.
Szukałam z dobre dwadzieścia minut mojej przyjaciółki i znalazłam ją w towarzystwie dwóch chłopaków.
-Hej, pozwólcie że zabiorę wam towarzyszkę-uśmiechnęłam się w ich stronę i złapałam Stacey za ramię. -Nie uciekaj mi więcej.
-Tak jest, szefowo- dziewczyna mi zasalutowała, a ja wybuchłam śmiechem na ten ruch. Siedziałyśmy na kanapie i rozmawiałyśmy tak naprawdę z każdym, aż wreszcie ktoś zaproponował zagranie w prawda czy wyzwanie. Na początku nie chciałam w to grać, ale byłabym jedyną osobą, która nie bierze udziału.
-Jako, że to urodziny Theo to dajmy mu zakręcić pierwszemu-wykrzyknęła Lora, dziewczyna Jaydena.
Każdy jej przytaknął, więc brunet wziął butelkę do ręki i nią zakręcił. Butelka się kręciła, a ja błagałam w głębi duszy, żeby nie wypadło na mnie. Ewidentnie nikt nie wysłuchał moich błagań, bo butelka zatrzymała się przy mnie.
-No proszę, Noelle Rashley- chłopak spojrzał mi w oczy. -Prawda czy wyzwanie?
-Prawda- odpowiedziałam stanowczo.
Theo miał chwilę na zastanowienie się.
THEODOR
Serce biło mi jak szalone. Błagałem, żeby nie wylosować właśnie jej, los jak zwykle mnie nie wysłuchał.
-No proszę, Noelle Rashley- spojrzałem się brunetce w oczy i spytałem. -Prawda czy wyzwanie?
-Prawda.
-Od jednego do dziesięciu jak bardzo chcesz zerwać się z tej imprezy?
Dziewczyna prychnęła i odpowiedziała:
-Dziesięć.
Uśmiechnąłem się do niej delikatnie i wskazałem oczami na drzwi. Noe mi przytaknęła i gdy następna osoba zaczęła kręcić butelką wyszliśmy z domu.
Kierowaliśmy się w stronę ogrodu, który nie był najmniejszy, więc spacer zapowiadał się długi. Nagle dziewczyna zaczęła ogrzewać swoje ramiona rękoma.
-Zimno ci?- spytałem.
-Trochę, ale nie przejmuj się, wytrzymam-brunetka uśmiechnęła się na siłę.
Zdjąłem marynarkę i nałożyłem ją na ramiona dziewczyny. Noe spojrzała na mnie swoimi pięknymi, brązowymi oczami i uśmiechnęła się delikatnie, a następnie z jej ust wybrzmiało ciche:
-Dziękuję.
Miałem chwilę, by się jej przyjrzeć. Jej oczy były ciemne, a włosy zadbane i w tym samym odcieniu. W mojej marynarce tonęła, ale wyglądała bardzo uroczo. Chwilę szliśmy w ciszy, aż nagle przypomniało mi się miejsce, które zaczęło mi się kojarzyć z dziewczyną, odkąd pierwszy raz ją zobaczyłem.
-Pokaże ci coś.
Dziewczyna spojrzała na mnie zdezorientowana, ale się zgodziła. Szliśmy dosłownie pięć minut i ukazało się przed nami jezioro z białym mostkiem. W nocy wyglądało to wszystko jeszcze piękniej.
-O wow!- odparła Noelle.
-Podoba ci się?- spytałem.
-No jasne, że tak! Dawno nie byłam w takim... spokojnym miejscu.
Spojrzałem na mostek i moją uwagę zwróciła huśtawka dla dwojga, więc zwróciłem się do Noe:
-Pójdziemy tam?- wskazałem na huśtawkę.
Dziewczyna pokiwała głową. Poszliśmy w stronę w stronę molo, postawiłem nogę pierwszy, a szczebelki zaczęły się ruszać.
-Daj rękę- powiedziałem do Noe.
Złapałem ją za dłoń, by pomóc jej wejść. Sam wszedłem chwilę po niej. Skierowaliśmy się do huśtawki. Usiedliśmy na niej i patrzyliśmy na gwiazdy.
-Znasz się na tym?- spytała brunetka.
-Totalnie nie, a ty?
-Też nie. Stacey jest zodiakarą, zapewne skakałaby ze szczęścia na widok tych wszystkich gwiazd.
Zaśmiałem się cicho.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top