Rozdział 38
Na wyspie Berk trwały przygotowania do największej bitwy w historii. Każdy starał się jak tylko mógł aby polepszyć swoje umiejętności w walce, jednak nie każdy był chętny do codziennych i wyczerpujących treningów. Czkawka starał się jak tylko mógł, aby nauczyć czegoś swoich rówieśników, jednak oni stawiali się mu i sprzeciwiali gdy tylko coś im nie pasowało. W ostatnim tygodniu chłopak miał na głowie tyle problemów i niepotrzebnego stresu, że wyładowywał go na wieczornych treningach i lotach z przyjacielem. Heathera wraz z ojcem chłopaka starali się go w jakimś stopniu odciążyć, ale co chwila pojawiały się nowe problemy, z którymi sami sobie nie radzili.
-Nie mam zamiaru dłużej trenować!-krzyknęła rozwścieczona Astrid i rzuciła ukochanym toporem o ziemię.
-Co to ma znaczyć?-zapytał Czkawka, który również był nie w humorze-Wojna z Drago już niedługo, a ty będziesz pokazywała mi tu swoje fochy?!
-A żebyś wiedział idioto-dziewczyna aż kipiała ze wściekłości, jak widać codzienne treningi dawały o sobie wyraźnie znać-Myślisz, że każąc nam tu walczyć do upadłego staniemy się niepokonani? To ponad nasze siły człowieku!
-On nie jest człowiekiem złoto-włosa-mruknął pod nosem Sączysmark.
-Zamknij się!-krzyknęli obydwoje równocześnie i spojrzeli groźnie na Jorgenson'a.
-Słuchaj mnie przemądrzała blondyno-warknął ostrzegawczo Czkawka, a jego zęby wyostrzyły się niespodziewanie- Ja codziennie przed cały rok musiałem wylewać z siebie siódme poty aby móc bronić takich jak ty, więc okaż mi choć odrobinę szacunku bo jakbyś chciała wiedzieć to, to czego was nauczyłem nie jest nawet połową tego co potrafią wojska tego skurwiela!
-Ale dając nam treningi ponad nasz wysiłek nie pomożesz nam tylko Drago!-dziewczyna szła w zaparte chcąc ukazać, że ma rację jednak nie spodziewała się, że trafił jej się ciężki przeciwnik.
-Nie-odparł chłopak już trochę spokojniejszy-Każdego dnia kiedy jeszcze tu mieszkałem wy bawiliście się mną i biliście do upadłego-blondynka spojrzała na niego zdziwiona, nie rozumiała dlaczego poruszył temat przeszłości-Teraz kiedy w końcu spotykamy się po dwóch latach macie szanse pokazać mi i wiosce, że nie jesteście tylko niedojrzałymi gówniarzami, którzy znęcają się nad słabszymi, więc do cholery nie mów mi nic o wysiłku ponad wasze siły bo ja znam to uczucie! Codziennie trenowałem, dzień w dzień walczyłem z Łowcami i ludźmi Drago, nie wiecie nawet ile wycierpiałem i dopiero to co się wydarzyło po za tą wyspą pokazało mi, że nie mogę się poddać temu za kogo się uważałem, a myślałem o sobie dokładnie to samo co wy wszyscy do tej pory!
-Ale...-zaczęła niepewnie Astrid
-Nie przerywaj mi!-krzyknął wściekły Czkawka, w końcu postanowił wyrzucić z siebie to co irytowało go, to czego nie umiał trzymać w sobie, jednak robił to-Chciałem stać się lepszy i tak zrobiłem! Dążyłem do swojego celu i się nie poddałem, więc z łaski Thora nie płaczcie nad dwu godzinnym treningiem, bo takie miałem całymi dniami. Nie wiecie nawet ile łez i krwi wylało moje ciało i ile razy prawie zginąłem, nie zrozumiecie tego bo sami przy walce z Czerwoną Śmiercią trzęściliście portkami, więc teraz wracać do tego pieprzonego treningu i nie protestować, chyba że życie wam nie miłe, to wtedy osobiście z wami skończę bo żołnierze Drago lubią bawić się z zdobyczą!-Wszyscy patrzyli na rozjuszonego chłopaka. Astrid nie odzywając się więcej podniosła swój topór i powróciła do sparingu z Sączysmarkiem. Czkawka westchnął głośno i oparł się o ścianę zmęczony. Sam nie wiedział czemu powiedział to wszystko tym właśnie osobom, ale czuł się lepiej kiedy kolejny problem zniknął z jego głowy. Choć była to jego dość smutna przeszłość poczuł się o wiele lepiej kiedy wykrzyczał to wszystko w oczy swoich dawnych oprawców. Postanowił jednak o tym nie myśleć i pomóc rówieśnikom w ulepszaniu swoich umiejętności walki. Podchodził powoli do każdego z nich i poprawiał bądź krytykował ich ruchy, a ci tym razem nie odzywali się w ogóle. Nic, zero jakichkolwiek złośliwych komentarzy czy obelg kierowanych w jego stronę. Chłopak uśmiechnął się tylko i podszedł spokojnie do Śledzika, który w dalszym ciągu czytał Smoczy Podręcznik.
-Ile razy ty już to czytałeś?-zapytał uśmiechając się chłopak-dziesiąty czy dwudziesty raz?
-Czterdziesty ósmy-odparł tylko i dalej wczytywał się w ciekawe treści książki-um...Czkawka?
-Tak?-chłopak odwrócił na chwilę wzrok od walczących i spojrzał na Śledzika.
-Czy mógłbyś uzupełnić informacje o nocnej Furii w Smoczej Księdze?-głos blondyna był lekko niepewny i lekko wystraszony. Czkawka tylko uśmiechnął się miło i usiadł obok Ingerman'a.
-Wiesz co Śledzik?-szatyn spojrzał na swojego rówieśnika-Zawsze traktowałeś mnie lepiej niż tamci, choć i ty nie rozmawiałeś ze mną, ale rozumiałem Cię. Nie chciałeś być dręczony przez innych, jednak nie zrobiłeś mi nic złego, więc...-zielono-oki wyciągnął z jednej ze swoich skrytek dość spory zeszyt, który miał ładnie ozdobioną okładkę, a jego grubość aż zachwyciła Śledzika-To jest taki mój zeszycik, w którym zapisałem gatunki smoków, których nie znałem. Jest ich sporo i sądzę, że zaciekawi cię coś nowego.
-A nie jest Ci potrzebny?
-Skądże-zaśmiał się chłopak-znam go na pamięć, co by był ze mnie za Smoczy Król skoro nie znał bym informacji o moich łuskowatych kolegach-blondyn niepewnie odebrał od chłopka zeszyt i zaglądnął do środka. Jego oczy zabłyszczały dziwnym i lekko przerażającym blaskiem, ale szatyn wiedział co teraz czuje chłopak siedzący obok niego-Masz tu wszystkie gatunki smoków, zapisane w kolejności alfabetycznej i posegregowane do odpowiednich klas-Śledzik słysząc do pisnął szczęśliwy.
-Dzięki, dzięki, dzięki-pulchny chłap przytulił Czkawkę, a ten tylko poklepał go niezręcznie po plecach.-O Thorze tyle nowej wiedzy!
Czkawka zaśmiał się tylko i ogłosił głośno zakończenie treningu, samemu zostając na arenie. Chciał poćwiczyć w samotności nie wiedząc jednak, że pewna blondynka dalej go obserwuje. Była pod wrażeniem umiejętności chłopaka, choć nie chciała tego przyznać. Nigdy nie powie mu w twarz, że jest lepszy od niej bo tak nie jest. Astrid wychowywana na najlepszą wojowniczkę nigdy nie przyzna się do porażki, a sam Czkawka przekona się o tym stosunkowo niedługo. Dziewczyna patrzyła na każdy jego ruch i starała się go zapamiętać. Musi tylko jeszcze wymyślić strategię, dzięki której uda jej się pokonać Haddock'a. Wiedziała, że Czkawka posiada teraz naprawdę spore umiejętności, jednak nie mogła się poddać tak po prostu, chciała być lepsza i taka się stanie.
-Wiesz Astrid-dziewczyna usłyszała głos Czkawki-nie musisz się chować i tak wiem że tam jesteś-odparł spokojnie rzucając piekłem w tarczę, które rozwaliło się na pół-cholera, trzeba będzie zrobić nowe.
-Skąd wiedziałeś, że tu jestem?-zapytała nieufnie chłopaka. Ubzdurała sobie, że ten coś knuje.
-Smocze instynkty blondi-zaśmiał się kpiąco-Zrozum to, jestem lepszy i nic z tym nie zrobisz, jedyne co mogę powiedzieć, to powodzenia Astrid bo ta wojna może być twoją ostatnią...
======================
Dobra macie rozdzialik ,może jeszcze wieczorem wrzucę zaległy z wczoraj. Mam nadzieję ,że do końca tego tygodnia napiszę w końcu epilog i jakoś to będzie c'nie? Nie mam w planach żadnych kolejnych książek z JWS i zajmę się pisaniem Yaoi ,więc przykro mi ,jednak One-Shoty dalej będą działać ,więc głowy do góry skarby wy moje! :)
Kofciam was!!! <3
A i jeszcze zasadnicze pytanie!
Myślałam na uśmierceniem Astrid ,tylko chciałabym ,abyście to wy się wypowiedzieli!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top