Rozdział 33

Heather'a otworzyła swoje zmęczone płaczem oczy. Rozejrzała się dookoła i pierwszym co wpadło jej w oczy to śpiący w swoim ogromnym fotelu Stoik'a. Dziewczyna zerwała się natychmiast z kanapy i pognała do pokoju ukochanego. Otworzyła masywne drzwi i podbiegła do leżącego na łóżku Czkawki. Twarz miał trupio bladą, a z czoła zlatywały drobne kropelki potu. Kobieta przyłożyła swoją rękę do policzka, które było prawie że zimne. Córka Oswalda złożyła krótki pocałunek na czole swojego ukochanego. Zamoczyła szmatkę w misce z wodą, która leżała obok. Jak najdelikatniej umiała zaczęła przecierać jego spocone czoło. Gdy skończyła westchnęła głośno i wyszła z chaty, starając się wykonywać to wszystko jak najciszej może.

Przechadzała się między domami i rozglądała się spokojnie patrząc wokół co się dzieje. Podsłuchiwała ludzi, którzy plotkowali między sobą na najróżniejsze tematy. Nie chciała tego robić, jednak słysząc jak ludzie rozmawiają o jej narzeczonym nie umiała tak po prostu odejść.

-Słyszałem, że on to wymordował całą wioskę Shen, a gdy Wódz chciał mu się sprzeciwić, to na oczach jego rodziny odciął mu głowę.-odrzekł cicho mężczyzna, który trzymał w rękach wiadro z wodą.

-A ja to żem słyszał, że on okrada biednych ludzi!-zbulwersował się Harf-I że kobity gwałci!

-Ach biedny nasz Stoik-westchnął Pan Hofferson-Wiesz Diarf mam tylko nadzieję, e i nas nie wy zabija gówniarz. I niby ktoś taki ma być wodzem?! To już moja córa bardziej nadaję się na wodza!

-Dobrze prawisz Sigvid!-Diarf poklepał przyjaciela po ramieniu-Twoja Astrid to piękna dziewucha i nie zamężna, kiedy ty ją za jakiego chopa wydasz?

-Jeszcze nie czas na to-odrzekł lekko sfrustrowany- Za młoda ona jest na męża. Na wojowniczkę wychowałem, a nie kurę domową. Wodzem będzie to i za mąż wydam, a co!

-Sigvid, a może ty ją z synem wodza coś ten tego-podsunął mężczyźnie sugestię Harf-Żoną wodza będzie to i życie dobre zostanie, a ty na starość dumny będziesz i twoje wnuki wodzami będą.

-Może i masz rację Harf. Przecie to nasienie Oswalda to nic ino mu hańbę przynosi-powiedział Diarf-Ino siedemnaście wiosen skończone, a ona już się potomstwa spodziewa.-mężczyzna przybliżył się do swoich pobratymców-Ja to żem sądził, że ona z kim innym w tej ciąży jest...

Dziewczyna uciekła jak najszybciej umiała. Nie chciała dłużej słuchać takich kłamstw i bzdet wyssanych z palca. Kocha Czkawkę ponad wszystko i wie, że on także ją kocha. Spodziewają się dziecka oraz planują ślub od razu po wojnie. Dostali nawet błogosławieństwo Stoik'a. Heather'a biegła przed siebie nie patrząc nawet dokąd biegnie. Po prostu wleciała do lasu, gdyż wiedziała że tylko tam zazna chwilę spokoju. Nagle uderzyła w coś. A raczej w kogoś. 

Upadła na ziemię i jęknęła głośno z bólu. 

-Uważaj jak łazisz ciamajdo!-usłyszała kobiecy głos. Spojrzała w górę i zobaczyła ostatnią osobę, którą zobaczyć chciała-I co się patrzysz?

-Wybacz nie zauważyłam cię-czarno-włosa wstała i otrzepała swoje leginsy z piachu-A teraz wybacz idę się przejść.

-Tak?-zapytała pewna siebie Hofferson-Bo mi się zdaje, że przed chwilą biegłaś jakby jutra miało nie być.

-Astrid nie mam ochoty na głupie rozmowy- powiedziała spokojnie Heather'a i próbowała ominąć stojącą przed nią blondynkę.

-A ja mam-dziewczyna zaśmiała się i zagrodziła drogę ciężarnej-Gdzie to niby? Myślałam ,że zdechniesz tam w chacie wodza czuwając przy ukochanym- odrzekła z przekąsem-Czy może już nie ma przy kim czuwać, co?

-Myślisz, że kim ty jesteś co?!-oliwkowo-oka spytała wściekła blondynki-Jakim prawem tak się odzywasz, do kogoś kto ocalił wam życia przed Łowcami?, jakim prawem jesteś dla mnie wciąż taka nie miła, co ja ci takiego zrobiłam!

-Jesteś przeszkodą-odparła jakby to było coś normalnego- Chcę być wodzem, jednak teraz kiedy ten...ten idiota powrócił moje szanse na to są zerowe, więc pozostaje mi teraz tylko i wyłącznie małżeństwo. Jednak ty weszłaś z buciorami w jego życie przez co nie mam szans aby go uwieść i sprawić zaszczyt mojej rodzinie! Jakim prawem w ogóle nazywasz się jego ukochaną skoro to ja jestem lepsza i ładniejsza z nas obu!-Oczy Astrid były wypełnione nienawiścią, a topór w jej ręce niebezpiecznie drgał-A teraz kiedy jesteś w ciąży ty plugawa zarazo, ty...ty kurtyzano on nigdy nie zostawi cię samej, ma na to za miękkie serce.-Heather'a nie zauważyła nawet kiedy to głowica topora znalazła się centralnie na jej gardle.

-Astrid uspokój się-odparła przestraszona.

-Milcz suko!-wykrzyknęła wściekła wojowniczka-Jestem lepsza zrozum to i lepiej będzie jeśli dasz mu spokój i po prostu znikniesz z jego życia, bo to ja jestem tą którą kochał, kocha i kochać będzie.-Czarno-włosa szybkim i sprawnym przygwoździła Astrid do pnia drzewa, a jej topór odrzuciła gdzieś w krzaki.

-Wysłuchaj mnie teraz uważnie laluniu-wyszeptała jej do ucha-Jestem jego narzeczoną, to ja przy nim byłam zawsze gdy potrzebował oparcia, a ty gardziłaś nim jak śmiecia, więc zapamiętaj to sobie raz na zawsze, nigdy nie znajdzie się miejsce dla ciebie w jego sercu, bo on potrafi rozpoznać w tobie wroga, a ja potrafię Cię zabić i wiesz co?-zapytała uśmiechając się triumfalnie-nawet mi przy tym oko nie mrugnie.

Dziewczyna puściła skołowaną Astrid i bez słowa udała się w drogę powrotną do chaty wodza. Była zmęczona i jedyne o czym marzyła to kubek herbaty i jakiś ciepły koc z pokoju Czkawki.



=======

A co to się stało?!!!

Rozdział o 13 ,ale jak to możliwe!

(◯Δ◯∥)

Po prostu oglądnęłam Mateusza Sochę (polecam zajebisty stand-up'er) i był tam tekst:

"Zróbmy coś szalonego!"

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top