Rozdział 21

Wraz z Szczerbatkiem postanowiliśmy zaatakować podrobioną Alfę smoków. Gdyby nie ci debilni wandale, dał bym radę jakoś popatrzeć na nią i znaleźć jej słabe punkty. 

-Heath leć ochraniać ludzi z Berk-powiedziałem do niej-Tylko się nie zdradź-dodałem i posłałem jej mój kochający wzrok, który ona uwielbiała.

-Czkawka dasz radę?-zapytała, a ja pokiwałem jej głową na znak zgody- Jeśli zginiesz to obiecuję Ci, że cię zabije łajdaku!

-Wiesz, że nie mogę Ci nic obiecać?-zapytałem, a jej wzrok był bardzo smutny- Skarbie na wojnie czasami tak bywa, rozmawialiśmy o tym.

-Tak masz rację-powiedziała i uśmiechnęła się do mnie promiennie.-Trzymaj się!-krzyknęła i zapikowała w dół wprost na przerażonych wikingów.

Chwilkę się tak jeszcze przypatrywałem mojemu słoneczku, aż w końcu postanowiłem zaatakować to monstrum. Wraz z Mordką pikowaliśmy wprost na nią, a gdy byliśmy obok jej pyska Szczerbi wystrzelił swój pocisk. Martwię się czy damy radę. Czerwona Śmierć ma stalowy pancerz chroniący ją przed wszelkimi atakami innych smoków. Ani ogień, lawa, plazma czy kwas nie zrobią jej krzywdy. Szlag!

Pokryta jest wypustkami i kilkoma szpikulcami, przez co atak od tyłu nie wchodzi w grę. Pancerna czacha i ogon stworzony do gruchotania kości. Trzymajmy się od nich z daleka. Małe ślepia, duże nozdrza. Polega na słuchu i węchu. Szczerbatek jest niewidoczny wysoko w chmurach, jednak jeśli smok polega głównie na słuchu to nie mamy tu szans. Nawet jeśli będziemy szybcy smok od razu nas usłyszy. Muszę go zmusić do wzniesienia się w górę. W szczególności uważam na ogon i ogromną paszczę.

-Ej ty głupi smoku tu jestem paszczurze!-krzyknąłem na nią by zwróciła na mnie swoją uwagę.

Smok natychmiast zwrócił łeb ku mnie i zionął ogniem. No tak się nie będziemy bawić! Ma daleki zasięg plucia, co może być bardzo niebezpieczne na terenie, gdzie jest pełno wikingów. Muszę wymyślić sposób, aby pokonać smoka i nikogo nie skrzywdzić. Za dużo myśli i za mało odpowiedzi. Nawet nie zauważyłem kiedy to coś wzniosło się w powietrze i zaczęło lecieć w moją stronę.

-Dobra Mordko koniec z planowaniem, jedziemy na żywioł-powiedziałem do Szczerbatka, a ten mruknął do mnie na znak, że się zgadza, lub że mnie zabije jak coś nie wyjdzie, na jedno wychodzi. Bo albo zginę z jego rąk, albo z rąk Heather'y.

Wzlecieliśmy wysoko w chmury żeby w jakiś sposób ochronić się przed jego wzrokiem. Nawet jeśli jego zmysł wzroku jest ograniczony, nie oznacza że nie będzie mu łatwej celować w widoczny cel.

Jednak smok okazał się sprytniejszy od nas i zaczął ziać ogniem na około siebie. Cudem unikaliśmy płomieni i choć na co dzień lubię ciepełko tak w tym momencie chętnie bym wskoczył to lodowatego oceanu. 

-No chodź tu malutki człowieczku!-Wyraźnie słyszałem jak Czerwona Śmierć mnie woła ,a niekiedy jej pyska wychodziły obraźliwe słowa.

Szczerbatek nie pozostawał jej dłużny i także okładał go solidną porcją plazmy. Jednak, gdy chciał wystrzelić swój ostatni pocisk wstrzymałem go ruchem ręki. Może się przydać. To nie tak, że miałem jakiś plan, jednak jego zalążek pojawiał mi się już w głowie. Co by był ze mnie za obrońca smoków, gdybym nie umiał wyjść z danej sytuacji?

Przypatrywałem się temu smokowi od jakiegoś czasu, nie uciekałem przed nią, tylko obserwowałem jej słabe strony i chyba mam już wspaniały pomysł. Jeśli jej skóra jest odporna na pociski smoków to czy w środku też?

Jest to ryzykowny plan, bo za wszelką cenę miałem unikać ogona, jednak jest to chyba jedyny sposób na rozprawienie się z tym smokiem raz na zawsze. Martwię się teraz bardziej o tych tam na dole i o moje kochanie. Jeśli wybuch będzie zbyt ogromny to płomienie mogą ich dosięgnąć. I znów to nie potrzebne myślenie! Nic im nie będzie, uciekną chyba nie są na tyle głupi. Dobra teraz czas na szybką bitwę i łatwe zwycięstwo.

Wraz z Mordką wylecieliśmy z ukrycia, a Czerwona Śmierć nas zobaczyła i w mgnieniu oka zaczęła nas gonić. Szczerbatek jakby czytał mi w myślach i znał plan jaki chciałem wykonać. Zaczęliśmy pikować w dół a za nami leciała smoczyca. Patrzyłem na nią i czekałem na odpowiedni moment. Czułem jak Furia wytwarza pocisk plazmy w swojej paszczy, jednak zatrzymałem go ruchem dłoni. 

-Musimy poczekać, jeszcze nie teraz-smok mruknął znowu i warknął ostrzegawczo, co oznaczało że naprawdę będę trupem jeśli mój plan nie wypali. 

Uważnie przyglądałem się Alfie czekając na odpowiedni moment, który nie chciał nadejść, a ziemia była coraz bliżej. Jednak w końcu doczekałem się i smoczyca otworzyła paszczę, tworząc  w niej gaz, który potem miał stać się ogniem.

-Teraz!-krzyknąłem do smoka, a ten odwrócił się w sposób, że spadaliśmy plecami. Potem nastąpił ogromny wybuch. Powróciliśmy to poprzedniej pozycji, a Mordka rozwinęła swobodnie skrzydła i omijaliśmy powoli wybuchające części smoczego ciała. Mimo że zginął smok to nie odczuwałem tego bólu co zwykle. 

Cudem udało nam się uciec przed ogromnym ogonem gada.  Szybko uciekliśmy w bok i wlecieliśmy do wody. Mam nadzieję że Heather nic nie jest. Jeśli ma choć jedno popatrzenie to nigdy sobie tego nie wybaczę. 

Szybko wypłynęliśmy na powierzchnie  i udaliśmy się w kierunku wikingów, gdzie jak dobrze widziałem w pobliżu smoczego ciała krzątała się czarnowłosa prawdopodobnie szukając mnie. Wyszliśmy na brzeg, a Szczerbatek zaryczał by dziewczyny nas zauważyły. Oliwkowo-oka szybko się odwróciła i spojrzała na mnie ze łzami w oczach. Podbiegła do mnie i przytuliła mocno. Prawie się przewróciłem, jednak rozumiem ją. Ja za każdym razem się boję, gdy ona odchodzi ode mnie na kilka metrów.

-Nic mi nie jest skarbie-powiedziałem głaskając ją po jej mięciutkich włosach-A tobie? Boli cię coś?

-Nic mi nie jest Czk...kochanie-dziewczyna na szczęście szybko się poprawiła. Nie chce by ktokolwiek wiedział kim jestem. Wolę być uważanym za zaginionego, zresztą Czkawka Haddock dawno temu już umarł. Tą piękną chwilę oczywiście musiało zniszczyć silne uderzenie w brzuch od mojej dziewczyny-A to za to jak mnie wystraszyłeś kretynie! Wiesz jak ja się martwiłam?! 

Przewróciłem oczami i podniosłem delikatnie moją maskę, a po chwili wbiłem się w jej słodkie usteczka. Jezu jak ja kocham ją całować, ogólnie całą ją kocham.

-Spójrz mi w oczy-powiedziałem ,a ona wykonała moje polecenie-Nic mi nie jest, bo mam do kogo wrócić ,jednak teraz mam inne sprawy na głowie.-spojrzałem na zdezorientowanych Wandali, a moja wściekłość na ojca wzrosła do maksimum. Targa się na coś o czym nic nie wie. Naraził wiele osób na śmierć!

-Kim jesteś nieznajomy?-zapytał Pyskacz, bo najwyraźniej tatuś był chyba zbyt zszokowany. No cóż ja też bym był. Nagle z dupy pojawia się jakiś chłopak latający na Nocnej Furii plus zabija jakieś monstrualne coś, a na koniec całuje się z córką jego bliskiego przyjaciela, ale o tym kiedy indziej.

-Ja mam lepsze pytanie-powiedziałem wściekły-Czy ciebie Stoiku Ważki z rodu Haddock'ów, wodzu potężnej wyspy Berk totalnie popierdoliło?! Przypłynąłeś tu spełnić swoje jakieś chore pragnienia nie wiedząc co tu się stanie. Pewnie liczyłeś na jakieś malutkie smoki, które zabijacie na co dzień? A tu proszę jakieś wielkie gówno wychodzi z wulkanu i wszyscy stoicie przerażeni! Jesteś nie poważny? Co z ciebie za wódz?!  Wysyłasz ludzi na pewną śmierć! Do tego bierzesz na wyprawę dzieci do jasnej cholery!-wykrzyczałem mu wszystko co uważam na temat jego genialnego planu zniszczenia Smoczego Leża.

-Skąd wiesz, że jesteśmy dziećmi?-zapytała Astrid, a ja skamieniałem. Chyba palnąłem za dużo.-I co tu robi Heather'a?

-Skarbie pomóż bo w dupie jestem-spojrzałem na nią błagalnym wzrokiem, a ta tylko zaśmiała się słodko-Nie śmiej się ze mnie!

-Nie śmieje się z ciebie, tylko z twojej głupoty-odezwała się królowa i podeszła do wikingów witając się ze znajomymi.

-Na jedno wychodzi, a tak z innej beczki, gdzie twoja maska?-zapytałem, bo no cóż prosiłem by się nie zdradzała.

-Smark zniszczył-powiedziała i pokazała na tego skończonego idiotę. Jak go dorwę to mu nogi z dupy powyrywam.

-Mam ochotę wybić teraz przynajmniej połowę z was, ale znajcie moją łaskę-podszedłem do czarnowłosej i przytuliłem się do niej od tyłu kładąc podbródek na jej głowie.-To jest moja dziewczyna Heather'a, a ja jestem osobą która nie powinna was interesować. Nie mam złych zamiarów i nie chce waszej śmierci, jednak jeśli macie zabijać smoki to wiedzcie, że nie będę w takim wypadku dla was miły. Smoki to moja rodzina, bo starej wyrzekłem się już dawno temu, a raczej to ona by wyrzekła się mnie, gdyby mnie teraz zobaczyli-spojrzałem w zimne oczy Stoika i widziałem w nich ogromny ból- Nie jestem wikingiem ani nikim z sławnych plemion znanych na całym Archipelagu, jestem Smoczym Jeźdźcem. A ty blondi jesteś zbyt ciekawska.

-To nie zmienia faktu, że ci nie ufamy-wreszcie się odezwał, już się bałem że mu język ucięli-zresztą sporo o nas wiesz, a my nawet nie wiemy jak wygląda i nazywa się nas wybawca.

-To nie jest ważne -powiedziałem patrząc na niego. Czułem się jak za dzieciaka. Czasami w czasie kłótni walczyliśmy na spojrzenia, a ja zawsze uginałem się pod tym srogim wzrokiem.-Jednak odwiedzę was niedługo. Muszę zjednać wszystkie plemiona.

-Ich to możemy odpuścić sobie Czkawka-odezwał się Szanowny pan Nocna Furia.

-Szczerbatek nie mówimy tak!-upomniałem niesfornego gada.-Żegnam państwo!-ukłoniłem się przed nimi i po chwili wraz z Heather'ą znajdowaliśmy się w chmurach. Teraz kiedy pokonałem Czerwoną Śmierć, będę mógł odpocząć od kłopotów, no chyba że łowcy się napatoczą, to wtedy obiecuję że nic po nich nie zostanie. Byłem padnięty i jedyne o czym marzę to łóżeczko i jakiś smaczny posiłek, który wyjdzie z rąk mojej ukochanej.


======

No i mamy next'a. Mam nadzieję ,że wam się spodoba. W przyszłym tygodniu nic nie dodam ,bo dla mnie to ostatni tydzień nauki przed feriami zimowymi i tak dobrze czytacie przed feriami zimowymi. Bo wracam do szkoły tak późno ,że nawet się nie nachodzę do niej i już koniec pierwszego półrocza.

I jeszcze mam do was zapytanie. Którą książkę chcecie ,abym zaczęła w przyszłym roku?(W sensie w 2020r.)

1.Z Boku no Hero Academia -Kiribaku.

2.Czy Miraculous?

Od razu uprzedzam ,że bardzo bym chciała znać odpowiedź i mam nadzieję ,że to co wybierzecie również będziecie czytać ,co nie znaczy ,że nie zrealizuje obu książek ,po prostu chce wiedzieć ,która najpierw.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top