Rozdział 18

-Al-ale ja..jak!-krzyknęła przestraszona, chyba naprawdę jest tym wszystkim zdziwiona. Tak się dzieje kiedy jest się idiotą jak ja-Ma..masz mi mi mi to wszystko wy..yy..wyjaśnić!!

-Dobra tylko się uspokój-powiedziałem i złapałem ją za ręce-Heath jesteś moją przyjaciółką, ale nie chcę, abyś bała się smoków i z nimi walczyła jak każdy wiking, bo ja tu jestem by je bronić-patrzyłem na nią jak najbardziej poważnie, tak by zrozumiała że jest to dla mnie wszystko bardzo ważne.

-Doo..dobrze-wyjąkała i popatrzyła niepewnie na Mordkę. Po chwili przysunęła się do ogniska, a ja opatuliłem ją kocem.-A teraz gadaj, bo cię nawet smok nie uratuje.

-Dobra, spokojnie-zaśmiałem się, wiedząc że czarnowłosa mówi prawdę -No to jakieś trzy miesiące temu uciekłem z Berk ze względu na misję, którą będę musiał wykonać...

-Co jaka misja?-zapytała, a w jej oczach pojawiły się iskierki ciekawości. 

-Wszystko po kolei-powiedziałem i uspokoiłem ją ruchem ręki-Jak to powiedzieć...em... jestem Smoczym Władcą, kimś w rodzaju zbawcy jednak moja moc nie jest nawet namiastką mocy prawdziwych bogów. Jestem tu by zjednoczyć nasze dwa światy.-dziewczyna patrzyła na mnie jak na idiotę. O Thorze jak jej to wytłumaczyć?!

-Dobra, daj jakoś rozumniej-odezwała się po chwili ciszy-bo poplątałam się.

-Dobra. Moja dusza rozszczepiła się pomiędzy dwa światy. -wszystko gestykulowałem rękami, byle by jakoś jej to zobrazować-Na świat ludzi i Smoków. Z ludzkiej duszy mam normalny wygląd i zwykłe zdolności, natomiast dzięki smoczej, moje zmysły są wyostrzone i rozumiem mowę smoków. Wiem to wszystko pogmatwane, ale ja też tak reagowałem na początku-uśmiechnąłem się do zszokowanej dziewczyny, która najwyraźniej znieruchomiała starając się uporządkować to wszystko.

-Czyli jesteś Smoczym Władcą i masz po prostu pogodzić nasze dwa światy?-zapytała patrząc na mnie i wyczekują jakiejkolwiek odpowiedzi.

-W sumie tak-powiedziałem nie zastanawiając się ani chwili dłużej.-Coś ten deseń.

-Nie mogłeś tak od razu kretynie?-powiedziała patrząc na mnie takim dziwnym niezidentyfikowanym wzrokiem.

-Czego wszyscy nazywacie mnie kretynem i idiotą?!

-Bo nim jesteś-powiedzieli równocześnie.

-Thorze uratuj mnie jeśli jesteś łaskawy-złożyłem ręce razem i spojrzałem w górę. Jednak ci wyśmiali mnie. No kto by pomyślał, jeszcze niedawno trzęsła się ze strachu na widok Nocnej Furii a teraz przybija z nią piątkę i to dosłownie.-Co tu się odwala, że się zapytam?

-Wiedziałam o tym już od dawna- powiedziała, a ja patrzyłem na nią zdziwiony-Szpicruta mi powiedziała.

-Że kurde co?!

-Oj Czkawka widzę, że znowu jesteś w swoim świecie-zaśmiała się prześlicznie- Jestem Smoczą Strażniczką, twoją nową pomocniczką, tylko zgubiłam smoka i muszę Cię prosić o pomoc..

-Ile mam czasu na zemdlenie?-zapytałem patrząc na nią.

-Jakieś pięć minut.-spojrzała na mnie poważnie i położyła ręce na biodrach wyczekując na jakiś mój ruch. Szybko wstałem i otrzepałem się z kurzu. Wsiadłem na Szczerbatka i podałem jej dłoń, którą ona przyjęła. Wzlecieliśmy w górę i rozglądaliśmy się po wyspie. Z tego co mi powiedziała Heather'a to jej smok jest z gatunku Zbiczatrzasł i uciekł na tą wyspę.

Szukaliśmy jej od godziny jednak bezskutecznie. Podejrzewam, że albo utknęła w jakiejś pułapce łowców, lub ukryła się w jaskini, aby przeczekać do końca nocy. Zbiczatrzasły to bardzo nieufny gatunek smoka. Jakiś miesiąc temu spotkałem jednego i wcale a wcale nie było to spotkanie opływające w miłość i przyjaźń. Smok był tak przerażony, że nie obchodziło go nawet to, że jestem tu by mu pomóc, po prostu chciał mnie zabić, aby mieć jak uciec jednak ja odsunąłem mu się z drogi nie chcąc go skrzywdzić.

-Czkawka tam jest!-krzyknęła mi do ucha Heather'a, więc obniżyłem lot, a po chwili wylądowaliśmy na plaży, ta od razu zaczęła krzyczeć imię swojego smoka. Było to trochę irytujące, bo już dawno odzwyczaiłem się od tak wysokiego głosu i zapomniałem jaki to był straszliwy ból dla głowy.-Szpicruta  chodź tu do mnie malutka!

Nagle z lasu wybiegł smok o srebrnych łuskach  rzucając się na dziewczynę. Przez chwilę stałem sparaliżowany, jednak po chwili chciałem wyciągnąć miecz i walczyć ze smokiem byle by uratować dziewczynę, teraz nawet nie obchodziło mnie kim jestem. Jednak jakie było moje zdziwienie ,kiedy ten smok zamiast chcieć ją zabić, lizał ją po twarzy szczęśliwy, że ją widzi.

-Wiesz co Mordko, kompletnie zgłupiałem, ale wiem jedno-powiedziałem do Szczerbatka-Z nią nigdy się nie będę nudzić, zresztą jest lepszą partią niż Astrid co nie?


====

Jutro napiszę coś specjalnego dla was, moje kochane skarbeńki (jeszcze znajdę dla was jakąś nazwę.)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top