Prolog

''- Daj mi spokój! - krzyknąłem i usiadłem na łóżku.

- Alex, o co ci chodzi? Przecież nigdy nie przeszkadzała Ci moja obecność - Mandy usiadła obok mnie i spojrzała na mnie smutno.

- Zawsze mi przeszkadzała. Przez ciebie byłem w wariatkowie, nie było to przyjemne!

- Przecież byłam tam z tobą, więc o co ci chodzi, Alex?!

- Daj mi spokój, nie chcę na ciebie patrzeć!

- Alex, z kim rozmawiasz? - usłyszałem głos matki, która stała przed moim pokojem.

- Z nikim... nie istotne

- Czemu jej nie... - zaczęła Mandy

- Zamknij się! - krzyknąłem

- Alex! Słownictwo! I śpiesz się, zaraz musisz wychodzić do szkoły - mama odeszła od drzwi, a ja położyłem się na łóżku.

Nie chciałem tam iść. Ludzie mnie nie lubią. Nie mam przyjaciół. Moi 'przyjaciele' zostawili mnie samego, gdy najbardziej ich potrzebowałem. Kiedy Mandy się zabiła, a kiedy trafiłem do wariatkowa, wiedziałem, że oni mnie obgadują i śmieją się ze mnie, nie jestem idiotą. Ludzie to kurwy, i każdy prędzej czy później mnie zostawi. A Mandy? Mandy widziałem od czasu jej śmierci. Widziałem ją cały czas. Była jak prawdziwa, tylko blada. Na jej szyi zamiast naszyjnika wisiała zaciśnięta pętla, a jej nadgarstki pokrywały rany i blizny. Widzenie jej nie było niczym przyjemnym. No ok. Plus był taki, że mogłem z kimś pogadać. Może i jej nie cierpię, za to że chciała mnie zostawić. Zostawić samego. Ale i tak ją kochałem. A najgorsze było to, że ona robiła co chce. W każdej chwili mogła coś komuś zrobić. Morderstwo idealne. Hah. Nie chcę nikogo zabijać. Nie martw się. Jestem porządnym chłopakiem... no prawie porządnym.

  W szkole miałem przesrane. Jak każdy nowy. Starałem się nie wchodzić nikomu w drogę i być cicho. Czasem tylko pogadałem z Mandy, ale  tak żeby nikt nie widział. Nie chciałem żeby myśleli, że jestem inny... a raczej żeby wiedzieli, że jestem inny. Kiedy był czas lunchu poszedłem do stołówki, jak na ( jeszcze ) nie prześladowanego człowieka przystało  i usiadłem przy jakimś wolnym stoliku. Rzuciłem moją torbę, na ziemię i usiadłem na ławce. Nagle przysiadła się do mnie jakaś grupka dziewczyn.

- Cześć, ty jesteś Alex, prawda? Jesteś nowy w naszej szkole i klasie, co nie? - odezwała się jedna z nich. Zauważyłem, że mi się przyglądały w klasie. Pewnie Alex Gaskarth był już nową przyczyną plotek.No cóż. Bywa. - mam na imię Chelsey - uśmiechnęła się

Spojrzałem na nią obojętnie i wzruszyłem ramionami.

- Milutki - usłyszałem jak gruba blondynka mruczy pod nosem. Rzuciłem jej złowrogie spojrzenie, na co ona prychnęła

- Z czego rżysz pączku? - odezwała się Mandy

- Daj spokój. - odpowiedziałem jej cicho

- Denerwuje mnie

- Jak i mnie, ale daj spokój. Proszę cię

- Z kim rozmawiasz nowy? - usłyszałem za sobą męski głos

Nie odpowiedziałem. Nie widziałem w tym sensu.

- Zapytałem o coś - męski głos znów się odezwał

- Daj mu spokój Brad - Chelsey spojrzała na chłopaka za mną i wywróciła oczami.

- Przecież to jakieś dziwadło. Wygląda jak pedał i gada sam ze sobą!

Wstałem od stołu, podniosłe torbę i wyszedłem ze stołówki. Wiedziałem, że tak będzie. Pierwszy dzień w szkole, a już będę znany jako: ' Alexander Gaskarth - Dziwadło i nienormalny pojeb '. Można było się tego spodziewać.'' - Alex schował dziennik do szuflady stolika nocnego przy łóżku i westchnął głęboko.

________________________________

Tak więc jest to kolejne FF. Jest o Alexie Gaskarth'rze z All Time Low. Uznałam, że to dobry pomysł aby oderwać się, od 5SOS i Jano i choć raz napisać o kimś innym. Mniej znanym.

Może i rodzaj tego FF nie przypadnie każdemu do gustu, bo jest to trochę pogmatwane i dziwne, ale mam nadzieję, że przyjmie się tak dobrze jak FF o Jano i 5SOS :)

Mam nadzieję, że rozdział się podobał i liczę na Wasze opinie, o tam na dole↓ he he :)

To... do następnego rozdziału. Papa! :) xx

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top