10.
- Masz z nim dziś porozmawiać, to rozkaz! – krzyczała Emma przez komórkę.
- Eeh, Emma-chan, nie krzycz proszę. – mówiła Ami.
- Przestanę krzyczeć, jak w końcu z nim porozmawiasz. – prychnęła. – Ami-chan. – złagodniała nieco. – Masz to zrobić i już! – ponownie na nią krzyknęła. – Zrozumiano?!
- Hai! Hai! – przytaknęła nastolatka. – Obiecuję. – dodała i się rozłączyła.
Ostatnimi czasy Ami wciąż zmaga się z wielkim wyzwaniem by powiedzieć Mikey'emu co do niego czuje. Zawsze, gdy nadarza się okazja, ktoś im przerywa i nic z tego nie wychodzi. Dziś jednak musiało się to zmienić. Nastolatka przebrała się i założyła na głowę prezentową czapkę z wróbelkiem, którą dostała od tajemniczego chłopaka.
Sano w tej chwili miał być zajęty więc Ami postanowiła wykorzystać wolną chwilę i zrobić zakupy. Dziewczyna ruszyła więc do sklepu pogrążając się w swoich myślach i starając się rozplanować co dokładnie powinna zrobić czy powiedzieć, gdy spotka Manjiro.
Nagle, gdy mijała ten sam trawiasty bulwar, zawiał wiatr i strącił jej z głowy czapkę, która poleciała prosto pod nogi chłopaka stojącego naprzeciwko. Oboje zdziwili się, widząc siebie tutaj.
- M-Mikey...? – zdziwiła się nastolatka i spojrzała na czapkę, którą tamten podniósł. – Myślałam, że jesteś zaj...
- Skąd ją masz? – przerwał jej po czym przyjrzał się nakryciu głowy i ponownie spojrzał na dziewczynę.
- Dostałam. - odparła co go zaskoczyło. – D-dlaczego pytasz...? – spytała, a gdy zawiał kolejny silny powiew, Ami ponownie poczuła znajomy zapach perfum. Czyli jednak się wcześniej nie pomyliła?
- Dostałem taką od brata. – Sano podszedł do niej.
- Perfumy, których używasz też? – spytała zaskoczona.
- Eh? – zdziwił się. – Brat ich używał, teraz też zacząłem je kupować... - ponownie na nią spojrzał. – Od kogo ją dostałaś...? – pytał niepewnie.
- Od ciebie jak mniemam. – odparła zszokowana. – Kilka lat temu, spotkałam w tym miejscu chłopca, który pomógł mi z moją zranioną nogą i przegonił chuliganów, którzy mi dokuczali... Zanim odszedł, zostawił mi czapkę i obiecał, że zdradzi swoje imię...
- Przy następnym spotkaniu. – dokończył za nią Sano przez co ich spojrzenia się spotkały. – Heh... - zaśmiał się chłopak. – Sano Manjiro... - ukłonił się przed nastolatką. – Trochę po czasie, ale spełniam te obietnicę. – uśmiechnął się blondyn po czym założył czapkę na głowę Ami.
- Więc to jednak byłeś ty... - powiedziała wciąż nieco zaskoczona. - Czyli moje przeczucie mnie nie myliło.
- Wzajemnie. – zaśmiał się. – Kto by przypuszczał... - pokręcił głową. – Ale jeśli mam być szczery, to cieszę się, że to ty okazałaś się być moją pierwszą miłością. – przekręcił głowę na bok.
- Wiesz... - urwała, gdy po chwili dotarło do niej co Sano powiedział. – Eh? – spojrzała na niego. – Co powiedziałeś?
- Słyszałaś. – włożył ręce w kieszenie i uśmiechnął się.
Kojima zarumieniła się, spuściła głowę i tupnęła zdenerwowana nogą.
- Mikey, ty idioto. – fuknęła.
- Eh, dlaczego? – przekręcił głowę na bok.
- Tak po prostu mi to mówisz? – nie odważyła się na niego spojrzeć.
- To coś złego? – zdziwił się. – Mówię prawdę.
- Powiedziałeś to tak śmiało, jak gdyby nigdy nic... - dziewczyna nie potrafiła mu przez ten czas powiedzieć co czuła, a on mówi to z taką łatwością. Ami to nieco zdenerwowało, nawet nie wiedziała dlaczego. Sama nie posiadała tej odwagi.
- Nie mógłbym dłużej zwlekać...
- Mówiłeś mi dziś, że jesteś zajęty. – wytknęła mu wciąż na niego nie patrząc. – Kłamałeś, tak?
- Nie... - odparł zakłopotany. – Ja... Chciałem porozmawiać, ale musiałem przemyśleć kilka spraw... - westchnął i ponownie na nią spojrzał. – Cieszę się jednak, że na siebie trafiliśmy. – uśmiechnął się. – Przynajmniej mogłem...
- Przestań. – przerwała zarumieniona. – Jak ty to robisz? Tak śmiało mówisz o takich rzeczach... - wciąż na niego nie patrzyła.
- Uznałem, że zwlekałem zbyt długo więc postanowiłem ci to powiedzieć od razu, jak cię spotkam. – oznajmił i podszedł bliżej po czym delikatnie uniósł jej podbródek by ta na niego spojrzała. – Byłaś moją pierwszą miłością, Ami... - uśmiechnął się. – Wciąż nią jesteś. – dodał. – Kocham cię.
Nastolatka zaniemówiła, odsunęła się od Sano i ponownie odwróciła wzrok.
- Ami... - szepnął Manjiro. – To nic złego chcąc mieć coś dla siebie. – mówił z uśmiechem. – A to, że cię kocham, chciałem powiedzieć wiele razy, ale nigdy nie wychodziło. – spoglądał na zarumienioną nastolatkę. – Mam to rozumieć, że mnie odrzucasz? – pytał, a Kojima wciąż na niego nie spojrzała lecz wystraszyły ją słowa Sano. – W porządku... - skinął głową uważnie przyglądając się jej reakcji. – Więc pójdę już. – dodał i wyminął ją. – Daj znać, gdy dotrą do ciebie moje słowa.
Ami stała w miejscu jeszcze przez chwilę. Nie mogła uwierzyć w to, co się właśnie stało. Nastolatka otrząsnęła się i poklepała się po twarzy po czym szybko odwróciła się w stronę odchodzącego przywódcy i pędem ruszyła za nim.
– Mikey! – krzyknęła biegnąca dziewczyna po czym zatrzymała się przed zejściem ze schodów i spojrzała na stojącego nieopodal blondyna. Chłopak zatrzymał się, gdy tylko usłyszał jej głos i spojrzał wprost na nią. Gdy nastolatka nieco odsapnęła, spojrzała zarumieniona na Sano i krzyknęła. – Chcę ciebie!
- Chcesz mnie? – powtórzył za nią chłopak po czym jeszcze bardziej przekręcił się w jej stronę. – Więc chodź tu i mnie sobie weź. - dodał niewzruszony.
Kojima od razu ruszyła przed siebie, prędko zbiegła po schodach po czym rzuciła się na ukochanego blondyna i złączyła ich usta w ciepłym pocałunku.
Mikey od razu odwzajemnił gest i obiął nastolatkę w pasie podczas, gdy Ami wplotła dłonie w jego jasne włosy. Para dopiero po dłuższej chwili się od siebie nieco odsunęła i spojrzała w oczy.
- Kocham cię... - szepnęła zarumieniona i pogładziła policzki chłopaka. – Sano Manjiro. – spojrzała mu w oczy. – Bardzo... - dodała. – A poza tym, wiesz, że to nasz już drugi pocałunek? – zachichotała. – Gdy byłeś chory...
- Pamiętam. – zaśmiał się przywódca.
- E-eeh?! – zdziwiła się.
- Ale do tej pory wolałem zachować to w sekrecie. – chichotał po czym ponownie złączył ich usta w pocałunku.
***
Coś się kończy, a coś się zaczyna. Właśnie teraz rozpoczął się nowy okres w życiu każdego z nich.
- Emma-chan, krzyczałaś na mnie, tymczasem ja jestem z Mikey'm już ponad miesiąc, a ty wciąż nie wyznałaś Drakenowi swoich uczuć. – mówiła Ami spoglądając na krzątającą się w kuchni nastolatkę.
- Ale tu sprawa wygląda inaczej. – spierała się.
- Doprawdy? – Kojima uniosła brwi i zaśmiała się cicho, a chwilę później ktoś inny przykuł jej uwagę.
Ami zajrzała do pokoju swojego chłopaka i spojrzała na rozłożoną na łóżku kurtkę z Toman. Nastolatka wzięła ją i przyjrzała jej się dokładnie, a chwilę potem zarzuciła ją na siebie. Ubranie było na nią nieco za duże, ale ten fakt jej nie przeszkadzał. Dziewczyna czuła znajomy zapach chłopaka, do którego należało ubranie i mimowolnie się uśmiechnęła.
- Pasuje ci. – usłyszała za sobą na co aż podskoczyła i z zaskoczeniem spojrzała na Manjiro.
- Wybacz, nie mogłam się powstrzymać. – zaśmiała się cicho.
- To nic. – uśmiechnął się blondyn i podszedł do niej. – Chyba jest trochę za duża, co? – wskazał na rękawy i zaśmiał się.
- Trochę. – odparła rozbawiona. – Długo wam zejdzie na dzisiejszym spotkaniu? – spytała zaciekawiona.
- Całość może się trochę przedłużyć, dziś oficjalnie ogłosimy kto będzie dowódcą trzeciego dywizjonu... - mówił w głębokim zamyśleniu po czym wziął jasnowłosą za ręce.
- Takemitchy? – spytała na co Sano się cicho zaśmiał.
- Nie, ktoś nieco mądrzejszy. – odparł rozbawiony.
- Nie wyglądasz na zbyt przekonanego. – zauważyła. – Jesteś pewny swojej decyzji? – spytała i splotła ich dłonie razem. – Nie zrozum mnie źle, chodzi mi po prostu o to, że Pa-chin nie zostanie na zawsze w więzieniu. A ostatnio sam wspominałeś, że facet, którego zamierzacie przyjąć może sprawić kłopoty... - mówiła. – Może lepiej to jeszcze przemyśleć? Wiesz, nie chcę byście wpadli przez niego w kłopoty.
Mikey uśmiechnął się na jej słowa po czym ujął jej twarz w dłonie i złożył delikatny pocałunek na jej ustach.
- Dziękuję za twoją troskę. – pogładził ją po policzkach. – Masz rację i zdaję sobie z tego sprawę, jednak... On jest silny, a przy walce z Walhallą przyda nam się jego wsparcie. To potężny gang, a żeby go pokonać, potrzebujemy sojuszników.
- Ufasz mu? – spytała i spojrzała na blondyna z zaciekawieniem. – Jeśli nie, to lepiej go odrzuć. – powiedziała. – Potrzebujecie sojuszników, którym można ufać, a nie takich, którzy mogą was w każdej chwili zdradzić. – mówiła. – Nie znam się na rzeczy, ale... Będę się martwić i... Martwię się, Mikey. – spojrzała chłopakowi w oczy. – Bądźcie ostrożni.
W późniejszym czasie Sano udał się na spotkanie, a po rozmowie z Emmą, młoda Kojima również udała się w drogę powrotną do swojego domu. Po drodze natknęła się na osobę, której się nie spodziewała.
- Baji-kun? – zdziwiła się.
- Witaj, rodzynku. – odparł z uśmiechem.
- Skończyliście już spotkanie? – pytała zaskoczona na co Keisuke nieco spochmurniał.
- Zapewne niedługo się skończy. – powiedział i podszedł do przyjaciółki. – Wyrwałem się nieco wcześniej.
- Wszystko dobrze? – spytała zmartwiona widząc jego reakcję. – Coś się stało?
- Nic takiego, nie martw się, rodzynku. – uśmiechnął się. – Nie zaprzątaj tym sobie swojej małej główki.
- Baji-kun, jesteście także moimi przyjaciółmi. – przerwała mu, a jej słowa nieco zaskoczyły stojącego obok chłopaka. – Będę sobie zaprzątać tym głowę. – mówiła. – Musiało się coś stać, skoro jesteś taki przybity.
Keisuke cicho westchnął.
- Wiesz rodzynku... - podszedł do niej i uśmiechnął się smutnie. – Dobrze, że przy nim jesteś. – mówił. – Cokolwiek się teraz wydarzy, nie opuszaj jego boku. – pogłaskał ją po głowie. – Zajmij się Mikey'm, dobrze?
Ami zaskoczyły słowa przyjaciela.
- Eh? – spojrzała na wyższego towarzysza. – Dobrze, ale... Co się dzieje, Baji-kun? – pytała.
- Jedno jest pewne. – mówił. – Odbędzie się kolejna wielka walka między gangami.
- Z Walhallą, tak? – pytała. – Naprawdę są tacy groźni?
- Naprawdę. – odparł. – Wielkie walki psów, w których szeregach może być co najmniej jeden kret. – dodał co jeszcze bardziej zdziwiło Ami. – Uważaj na siebie. – ponownie pogłaskał ją po głowie. – I na Mikey'ego. – dodał po czym ruszył przed siebie zostawiając zszokowaną nastolatkę samą.
Godzina była dość późna, gdy Ami miała zamiar kłaść się spać. Lecz zanim to zrobiła, rozległo się pukanie do drzwi więc nastolatka poszła sprawdzić kto przyszedł. Wyjrzała przez dziurkę, a widząc kto ją odwiedził, nastolatka od razu otworzyła drzwi.
- Mikey. – uśmiechnęła się do blondyna lecz chwilę później uczennicę zmartwiło zachowanie chłopaka. – Co się stało?
- Wybacz, że tak późno... - mówił smutnie przywódca. – Mogę wejść? – spytał dość niepewnie.
- Oczywiście. – zaprosiła go po czym zamknęła drzwi i poprowadziła do pokoju.
Blondyn usiadł na łóżku, westchnął ciężko po czym oprał łokcie na kolanach i ukrył twarz w dłoniach. Ten widok jeszcze bardziej zaniepokoił Kojimę.
Jasnowłosa podeszła do ukochanego i ukucnęła naprzeciwko niego opierając ręce na kolanach chłopaka.
- Co się dzieje, Mikey? – spytała łagodnie po czym odgarnęła kosmyk jego włosów by dokładniej zobaczyć jego twarz.
- Żenada, że staram się powiększyć nasz gang. – powiedział. – Rekrutujesz jednych, a drudzy odchodzą... - westchnął. – Baji odszedł. – spojrzał dziewczynie w oczy.
- Eh? – zdziwiła się nastolatka. – Baji? – powtórzyła. – Dlaczego?
- Sam chciałbym wiedzieć... - pokręcił głową. – Gdy przyjąłem Kisakiego... Nagle zaskoczył mnie Takemitchy, bo podszedł do niego i przywalił Kisakiemu w twarz. – opowiadał co jeszcze bardziej dziwiło dziewczynę. – Chwilę później zjawił się Baji, walnął Takemitchiego, a potem oznajmił, że odchodzi z Toman i... Dołącza do Walhalli... - dodał z jeszcze większym smutkiem.
- Walhalli? – Ami szokowało każde wypowiedziane słowo Manjiro. Dlaczego Baji odszedł? Kim był ten cały Kisaki? O co w tym chodzi? – Mijałam Baji'ego, gdy wracałam do domu... - przyznała, a jej słowa przykuły uwagę Sano. – Wyglądał na przybitego. – powiedziała spoglądając na przywódcę. – Zupełnie jak ty. – pogładziła go po policzku. – Nie rozumiem dlaczego Baji miałby coś takiego zrobić... Coś musi się za tym kryć. – mówiła po czym ponownie spojrzała na Sano. – Wiesz, wrócimy do tego tematu rano, a teraz... - wstała na równe nogi. – Jesteś zmęczony, musisz odpocząć. – uśmiechnęła się do niego miło po czym zdjęła jego kurtkę i odłożyła na bok.
- Nie wiem co robić, Ami... - powiedział spoglądając na ukochaną.
- Najpierw musisz się porządnie wyspać. – uśmiechnęła się do niego po czym wzięła za rękę i usiadała obok na łóżku. – Do tematu wrócimy później. – pocałowała go w policzek, a potem kazała się położyć.
Gdy chłopak tak zrobił, Ami przysunęła się do Sano i przytuliła do niego, co blondyn odwzajemnił. Po kilku chwilach oboje zasnęli wtuleni w siebie nawzajem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top