1.

Razem z rozpoczęciem nowego roku szkolnego, zaczęły się również nowe jak i stare znajomości. Zupełnie nowi ludzie, nauczyciele, przygody i wszelakie historie romantyczne.

Młoda Kojima obawiała się trochę tego, co może przynieść nowy rok szkolny lecz po kilku dniach od jego rozpoczęcia, stwierdziła, że wcale nie było się czego obawiać. Poznała wiele interesujących osób, a także zdobyła przyjaciółkę, Emmę. Blondynka przykleiła się do niej i nie odstępowała jej ani na krok, co jej towarzyszce zbytnio nie przeszkadzało. Obie cieszyły się swoim towarzystwem. Emma wiele jej o sobie opowiadała, a najczęściej o wysokim blondynie, w którym się podkochiwała i już od dłuższego czasu stara się by ten zwrócił na nią uwagę.

- A ty? – spojrzała na towarzyszkę. – Masz kogoś na oku? – spytała zaciekawiona.

Kojima zastanowiła się przez chwilę co powinna odpowiedzieć.

- Cóż... - mówiła w głębokim zamyśleniu. – Może kiedyś był ktoś taki... - zaczęła niepewnie, a to jeszcze bardziej zaciekawiło jej przyjaciółkę.

Nastolatka opowiedziała jej o spotkaniu z tajemniczym chłopcem. Wspomniała też o tym, że nazwał ją „Ami", chociaż to nie było jej imię. Domyśliła się, że przez to, że wtedy płakała, chłopiec musiał nie zrozumieć jej słów, jednak mimo tego, nie przeszkadzał jej fakt, że tak ją nazwał.

- Ami-chan! – wołała Emma. – Więc od teraz i ja cię będę tak nazywać. – wyszczerzyła ząbki. – To naprawdę uroczę. – mówiła. – Jeśli spotkalibyście się po tym wszystkim i zakochali w sobie, to byłoby jeszcze lepsze.

Nastolatka się cicho zaśmiała.

- To się nigdy nie stanie. – odparła rozbawiona.

- Skąd możesz wiedzieć? – Emma spojrzała na nią. – Wszystko jest możliwe w dzisiejszych czasach. – oznajmiła. – Może to, czego szukasz, jest bliżej niż ci się wydaje.

Ami zastanawiała się nad słowami przyjaciółki. Pogrążona w głębokich rozmyśleniach dotarła do wniosku, że chłopiec, który jej pomógł, mógł być jej pierwszą miłością. Na samą myśl o tym, nastolatka poczuła, że zaczyna się rumienić więc szybko się otrząsnęła i skupiła na dalszej rozmowie z blondynką.

- Dziś też wracamy razem? – spytała Kojima.

- Chciałam, ale dziś nie dam rady. – odparła z nutką smutku. – Brat po mnie przyjedzie, musimy się jeszcze gdzieś wybrać.

- Brat? – powtórzyła za nią. – Ten, o którym mi coś ostatnio wspominałaś?

- Tak. – odparła. – Będziesz miała okazję by go poznać.

- Z twoich opowieści nie wydawał się taki zły.

- Bo nie jest. – Emma skinęła głową. – Ale czasami mam ochotę go udusić. – dodała na co Ami się zaśmiała.

Sama Kojima nie posiadała rodzeństwa, dlatego też bardzo lubiła słuchać opowieści swojej przyjaciółki.

Nastąpił koniec zajęć, dziewczyny znajdywały się już na zewnątrz i kierowały do miejsca, gdzie Emmę miał odebrać jej brat. Po kilku minutach dotarły już na miejsce, a brat blondynki już tam czekał. Był od dziewczyn nieco wyższy, miał blond włosy, tak samo jak Emma. Stał do nich tyłem, opierał się o swój motor i coś zajadał.

- O, już jest. – powiedziała blondynka i ruszyła w jego stronę. – A ty jak zwykle jesz te dorayaki. – pokręciła głową.

Dorayaki? – zastanowiła się Ami.

- Nic nie poradzę. – odparł chłopak. – Głodny byłem.

Miał bardzo znajomy głos.

- Ty wiecznie jesteś głodny. – Emma pokręciła głową.

Chłopak wyjrzał zza siostry, a jego wzrok zatrzymał się prosto na Ami. Obydwoje byli zaskoczeni ponownym spotkaniem.

- Ah! – zawołał Mikey. – Czy to nie mój dostawca dorayaki? – mówił rozbawiony co tylko wkurzyło przyjaciółkę jego siostry.

- To jest twój brat?! – Ami wskazała na zajadającego się blondyna.

- To wy się znacie? – zdziwiła się Emma.

- Mmm... - starszy Sano skinął głową. – Można tak powiedzieć. – dokończył jeść swój przysmak.

- Ze wszystkich ludzi na świecie, to musiałeś być akurat ty...? – Kojima pokręciła głową, co rozbawiło Manjiro.

- Też się cieszę, że cię widzę. - uśmiechnął się szeroko.

- Ami-chan, nic mi o tym nie mówiłaś. – Emma spojrzała na przyjaciółkę, a słowa blondynki przykuły uwagę Mikey'ego.

- Ami-chan? – powtórzył zaskoczony za siostrą.

- Tak, poznaj Ami-chan. – młodsza z rodzeństwa podeszła do towarzyszki i obięła ją ramieniem. – Czyż nie urocza ksywka? – zerknęła na zielonooką dziewczynę, a później z powrotem przeniosła wzrok na brata. – Nazywaj ją Ami-chan, bo Ami-chan nie może zapomnieć o tym tajemniczym osobniku, który ją tak nazwał, prawda? - mówiła dumnie i z uśmiechem spojrzała na dziewczynę, która dalej nie mogła uwierzyć, że Mikey to brat jej przyjaciółki.

- Nic nie mówiłam, bo nie wiedziałam nawet, że to twój brat. – odparła nastolatka.

- No cóż, jaki ten świat mały. – Emma podeszła do motoru brata, schowała swoją torbę i chwyciła kask podczas, gdy Mikey wciąż z wielkim zaciekawieniem spoglądał na Ami.

Chwilę później blondyn ruszył w jej stronę co tamtą nieco zaskoczyło. Dziewczyna nie potrafiła odczytać co chodziło mu po głowie. Ami niepewnie cofnęła się o krok w chwili, gdy Sano nachylił się nad nią i szepnął do jej ucha.

- Wiesz, że... - poczuła jego oddech na swojej szyi. – Cię kocham? – dodał co zszokowało nastolatkę.

- Eh? – zdezorientowana spojrzała na niego.

- Mogę dostać buziaka? – spytał z tym swoim uśmieszkiem.

- Mikey! – krzyknęła Emma. – Skończ te swoje żarty, zobacz Ami-chan się zarumieniła! – dodała na co Manjiro się roześmiał i wsiadł na swój pojazd.

- Cóż, do zobaczenia... Ami-chan. – Sano uśmiechnął się do nadal zszokowanej i zarumienionej Kojimy. Chwilę później jego siostra walnęła go w głowę i kazała mu ruszać.

***

Minęły kolejne dni. Ami właśnie wracała z zakupów, gdy nagle usłyszała znajomy głos, który ją wołał. Nastolatka zatrzymała się więc i spojrzała w stronę, z której pochodził.

- I spotykamy się ponownie. – blondyn machał do niej wolną ręką, a drugą prowadził obok siebie swój motor. – Co słychać, Ami-chan? – stanął naprzeciwko niej.

- Nic ciekawego... - odparła zdziwiona widząc go w tej okolicy. – Ano... Sano-kun...?

- Mów mi Mikey. – przerwał jej i uśmiechnął się miło.

- Więc... Mikey-kun... - zaczęła niepewnie. – Co robisz w tej okolicy? Nie spodziewałam się, że cię tu zastanę.

-Poszedłem kupić dorayaki. – odparł jakby to było oczywiste. – Okazało się jednak, że zamknęli sklep, w którym je kupowałem. – dodał ze smutkiem.

- Ulicę dalej jest piekarnia, w której je sprzedają... - powiedziała bez namysłu, a chwilę później ugryzła się w język. Przecież to była ta sama piekarnia, w której Ami pomagała od czasu do czasu! Nie chciała by ktoś ze szkoły się o tym dowiedział, a zwłaszcza ten blondyn.

- Więc pójdę tam! – zawołał uradowany. – Też idziesz w tamtą stronę? Potowarzyszę ci. – zrównał z nią krok, a uśmiech nie schodził mu z twarzy.

Jednak mimo widniejącego uśmiechu, Ami dostrzegła coś jeszcze. Chłopak uśmiechał się lecz nie był to tak szczery uśmiech, krył się za nim smutek i to dość głęboki. Kojima od razu to dostrzegła, a ten fakt nieco ją zaskoczył. Co mu się przydarzyło?

- Coś nie tak? – spytał Sano widząc, że dziewczyna mu się przygląda.

Gdy dotarło do niej, że cały czas się na niego patrzyła, ta prędko się otrząsnęła i zarumieniona odwróciła wzrok.

- N-nic, nic... - powiedziała szybko. – Więc jesteście z Emmą rodzeństwem...? – specjalnie zmieniła nieco temat.

- Tak, przyrodnim. Emma zamieszkała z nami w wieku trzech lat. – odparł. – Za to nie widzę jakieś większej różnicy, kocham ją tak samo mocno, jak by była moją rodzoną siostrą. – przyznał uśmiechnięty, a jego słowa wywołały uśmiech na twarzy Ami.

- To urocze. – stwierdziła. – Z tobą i...

- Dziadkiem oraz naszym starszym bratem. – dokończył za nią, a wypowiedzeniu ostatnich słów na twarzy blondyna zjawił się głęboki żal. Chwilę później Sano się otrząsnął i ponownie smutnie uśmiechnął.

- Przykro mi z powodu waszego brata. – powiedziała Kojima. – Emma wspominała, że nie żyje...

- Tak, ale wciąż żyje w naszej pamięci. – skinął głową. – Był świetnym bratem... Sporo się od niego nauczyłem. – przyznał. – A ty masz rodzeństwo? – spytał zaciekawiony.

- Nie. – odparła tamta. – Za to wiem jak boli strata bliskiej osoby... - przyznała ze smutkiem. – Całkiem niedawno zmarła moja mama. – powiedziała i w zamyśleniu spojrzała przed siebie. – Doskonale znam ten ból.

Dalszą drogę przeszli rozmawiając ze sobą na przeróżne tematy i ku zaskoczeniu nastolatki, bardzo miło im się razem rozmawiało. Ami obawiała się, że nie będzie zbytnio przepadać za bratem Emmy, jednak teraz, zmieniła zdanie. Mikey wcale nie jest taki zły. W dodatku widać po nim, że skrywa coś głęboko w swoim sercu. Kojima nie wiedziała dlaczego, ale bardzo interesowało ją, co to jest. Dlaczego Sano przywołuje na twarz tak smutny uśmiech? Nie znała go długo lecz przez ten czas, który spędzili razem, chłopak ani razu nie uśmiechnął się tak szczerze. Zawsze coś się za tym kryje, zupełnie jakby miał założoną maskę i nie chciał przed nikim pokazać swojego prawdziwego ja. Była to przykra lecz niezaprzeczalna prawda. Samą nastolatkę również nieco zdziwił fakt, że to dostrzegła. Ciekawe czy ktoś inny też to zauważył?

- Czemu mam wrażenie, że skądś powinnam jeszcze kojarzyć twoje imię? – mówiła zamyślona. – Sano Manjiro. – powtórzyła co wywołało śmiech jej towarzysza.

- Jeśli mówi ci coś nazwa „Toman", to jesteś na dobrej drodze. – mówił rozbawiony, a po chwili Ami dostała olśnienia.

- Poważnie?! – zawołała i spojrzała na blondyna. – Że to niby ty? Przywódca sławnego gangu Tokyo Manji?

- We własnej osobie. – skinął głową.

- Nie wyglądasz na jego przywódcę. – przyglądała mu się. – Jesteś mniej przerażający niż sądziłam.

- Jeszcze cię zaskoczę. – zaśmiał się po czym spojrzał na drogę do piekarni. – Ami-chan... - zerknął na towarzyszkę. – Jesteś naprawdę miłą dziewczyną. – powiedział. – Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy. – uśmiechnął się do niej. – Może następnym razem naprawdę przyniesiesz mi dorayaki. – zachichotał.

- Zobaczymy. – odparła rozbawiona i pomachała mu po czym ruszyła w swoją stronę, a Sano w swoją.

Chwilę potem nastolatka wpadła na dwóch obcych chłopaków, jeden nie był zbytnio miły w stosunku do jej osoby. Drugi natomiast próbował powstrzymać towarzysza lecz nie wychodziło mu to najlepiej. Całą sytuację od razu dostrzegł Mikey, który w chwili, gdy tylko usłyszał znajome głosy, zawrócił się by sprawdzić co się dzieje.

- Puść mnie! – prosiła uczennica lecz starszy chłopak nie miał zamiaru ustąpić.

Po sekundzie Ami poczuła jak ktoś obejmuję ją ramieniem i przyciąga do siebie. Zszokowana spojrzała na swojego wybawcę i zobaczyła brata Emmy.

- M-Mikey-kun...? – szepnęła wciąż nieco przestraszona.

- Ej, stary, nie przeszkadzaj mi! Ja byłem pierwszy! – krzyknął na niego chuligan.

- Przestań.- jego towarzysz próbował go opanować, chłopak z przerażeniem zerkał na stojącego naprzeciwko blondyna. Widać od razu rozpoznał z kim mają do czynienia. – Opanuj się, zobacz, co... - nie dokończył, bo tamten wyrwał się z jego uścisku.

- Ona należy do mnie! - chciał zaatakować stojącą naprzeciwko parę lecz zanim zdołał to zrobić, Mikey zamachnął się tylko raz i jednym, potężnym kopniakiem powalił przeciwnika na ziemię.

- Ona nie należy do ciebie. – powiedział twardo dowódca gangu.

Ami zaniemówiła, nie spodziewała się, że blondyn naprawdę jest tak silny, że naprawdę jest tym Sano Manjiro, przywódcą Toman.

Sano podszedł do drugiego chłopaka, z nim też chciał się rozprawić. Kojima dostrzegła, że w chwili walki Mikey przybrał dość chłodny wyraz twarzy, a sam zdawał się być jakby w transie, z którego nie można było go wyciągnąć.

- Mikey! – krzyknęła na co nastolatek się zatrzymał i nieco otrząsnął. – On chciał mi pomóc. – podbiegła do Manjiro i zatrzymała go łapiąc za rękę. – Nie każ go. – prosiła patrząc mu w oczy.

- Dziękujemy, szefie!! – przyjaciel pokonanego chłopaka ukłonił się nisko przed Sano i ponownie zawołał ich słynne powitanie. – Dziękujemy, szefie! – wciąż się kłaniał. – Najmocniej przepraszamy za tę sytuację, to się więcej nie powtórzy. – był cały spocony, spotkanie z jego przywódcą naprawdę go stresowało.

- Podnieś głowę. – powiedział Mikey chłodnym tonem na co tamten niepewnie wykonał jego rozkaz. – Jak masz na imię?

- A-akihito, sir. – odparł wciąż przestraszony.

Manjiro podszedł do niego co tylko jeszcze bardziej przestraszyło nastolatka.

- A więc „A-akihito"... - powtórzył za nim po czym położył rękę na jego ramieniu przez co tamten zamknął oczy z obawą, że mu się dostanie. – Dobra robota, Akihito. – Mikey uśmiechnął się do niego miło i przekręcił głowę na bok. – Trzymaj tak dalej, pamiętaj o naszych zasadach. – mówił łagodnym głosem. – Potrzebujemy więcej ludzi takich jak ty. – skinął głową. – Powiedz kumplowi, że nie należy już do Toman. – odwrócił się i podszedł do Ami. – Nie toleruję takiego zachowania. – zerknął na niego przez ramię.

- T-tak jest, szefie! – ponownie się ukłonił co wywołało uśmiech Manjiro.

- Chodźmy. – wziął Ami za rękę. – Odwiozę cię.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top