Rozdział 25

- Niedługo znowu się zobaczymy - powiedziała Hope - Możecie odwiedzić mnie w szkole.

Klaus razem z Hayley stwierdzili, że dobrze będzie jeśli Hope wróci do szkoły. Nie chcieli na razie jej martwić mówiąc o tym co się dzieje. W tym czasie mogli skupić się na poszukiwaniu rozwiązania, a Hope spędziłaby czas z przyjaciółmi. Na pewno chciałaby ich zobaczyć w razie jakby coś się stało.

- Przyjedziemy w czasie pełni - odparł Klaus - Będziemy przy Tobie.

- Dzięki... Naprawdę to doceniam - powiedziała Nastolatka - Mówiąc szczerze trochę się boję tego łamania kości... I cieszę się, że będziecie ze mną. Oboje.

Nareszcie mogła dzielić tak ważne chwile z obojgiem rodziców na raz. Uwielbiała Klausa i każda chwila z nim była przygodą albo pięknym wspomnieniem. Ale tęskniła też za mamą i potrzebowała jej. A teraz tu była.

 Rozmowę przerwał dzwonek do drzwi.

 - To moja podwózka do szkoły, powinniście go poznać - odparła Hope i poszła do drzwi.

- Go ? - odparł Klaus wymieniając spojrzenie z Hayley.

Już po chwili Hope wróciła w towarzystwie Romana. Wampir nie zamierzał jej zostawiać. Mimo rodzinnych problemów, pradawnego ducha pustki czy złamania klątwy wilkołaka, wciąż tu był. Zależało mu na niej.

- To jest Roman, Tato na pewno go pamiętasz - powiedziała Hope.

- Jestem Hayley, mama Hope - powiedziała Brunetka uśmiechając się miło i uścisnęła dłoń chłopaka.

Wiedziała, że prędzej czy później Hope przyprowadzi do domu chłopaka. Była nastolatką, to normalne. Także w tym chciała ją wspierać.

- Nie mówiłaś, że to on Cię odwiezie - powiedział Klaus i spojrzał na Hayley - Kolega Hope jest wampirem, kilkuset letnim.

Nie chciał puść szczęścia córki, jedynie ją chronić. Wiedział jacy bywają faceci, wampiry czy nie. Chciał chronić swoją małą księżniczkę przez zranieniem. I jest szansa, że był też zazdrosny.

- To nie jest mój kolega... - powiedziała Hope przygryzając wargę i spojrzała na Romana - My...

- Jesteśmy razem - dokończył Roman - Naprawdę zależy mi na Hope.

Tego Klaus się nie spodziewał. Spojrzał zaskoczony na Hayley. Nie uśmiechała mu się myśl, że jego córka może już mieć chłopaka. Jednak teraz chodziło też o to, że jej przyszłość nie była pewna. Jak sobie poradzi gdy musi opuścić tak wiele ważnych dla niej osób.

- To... świetnie - powiedziała Hope.

- Tak - odparł Klaus próbując zachować spokój - Ale wiesz, że jeśli ją zranisz, to znajdę Cię nawet na końcu świata i...

- Tato ! - przerwała mu Hope - Już dobrze, on wie, każdy to wie  - uśmiechnęła się lekko - Powinniśmy już iść.

Nastolatka przytuliła rodziców i wyszła z domu razem z Romanem. Wsiedli do jego samochodu i pojechali. Z Nowego Orleanu do Mystic Falls. Od rodziny do przyjaciół. Czekała ich kolejna świetna podróż wypełniona śmiechem i rozmowami. A może tym razem także czymś więcej skoro są razem. Trzeba kolekcjonować takie chwile, nigdy nie wiadomo kiedy się skończą.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top