8.

Robbie z samego rana wyszedł z domu do pracy, a ja nie miałam ochoty wychodzić ze swojego łóżka. Wczorajszy dzień mnie przytłoczył: problem z mamą, naćpanie Robbie'go, to, że pocałowałam Kay'a... za dużo. 

Żadna z tych rzeczy nie powinna się nigdy stać. Wyciągnęłam dłoń do telefonu chcąc sprawdzić godzinę. Zmarszczyłam brwi widząc nieodebraną wiadomość. 

Od Alex:
Hej, co powiesz na krótki spacer?

Zmarszczyłam brwi, ale nic nie poradzą na to, że w moim brzuchu zaczęły latać motylki.

Do Alex:
Jasne :)

Szybko otrzymałam kolejną wiadomość.

Od Alex:
Będę pod twoim domem za około 30 minut.

Czytając tę wiadomość natychmiast wyrwałam się z łóżka biegnąc do łazienki. Rozczesałam włosy i związałam je w kucyka. Przemyłam twarz i umyłam zęby. Szybko znalazłam się pod swoją szafą. Wyjęłam czarny crop top na ramiączkach i do tego czarna spódnica w czerwone róże sięgająca do połowy uda. Znowu znalazłam się w łazience robiąc lekki makijaż na tak gorącą pogodę jak ta. Kiedy spojrzałam na siebie w lustrze skrzywiłam się na swój wygląd. Natychmiast zmyłam wszystko co przed chwilą na siebie nałożyłam. Posmarowałam jedynie usta pomadką. Uśmiechnęłam się i zeszłam schodami na dół. Właśnie w tej chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. 

-Cześć- powiedziałam otwierając drzwi. 

-Cześć- odpowiedział, a ja zakładałam na stopy swoje czarne sandałki. 

-Atom!- krzyknęłam i po chwili przybiegła do mnie ta czarna kuleczka.

Zaczepiłam smycz do jego czerwonej obroży i wyprostowałam się. 

-Jaki słodki- powiedział i ukucnął przy szczeniaku aby go pogłaskać, ale ten cofnął się o parę kroków i zaczął na niego szczekać- Chyba mnie nie polubił- uśmiechnął się i wstał.

-Widzi Cię pierwszy raz- wzruszyłam ramionami- Nie jest przyzwyczajony- powiedziałam i zamknęłam drzwi na klucz wiedząc, że Robbie w razy czego ma zapasowy ze sobą. 

-W takim razie może powinienem częściej przychodzić- włożył dłonie w kieszenie swoich niebieskich spodni 3/4. 

Zarumieniłam się na jego słowa i ruszyliśmy w stronę parku. 

-Tak w ogóle to ciekawi mnie dlaczego akurat przyjechałeś do Perth na wakacje- spojrzałam w jego stronę lekko się uśmiechając. 

-Szczerze to chciałem jechać do Australii, więc wpisałem ją w Internet. Pierwsze miasto, które wylosowałem kursorem miało być miejscem, gdzie spędzę wakacje- wzruszył ramionami i wyciągnął dłonie z kieszeni- Padło na Perth.

-Szczerze nwm czy jest tu coś ciekawego do obejrzenia- zrobiłam lekki grymas na twarzy.

-Zawsze wydaje się nam, że bardziej atrakcyjnie jest tam gdzie nas nie ma- powiedział i poprawił okulary przeciwsłoneczne na nosie- Osobiście uważam, że jest tu pięknie- skierował twarz w moją stronę- Naprawdę pięknie.

Ugryzłam wnętrze policzka czując, że rumieniec wtargnął na moje policzki. Nie rozmawialiśmy aż do wejścia do parku. 

-Na ten plac zabaw chodziłam jak byłam mała- wskazałam na huśtawki niedaleko nas- Robbie i Kay często mnie na niej huśtali- uśmiechnęłam się. 

-Robbie to twój brat tak?- przytaknęłam- A Kay?

-Kay to mój najlepszy przyjaciel- zacisnęłam usta w wąską linię- Od czasów dzieciństwa- wymusiłam uśmiech i minęliśmy plac zabaw udając się w głąb parku- Zawsze byliśmy nierozłączni...- zaczęłam ale szybko ugryzłam się w język zaczynając rozumieć, że nie powinnam zaczynać się mu tego mówić.

-Coś się stało między wami?- zapytał i zdjął okulary z nosa.

-Nie- odpowiedziałam szybko, może za szybko, bo Alex tylko podniósł brwi do góry dając mi do zrozumienia, że wie, że kłamię- Naprawdę... między nami wszystko w porządku- powiedziałam mając dość tematu Kay'a. 

-No dobrze- chłopak odpuścił- Chodźmy coś jeść- powiedział wskazując na mały bar z jedzeniem niedaleko. Jak na zawołanie mój brzuch zaczął dawać o sobie znać- Uznam to za tak.

Chwycił moją dłoń i pociągnął za sobą w stronę baru. Poczułam płomień na moich policzkach gdy spojrzałam na nasze dłonie. Zagryzłam dolną wargę powstrzymując szeroki uśmiech. Muszę przyznać, że Alex mnie onieśmielał. Weszliśmy do środka i usiedliśmy przy oknie naprzeciwko siebie. Wzięłam kartę do ręki i natychmiast przypomniałam sobie, że nie wzięłam portfela z domu.

-Alex...- zaczęłam, a on uniósł na mnie wzrok nad menu- Nie wzięłam portfela- zawstydziłam się odkładając kartę. 

-Ja płacę, przecież to ja Cię gdzieś zaprosiłem, tak?- przytaknęłam, a on jedynie pokręcił głową na boki z wielkim uśmiechem na twarzy- Jak jesteś gdzieś ze mną nie martw się o pieniądze- powiedział zatapiając swój wzrok znowu w menu. 

Ugryzłam wnętrze swojego policzka i znowu wzięłam do rąk kartę. Po chwili pojawił się kerner.

-Co podać?- zapytał od niechcenia. 

Zmarszczyłam brwi i spojrzałam w górę na chłopaka, który nas obsługiwał. 

-Robbie? To tu pracujesz- uśmiechnęłam się widząc brata, który dopiero teraz na mnie spojrzał z zdezorientowaniem w oczach. 

-Tak tutaj- powiedział dość cicho- Cześć Ka...- zaczął, ale skończył kiedy tylko spojrzał na mojego towarzysza- Cześć?- nagle jego ton się całkowicie zmienił, był bardziej szorstki i poważny zarazem- Kim jesteś?- zapytał mrużąc oczy w nieufnym geście. 

-Oh... no tak. Robbie to jest Alex, mój kolega z pracy, Alex to mój młodszy brat Robbie- uśmiechnęłam się, a mój współpracownik wyciągnął dłoń do Rob'a, aby się przywitać. 

Robbie zmierzył go wzrokiem i z ostrożnością podał mu dłoń niemal natychmiast ją zabierając. 

-Gdzie jest Kay?- zapytał skupiając swoją uwagę na mnie.

-Nie mam pojęcia- wzruszyłam ramionami.

Pewnie z Vanessą - pomyślałam

Potrząsnęłam głową nie chcąc o nich teraz myśleć. Chłopak jedynie przytaknął głową na moją odpowiedź. 

-To co dla was?- teraz skupił swój wzrok na małym notesiku, który trzymał w dłoni. 

-Ja chcę naleśniki w polewie czekoladowej- powiedziałam znowu przyglądając się menu. 

-To samo- odłożył kartę Alex. 

-Jasne, zaraz będzie- wymamrotał Robbie i odszedł od nas. 

Nagle zadzwonił telefon Alex'a, przeprosił, wstał i wyszedł z lokalu, aby odebrać telefon. Patrzyłam na niego przez szybę. Wyglądał dobrze w niebieskich spodenkach i czarnym gładkim tank top'ie. Na nosie znowu miał okulary, a jego ciemnobrązowe włosy lekko szarpał wiatr. Wyglądał na około 1,90 wzrostu. Żywo z kimś rozmawiał gestykulując jedną ręką. Dopiero teraz zauważyłam, że przed łokciem ma tatuaż pięcioramiennej gwiazdy pustej w środku. Zakończył rozmowę, a ja natychmiast spojrzałam przed siebie, nie chcą by wiedział, że mu się przyglądał. Wszedł do baru i usiadł naprzeciwko mnie odkładając okulary i telefon z boku stolika. 

-Wybacz- znowu przeprosił na no tylko machnęłam ręką dając mu do zrozumienia, że nie ma za co. 

-Nic się nie stało- powiedziałam i spojrzałam w jego niebieskie oczy.

-Wiesz... myślałem, że będziesz zadufaną w sobie blondyneczką- zmrużył oczy, a moje natychmiastowo się rozszerzyły.

-Że co?!- podniosłam lekko głos.

-Nie rozumiesz- poprawił się na swoim siedzeniu- Nie jesteś taka- od razu się usprawiedliwił- Miałem na początku takie wrażenie, sam w sumie nie wiem dlaczego- wzruszył ramionami- Na szczęście okazałaś się nie tylko śliczna na zewnątrz, ale i w środku- kąciki jego ust lekko się podniosły. 

-Oh... dziękuję- kolejny już dzisiaj raz zarumieniłam się.

-Wyglądasz pięknie w zarumienionych policzkach- powiedział i delikatnie przygryzł swoją dolną wargę. 

Na szczęście wtedy przyszła jakaś dziewczyna z naszym zamówieniem. Chłopak od razu wstał i poszedł zapłacił po czym wrócił i zaczęliśmy jeść. Nagle zaczęłam czuć się przy nim naprawdę dziwnie, w środku zaczęło buzować milion małych motylków i nie umiałam się ich pozbyć, na mojej twarzy ciągle gościł uśmiech. Kiedy skończyliśmy jeść wstaliśmy z miejsca. Spojrzałam na zegarek. 

-Robbie... wracasz z nami?- zapytałam wskazując na wcześniej wspomniany przedmiot. 

-... spoko- jego głos był wybrany z uczuć. 

Wydaje mi się, że wciąż przeżywa wczorajszy dzień. Chłopak szybko podpisał się na liście obecności pracowników, odwiesił fartuch z nazwą baru na wieszak i dołączył do nas. Wziął ode mnie smycz z Atom'em i poszedł przodem. Ja z Alex'em szliśmy za nim.

-Niezbyt rozmowny ten twój brat- stwierdził chłopak- Albo nie przypadłem mu do gustu.

-Przestań... jesteś fajny, nie wiem jak ktoś mógłby Cię nie polubić- splotłam swoje dłonie razem bawiąc się nimi- A Robbie... ostatnio ma dużo na głowie- powiedziałam wymijająco.

-Lubisz mnie?- zapytał nawiązując ze mną kontakt wzrokowy, a ja pewnie teraz przypominałam buraczka, przytaknęłam ledwo widocznie- Też Cię lubię- powiedział i chwycił jedną z moich dłoni splatając z nią swoje palce. 

Dosłownie w środku wariowałam, a na zewnątrz byłam dość zawstydzona. Wydaje mi się, że rumieńce nie schodziły z mojej twarzy przez cały ten okres czasu, który spędzałam z Brytyjczykiem. Robbie obejrzał się na nas i jego wzrok padł na nasze dłonie po czym zmarszczył brwi i przyśpieszył kroku. Nie rozumiałam zachowania swojego brata. Szybko pokręciłam głową na boki chcąc skupić się na osobie, która idzie obok mnie. 

Nic nie mówiliśmy przez całą drogę do mojego domu. Kiedy byliśmy już przed nim odwróciłam się do chłopaka przodem nie puszczając niego dłoni. 

-Tooo... dziękuję za miły spacer- powiedziałam słysząc, że Robbie trzasnął drzwiami od domu. 

-Ja również- uśmiechnął się po czym spojrzał w stronę domu- Twój brat chyba cos do mnie ma- znowu zwrócił swój wzrok w moją stronę. 

-Nie zwracaj na niego uwagi- przewróciłam oczami. 

-Skoro tak mówisz- delikatnie zagryzł swoją dolną wargę- Wiesz... 

-Tak?

-Może dzisiaj po pracy przejdziemy się po plaży?- zapytał gładząc kciukiem wierzch mojej dłoni.

-Jasne- uśmiechnęłam się szeroko. 

-To do zobaczenia- powiedział po czym schylił się i pocałował mój policzek. 

-Do zobaczenia- szepnęłam i odwróciłam się od niego wchodząc do domu. 

Kiedy tylko zamknęłam drzwi oparłam się o ich powłokę chowając twarz w dłoniach i uśmiechając się jak wariatka. Obróciłam się wokół własnej osi przenosząc dłonie na włosy. 

-Kto to do cholery był?!- usłyszałam i natychmiast odwróciłam się do źródła głosu.

-Mówiłam, mój współpracownik z baru- wzruszyłam ramionami jakby to dla mnie nic nie znaczyło, ale ogromny banan na twarzy zdradzał wszystko. 

-Taaa... i dlatego trzyma Cię za rękę, całuje- prychnął Robbie.

-O co Ci chodzi?- zmarszczyłam brwi mijając Go. 

-To, że odpierdala Ci- ruszył za mną.

-Słownictwo- powiedziałam mierząc Go surowym wzrokiem, na co ten tylko przewrócił oczami.

-Nie pakuj się w coś tylko i wyłącznie dlatego, że Kay umawia się z jakąś dziewczyną- powiedział, a ja zachłysnęłam się powietrzem.

-Że co?!- podniosłam głos- Nawet o tym nie pomyślałam!- krzyknęłam nie panując nad sobą- Wcale nie o to chodzi!

-Dobra, rób co chcesz... w końcu jestem tylko głupim bratem i nie warto zwracać na mnie uwagi i mam "dużo na głowie"- zrobił cudzysłów w powietrzy cytując mnie- Ale wiesz... jak Cię zrani czy coś, nie przychodź do mnie. Mam już dość tej twojej niewyznawanej miłości do Kayden'a- powiedział po czym ruszył schodami do góry. 

Stałam tam z szokiem wymalowanym na ustach. 
Przecież to niemożliwe, że zainteresowałam się Alex'em tylko dlatego, że Kayden zaczął się umawiać z Vanessą. Robbie plecie głupoty. Zacisnęłam szczękę psując sobie tym humor. 

Nasypałam Atom'owi karmy do miseczki i ruszyłam do łazienki chcąc wziąć prysznic. Po wykonaniu tej czynności weszłam do pokoju i ubrałam się w białe dżinsowe spodenki, na to czarna bluzka odsłaniająca pępek na ramiączkach. Rzuciłam się na łóżko biorąc telefon do ręki. Zobaczyłam 4 nieodebrane połączenia od Kay'a i dwie wiadomości. 

Od Kayden <3
Hej, chcesz spędzić ze mną czas po pracy? Ostatnio coś nie spędzamy ze sobą czasu :(

Od Kayden <3
Kim jest Alex?

Westchnęłam, pewnie Robbie napisał Kay'owi, że byłam z Alex'em w barze gdzie parcuje.

-Co za kapuś- powiedziałam sama do siebie i zaczęłam wystukiwać odpowiedź. 

Do Kayden <3
Alex pracuje ze mną w barze. Przepraszam, ale umówiłam się już... może jutro? 

Od Kayden <3
Weź na jutro wolne... jak będziesz mogła

Zmarszczyłam brwi. Co on kombinuje?

Do Kayden <3
Zobaczę co da się zrobić... Przepraszam, ale muszę już szykować się do pracy.

Chłopak już nie odpisał, więc schowałam telefon do kieszeni biorąc z szafki słuchawki. Uczesałam się zostawiając włosy rozpuszczone i wyszłam z domu. Umieściłam słuchawki w uszach i ruszyłam w stronę plaży, gdzie znajdował się bar w którym pracowałam. Puściałam jakąś piosenkę z mojej playlisty na telefonie. 

Szybko znalazłam się za swoim stanowiskiem pracy i obsługiwałam klientów. Równie szybko minęły mi godziny, bo zanim spostrzegłam była już druga w nocy. Podeszłam do szefa, który był w swoim małym gabinecie z tyłu baru. Chyba obliczał jakieś wydatki, bo był zasypany mnóstwem papierów, a w dłoni trzymał kalkulator. 

-Przepraszam...-zwróciłam na siebie jego uwagę- Mogłabym mieć jutro wolne? Wiem, że pracuję dopiero ...- zaczęłam ale nie dane mi było skończyć.

-Weź jutro wolne- machnął ręką- Pewnie i tak jutro nie będzie dużo ludzi, nie ma żadnej imprezy na plaży. 

-Dziękuję- uśmiechnęłam się i wyszłam z klaustrofobicznego pomieszczenia. Podeszłam do Alex'a, który czekał na mnie przy wyjściu do baru. 

-Idziemy?

-Oczywiście- puścił mnie przodem. 

Po chwili znajdowaliśmy się już nad brzegiem oceanu chodząc wzdłuż niego. W dłoni trzymałam swoje czarne trampki. 

-Lubię spędzać z Tobą czas- przyznał chłopak i chwycił za moją dłoń delikatnie odciągając mnie od wody.

-Ja z Tobą również, czuję się przy tobie niesamowicie swobodnie- unikałam jego wzroku.

-Czyli mamy podobnie- delikatnie obrócił moją twarz w swoją stronę nawiązując ze mną kontakt wzrokowy- Jesteś taka śliczna Lexi- jeździł oczami po całej mojej twarzy. 

Powoli przybliżył swoją twarz do mojej i złożył na moich ustach mały pocałunek. Przymrużyłam delikatnie oczy. Po chwili pocałował mnie ponownie, ale tym razem dłużej. Nasze wargi poruszały się w powolnym rytmie. Odsunęłam się od niego na małą odległość, kiedy musiałam wziąć głębszy oddech. Splótł nasz dłonie razem i z uśmiechem na ustach poprowadził nas znów wzdłuż brzegu. 


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top