3.
Jak zawsze obudziłam się wcześniej od tego osiołka matołka. Zrzuciłam z siebie jego rękę, nie uważając nawet na to by go nie obudzić. Wstałam i krótko się przeciągnęłam, poszłam na szybką wizytę w toalecie, uczesałam się i wróciłam do Kay'a. Usiadłam na łóżku i wzięłam telefon do ręki. Wczoraj jeszcze udało mi się wysłać parę CV przez internet i już dostałam zaproszenie na rozmowę. Na mojej twarzy od razu pojawił się szeroki uśmiech, jeszcze tylko spojrzałam na to które to było ogłoszenie i odłożyłam telefon na szafkę nocą.
-Kayden...- szturchnęłam delikatnie jego ramię- Już jest południe- powiedziałam o wiele głośniej, a ten z pomrukiem odwrócił się do mnie plecami- O nie! Tak się bawić nie będziemy- zmrużyłam oczy.
Wstałam z łóżka i znowu udałam się do łazienki, wzięłam jedną z misek, które leżały w rogu pomieszczenia i napełniłam ją wodą. Ostrożnie przeszłam z powrotem do pokoju chłopaka, który niczego nieświadomy leżał w łóżku. Stanęłam w bezpiecznej dla mnie odległości do ucieczki i zamachnęłam się na tyle, że cała zawartość miski wylądowała na Kayden'ie. Chłopak natychmiastowo podskoczył, a jego wzrok po chwili wylądował na mnie.
Chyba czas uciekać. Zaczęłam się cofać i po chwili już zbiegałam po schodach.
-Nie ma opcji, że mi uciekniesz- usłyszałam za sobą i już po chwili byłam przewieszona przez jego ramię- Sama o to prosiłaś
-O nie... Kay...- zaczęłam się wiercić- dopiero co się uczesałam!- krzyknęłam kiedy poczułam, że chłopak zaczął biec.
Od razu wzięłam głęboki oddech i po chwili poczułam jak moje ciało zderza się z wodą. Jak tylko szybko mogłam zaczęłam wypływać na powierzchnie. Wynurzyłam się zaraz obok Kayden'a. I natychmiastowo ochlapałam go wodą.
-No co? Sama zaczęłaś- powiedział na swoją obronę, na co tylko mruknęłam niezadowolona i podpłynęłam do drabinki od basenu.
-Mam nadzieję, że kupiłeś nową suszarkę- westchnęłam wchodząc po drabince.
-Nie, nadal jest ta zepsuta- uśmiechnął się niewinnie, a ja miałam ochotę rzucić go kartoflem- Pojadę dzisiaj- przewrócił oczami i podpłynął do drabinki, by również wyjść z basenu.
Wróciliśmy do domu i każdy z nas udał się do łazienki, na szczęście Kay miał dwie. Rozebrałam się i trochę opłukałam, po czym się wytarłam i ubrałam rzeczy, które miałam na dzisiaj przyszykowane. Rozczesałam mokre włosy i poszłam do kuchni zjeść na śniadanie tortille, które zostały z wczoraj, po chwili dołączył do mnie chłopak.
-Zaraz pojedziemy po tę suszarkę- powiedział z pełną buzią, a ja spojrzałam na niego krzywo wskazując na swoje włosy i dając mu do zrozumienia, że tak na pewno nie wyjdę- Na zewnątrz jest tak gorąco, że zanim tam dojedziemy to w połowie Ci wyschną, do tego otworzysz sobie okno i będziesz miała naturalną suszarkę- wzruszył ramionami.
Powstrzymałam się od jakiegoś większego komentarza na ten temat, bo dobrze wiem, że jak bym z własnej woli nie wsiadała do samochodu to zostałabym do niego zaniesiona.
Po śniadaniu pozmywałam po nas i od razu udałam się na korytarz ubrać swoje buty. Kay czekał już na mnie w samochodzie ale nie śpieszyłam się. Przyjrzałam się jeszcze w lustrze i mogę przyznać, że moja głowa w mokrych włosach wygląda na płaską, starałam się jakoś to poprawić, ale na darmo. Westchnęłam kiedy usłyszałam klakson, wyszłam z domu Kay'a oczywiście go zamykając i wsiadłam do jego samochodu.
Chłopak odłożył telefon i wyjechał na ulicę. Nie odzywaliśmy się do siebie przez całą drogę, ale nie przeszkadzało nam to, czasami wygodnie jest siedzieć w ciszy. Spojrzałam w stronę Kay'a i dokładnie mu się przyjrzałam, akurat poprawiał okulary przeciwsłoneczne. Był naprawdę przystojny i w sumie nie wiem dlaczego nie miał dziewczyny, zawsze jak jakaś się wokół niego kręciła i mogło coś z tego być to stawiała mu ultimatum, że ona albo ja. Kay zawsze wybierał mnie... w sumie nie dziwię mu się, jaka normalna kobieta stawiałaby swojemu chłopakowi ultimatum do tego właśnie taki ona, a najlepsza przyjaciółka od dzieciństwa? Czasami zastanawiam się co by było jakby wybrał którąś z tych dziewczyn... pewnie nie siedziałabym z nim teraz w samochodzie. Chciałabym, aby miał dziewczynę, która nie będzie miała ze mną problemu, ale jak na razie żadna taka się nie pojawiła.
-Gapisz się- usłyszałam i potrząsnęłam głową- Aż tak świetnie dzisiaj wyglądam?- zapytał z głupkowatym uśmiechem na twarzy i obrócił na chwilę głowę w moja stronę, po czym znowu skupił swój wzrok na jezdni.
-Do schrupania- przewróciłam oczami i otworzyłam okno, spróbować zrobić tą "naturalną suszarkę" o której wcześniej wspomniał Kay.
Po jakiś dziesięciu minutach byliśmy pod sklepem. Chłopak bez problemu znalazł miejsce parkingowe. Wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy w stronę drzwi. Od razu udaliśmy się w miejsce, gdzie były suszarki, lokówki i inne takie rzeczy. Kay zostawił mi wolną rękę z wyborem urządzenia ponieważ, "on się na tym nie zna". Wzięłam taką która wydała mi się odpowiednia i obróciłam się, aby pokazać ją Kay'owi. Chłopak był ode mnie oddalony o jakieś 3-4 metry, stał przy stoisku ze słuchawkami i rozmawiał z jakąś dziewczyną, która chyba tu pracowała. W sumie chłopak wspominał, że zepsuły mu się słuchawki, więc nie dziwię się, że jest akurat przy tych urządzeniach. Nie chciałam przerywać mu rozmowy z tą dziewczyną ale to on miał portfel. Podeszłam z lekkim wahaniem ale w końcu stanęłam obok niego.
-Tę wybrałam- powiedziałam nie wiedząc co mam z sobą zrobić. Kay całą swoją uwagę od razu skupił na mnie i uśmiechnął się do mnie. Co chyba nie podobało się tej dziewczynie- Cześć... jestem Lexi- wyciągnęłam w jej stronę dłoń z lekkim uśmiechem na twarzy, ale ona całkowicie mnie zignorowała i uśmiechnęła się do Kay'a przechylając lekko głowę ukazując bardziej szyję. Czując się niezręcznie ułożyłam dłonie wzdłuż ciała i spuściłam wzrok na swoje żółte trampki.
Kay tylko wziął pudełko ze słuchawkami i ode mnie ze suszarką. Złapał mnie za dłoń splatając nasze palce i wyminął zdezorientowaną dziewczynę. Ciągnął mnie w stronę kasy. To, że tak względem mnie postąpiła musiało widocznie skreślić ją w oczach Kayden'a. Chłopak szybko zapłacił za urządzenia i znowu złapał mnie za dłoń i wyprowadził ze sklepu.
-W końcu na świeżym powietrzu- powiedział i wypuścił ze świstem powietrze z ust.
Lekko się uśmiechnęłam i poczochrałam jego włosy. Spojrzał na mnie z lekko skwaszoną miną, że zepsułam mu fryzurę. Wskazałam na samochód i od razu po tym do niego wsiedliśmy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top