2.

Stałam przed lustrem w typowo letnim ubraniu i teczką w rękach z moimi danymi i informacjami na temat wszystkich prac jakie wykonywałam. Skoro mam napisać swoje CV u Kay'a to potrzebne mi są te informacje, niestety nie mam aż tak świetnej pamięci, aby obyć się bez tych kartek. 

-Skarbieee... gotowa już jesteś?!- usłyszałam głos Kayden'a z kuchni.

-Chwila!- odkrzyknęłam i mocniej zacisnęłam kucyka na mojej głowie. 

Powoli zeszłam ze schodów mijając Robbie'go, który poprosił bym zamknęła drzwi na klucz jak będę wychodzić. Nie zdziwiła mnie ta prośba. Chłopak nigdy nie zapraszał do siebie ... w sumie nikogo. Na korytarzu ubrałam swoje żółte trampki obok Kay'a który nerwowo obracał kluczyki od samochodu na swoim palcu. 

-Wszystko okey?- wyprostowałam się i dopiero wtedy chłopak na mnie spojrzał. 

-Tak, tak... zamyśliłem się tylko- potrząsnął głową i otworzył drzwi na zewnątrz. 

-Coś często Ci się to zdarza- zaśmiałam się poprawiając bluzkę. 

Uniosłam jedną brew do góry, kiedy już na niego spojrzałam, ale nie skomentował tego. Wyszłam i zakluczyłam drzwi na prośbę Robbie'go, po czym wsiadłam do samochodu chłopaka. 

-Dlaczego w sumie nie mogliśmy zostać u mnie?- zapięłam pasy, kiedy chłopak już ruszył spod mojego domu- Zapnij pasy...- powiedziałam widząc, że chłopak znowu tego nie zrobił. 

-Bo nie chcę by Robbie widział jak upijam jego siostrę- uśmiechnął się i trzymając jedną rękę na kierownicy zapiął pasy. 

-A więc o to tu chodzi... zamierzasz mnie upić- zmarszczyłam brwi i nadusiłam palcem wskazującym na jego policzek- Na co ty liczysz Wilson

-Na dzikie seksy w nocy- zaśmiał się i pogłośnił radio w którym leciała akurat Ava Max. 

Przewróciłam oczami, ale zaczęłam śpiewać z chłopakiem piosenkę "Salt" wygłupiając się przy tym. Minęły jeszcze jakiś cztery piosenki aż dojechaliśmy do domu w którym mieszkał Kay wraz ze swoim ojcem... w sumie jego taty nigdy nie było w domu, taką miał pracę, jest pilotem samolotu. Wysiadłam z samochodu zabierając klucze do jego domu, a chłopak wjechał do garażu. Otworzyłam drzwi, zdjęłam buty w korytarzu jak na kulturalną osobę przystało i założyłam bamboszki w renifery, które w sumie były w jego domu przeznaczone dla mnie. Chwilę po mnie do domu wszedł Kayden. Zamknął drzwi i wszedł do kuchni gdzie obecnie przebywałam. Na wyspę kuchenną postawił dwie siatki z zakupami. 

-Idź do mojego pokoju i pisz to CV, ja to rozpakuję i zrobię coś do jedzenia, to ciasto u Mary mi nie wystarczyło- wywinął dolną wargę w geście niezadowolenia. 

-Dobra, ale nie przesadź z ostrymi przyprawami- wytknęłam go palcem i ruszyłam do jego pokoju. 

Usiadłam na jego łóżku z laptopem, otworzyłam odpowiednią stronę internetową do tworzenia CV i zaczęłam wpisywać odpowiednie informacje. Po jakieś godzince dopracowałam wszystkie szczegóły i stworzyłam swoje pierwsze (jak na razie) idealne CV. Dodałam jeszcze swoje zdjęcie i wydrukowałam 10 kopii i przesłałam plik do siebie mailem. Przejrzałam parę ofert pracy w Internecie i na niektóre odpowiedziałam . Odłożyłam laptopa i schowałam swoje dokumenty z powrotem do teczki, którą odłożyłam na szafkę nocną Kay'a wraz z kluczykami od mojego domu. Wyjęłam z jego szafy swoje spodenki i jego bluzkę, która zwykle była moją piżamą, wzięłam szybki prysznic i wróciłam do chłopaka. 

-Ile ty tego zrobiłeś?- o mało oczy mi nie wyskoczyły na ilość przyszykowanego jedzenia.

-Głodny jestem!- wykrzyknął- Do tego dobrze wiemy, że oboje uwielbiamy tortille.

-No tak... ale zrobiłeś już trzy talerze... do tego na każdym z nich jest piramida z nich- podeszłam do chłopaka- Nie jesteśmy w stanie tego zjeść- westchnęłam.

-Najwyżej jutro na śniadanie zostanie- wzruszył ramionami. 

-Starczy już- powiedziałam i objęłam go od tyłu w pasie- obejrzyjmy kolejne sezony Przyjaciół zajadając tortille i pijąc whisky z colą- powiedziałam niczym dziecko i oparłam policzek o jego plecy. 

-No dobra dzieciaku- zaśmiał się i wyłączył ogień pod patelnią, a ja go puściłam zabierając jeden talerz do salonu- Skoro tak chcesz spędzić pierwszy dzień swoich wakacji.

-Jak najbardziej, lepiej się nie da- rozsiadłam się na kanapie i odpaliłam Netflix'a- Zostały nam jeszcze cztery sezony- uśmiechnęłam się do chłopaka, który właśnie na stole postawił dwie szklani i butelkę whisky. 

-Trzeba się zastanawiać się co następne zaczniemy oglądać- wrzucił do szklanek po dwie kostki lodu, nalał alkoholu, a potem coli- Proszę bardzo- przysunął do mnie szklankę przeznaczoną dla mnie, kiwnęłam głową w podziękowaniu i odpaliłam odcinek na którym ostatnio skończyliśmy. Chłopak jeszcze tylko poszedł zgasić wszędzie światło, aby nic nie odbijało się na ekranie. 

Przesiedzieliśmy tak aż do końca całego serialu jedząc tortille i popijając whisky. Kayden leżał na moich udach patrząc w stronę telewizora, a ja bawiłam się jego włosami jak miałam w zwyczaju. Przyznam trochę kręciło mi się w głowie. Niestety nie jestem mocno odporna na alkohol, nie to co Kay. 

-Następne ogladamy "Teorie wielkiego podrywu"- powiedziałam ciągnąc go lekko za końcówki włosów. 

-O.. tak mi rób- westchnął z uśmiechem na ustach, a ja się zarumieniłam wiedząc co miał na myśli -Idziemy spać?- zapytał obracając się tak by widzieć moją twarz. Ospale pokiwałam głową, a jedną ręką przetarłam twarz ziewając. 

Chłopak wstał, a ja jedynie wyciągnęłam ręce do góry. Nachylił się, a ja oplotłam ręce wokół jego szyi. Złapał mnie za uda i podniósł. Ledwo się trzymałam, nie miałam na nic siły. Po chwili poczułam zimną pościel pod sobą. Kay na chwilę zniknął pewnie po to by wyłączyć telewizor. Obróciłam się plecami do ściany i zamknęłam oczy. Parę sekund później poczułam jak Kay kładzie się obok mnie.

-Branoc Lexi- powiedział i przerzucił swoją rękę przez moje ciało przytulając swoją klatkę piersiową do moich pleców.

-Branoc Kayden- przytuliłam się do jego ręki i zasnęłam. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top