3
Z czasem stało się jasne, że tata wolałby na tronie Ferrisa niż Halta. Ferris przynajmniej się nie buntował. Nie twierdził, że wszystko zrobiłby inaczej, a Halt był z wiekiem coraz bardziej negatywnie nastawiony do ojca. Zresztą i do życia. Sprawić, by się uśmiechnął graniczyło z cudem, choć nie pamiętał nawet mamy. Wyrzucił ją ze wszystkich wspomnień po moim urodzeniu, ale pamiętał, że możliwe, że ojciec ją zabił. Że jej nie kochał. Martwiłam się o niego, tym mocniej gdy w wieku lat jedenastu otwarcie postawił się ojcu. Nie pamiętam jaki był powód, ale tata chciał podwyższyć podatki. Była tam tylko nasza czwórka i dwoje doradców taty, ale to wystarczyło, by nie odeszło to w zapomnienie. Halt z początku był zupełnie spokojny, próbował się sprzeciwić i zadał pytanie czy to nie obciąży zbytnio najbiedniejszych ludzi, ale gdy tata zareagował tak typowym nerwowym śmiechem i odpowiedział wymijająco, Halt został wyprowadzony z równowagi. Nie, nie krzyczał, nie stroił min, nie zachowywał się jak dziecko, które ma się z pyszna. Po prostu nikt przy zdrowych zmysłach nie wytoczył niezbyt głośnej, ale brzmiącej jak groźba tyrady i nie przytoczył przeciw ojcu ośmiu logicznych argumentów popartych faktami, zdaniem służby na zamku i z pewnością nikt nigdy nie powiedział do niego: "Dziwię się, że nikt jeszcze nie targnął się na twoje życie".
Nie tylko ja, ale nawet Ferris patrzył na Halta z oczami wielkimi jak spodki, gdy ten zakończył wypowiedź tak bezczelnym stwierdzeniem.
Jednego jestem pewna. Halt jeszcze nigdy nie został tak zlany jak po tamtym wybryku. Ojcu puściły nerwy, a gdy po przyjściu utykający i skrzywiony na twarzy z bólu Halt oznajmił, że przynajmniej nareszcie powiedział wszystko co miał do powiedzenia, na prawdę przestraszyłam się, że następnego dnia znajdę go martwego. Lub w ogóle nie znajdę. Skoro powiedział wszystko, prawdopodobnie wygłosił też podejrzenie na temat zniknięcia mamy. Zresztą to, że krzywił się przy każdym ruchu jeszcze przez dwa tygodnie, a później wciąż jeszcze bolały go plecy, po tym jak tata kilka razy nie wiadomo czy przypadkiem czy specjalnie strzelił go w nie pasem, tylko potwierdzało, że nie przyjął kary w milczeniu.
Nie mam obecnie wątpliwości, że gdyby tata i Halt spotkali się raz jeszcze w najlepszym razie obaj wylądowaliby u medyków na naprawdę długi czas. W najgorszym obaj zginęliby jeszcze przed końcem konfrontacji.
Wtedy Halt jednak z jednej strony starał się pilnować boleśnie uświadomiony, że fizycznie nie jest w stanie sprzeciwiać się tacie, a z drugiej, psychicznie silniejszy, gotów naprawdę się zbuntować. Zwłaszcza, że podatek nie został wprowadzony.
Podobna sytuacja wydarzyła się raz jeszcze, ale nigdy więcej, bo za drugim razem tata zagroził, że nie tylko on oberwie. Wtedy nie zrozumiałam tego jak niby w geście dodania mi otuchy, tata uścisnął moją dłoń na stole. Halt jednak zrozumiał. To właśnie dlatego Halt był w stanie zastąpić mi matkę. Żeby zwrócić się przeciwko ojcu, gdy jego pomysły były zbyt wydumane był w stanie znieść utrzymujący się kilka tygodni ból, ale nigdy nie pozwoliłby, żeby coś mi się stało.
Uważam, że to podejście nie było słuszne. W ciągu następnych miesięcy tata wprowadził wiele absurdalnych praw, a brat poświęcał wszystkich obywateli, żeby chronić mnie. Cóż, tak wiele ludzi twierdzi, że miłość to słabość, że jestem w stanie to teraz potwierdzić. Wiem, że miałabym inną śpiewkę, gdybym faktycznie oberwała, ale tak byłoby lepiej dla Clonmelu.
Halt nie tracił jednak ducha walki, mam wrażenie, że przez cały czas knuł jak ochronić mnie i mieć wpływ na ojca. Kiedy miał piętnaście lat, poznałam chłopaka, z którym miało mi wkrótce przyjść się ożenić, a że już wtedy ten chłopak stał się moim przyjacielem, Halt był o mnie nieco spokojniejszy. Miałam już zresztą dwunastkę i teraz to częściej ja bałam się o niego. W końcu tata z pewnością wolał na tronie Ferrisa. Mam jednak wrażenie, że odkąd poznałam Dereca, Halta zaczęło obchodzić nareszcie to, że nie tylko inni, ale i on sam będzie miał po uszy kłopotów. Z mieczem raczej nigdy mu nie szło, dużo bardziej wolał drobną broń, może dlatego, że i sam był niski, Ferris też, ale uparł się nauczyć drogi miecza. Halt miał własne dwa noże i posługiwał się nimi całkiem nieźle. Czasem wspominał, że strzelanie z łuku musi być niesamowite, ale w Clonmelu nikt raczej wolał go nie uczyć używania broni dalekodystansowej. Nawet co do noży, tata miał pewne obawy, za pewne o swoje życie.
W tymże również wieku, Halt zaczął jakby dostrzegać to, co wydarzyło się z Ferrisem, ja zresztą podobnie, dopiero teraz zauważyłam jak drugi z moich braci zbliżył się do ojca. Miał w sobie niezwykły upór. Chciał być królem, chciał władać. A Halt już wtedy wiedział, że Ferris jest w tym celu zdesperowany. Po za tym owe siedem minut, które zaważyło na losach jego i Ferrisa, było dla młodszego istnym przekleństwem. Nic równie mocno nie wytrącało go z równowagi.
Dopiero potem Halt zorientował się dlaczego Ferrisowi tak bardzo zależało na władzy. Przez całe dzieciństwo był sam, a ja z Haltem mieliśmy się nawzajem. Wprawdzie Ferris miał tatę, ale to nie było to samo.
Halt miał przeczucie. Mruknął coś o tym w moim towarzystwie, ale gdy prosiłam żeby powtórzył stwierdził, że to nieważne. Tak, było nieważne do momentu, w którym zatruł się tymi cholernymi krewetkami. Miał o tyle szczęścia, że trucizna nie była zabójcza i jedynie bez przerwy żygał przez dwa dni.
Wybacz, że opowiadam o tym wyprzedzając to co działo się potem, jednak nie jestem w stanie przetrawić tego, że Ferris był w stanie to zrobić.
Oczywiście "krewetki były po prostu nieświeże", więc mój brat nie postanowił nareszcie poważnie zastanowić się nad tym, czy warto ciągnąć to dalej. Czy warto siedzieć w Clonmelu, w nadziei, że przeżyje i naprawi to co zepsuł ojciec. Czuł, że to Ferris, ale starał się samego siebie oszukać. Sam jego wzrok mówił czasem, gdy o tym myślał: "Jesteś przewrażliwiony Halt, ogarnij się, te krewetki były nieświeże". W ciągu sześciu miesięcy to wszystko wyparowało. Po co komu pamiętać, że królewicz zatruł się nieświeżymi krewetkami.
Ale dachówki nie były "nieświeże". Jakże się cieszę, że zobaczył Ferrisa. Przez pierwsze kilka chwil, gdy przyszedł do mojej komnaty jakby automatycznie szukając czyjegoś towarzystwa przypominał spłoszone zwierzę. Po kilku chwilach uspokoił się i wyszedł, a o wszystkim powiedział mi dopiero kilka dni później po poukładaniu sobie wszystkiego w głowie. Był na powrót równie spokojny, co zazwyczaj. Przestał dążyć brata zaufaniem, więc był przynajmniej czujny, gdy ojciec leżał na łożu śmierci i Ferris zaproponował mu wspólny połów łososi.
Muszę tu na razie przerwać i wytłumaczyć, że o tym co się tam wydarzyło dowiedziałam się dopiero długo po nich, w dodatku nie byłam przypadkowym świadkiem, a poznałam wspomnienia Halta.
Wypłynęli na rzekę i z początku faktycznie łowili łososie. Tyle, że wystarczyło pół godziny, by Ferris wyrzucił Halta z kajaka. Z tego co sam mi powiedział wynikało, że Halta porwał prąd i mimo starań Ferrisa, Halt musiał się utopić. Nie wierzyłam mu w historię o wypadku po tym jak słyszałam relacje Halta sprzed roku, ale to co stało się rzeczywiście było kolejną rzeczą, która wywarła na nim niezwykłe wrażenie, a jednak w dużej części ja zachował. Gdy wpadł pod wodę faktycznie natychmiast porwał go prąd. Umiał pływać, ale rzeki rządzą się własnym i prawami. Z początku starał się tylko płynąć do góry by złapać powietrze, ale w końcu osłabł tym bardziej że był wieczór i temperatura wody w rzece mogłaby go nawet zabić. Prąd niósł go w dół rzeki, aż do brodu, o którego dno zarył nogami. Udało mu się w stać i wygramolić z wody, a noc spędził na drodze w górę rzeki. Wierzchnią warstwę ubrania, przemokniętą do cna porzucił, został tylko w spodniach, które wyżymał zaraz po wyjściu z wody. Niedaleko od zamku powziął dziwaczne, desperackie postanowienie zabicia brata. Wszedł do zamku pod osłoną następnej nocy, po murze. Zakradł się do zbrojowni, a potem do komnaty brata, przez okno. Dwa razy niemal spadł, ale dzięki kradzieżom z kuchni miał doświadczenie. Desperacja wyparowała dopiero, gdy zobaczył brata. Nigdy nie myślał, że będzie współczuł komuś kto chciał go zabić, ale przecież nigdy nie chciał korony.
-Jeśli zrobisz coś Caitlyn, wrócę i zabiję cię. -mruknął, a Ferris spojrzał wtedy na niego nagle otwartymi oczami. Ale Halt już schodził na dół. Mimo to pochwycił spojrzenie brata, a ten natychmiast uciekł wzrokiem w bok.
Nawet w tamtej chwili myślał o mnie i nie jestem w stanie się z tym pogodzić. Choć nie jestem też w stanie pogodzić się z tym, że nie dał znaku życia. Nie powiedział, że żyje.
Następnego dnia Ferris wysłał na jego poszukiwania żołnierzy pod pozorem poszukiwania ciała. Jak się okazuje, tak na prawdę mieli wyruszyć za nim w pościg.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top