SAD END

OSTRZEŻENIE!
TEN ROZDZIAŁ KOŃCZY SIĘ SAD ENDEM!

CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ, NIE ODPOWIADAM ZA ŁZY PRZEZ TO WYLANE!

Gregory pov

Patrzyłem na siwowłosego, wyciągając do niego dłoń. 
Widziałem jak waha się nad swoimi dalszymi czynami. 

- Kłamiesz! Ty masz Mię! - krzyknął w pewnym momencie, odsuwając się dalej. 

Cofnąłem się krok, aby go nie wystraszyć. 

- Malutki, nie kłamię. Zerwaliśmy dzisiaj. Proszę cię, podjedź do mnie, pogadamy. - rzekłem cicho, patrząc na niego błagalnie. 

Złotooki odwrócił swój wzrok ode mnie, by spojrzeć w dół, w przepaść. 
Byłem coraz bardziej przerażony. 

Musiałem grać na czas dopóki nie przyjadą strażacy, policja i karetka. 
Wchodząc tutaj napisałem wiadomość do Capeli. 

- Zostaw mnie! - krzyknął, ocierając łzy. 

- Nie zostawię Cię.. Już raz to zrobiłem w mieszkaniu, nie popełnię tego samego błędu. - powiedziałem. 

Słyszałem sygnały straży i policji. 
Erwin również je usłyszał i spojrzał na dół, marszcząc brwi. 

- Wezwałeś ich?! - spytał przestraszony. 

- Chciałem dobrze skarbie.. Nie chcę, żeby stała ci się krzywda. Nie dam rady bez ciebie. - mówiłem. 

Usłyszeliśmy kroki, po drugiej stronie dachu stał Capela oraz Hank i dwóch strażaków. 

Pokazałem im ręką aby nie podchodzili. Nie chciałem, by pod wpływem chwili skoczył.

Erwin patrzył raz na mnie, raz na nich, a raz w przepaść. Widziałem w jego oczach strach i zwątpienie. 

Nie chciałem patrzeć na jego krzywdę. Na jego zapłakane oczy. 

- Ja.. - zaczął, ale zamilkł, nie wiedząc co powiedzieć. 

- Malutki proszę Cię chodź do mnie.. Obiecuję ci, że będzie lepiej. - odparłem, wyciągając dłoń w jego kierunku. 

Przymknął oczy pociągając nosem. Po chwili spojrzał tymi swoimi pięknymi, złotymi oczami w moje. Zagryzł wargę. Podniósł rękę. 

W pewnym momencie zauważyłem, jak łapie się za głowę i zamyka oczy. 

Zaczął upadać, a ja w ostatnim momencie go złapałem, chroniąc przed upadkiem. 

Słyszałem krzyki policjantów i strażaków.
Leżał nieprzytomny w moich ramionach. 

Podbiegł do mnie Hank i Capela. Mieli apteczkę ze sobą. 
Ułożyłem Erwina na ziemi, zostawiając jego głowę na moich kolanach. 

- Co z nim? - spytałem czarnowłosego zmartwiony. 

- Przedawkował narkotyki i mieszał je z alkoholem. Musi jak najszybciej trafić do szpitala. - odparł, podłączając mu kroplówkę. 

- Kiedy będzie karetka? - dopytałem. 

- Za 10 minut.. - odezwał się Over. 

- Kurwa, to za długo. Sprawdź jego puls. - mruknął Dante do mnie. 

Ułożyłem palce na jego szyi, nasłuchując pulsu. 

- Jest bardzo słaby, potrzebuje lekarza. - warknąłem. 

- Uspokój się. Nic nie poradzę. - odparł Capela. 

Przewróciłem oczami na jego słowa. 
W pewnym momencie złotooki zaczął się trząść, a z jego ust wydobywała się piana. 

- Kurwa, trzymaj mu głowę! - krzyknął niebieskooki. 

Chwyciłem głowę Erwina w obie ręce, przytrzymując ją, a Dante przychylił go na bok, aby się nie zadławił. 

Po może 3 minutach siwowłosy przestał się poruszać, a Capela pochylił się nad nim sprawdzając oddech. 

- Nie oddycha, obróć go na plecy! - uniósł się. 

Nie docierały do mnie jego słowa. Patrzyłem na niego, niedowierzając w to co usłyszałem. 

Po chwili Hank mnie odsunął i pomógł drugiemu policjantowi. 

Siedziałem sparaliżowany, patrząc jak reanimują Erwina. 

Nie ruszyłem się, nawet gdy medycy przybyli, pomagając Capeli i próbując przywrócić reakcje serca złotookiego. 

Mijały minuty, a ja tylko słyszałem "brak reakcji" co chwilę. 

Ocknąłem się dopiero, gdy lekarze wstali, odsuwając się od wciąż nieruchomego Erwina.
Poczułem rękę na moim ramieniu, to był Hank. 

Zmarszczyłem brwi wstając. 

- Co wy robicie? Ratujcie go! - krzyknąłem podchodząc bliżej. 

- Przykro mi.. Minęło za dużo czasu.. Czas zgonu 22.43 - odparł medyk. 

Błądziłem wzrokiem po wszystkich osobach. Patrzyli na mnie ze współczuciem. 

Uklęknąłem przy Erwinie i zacząłem, nieumiejętnie przez emocje, uciskać jego klatkę piersiową. 

- Erwin, obudź się słyszysz? Malutki.. wstań.. - mówiłem, wypuszczając pierwsze łzy z oczu. 

- Grzesiu.. - odezwał się Capela, łapiąc mnie za ramię. 

Zrzuciłem jego rękę. Wtuliłem się w jeszcze ciepłe ciało siwowłosego. 
Zacząłem szlochać, gładząc go po włosach. 

- Malutki, obudź się, proszę, kocham Cię.. nie rób mi tego.. - szeptałem. 

- Grzesiek, on nie żyje. Pozwól medykom go zabrać.. - powiedział Over. 

Spojrzałem na Erwina zaszklonymi oczami. Położyłem dłoń na jego policzku, gładząc go delikatnie. 

Złożyłem pocałunek na jego chłodnych ustach. Przeczesałem jego włosy do tyłu. 

- Obiecałem, że zawsze będę przy tobie.. Przepraszam, że nie zdołałem. Że nie przybyłem na czas. - wychrypiałem. - Przepraszam cię malutki.. 

- To nie twoja wina.. Chodźmy już - rzekł Capela. 

Czarnowłosy złapał mnie wraz z Hankiem, odciągając od złotookiego. 
Patrzyłem nieprzytomnym wzrokiem, jak oddalamy się od niego. 

Czułem wewnętrzną pustkę. 

Nie docierało do mnie, że on nie żyje. 

A jeszcze bardziej to, że dopiero zrozumiałem, że go kocham.

******

Hejka ponownie misie kolorowe!

To takie dodatkowe zakończenie jakby ktoś lubił posmutać :3

Książka powstała we współpracy z fs_animri <3

Dziękuję wam wszystkim jeszcze raz i napewno "zobaczymy" się w kolejnej książce :D

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top