4
Hejka misie kolorowe!
Wrzucam kolejny rozdział ze współpracy z fs_animri <3
Miłego dnia/wieczoru :3
Erwin pov
Całe popołudnie i wieczór spędziliśmy na rozmowach, 'wspomnieniach' i ogólnym spędzaniu razem czasu. Obejrzeliśmy coś w telewizji, zjedliśmy obiad, a koniec końców postanowiliśmy iść spać, gdyż jutro miałem zacząć pracować.
Nie wiem jak ja mam być policjantem. Zawsze byłem po drugiej stronie, nie wiem co robią funkcjonariusze oprócz płaczu, wpierdalaniu się na pościgach w samochód i ciągłych kłótniach.
Czy jeśli będę robił te wszystkiego rzeczy to będzie dobrze? W końcu z mojej strony tak zawsze wyglądały ich działania..
- Chodź położymy się już, jest dosyć późno. Masz na 8 do pracy, a ja muszę jechać na spotkanie. - mruknął brunet stając za mną i mnie obejmując w pasie.
- Okej.. - powiedziałem cicho lekko zawstydzony z pozycji w jakiej się znalazłem.
Wciąż nie dociera do mnie to że jestem w związku z Grzesiem.
Brązowooki złapał mnie za rękę i zaprowadził do sypialni. Podszedł do szafy i ja otworzył wskazując mi na nią ręką.
- Wybierz sobie jakieś ubrania do spania. - odparł po chwili gdy stałem w miejscu czekając na wyjaśnienie.
Kiwnąłem głową i podszedłem do mebla rozglądając się w jego wnętrzu.
Po chwili wyjąłem z jednej z półek czarną bluzę i tego samego koloru dresy.
***
Po jakiś 15 minutach byłem już umyty i przebrany w 'piżamę'. Położyłem się na łóżku i okryłem się kołdrą po szyję.
Po chwili do pomieszczenia wszedł Gregory w samych szarych dresach.
Przyglądałem się jego nagiej klatce piersiowej. Była opalona i umięśniona z dużą ilością blizn.
Ciekawe czy w moim świecie ma identyczne.
Ocknąłem się dopiero gdy brunet podszedł do mnie i pogładził mnie po głowie.
- Prześpie się na kanapie.. Nie mamy pokoju gościnnego, a nie chcę abyś czuł się niekomfortowo. - rzekł uśmiechając się.
Zagryzłem wargę analizując jego słowa. No tak! Przecież zazwyczaj pary śpią razem. Wcześniej o tym nie myślałem.
- Nie musisz.. Nie chcę abyś przeze mnie się nie wyspał. - mruknąłem zakłopotany.
- Spokojnie, nie martw się. - powiedział.
- Nie, naprawdę.. Możesz tu zostać. Nie przeszkadza mi to. - odparłem uśmiechając się lekko na potwierdzenie moich słów.
Brunet się zamyślił, a po chwili westchnął i podszedł do drzwi. Przez sekundę myślałem, że pójdzie do salonu, ale on tylko zgasił światło.
Grzesiu położył się obok mnie i za nim zasnęliśmy pochylił się nade mną i pocałował mnie w czoło szepcząc "dobranoc". Odpowiedziałem mu tym samym.
Uniosłem kącik ust na ten gest czerwieniąc się trochę.
Po kilku minutach myślenia o wszystkim co się wydarzyło zasnąłem.
***
Uchyliłem powieki słysząc irytujący dźwięk. Jęknąłem pod nosem spoglądając na szafkę nocną na której był telefon z którego wybrzmiewała melodyjka.
Zerknąłem na Gregorego który również przebudził się przez budzik.
Dopiero gdy go zobaczyłem zdałem sobie sprawę jak blisko siebie się znajdujemy i w jakiej pozycji.
A mam na myśli to iż on obejmował mnie, a moja głowa była oparta częściowo o jego bark.
- Jebany budzik.. - mruknął zachrypniętym głębokim głosem.
Uniósł jedną rękę i chwycił telefon wyłączając dźwięk. Zerknął na ekran i odłożył urządzenie na miejsce.
- Która godzina? - spytałem.
- Chwilę po siódmej. - odpowiedział i się przeciągnął - Trzeba wstawać..
Mruknąłem coś pod nosem i zakryłem się bardziej kołdrą. Nie chciało mi się wstać. Mimo iż byłem podekscytowany nowymi doświadczeniami, byłem lekko zestresowany.
Po chwili podniosłem się do siadu i przetarłem twarz rękoma próbując się rozbudzić. Grzesiu również wstał i podszedł do szafy wyjmując z niej ubrania.
Rzucił we mnie niebieskimi dżinsami i białą koszulką z jakimś napisem.
- Ja chodzę w czymś takim? - spytałem krzywiąc się lekko i oglądając ubrania.
- Nie, ty chodzisz w swoich oryginalnych strojach dlatego często to ja wybieram ci outficik. - zaśmiał się patrząc na moją minę.
Aha, czyli tu też wszyscy śmieją się z mojego stylu. Nieźle, nie powiem.
Westchnąłem i poszedłem do łazienki się ogarnąć. Gdy skończyłem i wszedłem do kuchni zauważyłem Montanhę który przygotowywał dla nas śniadanie, oraz kawę która stała na stoliku.
Usiadłem na krześle, przyglądając się jego ruchom.
***
- Uważaj na siebie, daj znać jak skończysz to cię odbiorę. Kocham cię. - powiedział Grzesiu.
Staliśmy właśnie przy komendzie w jego samochodzie. Postanowił mnie podwieźć do pracy gdyż jak to stwierdził "miał po drodze".
Dziwnie słyszeć od niego tak poważne słowa jak "kocham cię".
Osobiście uważam że ich nie rzuca się na wiatr. Sam wypowiadałem je tylko gdy rzeczywiście czułem coś takiego do drugiej osoby. Ale zazwyczaj w stosunku do przyjaciół.
- Dziękuję, ty też na siebie uważaj.. - mruknąłem i uśmiechnąłem się lekko.
Brunet objął mnie, a po tym wysiadłem z samochodu czekając aż odjedzie. Patrzyłem na pojazd dopóki nie zniknął z mojego pola widzenia.
Obróciłem się w stronę komisariatu i westchnąłem.
Czas zacząć zabawę..
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top