2

Hejka misie kolorowe!

Wrzucam kolejny rozdział książki ze współpracy z fs_animri <3

Dziękuję za tak pozytywny odbiór pierwszego rozdziału :D

Miłego dnia kochani :3

Erwin pov

Siedziałem z lekko uchylonymi ustami patrząc z niedowierzaniem na bruneta. Czemu on mnie pocałował? Czemu mówi do mnie 'skarbie'?

Lekko skołowany przeniosłem mój wzrok na białowłosego. Ten uśmiechnął się lekko i podrapał po karku.

- Montanha.. On nie wie. Nic nie pamięta. - zaczął Nicollo.

Grzesiek zmarszczył brwi patrząc niezrozumiale na mojego przyjaciela. Ja natomiast? byłem zagubiony. Nie wiedziałem co mam powiedzieć. Jak ja się tu znalazłem? Może to tylko wytwór mojej wyobraźni?

- Co? Jak to nic nie pamięta? - spytał brunet.

- Lekarz potwierdził nam, że Erwin ma amnezje. - mruknął.

Oboje spojrzeli na mnie zapewne chcąc wyczytać z mojego zachowania cokolwiek. Złapałem się za głowę lekko ją pochylając.

- Erwin, przepraszam. Nie wiedziałem. Pewnie teraz czujesz się zagubiony przez moje zachowanie. - odparł Brązowooki.

- Ja.. nic nie rozumiem. - wychrypiałem cicho spoglądając na wszystkich w pomieszczeniu.

- Wiemy, że może to być dla ciebie ciężkie. Ale wszyscy pomożemy ci się do tego przyzwyczaić i przypomnieć wszystko. - powiedział Kui uśmiechając się lekko.

Kiwnąłem głową ponownie się zamyślając. Poczułem jak brunet siedzący obok złapał ponownie moją rękę i zaczął ją gładzić. Było to dziwne doświadczenie, ale całkiem przyjemne.

Jak ja mam sobie z tym wszystkim poradzić?

***

Minęły dwa dni od mojego wybudzenia. Szczerze mówiąc niby dowiedziałem się trochę na 'swój' temat, ale to jest tak niezrozumiałe.

Dzisiaj miałem wyjść ze szpitala i wrócić do życia. Stresowałem się tym, bo wciąż nie wiem wszystkiego.

Aktualnie ubierałem buty i pakowałem ostatnie moje rzeczy do torby. Mój przyjaciel Nicollo pomagał mi i zobowiązał się odwieść mnie do domu.

- Już wszystko? - spytał mnie, a ja kiwnąłem głową. - To chodź idziemy do samochodu. - dodał.

Ruszyliśmy przed szpital, a ja szukałem wzrokiem GTR'a przyjaciela. Jakże się zdziwiłem widząc mustanga policyjnego do którego białowłosy podszedł.

- To twój samochód? - spytałem zdziwiony wsiadając do środka na miejsce pasażera.

- Tak, śliczny no nie? - uśmiechnął się.

- Mhm..  - mruknąłem tylko.

Chłopak odpalił silnik i odjechał spod budynku ruszając w nieznane mi miejsce. Po kilku minutach drogi Nicollo się odezwał:

- Grzesiu się tobą zajmie na miejscu dobrze? Muszę wrócić na służbę, ale gdyby coś to dzwoń.

- Grzesiu? Mieszkam z Montanhą? - spytałem.

- Tak, od jakiś 2 miesięcy. - odparł z uśmiechem.

- Mógłbyś mi o nim trochę opowiedzieć? - spytałem niepewnie.

- A co dokładniej chcesz wiedzieć?

- Nie wiem, cokolwiek. Czym się zajmuje, jak długo jesteśmy razem?

- No to dosyć skomplikowane. Jakby to ująć, nie pracuje on legalnie.. Ma swoich przyjaciół z którymi prowadzi różne niezgodne z prawem interesy. W skrócie, jest w nielegalnej grupie zorganizowanej.

Szczerze? Nie byłem jakoś zaskoczony. W końcu ja byłem 'policjantem'.

- Czekaj, to jak ja jestem w nim związku? Przecież on jest przestępcą, a ja stróżem prawa.

- No niby tak. Ciężko to wyjaśnić to długa i skomplikowana historia. Odpowiedziałbym ci ją ale już jesteśmy na miejscu. Jeśli go spytasz na pewno ci wszystko wytłumaczy. - odparł.

Rozejrzałem się i rzeczywiście samochód stał przed sporym apartamentowcem. Nie mieszkałem tutaj w tamtym 'świecie'.
Wysiadłem z pojazdu biorąc moją torbę ze sobą. Przed wejściem zauważyłem bruneta który szedł w naszym kierunku.

- Cześć Carbo, Dziękuję że go przywiozłeś. Byłem dosyć zajęty. - mruknął przybijając piątkę z chłopakiem.

- Nie ma sprawy. Ja będę się zwijał. Wiesz służba. Tylko nie zabieraj go na żaden bank ani kasyno! Do zobaczenia. - powiedział białowłosy i mnie przytulił.

Wsiadł do mustanga i odjechał uśmiechnąć się i machając. Przeniosłem swoje spojrzenie na Gregorego. Mężczyzna podszedł i objął mnie mnie na przywitanie.

- Jak się czujesz? - spytał gdy odsunęliśmy się i ruszyliśmy do mieszkania.

- Jest okej, dziękuję. - rzekłem cicho.

Po kilku minutach byliśmy w 'naszym' apartamencie. Nie poznawałem go ani trochę. Byłem tu pierwszy raz. Wchodząc do korytarza zauważyłem zdjęcia na ścianach. Podszedłem i zacząłem się im przyglądać.

Na jednym byłem ja i David siedzący na masce policyjnej victorii. Obok stał Kui z rozłożonymi rękoma który chyba coś krzyczał.
Na kolejnym stałem ja i Montana. Brunet trzymał w ręce jakieś klucze, a ja gniewnie patrzyłem na niego próbując je zabrać.
Na trzecim zdjęciu było dużo osób, wszyscy ustawieni do zdjęcia na jakiejś plaży, chyba na Cayo Perico. Na tym obrazku również brunet obejmował mnie talii, a ja patrzyłem na niego z uśmiechem.

Oglądałem zdjęcia z zaciekawieniem, w końcu żadne z nich nie przejawiało u mnie wspomnień. Nic z tych sytuacji nie zaistniało w mojej pamięci. Jakby nigdy się nie wydarzyło.

Nawet nie zauważyłem w którym momencie stanął przy mnie Montanha.

- To lubię najbardziej. Wtedy już oficjalnie zostaliśmy parą. - uśmiechnął się wskazując na ostatnie zdjęcie jakie oglądałem.

Mój kącik ust lekko się uniósł. Czyli byłem w związku z Gregorym Montanhą. Jak to dziwne brzmi. Przecież to było nierealne.

Gdy zdjęliśmy buty i kurtki poszliśmy do salonu. Usiadłem na kanapie, a brunet po chwili do mnie dołączył z dwoma parującymi kubkami.

- Jak my zostaliśmy razem? Wybacz, ale byłem trochę ciekawy i spytałem Carbo o ciebie. Powiedział mi że jesteś, no wiesz, przestępcą..? Skoro jestem policjantem, to jak to jest możliwe? - spytałem.

Brunet westchnął i oparł się o poduszki. Patrzył przez chwilę w sufit rozmyślając, a ja siedziałem w ciszy czekając aż coś powie. W końcu przeniósł swój wzrok na mnie.

- To dosyć długa i skomplikowana historia..

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top