13
Hejka misie kolorowe!
Rozdział jak zwykle poprawiony przez fs_animri <3
Miłego dzionka :3
Erwin pov
Obudziłem się z dość mocnym bólem głowy i suchością w gardle. Jęknąłem przeciągle, przewracając się na drugi bok, gdzie zauważyłem leżącego i wpatrującego się we mnie Grzesia.
Przymknąłem oczy nie chcąc patrzeć w jego zawiedzione spojrzenie.
Poczułem jak gładzi mnie go policzku, dlatego ponownie na niego spojrzałem.
- Ugh.. Przepraszam? - mruknąłem cicho.
Brunet nic sobie z moich słów nie zrobił i nie przerwał pieszczoty.
- Co się stało skarbie? - spytał zmartwiony. - Nigdy wcześniej nie piłeś.. - dodał.
Westchnąłem cicho i objąłem go rękoma wtulając się w niego. Grzesiu czułe gładził mnie po plecach i oparł swoją brodę o moją głowę.
- Nic się nie stało.. Trochę przesadziłem. - powiedziałem niemrawo.
- Misiu, wiesz że cię znam. Nigdy nie pijesz bez powodu. - odpowiedział.
- Naprawdę to nic takiego, muszę sobie sam z tym poradzić. Już więcej się tak nie spije.. - rzekłem, wciąż nie patrząc na niego.
- Nie musisz być z tym sam. Wiesz, że zawsze ci pomogę, cokolwiek by to nie było. Pamiętaj, że zawsze możesz ze mną pogadać. - odparł i odchylił głowę aby spojrzeć mi w oczy.
Kiwnąłem tylko głową i ponownie oparłem się o jego klatkę piersiową wdychając jego zapach.
Przez dłuższą chwilę myślałem nad wczorajszym dniem. Próbowałem sobie przypomnieć co takiego się wydarzyło, lecz niezbyt mi to wychodziło.
- Grzesiu? Jak ja właściwie znalazłem się w łóżku? Przebrany? - spytałem, marszcząc brwi.
- Gdy wczoraj wróciłem do domu, to leżałeś na ziemi, więc podniosłem cię i położyłem w łóżku, po czym cię przebrałem... - opowiedział, na końcu zdania się czerwieniąc.
- Zrobiłem coś głupiego, prawda? - westchnąłem, widząc jego minę.
- Niee.. Nic głupiego, nie martw się. - odparł.
Uśmiechnąłem się zadziornie i usiadłem na nim okrakiem schylając się lekko.
- No powiedz mi, proszęę.. - mruknąłem jeżdżąc nosem po jego szyi.
Słyszałem jego przyśpieszony oddech. Nie powiem, moje serce również szybciej biło. Sam zdziwiłem się, że zdecydowałem się na tak odważny ruch.
- Naprawdę nie zrobiłeś nic głupiego. - rzekł i położył ręce na moich biodrach.
Przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
Zacząłem delikatnie całować szyję bruneta.
- Załóżmy, że ci wierzę.. To w takim razie, co w ogóle zrobiłem? Niekoniecznie głupiego?
Po zapytaniu go, wróciłem wargami do jego ciała. Całowałem pozostawiając gdzieniegdzie czerwone ślady.
W pewnym momencie przegryzłem miejsce tuż nad obojczykiem, a szatyn jęknął mi cicho do ucha.
Montanha nie wytrzymał napięcia i obrócił nas tak, że to ja leżałem pod nim. Przytrzymał moje ręce po obu stronach mojej głowy i zbliżył się do mojego ucha.
- Chciałeś robić bardzo niegrzeczne rzeczy.. Ale cię powstrzymałem, bo zapewne byś nic z tego nie pamiętał, a chcę byś był wszystkiego świadomy. - powiedział cicho, swoim basowym głosem.
Ciarki przeszły całe moje ciało, a moje serce biło tak szybko, że dziwię się że nie wypadło z mojej klatki piersiowej.
- A co jeśli powiedziałbym, że teraz jestem wszystkiego świadomy? - spytałem uśmiechając się zadziornie.
Brunet uniósł jedną brew, będąc lekko zdziwionym. Oparł swoje czoło o moje.
- A czy będąc świadomym chcesz tego? - wyszeptał, patrząc mi prosto w oczy.
Zmniejszyłem dzielącą nas odległość, łącząc nasze wargi w namiętnym pocałunku.
Po chwili się odsunąłem i wyszczerzyłem się.
- Czy taka odpowiedź wystarczy? - zapytałem i uśmiechnąłem się zalotnie.
Brunet tylko uniósł kącik ust i ponownie mnie pocałował, z jeszcze większą czułością i pragnieniem.
Jeździłem rękoma po jego umięśnionych plecach badając każdą nierówność i bliznę.
Czułem jak atmosfera wokół robi się gorąca, a ja stawałem się coraz bardziej napalony..
Złapałem końcówkę koszulki bruneta i pociągnąłem ją w górę, chcąc zdjąć ją z niego. Po chwili materiał leżał już gdzieś z boku, tak samo jak moja bluza. Brunet zostawiał pocałunki na moim ciele, przegryzając w niektórych miejscach skórę.
Po chwili złączył nasze usta ponownie pogłębiając pocałunek. Jęknąłem w jego usta, gdy otarł się o moje czułe miejsce.
- Kurwa.. Błagam zajmij się mną.. - wycharczałem pomiędzy pocałunkami.
- Jeśli tylko poprosisz - odparł, patrząc zadziornie w moje oczy.
- Proszę.. - jęknąłem, gdyż ponownie się o mnie otarł, a w moich spodniach brakowało już miejsca.
- Jak sobie życzysz kochanie.. - odpowiedział i pomógł mi zdjąć niewygodne dresy.
***
- Jak się czujesz? - spytał mnie brunet.
Zaśmiałem się cicho i położyłem się na jego klatce piersiowej obejmując go.
- Mogłeś mnie zapytać, jak jęczałem pod tobą.. - parsknąłem.
Montanha przewrócił oczami i gładził mnie po plecach.
- Wiesz, że nie o to mi chodzi. Pytam czy nic cie nie boli..
- Misiu, a czy przypadkiem przed moją utratą pamięci, też tego nie robiliśmy? To zapewne nie jest pierwszy raz. Nie martw się. - odpowiedziałem głaszcząc jego policzek.
- No tak, robiliśmy. Ale wiesz, dla ciebie to było jak pierwszy, skoro nic nie pamiętasz.. Chciałem po prostu wiedzieć, czy na pewno wszystko jest w porządku. - odparł uśmiechając się lekko.
- Wszystko jest w jak najlepszym porządku, kocham cię.. - powiedziałem.
Rozszerzyłem szeroko oczy na słowa które wypowiedziałem. Spuściłem wzrok. Powiedziałem to..
Czy.. czy nie za szybko? Czy byłem szczery?
- Co? - spytał niedowierzając brunet.
Ponownie spojrzałem w jego czekoladowe oczy.
Odetchnąłem głęboko.
- Kocham cię Monte.. - mruknąłem cicho.
Brunet wyszczerzył się i położył dłonie na moich policzkach.
- Ja ciebie też skarbie.. - odparł i mnie pocałował.
No i jak ja mam pogodzić te dwa światy?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top