15. "Szczerość"

Sprawdź czy czytałeś poprzednie 2 rozdziały!

Zmieniam troszeczkę czas :)
_________________

Jacob

Od tamtego zdarzenia minął równo tydzień. Czy coś się zmieniło? Kilka rzeczy tak. Van chodzi cały czas cicho, nie patrzy na mnie, śpię w innym pokoju, bo nie chciała bym był w jej sypialni. Zabrała mi wszystkie zdjęcia, które dostałem z jej tajemnicą. Czy coś mi powiedziała? Nie. Czy próbowała? Wiele razy, ale za każdym razem odchodziła ze spuszczoną głową.

Mam już tego dość. Idę do niej.

Wstaje z kanapy w salonie i kieruje się do schodów. Przeskakuje po dwa schodki i już po chwili jestem na najwyższej cześci domu.  Przechodzę obok swojego pokoju i idę do głównego celu moich rozmyślań i westchnień.

Muszę z nią porozmawiać o wszystkim. Nadszedł na to czas, za 3 dni jest pełnia, a nie chce byśmy w takiej chwili byli pokłóceni. Chcę pełnię spędzić właśnie z nią, ale najpierw czas na poważną rozmowę. Ja też pewne rzeczy muszę jej powiedzieć. Dużo rzeczy źle zrobiłem. Muszę także przeprosić za to co robiłem. Stałem już chwilę przed drzwiami do pokoju mojej mate, ale czy chcę naruszyć jej małą część prywatności? Może właśnie teraz stoi przed lustrem nago? Albo wyszła z łazienki w samym ręczniku, bo zapomniała bielizny? Nie wiem...

Zapukałem raz, drugi, trzeci, ale odpowiedzi nie dostałem. Nie chciałem używać mojego wilczego słuchu, więc po prostu otworzyłem drzwi do królestwa mojej księżniczki, ale wchodząc, nikogo nie zobaczyłem, lecz jej zapach tutaj był i to dość silny. Zza jednych drzwi dochodził szum wody, więc dlatego wiedziałem, że po prostu się myje.

Nie wiele myśląc, podszedłem do jednej ściany koło okna. Na niej zawieszona była tablica ze zdjęciami, a na nich moja mate taka uśmiechnięta i pełna pozytywnej energii. Jedno zdjęcie przykuło moją uwagę. Były na niej cztery wilki. Dwa z nich były starsze, widać to było po sierści, jak i również oczach.  A podpisane było "moje pierwsze wrażenie". Dlaczego? Może dlatego, że była na nim Vanessa jako młody wilczek. Oczy jej wilczyca były tak wspaniale szczęśliwe. Co powiedzieć? Nie ma słów, by opisać to, co czuję. Jedno zdjęcie przykuło mój wzrok, gdy odwieszałem zdjęcie z jej pierwszej przemiany. Były na nich pięć wilków. Co zwróciło moją uwagę w tym zdjęciu? Na nim jest mój brat. Czyli Vanessa znała Piter'a ? Muszę ją o to zapytać. Nie spostrzegłem, jak z łazienki wyszła Van.

-Co ty robisz? - zapytała delikatnie. Spojrzałem na nią i zamarłem. Pod jej oczami były ciemne wory, a oczy były spuchnięte i czerwone od płaczu. Dlaczego ja tego nie zauważyłem? Jakim idiotą musiałem być?

-Chciałem z tobą porozmawiać - nie zwracałem uwagi na to, że jest przede mną w samej bluzce i bieliźnie, mimo że mój wilk chciał się na nią rzucić.

-Rozumiem. Po co ci to zdjęcie? - wskazała na zdjęcie, które miałem w ręce.

-Znałaś Piter'a? - zapytałem wprost.

-Tak, a skąd ty...?

-To był mój brat - nie dałem jej dokończyć pytania.

-Nie wierzę... Przyjaźniłam się z twoim bratem, a ciebie nigdy nie poznałam. Dlaczego? - mam jej powiedzieć prawdę? Chyba czas na to.

-Mnie tutaj nie było Van. To przeze mnie zmarł. Ja wyjechałem, gdy młody miał 5 lat. Przygotowywałem się wtedy już do ponoszenia odpowiedzialności za watahę i jak nad nią panować. Chciałem, aby Piter był ze mną, żeby przyjechał, ale nie udało się. Gdy dowiedziałem się w jaki sposób zginął... Załamałem się, dlatego nie wróciłem tutaj szybko. Wróciłem na pogrzeb, po czym szybko wyjechałem. Wróciłem tydzień przed tym, jak zaczęłaś przychodzić na polanę. Wracałem tutaj też na każdą rocznicę śmierci. Przesiadywałem u niego na grobie całymi dniami płacząc i błagając o wybaczenie - z każdym słowem co raz bardziej się załamywałem, bo wspomnienie o moim bracie bardzo boli.

Spuściłem głowę nisko, aby nie widziała, jak w moich oczach pojawiają się łzy. Podeszła do mnie i przytuliła mnie. Oddałem gest czułości. Odsunęła się lekko ode mnie, lewa rękę położyła na moim policzku.

-To nie twoja wina. Piter zawsze był dobrą osobą. On zawsze chciał jak najlepiej dla każdego. Nie zadręczaj się tym wszystkim, proszę - w jej oczach zauważyłem łzy.

-Kochanie nie, nie płacz. Nie chcę żebyś płakała. Nienawidzę twoich łez - próbowałem uspokoić ją by nie łkała.

-Pamietasz, jak kilka dni temu chciałeś znać prawdę na temat tych wszystkich moich jazd i buntu? - kiwnąłem głową na znak, że wiem o co chodzi. - Muszę ci o wszystkich opowiedzieć. Nie chcę ukrywać przed tobą takich istotnych rzeczy. Masz prawo znać całą prawdę. Ja ci ufam - jej głos był cichy i gdyby nie wilczy słuch, zapewne słyszałbym jedynie szmery spod nosa.

-Opowiesz mi o wszystko?

-Tak.

Złapała mnie za rękę i poprowadziła do łóżka, abyśmy na nie siedli. Przez dłuższą chwilę nic nie mówiliśmy. Nie przerywałem ciszy, bo chciałem aby to ona zaczęła. Widziałem jak była spięta i co chwile otwiera usta, ale je zamyka po chwili.

-Zaczęło się jak miałam 14 lat i chodziłam do szkoły, gdzie większość osób interesowała się używkami i nielegalnymi wyścigami. Wpadłam w złe towarzystwo i sama zaczęłam się tym interesować. W wieku 15 lat zaczęłam się ścigać. Z początku raz wygrywałam, raz przegrywałam, ale po jakimś czasie stałam się DangerGirl. Tak mnie nazywali. Nie widzieli nigdy mojej twarzy. Powstawały teorie, że jestem chłopakiem podającym się za dziewczynę, lecz przed jednym z wyścigów w wieku 16 lat jakiś chłopak ściągnął mi kask z głowy, a to skutkowało tym, że zaprzestano zmieniania mojej płci. Ale to nie wszystko. Po tym incydencie przestałam się ścigać, ale zajęłam się sprzedażą narkotyków, przez co sama zaczęłam brać. Wpadłam w takie tarapaty, a przede wszystkim w to, że sama zaczęłam brać. Ćpałam i nie przejmowałam się niczym, ale rodzice pomogli mi z tego wyjść. Parę razy słyszałam, że chcą mnie wywalić z watahy, ale pozbierałam się i pomagałam tacie w sprawach naszej watahy. Wyjeżdżałam i próbowałam uczyć się wszystkiego. Przez to wszystko, mój brat zaczął stał się bardziej stanowczy wobec mnie niż dotychczas - zaskoczyło mnie to co powiedziała. Zabrało mi głos, nie jestem w stanie powiedzieć czegokolwiek.

Nic nie powiedziałem, bo wiedziałem, że ona tego nie chce. Po jej policzkach spływały łzy, więc starłem je kciukami i przytuliłem ją.

Odsunąłem się kawałek od niej, po czym złączyłem nasze usta w jedność. Całowałem delikatnie przekazując jej wszystkie uczucia. Chciałem by czuła jak bardzo zawładnęła mną, moim sercem i mojego wilka. Dałbym za nią życie, jest to wiadome, ale dla niej warto. Jest wszystkim czego potrzebuję.

Jest już wieczór, więc wstałem, prawą rękę włożyłem pod jej kolana, a lewą pod plecy i podniosłem ją. Położyłem jej ciało na jednej stronie łóżka bliżej środka  pocałowałem w czoło. Chciałem wyjść się umyć, ale jej głos mi przeszkodził.

-Zostań ze mną.

-Zaraz wrócę, tylko pójdę się umyć skarbie - posłałem jej uśmiech, który jest zarezerwowany tylko i wyłącznie dla niej. Odwzajemniła gest.

***

Z łazienki wyszedłem w samych bokserkach. Zgasiłem światło w toalecie i w pokoju, położyłem się obok mojej ukochanej księżniczki i przyciągnąłem jej ciało do siebie. Nie spała jeszcze. Wtuliła się w moją klatkę piersiową, a ja zacząłem zawijać jej włosy na swojego palca. Myślała tak głośno, że sam słyszałem jakby ktoś krzyczał do mojego ucha to, co myśli.

-Masz słodkie myśli księżniczko - uśmiechnąłem się delikatnie dając całusa w te malinowe usta.

-Nie podsłuchuj - wydęła dolną wargę do przodu, co wyglądało na prawdę słodko.

-Nie podsłuchuje, po prostu głośno myślisz kochanie - przerzuciłem jej ciało tak, aby leżała na mnie. Tak na mnie działała, że ledwo się powdtrzymywałem przed wzięciem jej tu i teraz.

-Chyba masz lekki problem - jej zmysłowy głos jeszcze bardziej mnie pobudzał do działania.

-Proszę, przestań, bo nie jestem w stanie się opanować. Walczę z wilkiem jak mogę, aby nie zrobić tego w tej chwili i nie wziąć cię mocno. Chce się z tobą kochać, a nie pieprzyć - odpowiedziałem, po czym zrzuciłem ją z mojego ciała. Zamknąłem oczy, aby nie patrzeć na jej ponętne ciało, które tak bardzo pobudzało mnie, mojego wilka i moje myśli - brudne myśli. Przytuliłem ją i szepnąłem do ucha, aby spróbowała zasnąć.

Długi czas nie mogłem zasnąć, a to wszystko przez tę drobną osóbkę, ale w końcu z wycieńczenia Morfeusz wziął mnie w swoje ramiona i zasnąłem.











______________

Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale miałam małe utrudnienia co do tego rozdziału, ale chciałam aby ten rozdział pojawił się właśnie w maratonie :)

POZOSTAWIAJCIE PO SOBIE ŚLAD SKARBY! ❤

~WaszaCaroline <33333

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top