Rozdział 24


W końcu nadszedł wieczór i każdy poszedł do swoich pokoi, oprócz Starka, bo ten jak zwykle powędrował do swojej pracowni, aby "ulepszać" zbroję.

Tak, więc szłam korytarzem na piętrze, gdzie są pokoje, razem z Drakiem. Zatrzymałam się przed drzwiami do mojego pokoju.

- To tutaj. Jak widzisz daleko nie ma do wspólnego salonu - powiedziałam.

Drake trzymał moją dłoń jakby czuł, że zaraz mu ucieknę.

Weszliśmy do pokoju.

~ Ty, co teraz robić? Bo nie mam zielonego pojęcia - powiedziałam do mojej wilczycy.

> Skąd mam niby to wiedzieć? Wymyśl coś - odpowiedziała.

Jak widać czasami jest bardzo pomocna, a czasami w ogóle.

- Możemy poważnie porozmawiać? - zapytałam Drake'a.

- Oczywiście - odpowiedział Drake.

Usiedliśmy na łóżku.

- Bo wiesz... możesz się ze mnie śmiać, ale ja nigdy nie miałam chłopaka - powiedziałam trochę bardzo nieśmiało.

Drake się lekko zaśmiał, przytulił mnie i spojrzał mi w oczy mówiąc:

- Nie obchodzi mnie to. Kocham Cię za to, jaka jesteś.

- Ja Cię też - odpowiedziałam - Ale na razie mogę zgodzić się tylko na oznaczenie.

- Dlaczego? - zapytał Drake.

- Drake, chciałabym jeszcze zaczekać. Jak na razie znalezienie Ciebie jest dość dużym dla mnie przeżyciem - odpowiedziałam.

- No dobrze, przecież i tak Cię nie przekonam. Zrobimy to dzisiaj? - zapytał Drake.

- Nie, jeszcze ojciec tu wparuje i zrobi aferę po czym cię zamorduje, a wolałabym zachować Cię w całości - powiedziałam ze śmiechem.

» Możemy porozmawiać przez telefon? - zapytał telepatycznie Lucas.

Moja mina się zmieniła. Kazałam być przez chwilę mojemu mate być cicho.

« Lucas, co się stało? - zapytałam poważnie.

» Ostatnio zauważyłem, że nasze stado jest dużo silniejsze i to mnie trochę martwi. Nie mam pojęcia, co się dzieje - powiedział Lucas.

W duchu zaśmiałam się.

« Yy, to pewnie przez mojego mate - odpowiedziałam.

» Jakiego mate?! Znalazłaś mate i koc kie powiedziałaś?! Jak mogłaś?! Kim on jest?! - krzyczał mi w myślach Lucas.

Teraz nie wytrzymałam i parsknęłam śmiechem. Drake pewnie nie wie o co chodzi.

« Nazywa się Drake Evans i jest alfą Watahy Srebrnego Księżyca. Uprzedzam twoje pytanie, i tak to jest jeden z alf, które chciały się pozabijać - powiedziałam.

» Ale sobie wybrałaś... - Lucas zaczął swój monolog, więc przestałam go słuchać.

- Czemu mnie uciszyłaś? - zapytał Drake.

- Bo rozmawiałam z Lucasem, moim betą - odpowiedziałam.

- Telepatycznie? - zapytał.

- Yhm, alfa alf może dużo rzeczy. Może kiedyś Ci wszystko wymienię - odpowiedziałam.

Potem Drake próbował mnie przekonywać, abym mu wymieniła chociaż kilka. Zgodziłam się. Rozmawialiśmy jeszcze dobrą godzinę po czym zasnęłam, nawet się nie myjąc.





Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top