Rozdział 16


Kilka dni później obudziłam się z krzykiem. Miałam dziwny sen, ale nawet nie pamiętam jaki.

Mam złe przeczucia co do tego, że Avengersi się tutaj zjawili. Nie wiem co to wszystko oznacza, ale myślę, że to nie jest dobre.

Wstałam z łóżka i umyłam się po czym ubrałam. Mój strój na dzisiaj był bardziej oficjalny. Składał się z czarnych spodni, białej bluzki, czarnej marynarki oraz butów na obcasie.

Dzisiaj ma przyjechać alfa Watahy Wilków Wschodnich wraz z mate oraz rodziną. Jeszcze wczoraj kazałam przygotować pokój alfie i jego mate na moim piętrze, a jego rodzinie na niższym.

Siedziałam właśnie w swoim gabinecie gdy zapukał Jay. Jest on jedną z wielu delt, jakie mieszkają tutaj.

- Wejść - powiedziałam.

Będzie to pierwszy alfa, który zobaczy mnie w postaci człowieka.

- Alfo, przybył właśnie alfa Nathaniel z rodziną - oznajmił mi Jay.

- Dziękuję, Jay. Zaraz zejdę - powiedziałam.

Po chwili wstałam z fotela, wzięłam głęboki oddech i wyszłam z gabinetu. Alfa czekał jeszcze na dworze, co mi odpowiadało. Wyszłam z domu i zobaczyłam ich wszystkich.

Wtem wszyscy obrócili się w moją stronę i pokłonili. Zeszłam po schodach i przywitałam ich.

- Witam w Watasze Wilków Północnych. Alfo Nathanielu, ufam, że dobrze odbyłeś podróż wraz z rodziną - powiedziałam.

Podałam mu rękę, którą uścisnął. Miał on na oko dwadzieścia siedem lat może osiem. Jego mate góra dwadzieścia trzy lata.

- Przepraszam alfo, ale czy mogę zadać Ci pytanie? - zapytał alfa Nathaniel.

- Oczywiście - odpowiedziałam grzecznie.

- Jak się nazywasz, alfo? - zapytał trochę nieśmiało alfa.

- Nazywam się Richelle Olsen - odpowiedziałam z uśmiechem - Zapraszam do środka. Pokoje zostały już przygotowane.

Alfa i jego rodzina podążyli za mną. W myślach poinformowałam całą watahę o przybyciu alfy Nathaniela.

Wyznaczone przeze mnie osobiście delty pokazały pokoje gościom, a omegi zaniosły bagaże.

Po zakwaterowaniu alfa i jego rodzina przybyli do jadalni, gdzie czekał przygotowany przez kucharzy obiad. Wszyscy usiedli na odpowiednich krzesłach. Ja siedziałam u szczytu stołu. Po mojej prawej siedział alfa Nathaniel, a po lewej jego mate, Lauren. Obok Nathaniela siedział Alec, a na przeciwko niego siedział Lucas. Dalej siedział dowódca mojej straży oraz moi przyjaciele. Razem dwadzieścia osób.

- Od kiedy pełnisz swoje stanowisko? - zapytał Nathaniel.

W czasie oczekiwania na obiad przeszliśmy z alfą na ty.

- Od roku - odpowiedziałam.

- Krótko. Jesteś bardzo odważna, jeśli w takim wieku przejęłaś stado - powiedział Nathaniel.

- Nie mogłam oddać go komuś innemu. Zbyt wiele dla mnie znaczy ta wataha - powiedziałam.

- Co się stało z poprzednim alfą? - zapytała Lauren.

Na to wspomnienie spięłam się trochę co wszyscy wyczuli.

- Przepraszam, może nie powinnam pytać - powiedziała Lauren.

- Nie, nic nie szkodzi. Moja matka zginęła ratując jedno z młodych  - odpowiedziałam.

- Przykro mi - powiedziała Lauren.

Po chwili nadeszły dania i mogliśmy rozpocząć uroczysty obiad.







Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top