5. Makaron z sosem i ocet balsamiczny

Ashton: Kiedy masz urodziny?

Catherine: A po co ci to wiedzieć?

Ashton: Bo muszę wtedy wysłać ci butelkę szampana i tort

Ashton: A prawdopodobieństwo trafienia wynosi 1 do 366, więc wątpię, żeby udało mi się zgadnąć

Catherine: Jeśli ta wiedza jest ci aż tak bardzo niezbędna, to okej

Catherine: Za dwa tygodnie

Ashton: Równe?

Catherine: Tak. A skąd będziesz wiedział, gdzie to wysłać? Z tego co pamiętam, nie podawałam ci swojego adresu

Ashton: Mam znajomego informatyka, więc o to się akurat nie martw

Catherine: Przerażasz mnie

Ashton: Bo chcę ci kupić prezent na urodziny? Nie przesadzaj

 
Na chwilę zminimalizowałam okno komunikatora, widząc powiadomienie o nowym tweecie na koncie zespołu. Był to krótki filmik, z podpisem:

,,Praca nad nowym albumem wre! ~ Michael x ''

Kliknęłam w nagranie i moim oczom ukazał się nos blondyna, wsadzony w kamerkę telefonu.

- To się już nagrywa? - spytał, a gdy usłyszał twierdzącą odpowiedź, odsunął się na normalną odległość. Zaraz obok Clifforda pojawił się Calum, szczerząc się od ucha do ucha.

- Jesteśmy właśnie w studiu i pracujemy nad piosenkami do nowego albumu! - oznajmił Hood i w tej samej chwili Michael zmienił kamerkę na przednią, ukazując siedzącego na kanapie Luke'a. Chłopak oderwał się od leżącego mu na kolanach notesu i pomachał. Clifford przeniósł kadr na siedzącego na przeciwległym końcu kanapy Ashtona. Irwin siedział skulony na kanapie, wlepiając swój wzrok w trzymany na wysokości twarzy telefon.

- Ash! - krzyknął zza kamery Michael. Dopiero wtedy szatyn skończył szybko przebierać palcami po ekranie, spuszczając go nieco ze swojej twarzy. Widząc wycelowany w niego obiektyw, uśmiechnął się i również pomachał.

- Jak zwykle tylko my coś robimy - westchnął Calum. Kamerka znów zmieniła perspektywę, pokazując czoło Michaela.

- Tak, to był właśnie tweet - zaśmiał się blondwłosy i zaraz potem nagranie się skończyło.

 
Catherine: Dlaczego piszesz ze mną, gdy jesteś z chłopakami?

Ashton: Ugh, mówiłem mu, żeby tego nie publikował... Mam pewnie z dziesięć podbródków!

Catherine: Tylko dziewięć

Ashton: Nie pomagasz

Catherine: Nie odpowiedziałeś mi na pytanie

Ashton: A czemu miałbym z tobą nie pisać? Przecież mówiłaś, że ci się nudzi i nie masz co robić

Catherine: Ale mogłeś uprzedzić, że pracujecie nad albumem. Nie przeszkadzałabym ci i na pewno znalazłabym sobie jakieś zajęcie

Ashton: Ale przecież mi nie przeszkadzasz

Catherine: Piszecie nowe piosenki

Ashton: Nie, to Luke je pisze. Ja z Calumem i Mike'm tylko dotrzymujemy mu towarzystwa

   

Po chwili na ekranie pojawiło się wysłane przez Irwina zdjęcie. Luke siedział na kanapie, znacznie bardziej rozwalony i wyluzowany niż na nagraniu, skrobiąc coś w swoim notatniku, Michael leżał na podłodze, przeglądając coś na telefonie, a Calum siedział w kącie, jedząc sałatkę.

    

Ashton: Tak właśnie wygląda praca poważnych ludzi nad albumem

Catherine: Sałatka z octem balsamicznym?

Ashton: Nasza ulubiona :')
 

***
 

Sobota była jednym z moich ulubionych dni tygodnia. Zero szkoły, zero wstawania wcześnie rano i zero potrzeby wychodzenia z domu. Mogłam zostać i robić, co żywnie mi się podoba. Ciotka co dwa tygodnie pracowała w soboty, co oznaczało dodatkowo wolną chatę i święty spokój. Mogłam nawet latać po domu w przebraniu Supermena i tańczyć z Lukey'em walca wiedeńskiego i nikt nie patrzyłby się na mnie jak na idiotkę.

Po pobieżnym odgruzowaniu domu postanowiłam zrobić ciotce niespodziankę i ugotować obiad. Wyjęłam wszystkie potrzebne składniki i rozstawiłam je na blacie. Laptopa z włączonym filmikiem instruktażowym położyłam w dogodnym i bezpiecznym miejscu. Nie chciałam go w jakikolwiek sposób uszkodzić lub ubrudzić. Postawiłam na klasyczny makaron z sosem. Nastawiłam wodę i po zagotowaniu wrzuciłam go niej podłużne kluski. Sos ze słoika przelałam na rozgrzaną patelnię, dodając do niego pokrojone mięso, ser oraz delikatnie przyprawiając. Podczas przenoszenia gotowego makaronu na cedzak, usłyszałam dźwięk otrzymanej wiadomości. Zbagatelizowałam ją i kontynuowałam przelewanie klusek. Gdy skończyłam, umyłam brudne naczynia, a gotujący się sos pozostawiłam na niewielkim ogniu. Do powrotu ciotki ze zmiany zostało jeszcze ponad dwadzieścia minut i nie chciałam, by wszystko zdążyło wystygnąć. Podczas uprzątania powstałego podczas gotowania bałaganu, ciągle słyszałam dobiegające z laptopa dźwięki wiadomości. Chciałam jednak najpierw wypucować kuchnię na połysk i dopiero potem zająć się rozmową, najprawdopodobniej z Irwiniem. Od nikogo innego nie spodziewałam się żadnych wiadomości.

Ostatni raz przejechałam ścierką po lśniącym już blacie i zdmuchnęłam kosmyk włosów, który wyplątał się z mojego zrobionego na szybko koka i opadł mi na twarz. Zadowolona z siebie wdrapałam się na ustawione przy blacie krzesełko barowe, przysuwając do siebie wprowadzony w tryb uśpienia laptop. Od razu moim oczom ukazała się uderzająca ilość wiadomości.
  

Ashton: No i jak gotowanie?

Ashton: Udam, że nadal nie jestem obrażony o to, że nie chciałaś mojego przepisu. Robię najlepszy makaron z sosem, a ty wystawiłaś go dla jakiegoś ścierstwa z internetu

Ashton: Halo? Cath?

Ashton: Cath, odpisz mi

Ashton: Coś się stało? Czemu nic nie odpisujesz?

Ashton: Halo! Wiem, że tam jesteś!

Ashton: Widzę przecież, że jesteś aktywna. Nie uciekniesz przede mną

Ashton: Jezu, a co jeśli coś ci się stało? Poślizgnęłaś się, upadłaś, rozbiłaś głowę, straciłaś przytomność, wykrwawiasz się na śmierć?

Ashton: Albo oblałaś się wrzątkiem?!

Ashton: Cath proszę cię, odpisz

Ashton: Martwię się...

Ashton: No chyba, że masz mnie już dosyć i stwierdziłaś, że już więcej się do mnie nie odezwiesz, to okej. Rozumiem twoją decyzję

Ashton: ...

Ashton: NIE NO ŻARTOWAŁEM, ODPISZ MI

Ashton: Lukey, wiem, że gdzieś tam jesteś. Odpisz mi, czy z twoją panią wszystko w porządku

Ashton: Swojego psa też nastawiłaś przeciwko mnie? Myślałem, że jesteśmy kumplami :c

Catherine: Ashton, nie odzywałam się tylko przez pół godziny, a ty robisz larmo, jakbym przepadła na tydzień

Ashton: O, jednak żyjesz :))

Catherine: Niezmiennie od prawie dziewiętnastu lat. I z tego co mi się wydaje, to status ten nie ulegnie zmianie w najbliższym czasie

Ashton: No wiesz, trochę frustrujące jest, jak ktoś jest aktywny i nie odpisuje. Już miałem sprowadzać mojego znajomego informatyka, żeby wiedzieć, pod jaki adres wezwać karetkę

Catherine: Wiesz, mam sąsiadów, którzy nie mieszkają na drugim końcu stanów, tylko zaraz obok. No i ciotkę, która i tak zaraz wróci do domu, więc jeśli znalazłaby mnie nieprzytomną, to by raczej mi pomogła

Ashton: Ciotka zaraz wróci? Czyli mam sobie iść?

Catherine: Pisać możesz, ale nie licz na odpowiedź. I tym razem nie musisz od razu wybierać mi wiązanki pogrzebowej

Ashton: Twoja ciotka... no wiesz... nie wie o mnie?

Catherine: Nie

Ashton: Czemu jej nie powiesz o naszej znajomości?

Catherine: A tobie by mama uwierzyła, gdybyś nagle jej powiedział, że zaprzyjaźniłeś się z całkowicie obcym facetem, który prawdopodobnie mieszka na drugim końcu kraju, chociaż nawet tego nie możesz być pewna, bo przecież nie wiesz nawet, czy piszesz dokładnie z tą osobą, za którą ta się podaje?

Ashton: A to nie bardziej jak przyjaźń z Philem Collinsem?

Catherine: Ciotka nie wie, kim jesteś. Gdyby zobaczyła cię na ulicy, nie wydarłaby się na pół miasta że OMG to Ashton Irwin!!!

Ashton: Myślałem, że jesteśmy dość sławni

Catherine: Dla ciotki sławni są tylko ci, którzy poprzez zrobienie dramy wylądują na pierwszych stronach magazynów plotkarskich

Ashton: A więęęc... żeby twoja ciotka dowiedziała się, kim jestem, muszę zrobić jakąś wielką dramę, rozpętać jakiś skandal, upewniając się wcześniej, że jestem oblegany przez paparazzi, potem trafić do magazynu plotkarskiego ( na pierwszą stronę oczywiście ) i to jeszcze do tego, który czyta twoja ciotka?

Catherine: Dokładnie

Ashton: Da się zrobić

Catherine: Chyba sobie ze mnie żartujesz w tym momencie

Ashton: No co? Wtedy mógłbym być jako Phil Collins, a nie jako obcy facet. Przynajmniej twoja ciotka wiedziałaby, z kim spędza całe dnie jej siostrzenica. Może nie bezpośrednio, ale jednak

Catherine: Nie, Ashton! Zabraniam ci robić żadnych głupstw! Słyszysz mnie?!

Ashton: Ok

Catherine: Jakoś ci nie wierzę

Ashton: No dobrze no, nie zrobię nic głupiego

Catherine: Na paluszek?

Ashton: Na paluszek :D

Catherine: Nie krzyżujesz z tyłu palców?

Ashton: Nie-e

Catherine: Udam, że ci uwierzyłam


x x x x

Twitter:
#AloneTogetherFF

Piszcie koniecznie, co myślicie ;)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top