4. Twitter i ,,W pogoni za szczęściem''
Otworzyłam oczy, leniwie przeciągając się na łóżku. Był piątek, a ja nie musiałam iść do szkoły przez swoją niby chorobę. Cudownie było wstać rano z myślą, że inni o tej porze już dawno są na nogach i przygniatają ich miliony obowiązków. Miło było wstać z łóżka i nie myśleć o tym, czy zdążę zjeść śniadanie, zdążyć na autobus i w ogóle przeżyć pośród ludzi. Dla takich dni jak ten mogłabym nawet mieć gorączkę wykraczającą poza skalę termometru.
Niespiesznie wygrzebałam się z ciepłej kołdry, narzucając na rozgrzane ciało, które zderzyło się z hulającym po pokoju zimnym powietrzem, bluzę. Powoli wsunęłam na nogi wełniane skarpety i ruszyłam w kierunku drzwi. Gdy tylko je otworzyłam, po parterze rozległ się głośny szczek. Po chwili usłyszałam charakterystyczne drapanie pazurków o drewniane schody, aż w końcu ujrzałam Lukey'ego, który chyba nie spodziewał się mnie w domu o tej porze.
Zszedłszy na dół, zrobiłam sobie płatki i razem z miską parującego mleka i czekoladowych kuleczek, wyszłam na taras. Pogoda znacznie się poprawiła, a słońce, które przez ostatnie dni chowało się za chmurami, świeciło w pełnej okazałości. Temperatura nie rozpieszczała, choć jak na połowę kwietnia nie mogłam narzekać. Mimo wszystko chciałam zjeść śniadanie na zewnątrz. Zaczerpnąć trochę słońca, świeżego powietrza no i mieć z głowy wyjście z Lukey'm. Usiadłam na stojącej na tarasie sofie, kładąc sobie miseczkę ze śniadaniem na brzuchu. Psiak jednak zamiast opcji zabawy lub załatwienia się, postanowił położyć się obok mnie w miejscu, gdzie słońce ogrzewało szare obicie kanapy.
Spożywając śniadanie starałam się, aby moje myśli nie krążyły tylko wokół jednej rzeczy. A raczej człowieka. Było to jednak silniejsze ode mnie. Chciałam od razu po przebudzeniu rzucić się do komputera i napisać do Ashtona. Wiedziałam jednak, że muszę się z tym wstrzymać. Chłopak napisał mi, że u niego jest inna strefa czasowa niż u mnie. Różnica wynosiła tylko kilka godzin, jednak rano te kilka godzin robiło sporą różnicę. Zapewne jeszcze spał, a ja nie chciałam wyjść na natrętną.
Na samo wspomnienie wydarzeń wczorajszego dnia moje policzki znów nabrały kolorów i mogłam usłyszeć, jak serce pompuje zdecydowanie zbyt dużo krwi.
Pustą miseczkę zabrałam od razu do środka, pakując ją do zmywarki. Brudne naczynia nie były najlepszym elementem mojego artystycznego nieładu. Wróciłam na górę, zostawiając otwarte drzwi tarasowe i śpiącego na zewnątrz Lukey'ego. Postanowiłam przebrać się w normalne ubrania i doprowadzić do stanu użytkowego. Wzięłam szybki prysznic, wciągnęłam na siebie zwykłe dresy i spięłam wilgotne po kąpieli włosy w koka. Po wyjściu z łazienki od razu skierowałam się do pokoju, zasiadając za biurkiem i uruchamiając stojącego na nim laptopa. Jako pierwszego postanowiłam sprawdzić Twittera. Gdy uruchomiłam stronę, od razu moja strona zalała się setkami powiadomień i wiadomości.
- Co jest, do cholery - zmarszczyłam brwi, wchodząc w pierwszą lepszą wiadomość.
,, Wow, gratulacje! Ashton cię zauważył! Masz na serio wielki talent, dziewczyno! Czekam na collab''
Kilka następnych wiadomości, które zobaczyłam, brzmiały podobnie. We wszystkich użytkownicy gratulowali mi talentu i mówili o współpracy z 5SOS.
Tylko przepraszam bardzo... o co im wszystkim chodziło!?
Czym prędzej opuściłam sekcję wiadomości, klikając w stronę główną. Jako pierwszy wyświetlił mi się tweet...
... możecie się domyślić, kogo.
,,Ashton Irwin @Ashton5SOS - 3 godz.
Dziewczyna o niezwykłym talencie i złotym sercu. Musicie koniecznie posłuchać. Czy wy też już ją kochacie? "
Pod spodem dołączony był link do jednego z moich coverów. Widząc liczbę polubień oraz podań dalej tego tweeta, aż złapałam się za głowę. Czytając komentarze poniżej, poczułam napływające do moich oczu łzy. I nie były to łzy smutku, do których byłam przyzwyczajona.
Nie patrząc na godzinę i nie zważając na różnicę stref czasowych, weszłam na konwersację z Ashtonem.
Catherine: CO TO MA BYĆ?
Odpowiedź uzyskałam błyskawicznie.
Ashton: Niespodzianka! :)
Catherine: Nie lubię niespodzianek... ZWŁASZCZA TAKICH!
Ashton: W takim razie musisz je polubić, bo ze mną nie ma zmiłuj
Catherine: Ale... dlaczego to zrobiłeś?
Ashton: Jak to dlaczego? Trafiłem na fajny cover, spodobał mi się, to go udostępniłem na Twitterze. Zawsze jak coś mi się spodoba, to pokazuję go swoim fanom, żeby też mogli zobaczyć
Catherine: Jesteś niemożliwy
Ashton: No wiem :D
Ashton: A ty nie w szkole?
Catherine: Ciotka kazała mi zostać, bo stwierdziła, że jestem chora
Ashton: Niech zgadnę. Po pisaniu ze mną byłaś tak podniecona i zachwycona tym, że napisał do ciebie idol, że cała trzęsłaś się z radości, dostałaś wypieków i szczerzyłaś się od ucha do ucha?
Catherine: Zamontowałeś mi w domu monitoring?
Ashton: Nie, ale opowiadałem ci o Philu Collinsie?
Catherine: Dobra, nie potrzebuję szczegółów z twojego życia fangirl
Ashton: Ale jakbyś kiedyś chciała poplotkować o pięknych oczach Collinsa, to wiesz do kogo się zgłosić
Oderwałam się od ekranu, słysząc głośne szczekanie na dole.
- Poczekaj Lukey, zaraz przyjdę! - krzyknęłam, wystukując na klawiaturze wiadomość.
Catherine: Przepraszam, ale mój pies coś chce. Zaraz wracam
Zbiegłam na dół, podążając za dźwiękiem szczekania, który doprowadził mnie na taras. Lukey stał na kanapie, szczekając na płot sąsiadów. Spojrzałam w tamtym kierunku.
- Dzień dobry, Catherino. A ty nie w szkole?
Za płotem stała jedna z przyjaciółek cioci.
- Źle się czułam i ciocia kazała zostać mi w domu - wyjaśniłam na prędce, łapiąc pod pachę zjeżonego psa. Nigdy nie przepadał za kobietą i gdy tylko ją widział, wstępował w niego demon.
- Aaa, dobrze. Myślałam, że Lukey sam wyszedł na dwór
Czym prędzej ewakuowałam się do środka, zamykając za sobą przesuwne drzwi. Jeszcze tego mi brakowało, żeby z rana spotkać się z sąsiadką, za którą nie przepadałam. Kobieta, tak samo jak jej córka, siedziała w świecie show biznesu, pomagając córce w karierze. Jak już wcześniej wspominałam, nie lubiłam takich osób i wolałam trzymać się od nich na dystans.
Wróciłam do pokoju, a zaraz za mną przydreptał Lukey, taszcząc ze sobą wielokolorowy sznurek, którym uwielbiał się bawić. Ułożył się na dywanie i zaczął agresywnie targać zabawkę. Mogłam więc spokojnie wrócić do rozmowy. Podczas mojej nieobecności przybyło trochę nowych wiadomości.
Ashton: Masz psa? Jak się wabi? Jak wygląda? Jeju, wyślij mi zdjęcie! Uwielbiam pieski
Ashton: Boże, ja naprawdę kocham pieski
Ashton: Nie mam swojego, bo zbyt często nie ma mnie w domu i byłby nieszczęśliwy, siedząc sam jak palec przez cały dzień
Ashton: Ale mam drzewko cytrynowe! Ekonomiczne rozwiązanie - nie szczeka, nie brudzi, nie trzeba wychodzić z nim na spacer. Trochę drapie, jak się do niego przytula, ale jest na serio urocze
Catherine: Wiem, że masz drzewko. Przypominam ci, że wiem o tobie więcej, niż ci się zdaje
Ashton: W sumie racja. To trochę nie w porządku, że ty wiesz o mnie wszystko, a ja o tobie prawie nic
Ashton: Ale zanim, chcę zdjęcie pieska!
Catherine: To jest Lukey ♡
Ashton: JAKI ON JEST ŚLICZNY!
Ashton: Tylko to imię... dlaczego nie Ashy? Bardziej pasuje do niego Ashy
Catherine: W wieku 15 lat miałam dosłownie wszystko z Hemmingsem
Ashton: Ugh, zawsze ten Hemmings! A jak nie on, to Calum! Ja nie wiem, co jest nie tak ze mną i z Michaelem, że wszystkie fanki wolą tamtych palantów od nas
Catherine: Ja nic nie mówię
Ashton: No ale przyznaj się... kogo stanujesz? ;)
Catherine: No chyba śnisz, że ci powiem!
Ashton: Czyli Hemmings! No wiedziałem!
Catherine: Chyba jestem już ciuteczkę za duża, żeby podkochiwać się w facetach, których nawet na oczy nie widziałam
Ashton: Nie byłaś nigdy na naszym koncercie?
Catherine: A graliście kiedyś w Glasgow?
Ashton: A wiesz, że istnieje coś takiego jak samolot, autobus czy nawet pociąg?
Catherine: A wiesz, że istnieją ludzie, którzy nie kąpią się w pieniądzach i nie mogą od tak po prostu polecieć sobie do sąsiedniego stanu na koncert swoich idoli?
Catherine: Zabrakło ci argumentów?
Catherine: I nie próbuj nawet wspominać o Philu Collinsie, bo inaczej poszczuję cię Lukey'im
Ashton: Aleee tym dużym czy tym mniejszym?
Catherine: Obiema wersjami
Ashton: A więc straszysz swojego idola, twoją wielką miłość z lat nastoletnich jego najlepszym kumplem i szczeniakiem? No nieźle
Catherine: Lukey nie jest szczeniakiem. On jest po prostu mały
Ashton: NIE ZAPRZECZYŁAŚ, ŻE CI SIĘ PODOBAŁEM! :D
Catherine: Co
Ashton: Czytaj wiadomość wyżej
Catherine: Czy ja naprawdę mam do czynienia z ponad dwudziestoletnim facetem?
Ashton: Fizycznie czy mentalnie?
Catherine: To było pytanie retoryczne
Ashton: Aha. To może zmieńmy temat. Obejrzymy jakiś film?
Catherine: Chcesz iść do kin na dwóch przeciwległych końcach Stanów jednocześnie?
Ashton: Nie, obejrzymy coś w internecie. Równocześnie włączymy film i poczujemy się, jakbyśmy oglądali go razem
Catherine: Przeraża mnie twój tok myślenia
Ashton: Wybierzesz coś, czy ja mam wybrać?
Catherine: Zdam się na ciebie. Wszystko, byle nie horrory i filmy przyrodnicze. No chyba, że chcesz, żeby Lukey zdemolował mi pokój
Ashton: ,,W pogoni za szczęściem''?
Catherine: Nie
Ashton: Dlaczego?
Catherine: Oglądałam ten film już tysiąc razy
Ashton: Ja też. Obejrzymy go po raz tysięczny pierwszy, zgoda?
Catherine: Niech ci będzie
x x x x
Twitter:
#AloneTogetherFF
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top