29. Niespodzianka

Resztę dnia spędziłam w towarzystwie Ashtona, Caluma z Duke'em oraz Luke'a, który pomimo wyraźnego kaca postanowił spotkać się z nami i razem z resztą swoich przyjaciół oprowadzić mnie po mieście. Ucieszyłam się, gdy czekając na blondyna przy molo zobaczyłam w oddali idącą obok niego dziewczynę.

- Cześć! Jestem Sierra – uśmiechnęła się ciepło, przyciągając mnie do siebie i przytulając na powitanie. Ta bezpośredniość z jej strony utwierdziła mnie w przekonaniu, że wylot do LA był cudownym pomysłem. Ci ludzie nie patrzą na to, kim jestem, jaką mam przeszłość. Dla nich liczy się to, jak mnie widzą i że powoli staję się częścią ich niebiologicznej rodziny.

Grupa przyjaciół postanowiła oprowadzić mnie po najbliższej okolicy. Po obiedzie w jednej z klimatycznych restauracji ulokowanych przy promenadzie, wybraliśmy się do kina na lekką komedię, którą wybrał Luke z Ashtonem. Podczas, gdy my siedzieliśmy na sali śmiejąc się do rozpuku, Duke został pod opieką jednej z pracownic kina, która rozpoznała chłopaków i Sierrę i zgodziła się popilnować pupila Hooda. Po filmie zabrali mnie do kręgielni, w której spędziliśmy czas do późnego wieczora. Nigdy przedtem nie grałam w kręgle. Na filmach to wszystko wydawało się być niezwykle łatwe, jednak rzeczywistość jest brutalna. Wszyscy byli jednak wyrozumiali i pomocni i dzięki nim w szybkim tempie zaczęłam łapać, o co chodzi. Po paru rozegranych rundach miałam znacznie więcej punktów niż Calum, który uważał się za mistrza, a gdy przyszło co do czego ledwo udawało mu się zbić dwa kręgle.

- Dziękuję wam za dzisiaj – wyznałam, gdy wieczorem całą paczką wyszliśmy z kręgielni – Świetnie się dzisiaj bawiłam – powiedziałam zgodnie z prawdą, po czym przeszłam do krótkiego pożegnania z każdym po kolei

- Tak się cieszę, że cię poznałam – wyszeptała Sierra, gdy przytulałam ją jako ostatnią – Musimy kiedyś wybrać się na jakiś babski wypad, co ty na to?

- Z miłą chęcią – uśmiechnęłam się. Byłam tak szczęśliwa, że Sierra zaakceptowała mnie i chciała bliżej poznać.

- Widzimy się jutro w studiu! – odkrzyknął Luke, oddalając się z dziewczyną w stronę przystanku, pod którym stała już zamówiona przez blondyna taksówka.

- Do jutra! – pożegnał się również Calum, odchodząc wraz z Duke'em w tylko sobie znanym kierunku.

- To co, wracamy? – spytałam, gdy zostałam z Ashtonem sam na sam. Szatyn pokręcił głową, rzucając mi tajemniczy uśmiech.

- Pora na niespodziankę – zaśmiał się, ciągnąc mnie za rękę w dół ulicy.

Po krótkim spacerze, podczas którego Irwin niewiele się odzywał, a na każde zapytanie o kierunek i cel naszej podróży rzucał tylko chytre uśmieszki, doszliśmy na plażę. Była praktycznie pusta i spowita mrokiem, nie licząc światła rzucanego z plażowego baru, w którym jeszcze krzątał się młody barman ubrany w kwiecistą koszulę, z zapałem wycierającego umyte szkliwo.

- Lepiej zdejmij buty – powiedział, sam schylając się, by rozwiązać swoje i zanurzyć gołe stopy w wodzie obijającej się o brzeg. Poczekał, aż pozbędę się swojego obuwia i dołączę do niego. Dopiero wtedy chwycił wolną ręką moją i niespiesznie ruszyliśmy wzdłuż brzegu. Woda była lodowata, a stopy grzęzły mi w rozmokłym piasku.

- Naprawdę ci się dzisiaj podobało? – spytał nieśmiało, spoglądając w moje oczy. Jakby był niepewny, że wszystko co dzisiaj zaplanował mogło spełnić moje oczekiwania.

- I to jak – odpowiedziałam zgodnie z prawdą – Cieszę się, że mogłam spędzić dzisiejszy dzień z tobą i twoimi znajomymi. No i oczywiście poznać Sierrę. Jest cudowna

- Racja – przytaknął, uśmiechając się pod nosem – Znam ją dopiero kilka miesięcy, a czasami wydaje mi się bliższa, niż reszta tych idiotów

- Nie wiedziałam, że macie ze sobą aż tak dobry kontakt

- Wiele razy pomagałem Sierrze, gdy pokłóciła się z Luke'iem. Uważa mnie za świetnego psychologa i sądzi, że gdyby nie wyszło nam z karierą muzyczną, mógłbym studiować psychologię – Ashton spojrzał na mnie, marszcząc brwi – Nie jesteś chyba o nią zazdrosna, prawda?

- Niby dlaczego miałabym być?

Ashton zatrzymał się. Rozejrzał się, czy aby na pewno nie podąża za nami żaden wścibski dziennikarz. Przysiadł na brzegu, nie przejmując się tym, że piasek pod jego tyłkiem jest mokry. Poklepał miejsce obok siebie, dając mi do zrozumienia, bym usiadła obok niego.

- Nie ma mowy. Przecież jest mokro. Ty też wstawaj, bo inaczej się przeziębisz

Szatyn tylko wywrócił oczami, ciągnąc za moją rękę w dół. Niechętnie pozwoliłam, aby Ashton posadził mnie sobie na kolanach i objął ramionami.

- Będziesz chory, zobaczysz – prychnęłam i nie wiedząc, co mam zrobić z rękami, skrzyżowałam je na swojej piersi.

- Oj przymknij się, Leith – ponownie wywrócił oczami, zakładając pasmo moich rozwianych włosów za ucho – Muszę ci się do czegoś przyznać

- Podoba ci się Sierra, tak? – spytałam z zawodem w głosie. Oczywiście, że się tego domyśliłam. Sporą część dzisiejszego dnia spędzili wspólnie na rozmowie i chichotaniu za naszymi plecami. Kiedy szatyn zaczął opowiadać mi, jakie to mają dobre kontakty, już wiedziałam, do czego dąży. Zrobiło mi się strasznie przykro. Starałam się wbijać do głowy samej sobie, że to wszystko, co ostatnio dzieje się wokół mnie, nie może być prawdą. Nie może być do końca wspaniałe. I okej, może i Ashton powiedział, że mnie kocha, gdy jeszcze byłam w Glasgow, jednak kto wie, co zadziało się od tamtej chwili. Może zrozumiał, że nie może darzyć mnie żadnym uczuciem i starał się za wszelką cenę znaleźć coś, co pozwoliłoby mu o mnie zapomnieć. Może to właśnie Sierra była dla niego ucieczką od wszystkiego, co ze mną związane. Może to ona dała mu to, czego ja nigdy nie będę w stanie mu zapewnić. Nie jestem ładna, towarzyska i otwarta na ludzi. Więc jak ktoś taki, jak Ashton Irwin mógłby wybrać mnie zamiast niej?

Jednak Ashton pokręcił głową, zagryzając dolną wargę.

- Nic z tych rzeczy – uśmiechnął się nerwowo – Chodzi o to, że...

- Nie musisz kłamać – pokręciłam głową, czując gromadzące się pod powiekami łzy – Sierra jest dla ciebie stworzona. Wyglądacie razem idealnie, rozmawiacie bez żadnego skrępowania...

- O czym ty mówisz? – spytał zszokowany – Przecież Sierra to dziewczyna Luke'a

- Podobno sporo się kłócą, nie mogą się dogadać

- Ale bardzo się kochają! Luke ma paskudny charakter, to fakt, ale za Sierrą byłby gotów skoczyć w ogień! A Sierra? Poświęciła dla niego wszystko i jest w stanie wybaczyć mu każde przykre słowo

- Czyli... nie kochasz Sierry?

- Oczywiście, że ją kocham, ale w inny sposób. Jest dla mnie jak siostra. Kochanie.... w ten normalny sposób jest już dla kogoś zarezerwowane

- Kogo?

- Ty naprawdę nic nie rozumiesz? – zaśmiał się – W ten sposób kocham ciebie i tylko ciebie. Najmocniej na świecie

Po jego słowach czas jakby stanął w miejscu. W osłupieniu wpatrywałam się w jego błyszczące oczy. Chciałam wypowiedzieć tyle słów naraz... powiedzieć, jak wiele to dla mnie znaczy i że ja... chyba czuję to samo. Żadne zdanie jednak nie wypłynęło z moich ust. Dalej milczałam, jak zaklęta wpatrując się w jego oczy, a on?

Delikatnie dotknął chłodną dłonią mojego rozgrzanego policzka, z pożądaniem w oczach spoglądając na moje usta. Dopiero wtedy udało mi się otrząsnąć. Cz-czy on... czy on właśnie...

Serce zabiło mi szybciej, gdy spojrzał prosto w moje oczy. Jakby chciał zapytać o pozwolenie. Jakby bał się, że ja nie chcę tego samego, co on. Musiałam udowodnić mu, że jego miłość nie jest niczym.

Że jest wszystkim. Wszystkim, czego w życiu potrzebuję.

Ujęłam jego policzki w obie dłonie i wreszcie odważyłam się wykonać ten pierwszy krok. Pokazać, że mi również na nim zależy.

Gdy nasze usta się złączyły i utknęliśmy pośrodku miłosnej nicości, wreszcie zrozumiałam, co tak naprawdę liczyło się w życiu. Nie dobre oceny, życie w niewielkiej miejscowości u boku ciotki ani praca w Glasgow. Liczył się tylko Ashton. Tylko on i uczuciem, które nas połączyło. Coś, co nigdy nie powinno się zdarzyć, lecz gdy już się zdarzyło, skompletowało życie dwojga ludzi. Czując na swoich ustach ciepłe wargi szatyna i figlarny uśmiech, gdy przez przypadek zbyt mocno wkręciłam palce w jego gęste włosy, poczułam spokój. Wiedziałam, że jego ramiona zawsze będą moją strefą bezpieczeństwa i dopóki jesteśmy razem, nic nie może się wydarzyć.

I gdy wracaliśmy do jego domu, dziękowałam w duchu temu, kto napisał scenariusz mojego życia i postawił na mojej drodze kogoś takiego jak Ashton.
 

***
 

Zegar wskazywał godzinę piątą, gdy z pokoju na końcu korytarza wyłoniła się zakapturzona postać, dzierżąc w dłoni ramię swojego sporych rozmiarów plecaka. Dokładnie zbadała teren i gdy nie usłyszała żadnych niepokojących dźwięków, ruszyła wzdłuż korytarza w stronę schodów. Prawie bezszelestnie zeszła na dół i po raz ostatni upewniając się, że nikt nie przygląda się jej poczynaniom, wyszła z domu.

Przemierzając skąpaną w ciemności ulicę, wyjęła z kieszeni szerokiej, czarnej bluzy telefon i wybrała numer. Przyłożyła urządzenie do ucha, czekając na sygnał połączenia.

- Masz? - spod kaptura wydobył się zniżony męski głos - Dzięki stary, za chwilę będę na miejscu

Tak jak obiecał swojemu rozmówcy, po kilku minutach szybkiego marszu doszedł do jasno oświetlonego miejsca - lotniska w Glasgow.

- Siema Noah! Kupę lat! - zagrzmiał głos za nim. Chłopak gwałtownie się odwrócił.

- Morda - syknął, uciszając ubranego w podobny sposób mężczyznę.

- Spokojnie - zaśmiał się gardłowo, wyjmując z kieszeni dwa prostokątne papiery - Trzymaj młody. Przy bramkach raczej się nie skapną, że to podróby. Już parę razy próbowaliśmy i za każdym razem się udawało

- Dzięki - rzucił szorstko, wyrywając z ręki zakapturzonego mężczyzny trzymane przez niego bilety - Odpalę wam coś po powrocie

- No ja myślę

Mężczyźni wymienili krótki uścisk dłoni i rozeszli się w swoje strony. Schowany pod materiałem bluzy Noah wszedł do budynku lotniska, szukając na dużym ekranie wiadomości o swoim locie. Już niedługo będzie siedział w samolocie, w drodze do Los Angeles. Uśmiechnął się pod nosem, zajmując jedno z wolnych miejsc na hali odlotów.







x x x x

No i stało się 🙊❤

W wasze ręce oddałam rozdział, którego byłam pewna najmniej. Jeszcze kilka dni przed publikacją skasowałam go w całości i napisałam od nowa, wprowadzając dodatkowo parę treści. Mam nadzieję, że koniec końców nie wyszedł najgorzej ;)

Życzę wszystkim miłego dnia/nocy i zapraszam do tweetowania pod #AloneTogetherFF. Będzie mi miło, jeśli zostawicie coś tam po sobie, wyrazicie opinię oraz przedstawicie opowiadanie większemu gronu ❤❤

Z góry dziekuję xx

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top