26. Komisariat i lemoniada

- Możesz spać w starym pokoju Luke'a

Gdy Ashton pojechał do zarządu wyjaśnić sprawę oczernienia jego i Hooda w wiadomościach, Calum wraz z Luke'm oprowadzali mnie po posiadłości Irwina. Choć była duża, bardzo szybko nauczyłam się jej rozkładu i bez problemu trafiałam do wszystkich pomieszczeń.

- Daj, pomogę ci - zaoferował się blondyn, podnosząc z ziemi mój plecak - Myślałem, że będzie cięższy

- Zabrałam tylko najpotrzebniejsze rzeczy - wyjaśniłam, wraz z Hemmingsem wspinając się po schodach, gdzie na piętrze znajdowała się jego stara sypialnia, która od tamtej chwili stała się moim królestwem. Calum w tym czasie został na dole, przygotowując dla nas lemoniadę.

Luke szedł przodem i otworzył mi drzwi do pokoju znajdujące się na końcu korytarza. Grzecznie podziękowałam, gdy przepuścił mnie w drzwiach. Pokój był niewielki, aczkolwiek przytulny. Sprano niebieskie ściany obklejone były plakatami najróżniejszych zespołów i drużyn futbolowych. Pośrodku stało niewielkie łóżko oraz stolik nocny, na którym znajdowała się lampka oraz ramka ze zdjęciem Petunii - psa blondyna. Oprócz tego w pokoju stała niewielka komoda, fotel i półka z książkami.

- Nie zabrałeś stąd swoich rzeczy? - zagadnęłam, gdy Luke odkładał mój plecak na narzutę.

- Nie. Czasami, gdy pokłócę się z Sierrą, nocuję tutaj. Ale spokojnie, nie będę cię stąd wyganiał. Kanapa Irwina też jest mega wygodna

W odpowiedzi uśmiechnęłam się tylko lekko, z zaciekawieniem oglądając stojące na komodzie nagrody i dyplomy. Hemmings w tym czasie odsłonił roletę i otworzył okno, wpuszczając do pomieszczenia trochę świeżego, kalifornijskiego powietrza.

Właśnie przyglądałam się wiszącym nad łóżkiem zdjęciom, gdy usłyszałam za sobą hałas. Odwróciłam się i zobaczyłam stojącego w progu pokoju Luke'a, z laptopem i przeróżnymi kablami na rękach.

- Nie będziemy odcinać cię od świata - zaśmiał się, kładąc sprzęt na łóżku - Gdybyś chciała poczytać coś w mediach czy skontaktować się ze światem, możesz go użyć. Mam nadzieję, że jeszcze działa

- Dziękuję Luke

- Rozgość się, a ja pójdę sprawdzić, czy Ashton już coś ugrał - uśmiechnął się lekko, znikając za drzwiami.
 

***
  

Mężczyzna siedzący za recepcją lekko uniósł głowę, odrywając się na chwilę od rozgrywanej właśnie gry w pasjansa na swoim komputerze, gdy przez drzwi posterunku policji wpadła ciemnowłosa nastolatka.

- Przepraszam bardzo - powiedziała pewnym głosem, podchodząc do lady - Potrzebuję pilnie skontaktować się z kimś, kto prowadzi sprawę zaginięcia Catherine Leith

- Obawiam się, że to niemożliwe - odpowiedział znudzonym głosem, klikając w czerwoną damę pik i przenosząc ją na króla karo - Jest pani z rodziny?

- Nie, ale jestem przyjaciółką zaginionej

- W takim razie proszę opuścić teren posterunku - wyrzucił, nie obdarzając dziewczyny ani jednym spojrzeniem.

- Mam ważne informacje, które mogą pomóc w śledztwie! - krzyknęła, uderzając otwartą dłonią o blat lady - Proszę skontaktować mnie z prowadzącymi sprawę, albo zgłoszę do przełożonego, że źle traktuje pan świadków!

- Jest jakiś problem Ben? - do lady podszedł wysoki, szczupły mężczyzna po czterdziestce, ubrany w granatowy mundur, trzymając w dłoni plastikowy kubek z kawą.

- Nie, Mason. Nie ma żad...

- Chcę skontaktować się z prowadzącymi śledztwo uprowadzenia Catherine Leith - powiedziała, spoglądając na mężczyznę błagalnym, aczkolwiek stanowczym wzrokiem. Policjant jedynie westchnął, upijając łyk kofeinowego napoju.

- Nie ma żadnego uprowadzenia - wyjaśnił, zgniatając kubek i celując nim do stojącego obok recepcji kosza.

- J-jak to nie ma? A co z historią o porwaniu jej przez Ashtona Irwina?

- Powtarzam - podkreślił, gestykulując przy każdym wypowiedzianym słowie - Nie ma żadnego uprowadzenia. Skontaktował się z nami menadżer pana Irwina i kazał odkręcić oszczerstwa zarzucone na jego klienta. Za podanie fałszywych informacji do mediów i zniesławienie wizerunku pana Irwina oraz pana Hooda jego zarząd nałożył na nas sporą grzywnę. Więcej nie powinno pani interesować - już chciał się oddalić, gdy Grace gwałtownie złapała go za ramię - Proszę nie dotykać munduru policjanta!

- Czyli nie ma żadnego uprowadzenia? Nie ma żadnej sprawy?

- Sprawa nadal jest, ale nie możemy mieszać w to pana Irwina. Chłopiec, który naprowadził nas na ten trop, najzwyczajniej w świecie się pomylił

- Spotka go za to kara?

- O to musi pani spytać komendanta, nie mnie. Ale z tego co mi wiadomo, dostanie jedynie upomnienie

- Przecież on powinien trafić za kratki! Za składanie fałszywych dowodów i oczernianie wizerunku celebryty!

- To już nie pani sprawa, co postanowi komisja - wyrwał ramię z jej uścisku, poprawiając zgnieciony materiał marynarki - Żegnam panią
 

***
 

Z ciekawości uruchomiłam stary laptop Luke'a i weszłam na Twittera. Dawno nie było mnie na tym portalu. Od kiedy Ashton udostępnił na swoim koncie mój cover, przybyło mi obserwatorów, a ciągle pusta zakładka z powiadomieniami teraz była bliska eksplozji. Zaczęłam od niechcenia przeglądać swój time line, gdy natrafiłam na pewien tweet.

x fake killer x  @milky_iero  - 22 godz.

Dziś telewizja podała informacje, że Ashton uprowadził jakąś dziewczynę. 5sosfam, wierzycie w to?

  

Zaczęłam drążyć, wchodząc w sekcję komentarzy.

 

,, Żałosne. Ktoś wyciął mu jakiś nieśmieszny żart''

,, Jak ja mogłam go szanować... brzydzę się nim''

,, Michael, czemu włamałeś się do stacji telewizyjnej? ;0''

,, Mam nadzieję, że śmieć odpowie za to, co zrobił''

,, Ashton nigdy nie mógłby czegoś takiego zrobić!!!''

,, Prima Aprilis było dawno temu, droga telewizjo...''

,,Ktoś ewidentnie nie lubi chłopaków - najpierw drama z Calumem, teraz jakieś bajeczki o uprowadzeniu... ''

,, Ciekawe, czy ją dobrze karmi''

,,Zauważyliście coś? Ashton od dawna nie udzielał się w mediach. Ostatnim tweetem był link do jakiegoś coveru. Może coś mu się stało? I to on został uprowadzony?

,, Pluję na typa totalnie. Niech napalone dwunastolatki lepiej na siebie uważają, bo też tak mogą skończyć''

,, Do więzienia z nim!!''

,, Czy to koniec 5SOS? :C ''

  

- W porządku, Cath? - oderwałam się od ekranu, spoglądając na stojącego w progu Caluma.

- T-tak - wyjąkałam, przecierając załzawione oczy rękawem - Po prostu zbyt dużo się naczytałam

Chłopak wszedł do środka, przycupując na materacu i przyciągając do siebie urządzenia.

- Chcesz być zdrowsza, nie wchodź na Twittera - podsumował, zatrzaskując klapę.

- Luke dzwonił do Ashtona?

- Tak, ale nie odbiera. Chodź na dół. Zrobiłem lemoniadę i kanapki

- A Michael?

- Jeszcze nie wrócił. Może to i lepiej. Wprowadza tylko złą atmosferę - pociągnął mnie za rękę, zmuszając do wstania.

- Dlaczego mnie aż tak nie lubi? - zadałam pytanie, które od kilku godzin nie dawało mi spokoju.

- Nie mam pojęcia. Może sama go o to spytaj, gdy wróci?

- Wolę nie ryzykować - ucięłam, schodząc schodami na dół. Luke siedział na kanapie, wpatrując się w ekran włączonego telewizora. Kątem oka spojrzałam na odbiornik, wychwytując temat dnia ukazany na żółtym tle.

   

Ciągle rosnące podatki. Państwo chce strajkować

 
 
- Myślicie, że mu się udało?

Jak na zawołanie drzwi wejściowe się otworzyły, a do środka wpadł Ashton. Gdy mnie zobaczył, uśmiechnął się od ucha do ucha. Szybko ściągnął swoje trampki i dołączył do naszej trójki do salonu.

- No gadaj! - szturchnął go Calum, trzymając w dłoni dzbanek z lemoniadą. Szatyn spojrzał tylko na niego, próbując wstrzymać śmiech.

- Udało się! - pisnął, przyciągając mnie do siebie i unosząc lekko nad ziemię. Pośród jego donośnego śmiechu usłyszałam westchnięcie ulgi Luke'a oraz ciche 'Boże, całe szczęście' Caluma.

- Czyli ani ty, ani Calum nie jesteście już podejrzani? - spytałam, nie mogąc powstrzymać śmiechu, gdy moje spojrzenie skrzyżowało się z błyszczącymi ze szczęścia tęczówkami szatyna.

- Nie - westchnął, opierając swoje czoło o moje - Wszyscy jesteśmy bezpieczni

- Dobra Hood - Hemmings podszedł do mulata, wyrywając mu dzbanek lemoniady z dłoni - W dupie mam twoją lemoniadę. Wyciągaj coś mocniejszego. Trzeba to opić!

Calum, choć ze smutkiem, że Luke pogardził jego lemoniadą, ruszył w stronę barku z alkoholem. Blondyn tylko klasnął w dłonie, wybierając się do kuchni po kieliszki.

- Nie wiesz, gdzie jest Michael? - spytałam cicho Ashtona, który wciąż trzymał mnie w swoich ramionach - Zaczynam się martwić

- To duży chłopak, da sobie radę - ucałował moje czoło, by później z entuzjazmem odebrać od Caluma butelkę szampana.





x x x x

Nawet nie pamiętałam, że posłużyłam się tutaj moim kontem i starą nazwą xD

Chciałam tylko przypomnieć, że w niedzielę rozdział się nie pojawi, a co do czwartku nadal nie jestem pewna. Postaram się go dodać, ale niczego nie obiecuję ;(

Wpadajcie również na Twittera!
#AloneTogetherFF


Aa i jeszcze jedno.... STREAMUJCIE TEETH, KOCHANI xx

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top