15. Born Singer

Jestem urodzonym piosenkarzem, 

tylko trochę późno się do tego przyznałem.

Gorąc buchał w jego twarz, powodując, że stała się rumiana. Klimatyzacja w tym lokalu jakby nie dawała sobie rady z ilością osób. Jimin popatrzył z niesmakiem na Taehyunga, który uśmiechał się szeroko i upiał kolejną porcję swojego soju. Natomiast Jeongguk pieścił fioletowy mikrofon i śpiewał kolejną z zamówionych na karaoke piosenek.

— Powiedzcie mi — rzucił Park, spoglądając tym razem z politowaniem na Guk'a. — Dlaczego dałem się namówić, na tak żałosny pomysł, jakim jest karaoke?

— Ponieważ przyda ci się odrobina rozrywki.

Jimin przewrócił oczami i sięgnął po swój kieliszek. Soju mango było wyjątkowo smaczne, szczególnie po ciężkim biurowym dniu. Czuł jego wyraźny słodki smak, co powodowało, że od razu pomyślał o Jungmi.

Tylko dlaczego?

— Urodzony ze mnie piosenkarz — powiedział z zachwytem Jeon, gdy jego wskaźniki poszybowały w górę. — Może zamiast być prezesem, powinienem pójść tą ścieżką?

— Trzeba było — odgryzł się Jimin. — Przynajmniej miałbym od ciebie spokój.

— Oj tam, oj tam — wtrącił Taehyung. — Twoje życie byłoby zbyt nudne. Znam cię, Park. Uwielbiasz ryzyko i adrenalinę. Kto by z tobą wytrzymał, jeśli nie my?

Jimin przewrócił kolejny raz oczami, a potem upił swój shot. Co prawda, przyjaźnili się od dziecka. W trójkę byli nierozłączni, czy to w szkole, liceum, czy na studiach. Już dawno przyrzekli sobie, że będą się wspierać i nawzajem się nie opuszczą. Ich relacja dawno przekroczyła przyjacielski poziom. To było coś więcej niż więzy krwi. Byli jak duchowe rodzeństwo.

Po kilku kolejkach, nawet Jimin zaśpiewał dwie piosenki Gangam Style Psy oraz Fantastic Baby grupy BigBang. Taehyung właśnie kończył swój występ z piosenką Rainism.

I'm gonna be a bad boy, I gotta be a bad boy... — jego baryton brzmiał wręcz urzekająco, na co Jimin, już wstawiony parsknął śmiechem. Z czasem poczuł, że rzeczywiście tego potrzebował.

JK zaczął tańczyć charakterystyczną choreografię, wciągając w to Taehyunga i ostatecznie w trójkę przyciągnęli wzrok wielu osób. Czy Jimin się z tego powodu martwił? Choć powinien, teraz było mu wszystko obojętne.

Wypad zakończyli o trzeciej w nocy, kiedy Park upewnił się, że Taehyung oraz Jeongguk są w swoich łóżkach, a on może pojechać do własnego mieszkania. Przejeżdżając przez dzielnicę kamienic, mimowolnie spojrzał na znajome okna i dostrzegł, że w jednym wciąż świeci się światło.

Czyżby Jungmi nie spała? — pomyślał. Pochwycił do ręki telefon, aczkolwiek od razu schował go znów do kieszeni, uznając, że musiałby być wielkim gamoniem, by tak po prostu zadzwonić do Kim. W końcu dzisiaj ją zganił za bezmyślność. Sam natomiast zachowywał się jednakowo głupio.

Gdy dotarł do swojego apartamentu, zapłacił taksówkarzowi, a potem skierował się do mieszkania. Powitała go pustka i samotność, jego odwieczni towarzysze.

Wziął szybki prysznic, zrobił wieczorną skin care, a potem wszedł do łóżka. Zamknął oczy i momentalnie zasnął. A tamtej nocy nie przyśnił mu się żaden koszmar.

Czytelniku! Jeżeli podoba Ci się to, co tutaj tworzę, proszę pozostaw po sobie ślad - komentarz i/lub gwiazdkę. To naprawdę motywuje do dalszego tworzenia!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top