15

To takie śmieszne uczucie, kiedy od początku liceum siedział ci w głowie jedynie jeden chłopak, niemal niezmiennie, a tymczasem w wakacje przed klasą maturalną wpada ci do niej ktoś inny, właściwie wywalając z niej tego poprzedniego i uświadamiając, że chyba tak naprawdę nic nie czułaś, a przynajmniej nic prawdziwego.

Zresztą wiecie, jak to jest. Zauroczenie to ten etap, gdy potrafisz, patrząc na kogoś, ułożyć sobie w głowie cały wasz związek, ale jednocześnie gdzieś z tyłu głowy masz myśl, że to nawet by tak nie wyglądało i wszystko to jest bzdurą, on jest po prostu przystojny, a nic między wami i tak by nie wyszło.

Zajęło mi to dwa lata, wow.

Jednak kiedy jeden problem lub potocznie mówiąc chłopak, wypadł mi z głowy, na jego miejsce wskoczył kolejny, robiąc mi w głowie cholerny mętlik przez kilka głupich słów i jedno zbliżenie, które jednak... sprawiło, że moje myśli jeszcze mocniej zmieniły tor, sprawiając, że ta głupia zabawa przestała już być dla mnie wyłącznie zabawą.

- Ty się dobrze czujesz? – Jeremy spojrzał na mnie, zatrzymując na chwilę film, a ja wzruszyłam ramionami. Od rana wyłącznie analizowałam całą tę sytuację, gapiąc się uparcie w sufit i nawet śniadaniu nie poświęciłam uwagi do tego stopnia, że już zdążyłam zapomnieć, co właściwie jadłam. – Ostatnio brzmię, jakbym się o ciebie martwił, chore.

- Resztki miłości do rodzeństwa się w tobie objawiły – parsknęłam, ale on wyłącznie pokręcił głową, zaprzeczając, po czym wrócił wzrokiem do ekranu, a ja przymknęłam oczy, otwierając je dopiero na dźwięk nowej wiadomości.

myszka: musimy pogadać
myszka: bo ja nie wytrzymam
myszka: co się tu dzieje dianaaaaa
panda: powiem ci
panda: że napisałaś w idealnym momencie, bo też potrzebuję rozmowyXD
myszka: daj mi piętnaście minut, bo muszę dotrzeć do domku
panda: okidoki, jak coś to dzwoń po prostu

Gwałtownie podniosłam się z łóżka, zwracając na siebie uwagę brata, który jednak po chwili dezorientacji, machnął na mnie ręką. Złapałam z szafki strój kąpielowy i poszłam do łazienki.

Przez wiadomości Minnie mimowolnie zaczęłam się martwić, bo w końcu nie odzywała się już dość długo, ale czułam, że nieważne, o co chodzi, mam jej równie dużo lub nawet więcej do opowiedzenia.

Odwróciłam się w stronę lustra i aż wytrzeszczyłam oczy, widząc mocno czerwony znak na swoim dekolcie, o którym zdążyłam już zapomnieć. Mimowolnie się zarumieniłam na samo wspomnienie tamtej chwili, ale jednocześnie chciało mi się uśmiechnąć i choć sama nie do końca rozumiałam, jakie emocje budził we mnie tamten wieczór, podświadomie chciałam go powtórzyć.

Przeszłam do pokoju i wybrałam z walizki crop top, kilka razy upewniając się, że po założeniu zasłonił to, co powinien.

- Zimno ci? – parsknął Jeremy, ale wyłącznie wystawiłam do niego środkowy palec i wciągnęłam na siebie jeszcze szorty, po czym wsunęłam nogi w klapki.

- Idę na spacer – obdarzyłam go uroczym uśmiechem i opuściłam pokój. Zjechałam windą na parter i poprowadzona intuicją skierowałam się w stronę zejścia do plaży, a przynajmniej taką miałam nadzieję.

Po kilku minutach udało mi się znaleźć bardziej ustronne miejsce i usiadłam na piasku, chyba z pięć razy rozglądając się, czy na pewno nikogo nie ma zbyt blisko i spokojnie odczekałam, aż przyjaciółka do mnie zadzwoni, co stało się dosłownie chwilę później.

- Minnie – zaczęłam, gdy tylko odebrałam połączenie.

- Diana – Momentalnie odbiła piłeczkę, na co zmarszczyłam brwi.

- Wow, nie zaśpiewałaś.

- Bo się stresuję – niemal pisnęła, na co mimowolnie parsknęłam śmiechem. – To będzie trudna rozmowa, więc z miłości do mnie, błagam, mów pierwsza.

- Bez przesady, jejku, to tylko ja, ale okej. Wplątałam się w coś jak...

- Przyjaciele z korzyściami?

- Wakacyjny romans, Minnie, opanuj się – rzuciłam, na co dziewczyna wreszcie się zaśmiała, dzięki czemu poniekąd mi ulżyło. – Z barmanem hotelowym, który ma tu w kij znajomości i w sumie to spędzam wakacje z marzeń...

- Trzeba było wpakować się w tę walizkę – przerwała mi, wzdychając.

- Znając ciebie, to zwykle siedziałabyś w pokoju, wykorzystując darmowego Netflixa, tak samo, jak Jeremy – prychnęłam.

- Może troszkę, ale to nadal miła opcja. Nieważne, kontynuuj.

- To wyjazd często staje się jak żywcem wyjęty z jakiegoś filmu, a ja mam wrażenie, że za mocno się w to wkręciłam, robiąc sobie przy okazji nadzieję i nie wiem, chyba boję się tego, że to zaraz się skończy, a ja się po tym nie pozbieram.

- Jejku Di, szukasz problemu na siłę.

- Zaraz przejdziemy do twoich problemów, zdajesz sobie sprawę?

- Oj zamknij się. Sama mówisz, że to wakacje z marzeń, z tego, co wiem to jedne z najlepszych, jakie przeżyjesz i jasne, będzie ciężko wyjechać, ale nawet jak wrócisz do Phoenix, to nie będziesz czuła ciągle smutku, bo przede wszystkim zatrzymasz wspomnienia, które, z tego, co słyszę, są genialne, więc nie przejmuj się teraz powrotem. Zostało jeszcze trochę czasu, rusz się i twórz kolejne wspomnienia, bo taka okazja może się nie powtórzyć i gwarantuję ci, że nie będziesz żałować.

- Wszystko fajnie, tylko że ja to wszystko przeżywam z nim – rzuciłam półświadomie, a z telefonu wydobyło się ciche „aaa". – To głupie?

- Normalne raczej. Zbliżyliście się, zresztą „romans" mówi samo za siebie, ale znacie się niezbyt długo, ta fascynacja minie, tak zakładam przynajmniej – powiedziała nieco ciszej, a ja westchnęłam, przecierając twarz.

- Wiesz, że należę do tych bardziej kochliwych, ale przysięgam, z nikim nigdy nie przeżyłam czegoś takiego i nikt inny nie sprawił, że czułam się tak... wow.

- Psychicznie czy fizycznie?

- Aktualnie oba.

- O cholercia – Oparłam głowę na dłoni, licząc, że dziewczyna zaraz kontynuuje. – Nie wiem, co ci powiedzieć, Diana, ale wierzę, że jeszcze będziesz w relacji, w której będziesz czuła się najlepiej na świecie. Jak nie z tym, to z innym chłopakiem. Byłaś świadoma, że to skończy się wraz z wyjazdem, a mimo tego się zgodziłaś i może z czasem stwierdzisz, że tak będzie lepiej. Wyobrażasz sobie, żeby on wrócił z tobą, żebyście zostali parą na stałe i chodzili sobie za rączki po szkolnym korytarzu? – Nie. Nie wiem. Może trochę? – To, co się dzieje w Phoenix, czeka w Phoenix, a to, co się dzieje na Hawajach, pewnie tam zostanie, ale będziesz to wspominać przez lata, może jako wielką miłość, może jako przelotny zapomniany romans, ale na nim świat się nie kończy.

Zacisnęłam usta, po chwili wzdychając.

- Obie wiemy, że masz rację – mruknęłam wreszcie.

- Tak, tak, nie ma za co – prychnęła, na co się zaśmiałyśmy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top