02

Uśmiechnęłam się szeroko, wychodząc przez przeszklone drzwi na tył domu Megan, jednej z dziewczyn z mojej klasy. Zjawiło się dość dużo osób, bo, bądźmy szczerzy, blondynka nie należała do szarych myszek, a mówiąc konkretniej, była jedną z najbardziej rozpoznawalnych osób w szkole.

Zawiesiłam wzrok na basenie, w którym wypatrzyłam tego, na którego spotkanie najbardziej liczyłam, a mianowicie Jacoba w towarzystwie przyjaciół z drużyny koszykarskiej.

Więc tak, była to impreza tych rozpoznawalnych. Jak się tam wkręciłam? To proste.

Pierwszego dnia liceum pomogłam pewnej dziewczynie imieniem Harper, która, jak się okazało, jest kuzynką Joe'go, który od dziecka przyjaźni się z Ashtonem, który z kolei jest chłopakiem Roxane, a ona jest jedną z najbliższych przyjaciółek Megan, tak więc dość szybko udało mi się z nią zaprzyjaźnić i byłam stałym gościem na jej imprezach, a skoro ja to i moi przyjaciele.

Jak najszybciej wyłapałam wzrokiem moją ulubioną dwójkę, która aktualnie siedziała na trawie, bawiąc się z pieskiem.

Typowe.

- Najpierw dobre czy złe wieści? – spytałam na wstępie, siadając obok nich. Minnie spojrzała na mnie pytająco, wciąż głaszcząc zwierzaka, a Chris wziął większego łyka trzymanego przez siebie napoju, po czym dopiero skierował na mnie wzrok.

- Dobre.

- Wyglądam dziś genialnie, a tam – Kiwnęłam głową na basen. – Jest mój cholernie gorący crush.

- Ktoś tu dzisiaj będzie wyrywał – Przyjaciółka dźgnęła mnie w bok, na co wzruszyłam niewinnie ramionami. – A te złe?

- Mogą poczekać – wtrącił brunet, oblizując usta, gdy w naszą stronę skierowała się Tess. – Teraz czas się rozerwać.

Odstawił napój, wstając na równe nogi, po czym podszedł do swojej dziewczyny, całując ją krótko i przerzucił ją sobie przez ramię, biegnąc do basenu, a to wszystko w akompaniamencie jej głośnego pisku. Parsknęłyśmy z Minnie śmiechem, również przenosząc się bliżej wody. Ściągnęłam swoją sukienkę, po chwili siadając razem z przyjaciółką na brzegu tak, że moczyłyśmy nogi.

A na Hawajach będzie tak codziennie.

Zacisnęłam usta, gdy do głowy wpadła mi tamta myśl. Naprawdę nie chciałam jechać. Nie bez nich. I zupełnie nie wiedziałam nawet jak mam im to powiedzieć.

Po dwóch godzinach muzyka wciąż głośno grała, my zdążyłyśmy się wykąpać już kilka razy, a tymczasem ulokowałyśmy się na leżakach, skąd miałam idealny wygląd na pewnego bruneta, który, zaznaczmy, wyglądał jeszcze goręcej niż zwykle.

A sądziłam, że to niemożliwe.

- To tyle, skończyłam – Usłyszałam głośny głos gdzieś z tyłu, ale najwidoczniej tylko ja zwróciłam na niego uwagę. Odwróciłam głowę, natykając się wzrokiem na Chrisa i Tess. Brunetka wpatrywała mu się prosto w oczy, wciąż coś mówiąc, a on zaciskał usta, delikatnie trzymając jej nadgarstki.

Szturchnęłam lekko Minnie, kiwając na tamtą dwójkę, na co wyłącznie zmarszczyła brwi w niezrozumieniu.

- Czego nie rozumiesz w tym, że to koniec?! – krzyknęła Tess, czym zwróciła na nich już uwagę wszystkich. Ktoś nawet przyciszył muzykę, za co przeklęłam go w myślach, bo to nie był temat, którym powinna interesować się cała impreza. – Zrywam z tobą, Chris.

Po tych słowach wyszarpnęła ręce z jego uścisku i jakby nigdy nic zniknęła w budynku. Zakryłam usta dłonią, patrząc z szokiem na chłopaka, który wciąż się nie ruszył, tępo patrząc w przestrzeń przed sobą.

- Chris... - zaczęła miękko Minnie, wstając ze swojego miejsca.

- Co? Oj spokojnie, nie wiem, po co zrobiła z tego taki teatrzyk no ale cóż, stało się – Wzruszył ramionami, obdarzając wszystkich uśmiechem, spod którego smutek można było wyczuć z kilometra. – Przejdę się – Kiwnął głową na dom, pokazując jeszcze kciuki w górę.

Nawiązałam z przyjaciółką porozumiewawcze spojrzenie, po czym prawie biegiem ruszyłyśmy za nim. Znalazłyśmy go w kuchni przy barze, gdzie siedział z głową schowaną w ramionach.

- Chris, skarbie – zaczęłam cicho, pocierając jego ramię, gdy Minnie przytuliła się do jego pleców. – Wiem, że cię to boli, ale najwyraźniej nie była ciebie warta.

- Albo ja jej – wybełkotał, po chwili podnosząc głowę i spojrzał na mnie zaszklonymi oczami, uśmiechając się ironicznie. – Nawet nie powiedziała mi dlaczego, tylko ot tak rzuciła te osiem miesięcy w cholerę.

- Suka – mruknęła dziewczyna w jego plecy, na co oboje się zaśmialiśmy.

- Jest okej, spokojnie – Wymusił coś na wzór uśmiechu, chociaż bardziej przypominało to grymas, jakby zaraz miał się rozpłakać.

- Widać – zaśmiałam się, na co wywrócił oczami z bardziej szczerym, lecz wciąż znikomym rozbawieniem. Poczochrałam go po włosach, po czym oparłam się o blat, patrząc na porozstawiane kubeczki. – I jak ja mam wyjeżdżać, kiedy ty jesteś w takim stanie? – rzuciłam bardziej sama do siebie, dopiero po chwili orientując się, że to nie zostało tylko w moich myślach. Zacisnęłam usta, unosząc lekko wzrok, żeby móc zobaczyć ich twarze, które oczywiście wyrażały czyste zdezorientowanie. – Um...

- O czym ty mówisz? – zaczęła dziewczyna, patrząc na mnie uważnie, a ja westchnęłam przeciągle.

- Tak jakby lecę na Hawaje w ten weekend i nie będzie mnie cały miesiąc – powiedziałam bez zbędnego owijania, mając nadzieję, że jednak to ich nie ruszy, ale ich wzrok utwierdził mnie w tym, że jednak to do nich dość mocno dotarło.

- To pewne? – Pokiwałam głową na pytanie Chrisa. – Tylko spokojnie. To...

- Spełnienie marzeń! Przecież Hawaje to raj na ziemi, Diana, nie możesz tego zmarnować – Głos Minnie niemal zmienił się w pisk, a w jej oczach świeciły małe iskierki.

- I tak nie mam wyboru, ale chciałam spędzić ten miesiąc z wami i...

- I spędzimy razem jeszcze nie jeden – dokończyła za mnie dziewczyna. – Masz tam lecieć i się wybawić, a my będziemy leczyć tę chodzącą depresję.

- Dzięki? – Brunet spojrzał na nią kątem oka, na co cmoknęła w powietrzu. – Ale ma rację. Będzie ciężko, ale ej, spędzisz miesiąc na Hawajach, to brzmi jak marzenie.

Westchnęłam przeciągle, po czym przyciągnęłam ich oboje do uścisku.

- Ale będę dzwonić codziennie – zaznaczyłam.

- Chyba że ktoś odciągnie twoją uwagę – Chłopak poruszył znacząco brwiami. Wyłącznie prychnęłam, dźgając go w brzuch, na co oboje parsknęli śmiechem.

***
dawno mnie tu nie było hm

wybaczcie serio, nie wyrabiam z niczym, ale mam nadzieję, że teraz wpadnie mi trochę wolnego i przy okazji wrzucę, jakby to powiedzieć, inne spojrzenie na tę historię hahah

ale to już inna kwestia, w razie czego będę informować na profilu, jeszcze raz bardzo was przepraszam za tą przerwę i dziękuję, jeśli to czytacie, buziaki!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top