14.

Dziewczyna podeszła do szafki przy której stał wysoki blondyn. Przez chwilę wahał się, czy włożyć bluzę w której dzisiaj rano przyszedł do szkoły. Z jednej strony na dworze świeciło piękne, wrześniowe słońce. Jednak z drugiej strony wiał dość mocny wiatr. Po chwili namysłu chłopak zdecydował się narzucić na siebie czarną bluzę.

- Już gotowy? – zapytała dziewczyna, uśmiechając się do przyjaciela. Yukhei skinął głową, po czym we dwoje ruszyli z budynku szkoły.

Właśnie rozpoczął się drugi semestr trzeciej klasy. Pogoda wciąż była przyjemna, nie zwiastowała nadchodzących deszczy ani szarości. Yukhei i Yeri przez najbliższe minuty szli w milczeniu. Dobrze wiedzieli co mówić, jednak chcieli przez chwilę w ciszy nacieszyć się swoim towarzystwem. W trakcie wakacji letnich nie mieli na to zbyt wiele czasu, zważywszy na to, że każdy z czwórki przyjaciół co chwilę wyjeżdżał.

- Jak się czujesz, Yukhei? – zapytała w końcu dziewczyna. Przejętym wzrokiem spojrzała na przyjaciela. Mimo wielu rozmów telefonicznych, pisania do siebie niemal codziennie, wciąż się martwiła. Martwiła się o każdego z nich.

- W porządku – odpowiedział zdawkowo blondyn. – A ty?

- Szczerze mówiąc – zaczęła, robiąc kilkusekundową pauzę, wzbudzając tym większe zainteresowanie rozmówcy. Po chwili spojrzała na Yukheia i odpowiedziała: - Dobrze. Nie łatwo było mi poukładać wszystko w głowie, ale jest coraz lepiej.

- Cieszę się. Byłaś u specjalisty w trakcie wakacji?

- Tak, kilka razy – odrzekła, kopiąc mały kamyczek. Powoli zbliżali się do miejsca docelowego. – Rozmowy z psychologiem naprawdę mi pomogły. A co z tobą?

- Ja byłem kilka razy na początku – powiedział, spoglądając na swoją towarzyszkę. W tym samym czasie przekroczyli ogromną, złotą bramę. – Było mi to naprawdę potrzebne. Wiem, że mogłem na was polegać, ale to jednak nie to samo co rozmowa z osobą, która zna się na tym... wszystkim.

- To prawda – przyznała Yeri, rozglądając się po owym miejscu.

Para zatrzymała się tuż przed pomnikiem Renjuna. Był to ich pierwszy raz od dwóch miesięcy, kiedy się tutaj znaleźli. Choć oboje chcieli być blisko przyjaciela, bali się miejsca, jakim był cmentarz. A w szczególności Yeri.

Nastolatkowie przywitali się ze swoim przyjacielem, przez co po chwili znów zostali pochłonięci przez ciszę.

- Donghyuck cały czas jest pod opieką psychologa – powiedziała Yeri, wpatrując się w kamień na którym wyryte było nazwisko młodego Chińczyka. – Widzę dużą poprawę, kiedy z nim rozmawiam. Odzywa i uśmiecha się jak wcześniej. Nawet jego rodzice przestali się kłócić.

- Najbardziej bałem się właśnie o niego – przyznał Yukhei. – Ale i o Jaehyuna. On też jest pod opieką psychologa i też radzi sobie coraz lepiej. Przynajmniej nie musi brać tych mocnych leków, które przepisywał mu psychiatra...

- Wydaje mi się, że Donghyuck i Jaehyun są dla siebie dużym wsparciem – dodała dziewczyna, z lekkim uśmiechem spoglądając na Yukheia, który odpowiedział jej tym samym. – My wszyscy jesteśmy wsparciem.

Yukhei pokiwał głową. Delikatny uśmiech trzymał się na jego twarzy. Miał wrażenie, że wszystko powoli zaczyna się układać. Ostatni czas był dla nich wszystkich dość spokojny. Potrzebowali czasu na przyswojenie wszystkiego co zdarzyło się w ich życiu. Ale każdy z nich stawał na nogi. Yukhei naprawdę był szczęśliwy, że wstanie każdego ranka nie jest już piekielną torturą, że dzienne funkcjonowanie staje się tak regularne jak kiedyś. Potrafił się uśmiechać, potrafił się cieszyć. I miał nadzieję, że Renjun, teraz też czuje się dobrze.

- Myślisz, że są szczęśliwi? – zapytała Yeri, kiwnięciem głowy wskazując na drugi nagrobek, ten obok Renjuna. Na nim wyryte było nazwisko Jaemina.

- Przynajmniej są razem – odpowiedział Yukhei, wzdychając głęboko. – A skoro mowa o byciu razem... Co u twojego ukochanego?

Na słowa blondyna twarz Yeri oblał delikatny rumieniec. Szatynka spuściła głowę, by jak najbardziej ukryć to przed uczepliwym przyjacielem , jednak absolutnie nie uszło to jego uwadze. Yukhei zaśmiał się cicho, szturchając Yeri w ramię.

- No przestań – szepnęła, odsuwając się do blondyna. Jednak sama nie mogła powstrzymać uśmiechu. – Dzięki niemu jestem jeszcze szczęśliwsza.

- I tak powinno być, siostro – odpowiedział chłopak, przerzucając ramie przez barki Yeri, po czym przyciągnął ją do siebie. Oboje jeszcze raz spojrzeli na nagrobki Renjuna i Jaemina. Wiedzieli, że to nigdy nie będzie dla nich przyjemny widok, ale musieli go zaakceptować. – Na razie chłopcy, trzymajcie się.

Para nastolatków ukłoniła się przed pomnikami, po czym zaczęli się oddalać. Yukhei nie wiedział czy Yeri też to poczuła, ale w pewnym momencie zrobiło mu się o wiele lżej na sercu. Wszystkie jego poprzednie troski były niczym w porównaniu do tego co przeżył po odejściu Renjuna. Lecz teraz poczuł jakby ogromny ciężar zdjęto mu z ramion. Nie miał pojęcia, czy to tylko chwilowe uczucie. Ale poczuł się, jakby jego umysł i serce zostały właśnie uwolnione.

***

2 lata później

Blondyn właśnie wyszedł z klatki. Wdychając chłodne powietrze , styczniowego wieczoru ruszył przed siebie. Włożył dłonie do kieszeni płaszcza i jak najbardziej zatopił twarz w ciepłym, puchatym szaliku. Pogoda nie była łaskawa, szczególnie lodowaty deszcz i drobne płatki śniegu przysparzały problemu.

W pewnym momencie telefon chłopaka zaczął dzwonić. Niechętnie, ale zdecydował się go odebrać. Kiedy usłyszał dźwięczny i wesoły głos od razu zrobiło mu się cieplej na sercu.

- Cześć, Yukhei! – rzuciła serdecznie szatynka po drugiej stronie słuchawki. – Nie przeszkadzam ci?

- Skądże, Yeri. Dla ciebie zawsze mam czas – odpowiedział blondyn ze śmiechem. – Co tam?

- A, dzwonię, żeby zapytać cię czy masz jutro czas? Niedawno wróciłam z Alimuradem od jego rodziny i chciałam się spotkać z moimi przyjaciółmi – wytłumaczyła, a Yukhei mógłby przysiądź, że kiedy to mówiła uśmiech ani na moment nie zszedł z jej twarzy.

Blondyn rozejrzał się na szybko w dwie strony przechodząc przez przejście, w międzyczasie próbując sobie przypomnieć, czy na pewno z nikim się nie umawiał na następny dzień.

- Jasne, bardzo chętnie – odrzekł w końcu.

- To świetnie! – wykrzyknęła Yeri. – A co u chłopaków? Ostatnio z Hyuckiem rozmawiałam jakiś tydzień temu, będę musiała to jutro nadrobić.

- Właśnie od nich wracam. Mieli lekki syf, ale poza tym wszystko z nimi w porządku, nie pozabijali się a mieszkanie wciąż stoi – odpowiedział Yukhei nieco prześmiewczo. – Myślałem, że wspólne mieszkanie tej dwójki skończy się gorzej, ale jak widać radzą sobie już rok!

- Jest co świętować, nie ma co – parsknęła. – Ale to fajnie, że Jaehyun od razu po tym jak Hyuck skończył szkołę zaproponował mu mieszkanie razem. Widać, że chciał się wyprowadzić od matki, kiedy ich rodzice koniec końców się rozstali. Dobrze, że wszyscy zostaliśmy w Seul.

- Tak, ja też się cieszę, że mam was blisko – wyznał Yukhei. Czuł, że powoli z zimna drętwieją mu palce, ale nie chciał przerywać połączenia, zważywszy na to, że zostało mu niespełna pięć minut drogi do domu.

- A co tam u twojego współlokatora?

- Yuta też ma się świetnie – zaśmiał się chłopak.

- To dopiero było zaskoczenie. Jak jeszcze wspólne mieszkanie Donghyucka i Jaehyuna było prawdopodobne, tak ty i Yuta to totalny szok – wyznała Yeri. Choć minęły już dwa lata, momentami wciąż trudno było jej przywyknąć do faktu, że Nakamoto Yuta jest współlokatorem Yukheia.

- Chyba nikt się tego nie spodziewał. Ale cóż, on szukał mieszkania i ja szukałem mieszkania. Dobrze się złożyło. – Wzruszył ramionami, czego szatynka i tak nie mogła zobaczyć. – Przynajmniej sprząta i gotuje, za to jestem w stanie znieść nawet jego najgorsze dni.

- Dobrze, że wam się układa. Mnie też z Moorą mieszka się świetnie i nie mam na co narzekać. Dba o mnie tak jak nikt inny.

- Przekazaliśmy cię w dobre ręce, jestem najlepszym oppą.

- Jasne, oppa – parsknęła dziewczyna. – Dobra, Yuki ja będę kończyć, muszę jeszcze zadzwonić do reszty. Pozdrów współlokatora!

- Jasne, do jutra, pozdrów Moorę – odpowiedział blondyn, po czym zakończył połączenie i w tym samym czasie znalazł się pod klatką. Z początku chciał zadzwonić domofonem, gdyż jego kamiennica nie miała możliwości wpisywania kodu, jednak szybko pozbył się tego pomysłu. Czego Yuta nienawidził najbardziej to wstawać by otworzyć drzwi blondynowi. A gdyby jeszcze dowiedział się, że Yukhei mając przy sobie klucze zmuszał go do podniesienia się z łóżka na pewno urządziłby mu piekło.

Tak więc Yukhei zdecydował się po prostu użyć swoich kluczy. Wiedział, że przekręcenie zamka nie będzie wcale proste, zważywszy na zamarznięte place. W kieszeniach zaczął szukać potrzebnej mu rzeczy. W końcu prawą dłonią natrafiła na malutki, miękki przedmiot. Szybko pociągnął go ku górze. Nim jednak wybrał jeden z kluczy, by otworzyć drzwi do klatki, swoją uwagę skupił na starym, brudnym i lekko poprutym breloczku muminka. Z reguły Yukhei nie zwracał na niego specjalnej uwagi, jednak teraz spojrzał. Nie wiedział czy było to spowodowane rozmową z Yeri, ale wspomnienia wróciły.

Muminek to była jedyna rzecz, nie licząc kilku zdjęć, która została mu po Renjunie. Z początku chciał się go pozbyć, szczególnie kiedy miał moment wyparcia. Jednak nie był w stanie tego zrobić, zostawiając go na tym samym miejscu.

Delikatnie przejechał palcem po szorstkim materiale. Ta jedna, mała rzecz niosła ze sobą tyle wspomnień, tyle emocji. Jednak teraz były one jedynie pozytywne. Na twarzy Yukheia pojawił się uśmiech, wypełniony tęsknotą. Jednak nie był to czysto smutny uśmiech. Za nim kryło się naprawdę wiele dobra, wiele wspaniałych wspomnień.

Po takim czasie Muminek nie przynosił już smutku. I chociaż Yukhei wciąż bardzo tęsknił za Renjunem, dzięki zabawce po części miał go zawsze przy sobie. Mimo że, wcześniej nie był tego świadomy, to tak właśnie było. Renjun był przy nim zawsze i tak jak obiecał, opiekował się starszym i czuwał nad nim. Bo prawdziwa miłość nigdy nie umiera, prawda?



~~

Przepraszam, że tak długo kazałam wam czekać na ostatni rozdział. I zdaje sobie sprawę, że to i jak i całe opowiadanie nie jest niczym niezwykłym, to jednak włożyłam w nie trochę pracy i pomysłu i trudno mi uwierzyć, że już dobrnęliśmy do końca. Ale cóż, wszystko musi się skończyć hah

Ale na pocieszenie powiem wam, że kolejne rzeczy z Nct są w trakcie tworzenia!!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top