C H A P T E R O N E

Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi ;)

- Ale...jak to wyjechał? Gdzie?

Byłaś naprawdę w wielkim szoku. Wiadomość, którą przekazała ci ciocia Suzuki była lekko mówiąc...szokująca. Teraz już wiedziałaś, dlaczego Gojo nie odbierał i nie odpowiadał na twoje wiadomości.

- Powiedział, że musi przemyśleć parę spraw i że wyjazd do Las Vegas mu pomoże w podjęciu decyzji. Ale w sumie nic dziwnego. Nie bez powodu jest takie zdanie, jak "To co w Vegas, zostaje w Vegas".

Ani trochę nie podobało ci się ta sytuacja. To, że wyjechał, to jedno, a to, że pojawił się w mieście, gdzie roi się od klubów ze striptizem, czy prostytutek, sprawia, że czujesz się dość przygnębiona.

- Ale będzie tam tylko tydzień, więc nie musisz się martwić, słońce.- dodała ciocia.

Tylko tydzień? To dużo, patrząc na to, co tam na niego czeka, to jest to ZA DŁUGO.

- Ale spokojnie, korepetycję od przyszłego tygodnia zaczynają się normalnie. Dwa razy w tygodniu, czyli na tyle, ile się umówiliśmy.

- To świetnie.

- Cieszę się, że za dwa dni wychodzisz ze szpitala, [T.I]. Na szczęście twoje zdrowie jest już stabilne.

- Szkoda, że muszę do końca życia jeździć do szpitala na badania kontrolne. Co tydzień.- powiedziałaś trochę narzekajac na to.

- Lepsze to, niż przyjmowanie każdego dnia jakiś leków dożylnie i nie robienie nic.

- Racja, to byłoby trochę frustrujące.

- A teraz leż spokojnie. Ja muszę jechać do pracy. Może Cara cię dzisiaj odwiedzi?

- Napisała, że po szkole przyjedzie.

- To wspaniale!.- krzyknęła radośnie, kiedy zarzucała na swoje ramię torebkę.- Do zobaczenia później! Przyjadę do ciebie wieczorem!

Nie zdążyłaś jej odpowiedzieć, gdyż wybiegła z sali jak poparzona.
Ty natomiast spojrzałaś na swoje ręcę, które były blade jak ściana. Mimo tego, że odpowiednio tutaj cię leczyli, to jednak było ci ciągle słabo. Aby chodź trochę poczuć się lepiej, odłożyłaś telefon i ułożyłaś się do snu.

~

- I wtedy powiedziałam tej szmacie, że albo mnie przeprasza, albo widzimy się za szkołą.

Cara przyjechała do ciebie jakieś kilkanaście minut temu, i już opowiedziała ci całą historię z dzisiaj. Mianowicie to, że jedna laska miała do niej problem, że rozmawia z jej chłopakiem. No i wtedy zaczęła się akcja.

- I co wtedy zrobiła?

- Odpuściła. Chyba zrozumiała, że nie ma ze mną szans.

- No i prawidłowo.- uśmiechnęłaś się delikatnie. Nie chciałaś robić przykrości swojej przyjaciółce, więc udawałaś, że cieszysz się razem z nią.

- Wszystko dobrze, [T.I]? Od kiedy tu przyszłam, jesteś jakaś smutna.

- Ciocia dostała wiadomość od Gojo, że jest w Las Vegas.

- CO?!

- No...w Las Vegas...

- Czemu go tam wypierdoliło?.- zdziwiła się.- Chodź w sumie mu zazdroszczę...tam jest cholernie pięknie. Są tam kasyna i...

- I kluby ze striptizem i prostytutkami.- dodałaś.

- I co? Boisz się, że cię zdradzi jedną z nich?

- Nawet nie jesteśmy razem.- mruknęłaś.

- Dostałaś od niego naszyjnik wart jakieś dwadzieścia tysięcy.

- Dla niego to pewnie nic...

- Przestań doszukiwać się drugiego dna. Widać, że mu na tobie zależy. Może jak wróci to z nim porozmawiasz?

- Na pewno tak zrobię.

Resztę spotkania spędziłaś na rozmowie z Carą. Na dodatek przyłapałaś się, że cały czas trzymałaś naszyjnik od białowłosego.
Już nie mogłaś się doczekać, aż go spotkasz.

Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał!
Chciałam rozdział wstawić wczoraj, ale bardzo źle się czułam, więc wybaczcie!!
Miłego dnia/nocy kochani!❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top